O tym, że uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej to kolejna szansa, aby szukając u Maryi wstawiennictwa przed Bogiem, uwierzyć w ożywczą siłę Jej życia, wpatrzeć się w Jej sposób postępowania i zaczerpnąć moc dla naszego życia i postępowania mówił prymas Polski abp Wojciech Polak w homilii wygłoszonej dziś na Jasnej Górze.

Publikujemy tekst homilii:

26 sierpnia 2016, Jasna Góra

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,

Tegoroczna uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej pozwala nam na przeżycie kolejnego duchowego etapu, na postawienie jeszcze jednego kroku na naszej jubileuszowej drodze. Wciąż bowiem trwamy w radosnym dziękczynieniu za 1050 lat chrześcijaństwa na polskiej ziemi. Rozpoczęliśmy je w Gnieźnie, gdzie 14 kwietnia wspominaliśmy to dziejowe wydarzenie, gdy nasz pierwszy historyczny władca, książę Mieszko I, pokornie pochylił swoje czoło pod wodami Chrztu świętego i – jak to trafnie zauważył i podkreślał wielki Prymas Tysiąclecia – rozpoczął przez to błogosławiony ciąg łaski, świateł i mocy Bożych, który trwa do dziś dnia. W ten duchowy łańcuch łaski, świateł i mocy Bożych, i my zostaliśmy włączeni przez sakrament chrztu. Dar ten domaga się owocnego przyjęcia i wiernej odpowiedzi, dlatego po raz kolejny, wpatrując się w Ikonę Matki Bożej Częstochowskiej, pragniemy dziękować i uwielbiać Boga za nasze odrodzenie z wody i Ducha Świętego na życie wieczne, za wszczepienie w Chrystusa i włączenie do wspólnoty Kościoła. W ten sposób przedłużamy radość majowej uroczystości Matki Bożej Królowej Polski, kiedy z okazji 1050-lecia chrztu Polski odnowiliśmy nasze zawierzenie Matce Odkupiciela. W naszych sercach rozbrzmiewa jeszcze echo ostatniego wielkiego narodowego dziękczynienia, któremu w czasie lipcowego pobytu na Jasnej Górze przewodniczył nasz Ojciec Święty Franciszek. Na nowo podejmujemy papieską zachętę i myśląc o darze tysiąclecia obfitującego wiarą, chcemy przede wszystkim podziękować Bogu, który podążał z naszym narodem, biorąc go za rękę, tak jak ojciec bierze za rękę swojego syna i towarzyszy mu w wielu sytuacjach. Wszyscy dobrze wiemy, ile razy w historii naszej Ojczyzny doświadczaliśmy tej Bożej, tej ojcowskiej troski, dosłownie prowadzenia nas Jego ręką. I wszyscy też widzimy i pamiętamy – jak przypomniał nam papież – że nasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności. Cechą bowiem charakterystyczną naszego narodu – jak mówił na Wawelu Ojciec Święty – jest jego pamięć, dobra pamięć, pozytywna pamięć. Aby ją pielęgnować i rozwijać – podpowiadał nam jeszcze – konieczna jest mocna nadzieja i ufność w Tym, który kieruje losami narodów, otwiera drzwi zamknięte, przekształca trudności w szanse i stwarza nowe scenariusze tam, gdzie wydawało się to niemożliwe. W takiej właśnie pełnej nadziei perspektywie staraliśmy się przeżywać jubileusz Chrztu Polski w Gnieźnie, w Poznaniu, na Jasnej Górze i w Krakowie, a także w tylu innych miejscach w naszej Ojczyźnie. Z takim  nastawieniem chcemy powracać do chrztu Mieszka i do naszego własnego chrztu. Widzimy przecież, że na horyzoncie wspólnego życia, pod polskim niebem, w naszych domach rodzinnych wciąż są przecież takie wartości, dzięki którym, pomimo dzielących nas różnic, naprawdę możliwa jest zgoda i jedność. Albowiem – jak nam mówił jeszcze papież Franciszek – to właśnie zgoda, pomimo różnorodności poglądów, jest pewną drogą do osiągnięcia dobra wspólnego całego narodu polskiego. I dlatego prosił w modlitwie Maryję, aby zaszczepiła w nas pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli. Modlił się przed Czarną Madonną o naszą wzajemną miłość, o przebaczenie i pojednanie, o zapomnienie i darowanie sobie nawzajem urazów i krzywd, o naszą narodową zgodę, która leży u fundamentów szczęśliwej dla wszystkich przyszłości.

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Wspaniale jest więc dziękować Bogu, który nie jest kimś odległym i niedostępnym, lecz Ojcem, który podąża z nami, bierze nas za rękę i nam towarzyszy. Jest On tak bardzo bliski, że – jak to mówił na tym miejscu papież Franciszek – konkretnie schodzi w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami. Dla nas zaś, Polaków, szczególnym znakiem bliskości Boga, właśnie na tym jasnogórskim szczycie, jest obecność Matki naszego Pana Jezusa Chrystusa, Matki Kościoła i Matki Miłosierdzia, naszej Jasnogórskiej Pani i Królowej, naszej Matki Bożej Częstochowskiej. Świadomi tego, w pierwszej modlitwie mszalnej powtórzyliśmy, że to sam Bóg dał narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, a Jej święty obraz jasnogórski wsławił niezwykłą czcią wiernych. Czyż nie jest bowiem prawdą – jak to trafnie ujął święty Jan Paweł II – że właśnie poprzez owo wydarzenie z 966 roku, poprzez chrzest, u początków naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. Przybyła i była, i jest obecna wraz ze swym Synem. A mówiąc tak o obecności Bożej Rodzicielki, Jan Paweł II wskazał nam jeszcze, że poprzez Obraz Jasnogórski, poprzez cudowny wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej, to pierwsze zaproszenie i ta maryjna obecność w naszych dziejach przybrały jakby nowy kształt. Najgłębsza prawda o nas samych, nasza tożsamość jest zatem nieodłącznie związana z tym cudownym miejscem, z Jasną Górą zwycięstwa, i ze szczególnym wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej, w którym pokładamy nadzieję. Albowiem to właśnie tutaj – jak zaświadczył nam ten szczególny jasnogórski pielgrzym papież Franciszek – możemy namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki wszystkich. Tutaj, podobnie jak w Kanie, spotykamy Jej matczyne spojrzenie, troskliwe i opiekuńcze. Tutaj też jesteśmy w szkole posłuszeństwa i zawierzenia Jezusowi we wszystkich sytuacjach. Maryja nie tylko przecież wstawia się za nami, ale uczy wrażliwości i dobroci, wyobraźni czy wręcz fantazji miłosierdzia, konkretnego poświęcenia swojego życia drugim. Jak to kiedyś trafnie ujął papież Benedykt XVI, Jej świadectwo staje się programem życia: nie stawiać siebie w centrum, ale zostawić miejsce dla Boga spotkanego zarówno w modlitwie, jak i w posłudze bliźniemu – tylko wtedy świat staje się dobry.

Umiłowani Czciciele Częstochowskiej Pani!

Dzisiejsza uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej to kolejna okazja, aby zwrócić się do Niej. To szansa, aby szukając u Niej wstawiennictwa przed Bogiem, uwierzyć w ożywczą siłę Jej życia, wpatrzeć się w Jej sposób postępowania i zaczerpnąć moc dla naszego życia i postępowania. Dając nam bowiem Maryję za Matkę, dając – jak modliliśmy się – w Niej przedziwną pomoc i obronę, sam Bóg, Mądrość Boża, słowami zaczerpniętymi z Księgi Przysłów zachęca nas dzisiaj: przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń (…) nie odrzucajcie. Błogosławiony, czyli szczęśliwy, jest ten, kto słucha, kto czuwa, kto ma serce otwarte i gotowe, by przyjąć to, co ukazuje nam Bóg przez Maryję, bo ten właśnie znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana. Papież Franciszek zauważył, że Maryja, jak kiedyś w Kanie Galilejskiej, i dziś pomaga nam odkryć, czego nam brakuje do pełni życia. Bo życie w swej pełni, to życie szczęśliwe, pełne Bożego pokoju i ładu, życie, które nie jest targane różnymi sprzecznościami, wydawane na pastwę naszych egoizmów, karmione pragnieniem wygody, beztroską czy obojętnością na drugich. Pełnia życia to również zdolność odkrywania naszego życia w owej pełni czasu, o której przypomina nam dziś Apostoł Paweł w Liście do Galatów. A życie w pełni czasu, to – jak usłyszeliśmy – życie synów Bożych, a nie zatrwożonych niewolników, życie ludzi, którzy w Jezusie Chrystusie wciąż doświadczają przebaczającej miłości Boga, przyjmują ją i żyją nią na co dzień, życie tych, którym Bóg w Jezusie Chrystusie ofiaruje swoją bliskość, by potrafili o niej zaświadczyć wobec innych, obdarowując ich miłością i pokojem. W Kanie Galilejskiej z tej bliskości z Jezusem, z tego życia w pełni czasu, zrodziło się w Maryi nie tylko pragnienie, by pomóc zakłopotanym nowożeńcom, ale i ufność Jezusowi: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nikt bowiem z nas nie jest w stanie sam, jedynie o własnych siłach i jakimś własnym pomysłem, uczynić swego życia pełnym i szczęśliwym. Nikt nie przemieni wody w wino, nie dokona uzdrawiającego cudu i nie zapewni innym pełni szczęścia. Widząc jednak to wszystko, czego i nam brakuje do pełni życia, nie możemy poddawać się rozpaczy czy bierności. Widząc zniechęcenie i znużenie tak wielu osób, nie wolno nam mówić, że tutaj już nic nie da się zrobić. Trzeba raczej usłyszeć to, co Jezus do nas mówi: napełnijcie stągwie wodą (…) zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu. Cud przemiany wody w wino, ów początek znaków, który Jezus uczynił w Kanie Galilejskiej, domaga się bowiem odpowiedzi i współpracy. Bóg-z-nami, Oblubieniec Kościoła wciąż liczy na naszą odpowiedź. Może właśnie dlatego, kończąc swoją jasnogórską homilię papież Franciszek przestrzegł nas wszystkich, abyśmy pamiętali, że tak naprawdę na niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach historii. Na niewiele się zda świętowanie przez nas kolejnych rocznic chrztu, jeśli zatrzyma się jedynie na wdzięcznym wspominaniu przeszłości. Oby dokonało się dla nas wszystkich – mówił papież Franciszek – dla każdej i każdego z nas przejście wewnętrzne, Pascha serca ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w miłości i w bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem. Taki jest bowiem styl Boży ucieleśniony przez Maryję. Taki jest styl życia Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Taki styl życia ukazuje nam dziś tutaj Czarna Madonna i do takiego stylu życia nas zaprasza: działać w miłości, a nie w nienawiści, lęku, zastraszeniu, wyrzucając jedni drugim i oskarżając się nawzajem; w bliskości towarzyszyć, do czego przecież wraz z naszym jubileuszem chrztu zaprasza nas wciąż przeżywany w Kościele Jubileusz Miłosierdzia, pamiętając – tak prosto i tak konkretnie – że miłosierdzie ma oczy, aby widzieć, uszy, aby słyszeć, ręce, by stawiać na nogi; okazywać się, jak Maryja, ludźmi prostego i otwartego serca. Niech Matka Boża Częstochowska wstawia się za nami i uprasza nam taki właśnie styl naszego chrześcijańskiego życia. Możemy to ująć dokładnie tak, jak przypomni nam rozpoczynająca się wkrótce jasnogórska inicjatywa związana z 300-leciem koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej: Dziś pragniemy ukoronować Maryję już nie złotymi koronami, ale naszym ewangelicznym życiem. Amen.

tekst homilii za: www.prymaspolski.pl

NO COMMENTS