(Polski) Homilia: Duch mój na Nim spoczął. Niedziela Chrztu Pańskiego (Poznań, kościół Nawiedzenia Pańskiego – 8.01.2017)

10-01-2017
2237

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Abp Stanisław Gądecki

Duch mój na Nim spoczął. Niedziela Chrztu Pańskiego (Poznań, kościół Nawiedzenia Pańskiego – 8.01.2017).

W niedzielę po uroczystości Trzech Króli przypada święto Chrztu Pana Jezusa. Zamyka ono okres świętowania Bożego Narodzenia. W tym dniu radość wypływająca z uroczystości Bożego Narodzenia znajduje wypełnienie w święcie Chrztu Pańskiego.

  1. SŁUGA PAŃSKI (Iz 42,1-4.6-7)

Pierwsze z dzisiejszych czytań liturgicznych zapowiada pojawienie się pewnej enigmatycznej, lecz jednocześnie bardzo ważnej dla dziejów zbawienia postaci. Będzie nim „Sługa Pański”: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął” (Iz 42,1).

a) „Sługa Pański” to najpierw tytuł przysługujący pojedynczym ludziom, wybranym przez Boga do pełnienia ważnej misji w Jego planie zbawienia. Tym zaszczytnym tytułem zostali nazwani najwięksi bohaterowie historii zbawienia: patriarchowie (Abraham, Izaak i Jakub), przywódcy Ludu Bożego z czasów wyjścia z Egiptu i wejścia do Ziemi Obiecanej (Mojżesz i Jozue), także królowie będący prototypem przyszłego Mesjasza (Dawid). Sługami Bożymi byli nazywani również prorocy i kapłani.

Lecz tytuł ten przysługiwał nie tylko indywidualnym osobom, on przypadał czasem w udziale także całej wspólnocie Ludu Bożego (Iz 40-55): „Ty zaś, Izraelu, mój sługo, Jakubie, którego wybrałem sobie, potomstwo Abrahama, mego przyjaciela! Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi, powołałem cię z jej stron najdalszych i rzekłem ci: „Sługą moim jesteś, wybrałem cię, a nie odrzuciłem” (Iz 41,8-9). „Teraz więc słuchaj, Jakubie, mój sługo, Izraelu, którego wybrałem! Tak mówi Pan, twój sprawca, twój twórca od narodzenia, twój wspomożyciel: Nie bój się, sługo mój, Jakubie, Jeszurunie, którego wybrałem” (Iz 44,1-2). Księga Dutero-Izajasza przedstawia ten lud najpierw jako Sługę niewiernego, leniwego, głuchego i ślepego, który za niewierność został sprawiedliwie ukarany niewolą. Następnie jako Resztę Izraela, czyli Sługę, o którym Bóg nie zapomniał, ale przebaczył mu w swoim miłosierdziu wszelkie jego niewierności, wyzwalając go w sposób całkowicie niezasłużony.

Główną i podstawową misją izajaszowego Sługi jest przyniesienie Prawa: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. […] On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi” (Iz 42,1.3-4). tego rodzaju zadanie należy do króla; jest to zadanie dla Pomazańca Bożego, który będzie sądził lud sprawiedliwie i ubogich zgodnie z Prawem (por. Ps 72[71],1-2).

Jego działalność nie ograniczy się do wprowadzenia sprawiedliwości w Izraelu, narodzie wybranym, jego zadaniem będzie zaniesienie Prawa Mojżesza także narodom pogańskim. On stanie się duchowym „światłem” dla wszystkich narodów (Iz 42,4.6), przynosząc im wyjaśnienie im Prawo Boże i zaprowadzając sprawiedliwości na ziemi. Pan powołał Go po to, by stał się „światłością dla narodów”, aby „otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”, tzn. aby uwolnił ich z życia poza Prawem, poza sprawiedliwością.

Ta misja daleko przekracza możliwości samego człowieka. „Sługa” wypełni  ją tylko dlatego, ponieważ zostanie napełniony Duchem Bożym: „Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął”. W tym momencie warto zwrócić uwagę na to, że Izajasza zauważył wcześniej tego rodzaju wylanie Ducha Bożego na jednego z potomków Dawidowych w czasach sobie współczesnych: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11,2). Mowa tu o Ezechiaszu (728-699), synu króla Achaza, o idealnym władcy z rodu dawidowego, który – wyposażony w dary Ducha Bożego – zaprowadzi w kraju i na ziemi rajski porządek. Wprowadzi sprawiedliwość i pokój (Iz 42,4). Kierowany przez Ducha Bożego okaże wielką łagodność: „Nie złami trzciny nadłamanej” (Iz 42,3). Jego łagodność przejawi się nade wszystko w cierpliwym znoszeniu prze niego prześladowań (Iz 50,5-6; 53,7).

Tak więc, kilkaset lat przed narodzeniem Chrystusa, prorok przepowiedział – świadomie czy nieświadomie – nie tylko misję króla Ezechiasza, ale także powołanie, misję, śmierć ekspiacyjną i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

b) Czego nas uczy ten fragment tekstu z Księgi Izajasza? Uczy nas tego, iż cała godność władzy wynika z tego, że pełni ona swoją misję w granicach porządku moralnego, którego źródłem i celem jest Bóg.

Władza – ze względu na niezbędne odniesienie do tego porządku, który ją poprzedza i stanowi jej podstawę, ze względu na jej cele i adresatów – nie może być pojmowana jako siła zdeterminowana jedynie przez kryteria czysto socjologiczne i historyczne. Niestety, niektóre koncepcje władzy „odważają się zaprzeczać istnieniu porządku moralnego, transcendentnego w stosunku do świata materialnego, a nawet w stosunku do człowieka, porządku absolutnego, któremu podlegają wszyscy ludzie i wobec którego wszyscy są równi. Ponieważ więc ludzie nie uznają jednego i tego samego prawa sprawiedliwości, dlatego w żadnej sprawie nie mogą w pełni i pewnie dojść do porozumienia. Wskazania te „znajdują swe jedyne oparcie w Bogu, bez którego porządek moralny musiałby całkowicie zaniknąć” […]

Gdyby, z powodu tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego, sceptycyzm poddał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to podstawami samego porządku państwowego, sprowadzając go jedynie do mechanizmu pragmatycznej regulacji różnych i przeciwstawnych interesów (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, 396-397).

  1. CHRYSTUS (Mt 3,13-17)

Do tego starożytnego, odległego w czasie, izajaszowego obrazu „Sługi Pańskiego” nawiąże po wiekach ewangelista Mateusz,  odnosząc go do Jezusa w chwili Jego chrztu.

Chrzest Jezusa w Jordanie – to pierwsze publiczne Jego ujawnienie się w roli Króla i Zbawcy, a jednocześnie objawienie całej Trójcy Świętej. To początek działalności Jezusa i szczyt działalności Jana Chrzciciela, który pierwszy rozpoznał w Jezusie obiecanego Mesjasza. Kończy się czas spędzony w ukryciu, na uboczu. Jezus staje się osobą publiczną (por. 4,24; 9,26.31; 14,1). Od uroczystego aktu chrztu Chrystus rozpoczął swoją misję nauczycielską, którą św. Piotr – przygotowując rodzinę rzymskiego urzędnika Korneliusza do przyjęcia chrztu – opisał w następujących słowach: „Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim” (Dz 10,38). Jezus miał wtedy trzydzieści lat, gdyż dopiero od tego wieku zwyczaj żydowski pozwalał występować publicznie przed ludem i nauczać. Uważano, że od trzydziestu lat rozpoczyna się pełnia dojrzałości.

Oto Jezus zanurza się w wody Jordanu, jako w wody śmierci, przyjmując na siebie nasze grzechy. „Stając się już dorosłym, Jezus rozpoczyna swoją działalność publiczną wchodząc do rzeki Jordan, aby otrzymać od Jana chrzest pokuty i nawrócenia. W ten sposób ma miejsce coś, co w naszych oczach może się zdawać paradoksalne. Czy Jezus potrzebuje pokuty i nawrócenia? Z pewnością nie. A jednak to Ten, który jest bez grzechu, staje między grzesznikami, żeby się  ochrzcić, aby dokonać tego gestu pokuty. Święty Boży łączy się z tymi, którzy uznają siebie za potrzebujących przebaczenia i proszą Boga o dar nawrócenia, to znaczy łaskę powrotu do Niego całym sercem, aby należeć do Niego całkowicie. Jezus chce stanąć po stronie grzeszników, stając się z nimi solidarnym, wyrażając bliskość Boga. Jezus ukazuje swoją solidarność z nami, z naszym wysiłkiem nawrócenia, aby porzucić nasz egoizm, oderwać się od naszych grzechów, żeby nam powiedzieć, że jeśli przyjmiemy Go w naszym życiu, On może nas podnieść i doprowadzić ku wyżynom Boga Ojca. Ta solidarność Jezusa nie jest, że tak powiem, jedynie wysiłkiem umysłu i woli. Jezus naprawdę zanurzył się w naszej ludzkiej kondycji, żył nią dogłębnie, z wyjątkiem grzechu i może zrozumieć jej słabość i kruchość. Dlatego porusza Go współczucie, wybiera, by „cierpieć wraz” z ludźmi, by stać się wraz z nimi pokutującym. Dzieło Boga, którego pragnie dokonać Jezus to Boża misja leczenia zranionych i uzdrowienia chorych, aby wziąć na siebie grzech świata” (Benedykt XVI, Homilia wygłoszona w Niedzielę Chrztu Pańskiego, 13.01.2013).

Wypełnienie swojej misji przez tego nowego Sługę Pańskiego uzależnione było również od wylania na Niego Ducha Bożego, ducha ognia. Z pewnością – od momentu swojego poczęcia – Jezus posiadał już Ducha (por. Mt 1,20; Łk 1,35), jednakże w chrzcie otrzymał na nowo namaszczenie Duchem Świętym, co potwierdza św. Piotr w swoim przemówieniu w domu Korneliusza: „Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą Jezusa z Nazaretu” (por. Dz 10,38). To nowe namaszczenie było potrzebne nie dla Jezusa, ale dla wywyższenia Go w oczach Izraela jako Mesjasza i Zbawiciela (por. Dominum et Vivificantem, 19).

Zaraz po chrzcie Jezus będzie dalej „prowadzony” przez Ducha na pustynię, „aby był kuszony przez diabła” (Mt 4,1; por. Łk 4,1; Mk 1,12).Tam dokonuje się Jego wybór jasny i niedwuznaczny; Jezus godzi się stać Mesjaszem cierpiącym i ukrzyżowanym, który odda swoje życie za zbawienie świata.

Zapoczątkowana na pustyni walka z szatanem trwała dalej przez całe życie Jezusa. Jezus „mocą Ducha Świętego” wypędza złe duchy (Mt 12, 28). Jak twierdzi św. Bazyli z Cezarei, wobec Jezusa „diabeł stracił swą moc w obecności Ducha Świętego” (De Spir. S., 19).On dokonuje wielu egzorcyzmów, co sprawia, że ludzie wołają z podziwem: „Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne” (Mk 1,27). Kto odważa się twierdzić, że moc Jezusowa nie pochodzi od Ducha Bożego, ale pochodzi od szatana, ten bluźni przeciw Duchowi Świętemu (por. Mk 3,22-30).

Po kuszeniu na pustyni „powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei” i „nauczał w ich synagogach” (Łk 4,14-15). Przemożną obecność Ducha Świętego odnajdujemy również w ewangelizacyjnej działalności Jezusa. Podkreślił to sam Jezus w inauguracyjnym przemówieniu w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4, 16-30), gdy – mówiąc o sobie – przytoczył On słowa Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie” (Iz 61, 1). Ożywione mocą Ducha słowo Jezusa było słowem Kogoś, w kim Duch mieszka tak dalece, iż może Go udzielać „z niezmierzonej obfitości” (J 3,34).

Obecność Ducha Świętego była widoczna w szczególny sposób w modlitwie Jezusa. Ten związek między modlitwą Jezusa a obecnością Ducha wyrażony jest w hymnie radości: „Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: ‘Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi’ ” (Łk 10,21). Duch obecny w najgłębszym doświadczeniu Jezusa pozwolił Mu nazywać Boga swoim Ojcem (Abba – Mk 14,36) z tak wielką poufałością, z jaką żaden inny Żyd nie zwracał się do Najwyższego (por. Jan Paweł II, Duch Święty w chrzcie i życiu publicznym Chrystusa. Audiencja generalna – 3.06.1998).

W chwili zakończenia swojej ziemskiej misji Jezus poleci swoim uczniom: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).

  1. MY

W Święto Chrztu Pańskiego Kościół nie tylko wspomina chrzest naszego Zbawiciela, ale przypomina także chrzest miliardów swoich dzieci, które otrzymały nowe życie. Chrzcielnica stała się kołyskę naszych narodzin dla nieba. W to święto kapłani dokonują uroczystego poświęcenia wody chrzcielnej, udzielają chrztu katechumenom a wszyscy wierni  zgromadzeni w kościołach odnawiają w sposób publiczny obietnice chrztu świętego.

Myśląc o Kościele Domowym, o rodzinach z których się składa, trzeba z mocą podkreślać konieczność przeżywania swojej codzienności w mocy Ducha Świętego, otrzymanego na chrzcie świętym: „Jest rzeczą bardzo ważną dla was, rodzice, a także dla rodziców chrzestnych – uczył ojciec Święty Benedykt XVI – aby mocno wierzyć w obecność i działanie Ducha Świętego, przyzywać Go i przyjmować do swego wnętrza poprzez modlitwę i sakramenty. To On bowiem oświeca umysł, rozpala serce wychowawcy, aby umiał przekazywać wiedzę o Jezusie i Jego miłość. Modlitwa jest pierwszym warunkiem wychowania, bo modląc się, usposabiamy się do tego, aby pozostawić Bogu inicjatywę, Jemu powierzyć dzieci, bo On zna je wcześniej i lepiej od nas i doskonale wie, co jest ich prawdziwym dobrem. A jednocześnie, kiedy się modlimy, wsłuchujemy się w Boże podszepty, aby dobrze wywiązać się z zadania — które do nas należy i które mamy zrealizować. Dzięki sakramentom, zwłaszcza Eucharystii i sakramentowi pokuty, możemy wykonywać zadania wychowawcze w zjednoczeniu z Chrystusem, w jedności z Nim, i jesteśmy nieustannie odnawiani przez Jego przebaczenie. Modlitwa i sakramenty dają nam światło prawdy, dzięki któremu możemy być zarazem czuli i mocni, postępować łagodnie i stanowczo, milczeć i mówić we właściwym momencie, ganić i korygować we właściwy sposób” (Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego, Bazylika Watykańska – 8.01.2012).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec warto przytoczyć wzór wdzięczności za łaskę chrztu świętego, jaki stanowi kardynał Wojtyła: „ Przybywam więc [do wadowickiej parafii], ażeby dzięki czynić Bogu miłosiernemu, Bogu w Trójcy Przenajświętszej Jedynemu, Bogu żywemu, Bogu ojców naszych, Ojcu Jezusa Chrystusa i samemu Jezusowi Chrystusowi, który w sakramencie chrztu św. po raz pierwszy mojemu ludzkiemu duchowi, dopiero co poczętemu, dopiero co narodzonemu, dał Ducha Świętego.

Ale równocześnie, dziękując za to Bogu, muszę podziękować i Kościołowi, tej wspólnocie, w której z łaski Bożej stajemy się dziećmi Boga; tej wspólnocie, która nas do chrztu przygotowuje poprzez katechumenat. A od czasu, kiedy chrztu doznają niemowlęta, ten chrzest przyjęty przez dziecko gruntuje się potem przez całe życie chrześcijańskiej rodziny i parafii. I dlatego też poczytuję to sobie za obowiązek, ażeby parafii podziękować. Parafii – mojej rodzinie, moim Rodzicom i wszystkim, którzy łaskę chrztu św. dopełnili zdrową nauką wiary, a także rzetelnym przykładem życia chrześcijańskiego.

Wielu z tych, którym dziękować wypada, już nie znajduje się wśród żyjących na ziemi. Przede wszystkim moi Rodzice i kapłan, który mnie chrzcił. Wielu z tych, którzy mnie potem przez naukę wiary i wychowanie chrześcijańskie gruntowali w tym, czym się przez chrzest św. z łaski Bożej stałem. Więc myśląc o nich z wdzięcznością, polecam ich dusze Bogu, a żyjącym dziękuję żywym słowem; dziękuję całej wspólnocie parafialnej za to, że stała się po chrzcie św. dla mnie środowiskiem zbawienia, środowiskiem, w którym moje chrześcijańskie powołanie od dziecka stopniowo się rozwinęło i stopniowo dojrzało” (ks. kard. Karol Wojtyła, Dziękczynienie za łaskę swojego chrztu, w: Kazania. 1962-1978, Kraków 1979, 432-434).