(Polski) Homilia: Niedziela Miłosierdzia Bożego – 07.04.2018 r. Puławy Parafia Miłosierdzia Bożego – odpust

07-04-2018
3086

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Niedziela Miłosierdzia Bożego – 07.04.2018 r.
Puławy Parafia Miłosierdzia Bożego – odpust

Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia,

Przychodzimy dzisiaj do kościoła w tę uroczystość Miłosierdzia Bożego, gdy w uszach naszych i sercach rozbrzmiewa wciąż radosne Alleluja, zwiastujące najważniejszą prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Ale jednocześnie przychodzimy pełni naszych trosk i niepokojów, które zalegają w naszych sercach i są udziałem naszego codziennego życia. Te troski sprawiają, że nasza radość i pokój naszych serc nie są takie, jakich byśmy pragnęli. Przychodzimy na Eucharystię z codziennego utrudzenia, wyrwani na krótki czas z tego, co nas na co dzień przytłacza. Pokoju serca pozbawia nas z jednej strony niezadowolenie z nas samych. Znów nie udało nam się zrealizować zamierzonych zadań, spełnić solidnie spoczywających na nas obowiązków; znów nie udało nam się zachować pokoju serca i życzliwości w słowach w relacji do naszych najbliższych; znów przegraliśmy walkę z taką czy inną naszą słabością. A z drugiej zaś strony mimo naszych wysiłków i postępów na drodze miłości, znów nie zostaliśmy dostrzeżeni przez innych, nie osiągnęliśmy zamierzonego celu, bo ktoś inny zawiódł lub przeszkodził nam w realizowaniu zamierzonego dobra.

Można by tak jeszcze długo wyliczać sytuacje, w których to nie my i nie Boże zamysły zwyciężają w naszej codzienności. Warto więc kochani zapytać dlaczego tak się dzieje, jaka jest i gdzie jest przyczyna takiego obrotu sprawy? Odpowiedź wydaje się być tylko jedna, a mianowicie ta, iż większość naszych planów i starań zamykamy w doczesnym wymiarze naszego życia i sami o własnych siłach staramy się je zrealizować. Nie odnosimy ich do Boga, nie bierzemy pod uwagę Jego zbawczej woli, a nawet niejednokrotnie nie prosimy Go pomoc w realizacji naszych zamiarów.

Bóg poprzez dzisiejszą uroczystość pragnie nam przypomnieć, że wszystko co się dokonuje w naszym życiu powinno być widziane przez nas jako realizacja Bożej woli, Bożego zbawczego zamysłu, najpełniej objawionego w Jezusie Chrystusie, w podjętej dla nas z miłości męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Bóg, który jest miłością, a ta polega przecież na bezwarunkowym darze z siebie, ofiarował swojego Jedynego Syna dla naszego zbawienia. I tylko odnosząc się do tego wydarzenia i z niego czerpiąc siłę do codziennego życia będziemy mogli zrealizować nasze szlachetne plany i postanowienia. Śmierć Jezusa na krzyżu jest aktem największej miłości Boga do człowieka. Z tej miłości mamy czerpać siłę do naszych codziennych starań i wysiłków w trosce o wzrost dobra w nas i wokół nas. To On – Zmartwychwstały, jak słyszeliśmy przed chwilą w czytanym fragmencie Ewangelii, jako jedyny może wlać w nasze serca pokój, którego nie może nam dać świat, a który napełni nasze serca ufnością i nadzieją.

Ten właśnie Zmartwychwstały Chrystus, gromadzi nas w tej godzinie na tej Eucharystii, by nam przypomnieć o tym, że bez Niego nic uczynić nie możemy, że tylko On może przebaczyć nam nasze grzechy i doprowadzić do pojednania z Bogiem i między sobą. Tylko On może darować winy i przywrócić nam godność dzieci Bożych. To On staje w tej godzinie pośród nas, jak wtedy w Wieczerniku, i mówi do nas „pokój wam” i przypomina prawdę o tym, że w mocy Ducha świętego, za pośrednictwem posługi apostołów i ich następców, pragnie okazywać nam wciąż swoje miłosierdzie. Zaprasza nas do odnowienia wspólnoty z Nim zapewniając, że nie ma takiego grzechu, którego Bóg nie mógłby przebaczyć, jeśli grzesznik skruszony w sercu z ufnością zwróci się do Niego prosząc o miłosierdzie.

Miłosierdzie Boże, zgodnie z obietnicą Pana Jezusa, rozlewa się dziś szczególnie. Mówił o tym sam Chrystus do św. Faustyny: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; (…) niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat (Dz.699). Kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia – powiedział Chrystus – ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar (Dz. 300)”. Tak, to ten szczególny dzień, który daje nam Chrystus, abyśmy nieustannie czerpali obficie ze źródła miłosierdzia.

Jedyną „granicą” dla Bożego miłosierdzia może być zła wola po stronie człowieka, który nie chce z niego skorzystać. Jak pisał św. Jan Paweł II, w encyklice Dives in Misericordia, nie pozwala skorzystać człowiekowi z Bożego miłosierdzia „brak dobrej woli, brak gotowości nawrócenia, czyli pokuty, trwanie w oporze i sprzeciwie wobec łaski i prawdy, a zwłaszcza wobec świadectwa krzyża i zmartwychwstania Chrystusowego” (DiM, 13). Wprawdzie miłość Boga jest zawsze potężniejsza niż ludzki grzech, ale Bóg szanuje ludzką wolność i jest niejako „bezradny” wobec tej wolności, która może Panu Bogu powiedzieć: „nie”. Jeśli człowiek powie Bogu „nie”, Bóg szanuje jego wybór. Jak mówił Jezus do św. Siostry Faustyny: „Dusze giną mimo mojej gorzkiej męki. Daję im ostatnią deskę ratunku, to Jest święto Miłosierdzia mojego. Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia mojego, zginą na wieki” (Dz. 965). Drogie Siostry i Bracia, to nie tylko ostrzeżenie ale wezwanie Bożej miłości do tego, abyśmy nie stracili łask, którymi Bóg chce nas obdarzyć.

Miłosierdzie Boże, jak każda miłość, chce przemieniać, dlatego jest wezwaniem do głębokiej przemiany serc. Przebaczenie i odpuszczenie grzechów – jako akt Bożej miłości miłosiernej – nie jest bowiem zgodą na zło, lecz jest zawsze dowartościowywaniem człowieka, jest podnoszeniem człowieka w górę, jest wydobywaniem z niego pokładów dobra. Trzeba jednak mocno podkreślać, że Bóg przebacza grzesznikowi, ale nie godzi się na grzech. Miłosierdzie jest dla grzesznika, a nie dla grzechu!

Drogie Siostry i Bracia, spotkanie z Bożym miłosierdziem – zwłaszcza w sakramencie pokuty i pojednania – powinno znaleźć dopełnienie w całym życiu chrześcijańskim. Człowiek nawrócony, doświadczający Bożego miłosierdzia, powinien świadczyć miłosierdzie innym. Doświadczenie miłości Boga uzdalnia nas do bycia miłosiernymi wobec bliźnich.

Do takiej postawy miłości w relacji do Boga i bliźniego wzywa nas dzisiejsze słowo Boże, tak w pierwszym, jak i w drugim czytaniu. Św. Jan apostoł poucza nas: „Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z Boga się narodził; i każdy miłujący Tego, który dał życie, miłuje również tego, kto życie od Niego otrzymał. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie”. Tak więc nie ma mowy o dojrzałej wierze w Boga i miłości do Niego bez zachowywania Jego przykazań w codziennym życiu, a wśród nich na pierwszym miejscu jest przykazanie miłości Boga i bliźniego.

Jednym z przykładów życia miłością na co dzień przez młody Kościół Chrystusowy jest ten przedstawiony w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Słyszeliśmy w nim: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących (…) Nikt z nich nie cierpiał niedostatku. Każdemu też rozdzielono według potrzeby”.

Drogie Siostry i Bracia! Także my, w odpowiedzi na w niczym niezasłużoną miłość Boga – kochającego Ojca, mamy wypełniać to posłanie poprzez świadczenie bliźnim uczynków miłosierdzia, stając się współpracownikami samego Boga. Jest to niełatwe zadanie, ale warto ten zbawienny trud podejmować i dzielić się otrzymanym od Boga dobrem. Bliźnim jest każdy, kogo Bóg stawia na ścieżkach naszego życia, poczynając od najbliższych w domu, rodzinie, miejscu pracy, na uczelni czy w szkole. Nie możemy być obojętni na obecność w naszym życiu i potrzeby drugiego człowieka. Doświadczywszy niczym niezasłużonej miłości Boga w naszym życiu jesteśmy zobowiązani, by, na miarę naszych możliwości, współpracując z łaską Bożą, być wrażliwymi na potrzeby naszych bliźnich i obdarowywać ich miłością.

Dzisiejsza niedziela w Kościele, który jest w Polsce, jest obchodzona jako święto patronalne Caritas. Z tej okazji biskupi polscy skierowali specjalny list pasterski, w którym piszą: „…jest to szczególna okazja, aby wypowiedzieć słowo uznania i wdzięczności pod adresem wszystkich pracowników i wolontariuszy Parafialnych Zespołów Caritas oraz Szkolnych i Akademickich Kół Caritas. Przez wasze wrażliwe serca i pomocne dłonie Duch Święty pociesza strapionych, niesie konkretną pomoc w trudnościach oraz wielu naszym siostrom i braciom przywraca utraconą godność. Bogu niech będą dzięki za wszystkich, którzy przynagleni Jego Duchem spieszą z pomocą swoim bliźnim, spontanicznie włączając się w akcje i dzieła charytatywne”

A my w naszej Puławskiej i parafialnej wspólnocie mamy jeszcze jeden powód do radości i dziękczynienia. Razem z Hospicjum im.  Św. Matki Teresy z Kalkuty przeżywamy doroczne wydarzenie określane mianem „Pola nadziei”. Tego rodzaju inicjatywy uświadamiają nam ile cierpienia jest wokół nas. Dzisiejszy dzień, nasza wcześniejsza wizyta w Hospicjum, ta Eucharystia – objawienie i źródło miłości, mają nas uwrażliwić jeszcze bardziej na potrzebę niesienia pomocy innym a szczególnie chorym terminalnie. Miłosierdzie świadczone innym jest tym co upodabnia nas do Boga, który jest miłosierdziem.

Jak okazać tę miłość miłosierną? Żyć w prawdzie, dzielić się z innymi. Pochylać się nad cierpiącymi, umierającymi, stwarzać im godne warunki życia i odchodzenia, wspierać rodziny tych, którzy odchodzą. Taką postawę przyjmują pracownicy i wolontariusze naszego hospicjum wpatrzeni w przykład swojej świętej patronki. Ta zaś uczyła się takiej postawy od najmłodszych lat swojego życia, w domu rodzinnym. Ojciec św. Teresy z Kalkuty okazywał szczególną serdeczność ubogim i pouczał: „moje dzieci, nie bierzcie do ust nawet kęsa, jeśli wcześniej nie podzielicie się z innymi”. Jej mama szyła, haftowała i sprzedawała ubrania nie tylko po to, by zaspokoić materialne potrzeby swojej rodziny, ale także uboższych od siebie. Bardzo wierząca, uczyła dzieci wiary i czynnej miłości, życia chrześcijańskiego popartego czynami miłosierdzia. Czy dzisiaj nasze rodziny są szkołą takiego wychowania?

Drogie Siostry i Bracia! Chrześcijanie służbę ubogim, potrzebującym, cierpiącym łączyli zawsze z Eucharystią. Jezus, który nieodwołalnie obiecał nam swoją obecność w sakramentalnych postaciach chleba i wina, utożsamiał się również z najbardziej potrzebującymi, najuboższymi. Jego słowa „To jest Ciało moje” (por. Mt 26,26), odnoszą się również do nich: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Tak, Jezus utożsamia się z głodnymi, spragnionymi, przybyszami, chorymi, więźniami.

Te słowa uczyniła mottem założonego przez siebie zgromadzenia św. Matka Teresa z Kalkuty, patronka naszego Hospicjum. O swojej służbie chorym mówiła: „Kiedy dotykam ich cuchnących ran, wiem, że dotykam samego Chrystusa, Tego, którego przyjmuję w Komunii świętej pod postacią chleba. Świadomość ta dodaje mi wiele sił. Jestem przekonana, że nie mogłabym czynić tego wszystkiego, co czynię, jeżeli nie wierzyłabym, że dotykam samego Jezusa ukrytego pod postacią człowieka trędowatego”.

Autentycznie, świadomie przeżywana Msza święta powinna budzić w nas wszystkich ducha wolontariatu: pragnienie bezinteresownej służby braciom. Pamiętajmy o tym. Niech Eucharystia stanie się dla nas wezwaniem do dzielenia się z innymi miłością czyniąc z siebie bezinteresowny dar dla innych; niech Ona stanie się dla nas źródłem mocy i nowych inspiracji w niesieniu nadziei dzisiejszemu światu.

Chrystus, Boży Syn, ukazując oblicze Boga, który jest miłością (por. 1 J 4, 8), objawia człowiekowi miłość jako najwyższe prawo jego istnienia. Miłość stanowi najbardziej wymowną formę ewangelizacji, objawia ludziom miłość Boga, który jest Ojcem zawsze troszczącym się o każdego. Dlatego w świadczeniu pomocy chorym, umierającym, nie chodzi jedynie o opiekę lekarską, lecz o osobiste doświadczenie miłości Boga. Dzięki temu chrześcijanin staje się świadkiem tej Bożej miłości; głosi ją a przez odważne działania czyni ją namacalną.

Tak więc raz jeszcze z głębi serca dziękuję pracownikom hospicjum i wolontariuszom, a także darczyńcom za świadectwo dojrzałej wiary, która nie zamyka się na relacji „ja i mój Bóg”, ale otwiera z miłością na drugiego człowieka, szczególnie potrzebującego, chorego, cierpiącego. Wspieramy was szczególnie w dniu dzisiejszym naszą solidarnością, modlitwą i pomocą – także materialną. Będziemy z wami także na różnych innych etapach zaplanowanych na ten rok działań na rzecz hospicjum – na rzecz ludzi terminalnie chorych i ich rodzin.

Kochani kończąc naszą dzisiejszą refleksję pragnę powrócić do najważniejszego przesłania dzisiejszej uroczystości. Jest nim prawda o nieskończonej i nieograniczonej miłości miłosiernej Boga do każdego człowieka; miłości, którą pragnie rozlewać w naszych sercach ustawicznie i w mocy Ducha świętego posyła nas byśmy byli apostołami miłosierdzia we współczesnym świecie. Zwłaszcza dzisiaj to Boże orędzie o miłosiernej miłości musi zabrzmieć z całą mocą, ponieważ świat potrzebuje tej miłości. Nadszedł czas, żeby Chrystusowe przesłanie dotarło do wszystkich ludzi, zwłaszcza do tych, których człowieczeństwo i godność zatraciły swoje kształty w cywilizacji śmierci, jak mówił św. Jan Paweł II. Nastał czas byśmy i my dołączyli do grona tych, którzy „szli i owoc przynosili”. Nadszedł czas, by w naszych czynach ludzie zaczęli dostrzegać orędzie o Bożym miłosierdziu.

Lecz by starczyło nam sił na drodze naszego apostołowania w świecie potrzeba głębokiej wiary. Podczas Eucharystii, tak jak apostołowie w Wieczerniku, zostajemy ponownie obdarowani Duchem, co sprawia, że zostajemy umocnieni w wierze i stajemy się wiarygodnymi świadkami Zmartwychwstałego. Chrystus w dzisiejszej Ewangelii wzywa nas do pogłębienia wiary w Jego zmartwychwstanie. Słowa „błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli” są dzisiaj skierowane do każdego z nas. Jest to błogosławieństwo wiary, bo chociaż nie widzieliśmy naszymi oczami ciała Zmartwychwstałego Pana, to jednak wierzymy w Niego i przyjmujemy Jego naukę, jesteśmy Jego uczniami i świadkami we wspólnocie Kościoła i w świecie. Poprzez błogosławieństwo wiary nasze serca są otwarte na miłość i poznają prawdę, a Eucharystia daje nam moc byśmy mogli na co dzień żyć tym duchem wiary i braterskiej miłości. Niech Pan gromadząc nas na Eucharystii czyni z nas jedną rodzinę, która zjednoczona przy Bogu Miłosierdzia w wierze, żyć będzie na co dzień miłością. Amen.

 

Niedziela Miłosierdzia Bożego