“Antyjudaizm i antysemityzm są grzechem przeciwko miłości bliźniego, grzechem niweczącym prawdę o chrześcijańskiej tożsamości i dlatego ich kategorycznego potępienia nie można łagodzić przez uwarunkowania kulturowe, polityczne czy ideologiczne, w jakich antyjudaizm i antysemityzm występowały w przeszłości” – powiedział abp Stanisław Gądecki przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski  podczas nabożeństwa w kościele św. Wojciecha w Poznaniu, z okazji XIX Dnia judaizmu.  Poniżej publikujemy jej treść.

Dzisiaj obchodzimy w Kościele katolickim XIX już Dzień judaizmu. przypada on w szczególnym czasie, bo oto, 50 lat temu – dnia 28 października 1965 roku – Sobór Watykański II ogłosił deklarację „Nostra aetate” o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Kościół – przekonany o tym, że świat nigdy nie był monolitem a jego cechą charakterystyczną jest pluralizm (religijny, cywilizacyjny, kulturowy), aby nie doprowadzić świata do totalnej walki między wykluczającymi się rozwiązaniami – zwrócił uwagę na potrzebę dialogu. Taki dialog między religiami ma pierwszorzędne znaczenie, gdyż wzbudza miłość i wzajemny szacunek; usuwa, a przynajmniej osłabia panujące pośród wyznawców różnych religii uprzedzenia, szerzy jedność i przyjaźń między narodami (por. Christifideles laici, 35).

Hasło tegorocznego dnia brzmi dość intrygująco: „Co ty tu robisz, Eliaszu?” Przenosi nas ono w czasy proroka Eliasza, do dziewiątego wieku przed Chr., do Królestwa Północnego, w czasy panowania króla Achaba, w okres otwartego synkretyzmu. W tym czasie Izraelici – obok Jahwe – czcili także Baala; bożka, od którego – jak wierzono – pochodził dar deszczu, i któremu w związku z tym przypisywano moc obdarzania płodnością pól a życiem ludzi i bydło. Lud utrzymywał wprawdzie, że idzie za Jahwe, Bogiem niewidzialnym i tajemniczym, lecz jednocześnie szukał bożka widzialnego, od którego, jak sądził – w zamian za ofiary – mógłby uzyskać dobrobyt. Izrael uległ podstępnej pokusie człowieka wierzącego, przekonanego, że może „służyć dwóm panom” (por. Mt 6,24, Łk 16,13).

ELIASZ NA GÓRZE HOREB

a. W takim kontekście pojawia się prorok Eliasz, powołany przez Boga, aby doprowadzić lud do nawrócenia. „Następnie powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia” (Syr 48,1). Jego imię oznacza „Pan jest moim Bogiem” i zgodnie z tym imieniem rozwija się jego życie, poświęcone całkowicie temu, by wywołać w ludziach monoteizm, uznanie Jahwe jako jedynego Boga.

Eliasz – nie oglądając się na to, że Baal jest czczony także przez sprawujących władzę – domaga się konfrontacji z prorokami Baala i Aszery na górze Karmel. Król Achab zgadza się i oto rozgrywa się dramat. Prorocy fałszywych bogów nie mogą sprowadzić ognia na ołtarz ofiarny, Eliasz sprowadza. Jeden prorok Jahwe zatriumfował nad czterystu pięćdziesięcioma prorokami Baala. „Cały lud to ujrzał i upadł na twarz, a potem rzekł: ‘Naprawdę Jahwe jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!’ Eliasz zaś im rozkazał: ‘Chwytajcie proroków Baala! Niech nikt z nich nie ujdzie!’ Zaraz więc ich schwytali. Eliasz zaś sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił” (1 Krl 18,39-40; por. Pwt 13,1-6).

Eliasz postąpił zgodnie z Prawem Mojżesza, które nakazywało: „Jeśli powstanie u ciebie prorok, lub wyjaśniacz snów, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: ‘Chodźmy do bogów obcych – których nie znałeś – i służmy im’, nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej duszy. Za Panem, Bogiem swoim, pójdziesz. Jego się będziesz bał, przestrzegając Jego poleceń. Jego głosu będziesz słuchał, Jemu będziesz służył i przylgniesz do Niego. Ów zaś prorok lub wyjaśniacz snów musi umrzeć, bo chcąc cię odwieść od drogi, jaką iść ci nakazał Pan, Bóg twój, głosił odstępstwo od Pana, Boga twego, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, wybawił cię z domu niewoli. W ten sposób usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 13,2-6). Inaczej mówiąc, Eliasz zwyciężył zło innym złem. Wytępił fałszywy kult poprzez wymordowanie fałszywych proroków. Widać w tym, jak daleką drogę należało przebyć, aby pojawił się Chrystus, który zło dobrem zwyciężył. Zwyciężył, nie zabijając nikogo, ale sam pozwalając się dobrowolnie zabić, dla ocalenia ludzi.

b. Mszcząc się za wymordowanie proroków, królowa Jezabel przysięga, że zabije Eliasza (19,2). Jedno zło sprowadza następne. Eliasz ucieka więc przed zemstą kobiety i chroni się samotny na pustyni Synaj, w miejscu ściganych i prześladowanych. Jego droga przypomina dawny Exodus, tyle tylko, że dokonujący się w odwrotnym kierunku. Prześladowany prorok ucieka z Izraela do źródeł jahwizmu, do ojczyzny Bożego objawienia. Eliasz występuje tutaj jako drugi Mojżesz. Podobnie jak anioł Jahwe skierował Mojżesza na spotkanie z Bogiem (Wj 3,2), tak również anioł kierował krokami Eliasza ku górze Horeb (1 Krl 19,5).

Przybywszy na górę, prorok wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: „Co ty tu robisz, Eliaszu?” Pytanie to zdaje się sugerować, że Eliasz jest nie na swoim miejscu, że powinien być gdzieś indziej (por. Sdz 18,3-6).

Eliasz nie odpowiada wprost na to pytanie. Żali się tylko, sprawiając wrażenie rezygnacji ze swego powołania prorockiego: „Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie” (por. Lb 11,15). „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (1 Krl 19,4).

I wtedy prorok słyszy rozkaz Boży:„Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!” W tym nakazie słyszymy jakby echo zdarzeń, w których uczestniczył Mojżesz: „Pan zstąpił na górę Synaj, na jej szczyt. I wezwał Mojżesza na szczyt góry, a Mojżesz wstąpił” (Wj 19,20; por. Wj 19,16-19). Tam Eliasz widzi – podobnie jak Mojżesz – teofanię, czyli objawienie się Boga. Towarzyszą temu zwykłe elementy teofanijne, czyli huragan, trzęsienie ziemi i ogień, podobnie jak przy wybuchu wulkanu: „A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu” (1 Krl 19,11-12). Eliasz doświadcza w wichrze, trzęsieniu ziemi i ogniu mocy Bożej, ale nie samego Boga. Wreszcie staje wobec jedynej w swoim rodzaju rzeczywistej obecności Boga – wspaniale uchwyconej w wyrażeniu „szmer łagodnego powiewu”, które pojawia się w ST tylko w tym miejscu. Kiedy Eliasz usłyszał Szmer łagodnego powiewu – (וְאַחַר הָאֵשׁ קוֹל דְּמָמָה דַקָּה׃ ; ; καὶ μετὰ τὸ πῦρ φωνὴ αὔρας λεπτῆς, κἀκεῖ Κύριος; Et post ignem, sibilus aurae tenis). Biblia Gdańska „szmer” tłumaczy dosłownie: „ za ogniem był głos cichy i wolny” (1 Krl 19,12) – przykrył swoją twarz płaszczem i zatrzymał się u wejścia groty. I tam ponownie usłyszał ponownie głos: „Co ty tu robisz, Eliaszu? Eliasz usłyszał Boga „łagodny głos”, Słowo Boga dochodzące do niego z ciszy. Odnalazł Słowo Boga w ciszy i zasłoniwszy sobie twarz adorował Boga, podobnie jak uczynił to kiedyś Mojżesz, „bał się bowiem zwrócić oczy na Boga” (Wj 3,6).

Św. Grzegorz z Narek komentuje to w następujący sposób:

„Eliaszowi, np. zostały – na trzy sposoby – zostały ukazane surowe znaki na górze Horeb:
wielkie trzęsienie ziemi, silny huragan i płonący ogień.
Lecz Ty działasz delikatnie i cierpliwie
w delikatnym szmerze łagodnego powiewu,
tylko Ty – jak mówi Pismo – jesteś wolą miłosierdzia”
(Grzegorz z Narek, Modlitwy).

„Co ty tu robisz, Eliaszu?” (1 Krl 19,13). Na powtórzone przez Boga to samo pytanie – poruszony widzianymi zjawiskami – Eliasz daje tę samą odpowiedź: „ ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie” (1 Krl 19,14). Lecz Jahwe – nieporuszony skargami Eliasza – każe mu wracać do jego misji: „Idź, wracaj twoją drogą ku pustyni Damaszku. A kiedy tam przybędziesz, namaścisz Chazaela na króla Aramu. Później namaścisz Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela. A wreszcie Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie” (1 Krl 19,15-16).

Inaczej mówiąc, misja zlecona prorokowi nie została jeszcze dokończona i – bez względu na samopoczucie oraz zagrożenie jego życia – prorok ją dokończy. Potrzeba bowiem, ażeby Eliasz stał się zapowiedzią Jana Chrzciciela: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Mal 3,23-24)

  1. NASZE POWOŁANIE

a. Aktualny komentarz do tego, co znaczy spotkanie Eliasza z Bogiem na Horebie dał papież Benedykt XVI: „Co mówi nam dzisiaj ta historia z przeszłości? Co jest aktualnego w tej historii? Przede wszystkim chodzi o priorytet pierwszego przykazania: wielbić tylko Boga. Tam, gdzie znika Bóg, człowiek popada w niewolę bałwochwalstwa, jak to pokazały w naszych czasach reżimy totalitarne i jak to pokazują także różne formy nihilizmu, które uzależniają człowieka od bożków i bałwochwalstwa; zniewalają go. Po drugie – pierwszoplanowym celem modlitwy jest nawrócenie: ogień Boży, który przemienia nasze serca oraz uzdalnia nas do widzenia Boga i w ten sposób do życia zgodnie z Bogiem i do życia dla innych. I po trzecie – Ojcowie [Kościoła] mówią nam, że także ta historia proroka jest prorocza, jeśli – jak twierdzą – jest cieniem przyszłości, przyszłego Chrystusa; jest to krok na drodze do Chrystusa. I mówią nam, że widzimy tu prawdziwy ogień Boży: miłość, która prowadzi Pana na Krzyż, aż do całkowitego daru z siebie. Prawdziwe uwielbienie Boga nie niszczy, ale odnawia, przemienia, ale raczej tworzy prawdę o naszym istnieniu, odtwarza nasze serce i w ten sposób rzeczywiście ożywiani łaską ognia Ducha Świętego, miłości Bożej, bądźmy wielbicielami w duchu i prawdzie. Dziękuję. (Benedykt XVI, Katecheza wygłoszona podczas audiencji ogólnej, 15.06.2011).

Droga, jaką przebył prorok Eliasz, by spotkać się z Bogiem stała się jednym z klasycznych opisów drogi duchowej, prowadzącej do nawiązania bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Bodajże, jej najdoskonalszym przykładem jest duchowość karmelitańska, która często powołuje się na doświadczenie Eliasza.

„Co ty tu robisz, Eliaszu?” Tymi słowami Jahwe zdaje się nas pytać: O co ci naprawdę chodzi w twoim życiu? Jaki jest sens twojej walki, twego zmagania? Dla kogo ty żyjesz i trudzisz się? Jaki jest sens moich obecnych doświadczeń, czego Bóg pragnie mnie dziś nauczyć? On bowiem nieustannie stwarza mnie na nowo i każdy dzień staje się dla mnie nowym początkiem.

Zanim przyszedł „szmer łagodnego powiewu” Eliasz doświadczył gwałtownej wichury, trzęsienia ziemi, ognia. Szmer łagodnego powiewu obecności Boga poprzedza nieraz ogień oczyszczający nas ze zbytniej troski o siebie i o swoje życie. Trzeba, abyśmy – niezależnie od tego, co nas spotyka – realizowali Boże plany (por. Wprowadzenie do medytacji, Widzieliśmy Pana).

Abyśmy realizowali Boże plany z gorliwością. Gorliwość w obrębie mentalności żydowskiej należy stwierdzić, że oznacza ona zapał w spełnianiu nakazów Pana: Gorliwi podążają usilnie ku przykazaniom, mówi Pesachim. (Rew Mosze Chajim Luzzatto, Ścieżka sprawiedliwych (Mesilat Jeszarim), przekł. A. Borowski, Kraków 2005, s. 77). Gorliwość jest rodzajem inteligencji, która pozwala z jednej strony uniknąć sideł złej skłonności, a z drugiej – jest umiejętnością przyswajania sobie największego dobra. Gorliwość jest rodzajem pościgu przykazań, lekkości ducha, jak u istot anielskich z Księgi Ezechiela: Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice (Ez 1,14). Gorliwość jest rodzajem szybkości w boskich sprawach, jak charyzmat Rebeki, która podaje Abramowi naczynie pełne wody: Pij, panie mój – i szybko pochyliła swój dzban, i dała mu pić (Rdz 24,14); jest jak boska niecierpliwość służenia. To również szybkość Maryi, która wybrała i poszła z pośpiechem w góry (Łk 1,39). To pośpiech pasterzy, słyszących dobrą nowinę, którzy ostatecznie znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę (Łk 2,16).

Gorliwość jest przedziwnie anielskim stylem życia, nie tylko życiem pod skrzydłami Pana, ale i niesieniem na Jego skrzydłach, dla których już nie ma ciężaru nie do uniesienia. O tej gorliwości Chrystus mówi: jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11,30). Ta gorliwość to rodzaj miłości, która nie zna granic (sine modo), która nie obawia się dać życia za sprawę. Gorliwość jest drogą przekształcenia natury (por. O. Marian Zawada OCD, Trzy epizody z życia Eliasza w interpretacji duchowo-mistycznej).

b. Tak więc, historia Eliasza pozwala nam chrześcijanom, głębiej zrozumieć naszą własną drogę duchową. Potwierdza to List Episkopatu Polski z okazji 50 rocznicy „Nostra Aetate”, przeznaczony na dzisiejszą niedzielę: „Duchowe dziedzictwo Żydów stało się także dziedzictwem chrześcijan, którzy, według słów św. Pawła Apostoła, w większości wywodząc się z pogan, zostali wszczepieni jak dziczka oliwna w mocny życiodajny korzeń (Por. Rz 11, 17-18). Czerpiąc z dawnych i współczesnych religijnych doświadczeń Żydów, przeżywających dramaty wierności i niewierności Bogu, chrześcijanie pełniej rozumieją swą własną duchową kondycję, której istotą jest żywa więź z prawdziwym Bogiem w Jezusie Chrystusie”.

Jak spotkanie Eliasza z Bogiem na Horebie doprowadziło proroka do spojrzenia innymi oczyma na swoje powołanie, tak „Nostra aetate” „utorowała ona drogę do oczyszczania pamięci w imię prawdy o więzach, których często w przeszłości nie dostrzegano i nie rzadko zaprzeczano im w praktyce, co prowadziło do wzajemnej wrogości. Antyjudaizm i antysemityzm są grzechem przeciwko miłości bliźniego, grzechem niweczącym prawdę o chrześcijańskiej tożsamości i dlatego ich kategorycznego potępienia nie można łagodzić przez uwarunkowania kulturowe, polityczne czy ideologiczne, w jakich antyjudaizm i antysemityzm występowały w przeszłości. Oczyszczenie pamięci, do którego z taką mocą wzywał św. Jan Paweł II, a którego dokonał oficjalnie także Episkopat Polski, wypływa z odróżnienia autentycznych wymogów chrześcijaństwa od partykularnych zachowań tych jego członków, którzy wypaczyli przesłanie Ewangelii. Wyznanie grzechu antysemityzmu jest dojrzałym owocem nawrócenia i wiary w Ewangelię. Wypływa ono z najgłębszych religijnych i moralnych źródeł chrześcijaństwa”.

ZAKOŃCZENIE

Na koniec odmówmy więc modlitwę św. Jana Pawła II w intencji narodu żydowskiego:

„Boże Abrahama,
Boże Proroków,
Boże Jezusa Chrystusa

W Tobie zawarte jest wszystko,
Do Ciebie zmierza wszystko,
Ty jesteś kresem wszystkiego.

Wysłuchaj naszych modlitw, jakie zanosimy za naród żydowski,
który – ze względu na swoich przodków – jest Tobie nadal bardzo drogi.

Wzbudzaj w nim nieustanne coraz żywsze pragnienie
zgłębienia Twojej prawdy i Twojej miłości.

Wspomagaj go, by zabiegając o pokój i sprawiedliwość
mógł objawiać światu moc Twego błogosławieństwa.

Wspieraj go, aby doznawał szacunku i miłości ze strony tych,
którzy jeszcze nie rozumieją wielkości doznanych przez niego cierpień,
oraz tych, którzy solidarnie, w poczuciu wzajemnej troski,
wspólnie odczuwają ból zadanych mu ran.

Pamiętaj o nowych pokoleniach, o młodzieży i dzieciach,
aby niezmiennie wierne Tobie trwały w tym,
co stanowi szczególną tajemnicę ich powołania.

Umocnij wszystkie pokolenia, aby dzięki ich świadectwu ludzkość pojęła,
że Twój zbawczy zamiar rozciąga się na całą ludzkość
i że Ty, Boże, jesteś dla wszystkich narodów początkiem, i ostatecznym celem.

Amen”.