(Polski) Zwiastuję wam radość wielką. Homilia w Uroczystość Narodzenia Pańskiego

25-12-2016
2174

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Abp Stanisław Gądecki

Zwiastuję wam radość wielką
Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Katedra Poznańska – 25.12.2016)

Umiłowani kapłani, osoby życia konsekrowane, wierni świeccy, zgromadzeni w tej pierwszej na ziemiach polskich katedrze,

Drodzy słuchacze 1 Programu Polskiego Radia,
Czcigodni słuchacze Katolickiego Radia Emaus,

Tej nocy – w bazylikach, katedrach, kościołach i kaplicach, we wszystkich językach i dialektach świata – chrześcijanie śpiewają z przejęciem: „Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel”. W tę błogosławioną i pełną światła noc to orędzie dociera z wielką mocą do miliardów chrześcijan na całej ziemi, którzy – podobnie jak pasterze z Betlejem – przybywają do żłóbka a w sercu każdego z nich odbija się echem żywe wspomnienie cudownych narodzin Jezusa, które wyznaczyły nowy początek historii świata i człowieka. Wraz z tymi narodzinami drzwi łaski zostały szeroko otwarte dla wszystkich i dla każdego.

„Dziś cała ziemia rozbrzmiewa pieśniami
Anielskich chórów, które wielbią Ojca,
Nam zaś zwiastują odnowę i pokój
Pełen wesela”
(z hymnu na Godzinę czytań uroczystości Narodzenia Pańskiego).

Dzisiejsze czytania liturgiczne wprowadzają nas stopniowo w klimat tego nowego początku, mówiąc najpierw o narodzinach króla Ezechiasza, następnie o narodzinach Jezusa i wreszcie także o naszych narodzinach duchowych.

1.         NARODZINY EZECHIASZA (Iz 9,1-3.5-6 )

Pierwsze z dzisiejszych czytań zapowiada narodziny króla Ezechiasza i pochodzi z księgi proroka Izajasza. Okres działalności tego proroka przypadał na lata panowania królów judzkich Ozjasza, Jotama, Achaza, Ezechiasza i był początkowo spokojny. Obejmował ona lata pomyślności, w których wielkie mocarstwa były zajęte swoimi sprawami.

Ta sytuacja zmieniła się jednak, gdy na tron asyryjski wstąpił król Tiglat-Pileser III (745-727), który postanowił zająć wszystkie ziemie na wschód od Mezopotamii. Początkowo zainteresował się tylko Babilonem, ale później wyprawił się do Syrii a następnie aż po granice Palestyny z Egiptem. Wtedy to królowie Judy i Samarii złożyli mu daninę.

W odpowiedzi na to państewka podbite przez Asyrię utworzyły koalicję antyasyryjską z władcą Syrii oraz Samarii na czele. Sprowokowany tym król Asyrii ponownie uderzył – w 734 roku przed Chr. – i odebrał państwu izraelskiemu ziemie leżące w okolicach miasta Dor. Dwa lata później podbił także dolinę Jizreel i Galileę, z których powstała prowincja Magidu z miastem Megiddo jako stolicą, oraz Zajordanię, którą zamienił w prowincję Gal’azu (por. 2 Krl 15,29). Tamtejsi mieszkańcy zostali przesiedleni do Asyrii.

Właśnie te ziemie – położone na zachód i północ od jeziora Genezaret – zostały wymienione przez proroka Izajasza (Iz 8,23b) jako „Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego” oraz „Droga Morska” czyli droga z Syrii – przez nadbrzeże Morza Śródziemnego – do Egiptu. „Zajordania” to tereny znajdujące się po wschodniej stronie Jordanu. „Kraj pogan” z kolei to Galilea, zwana tak dlatego, ponieważ jej ludność – oprócz Izraelitów – w dużej części stanowili poganie. Prawdopodobnie właśnie w odpowiedzi na te wydarzenia prorok Izajasz wygłosił następujące słowa:

„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów” (Iz 9,1-3). Inaczej mówiąc, okupowane tereny zostaną wyzwolone.

„Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo […] jak w dniu porażki Madianitów…”. Izajasz nawiązuje tutaj do wspaniałego triumfu, jaki odniósł kiedyś Gedeon, kiedy jego trzystuosobowy oddział pokonał wojsko Madianitów liczące 32.000 żołnierzy. Judejczycy – zaopatrzeni jedynie w rogi, puste dzbany oraz pochodnie – pokonali przeważającą armię wrogów (Sdz 7,15-25). Oni zwyciężyli dzięki pomocy z nieba a Gedeon usłyszał słowa: „Pan jest z tobą – dzielny wojowniku!” (Sdz 6,12).

Izajasz zapowiada, że niewola się skończy a zwiastunem tego będą narodziny przyszłego króla judzkiego. „Oto Panna pocznie i porodzi syna“. „Panna” – czyli młoda małżonka Achaza – urodzi królowi syna o imieniu Ezechiasz. Ezechiasz słusznie będzie nazwany adoptowanym „Synem Bożym” (Ps 2,7), bo tytuł taki przysługiwał mu z racji obietnic złożonych przez Boga praojcu dynastii, królowi Dawidowi: „Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, […] Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem” (2 Sam 7,12-14). „Synostwo Boże” w przypadku Ezechiasza nie oznaczało oczywiście jego boskiego pochodzenia, ale szczególną opiekę, jaką zostanie on otoczony  przez żarliwą miłość Boga.

Gdy Ezechiasz dorośnie, wtedy wyzwoli on Judejczyków z niewoli asyryjskiej (Iz 10,27;14,25). Natomiast dary mądrości i rozumu, rady i męstwa, wiedzy i bojaźni Pańskiej, jakimi się będzie on charakteryzował, pozwolą mu nie tylko na wyzwolenie rodaków z niewoli (Iz 10,27; 14,25), ale ponadto na wprowadzenie mesjańskiego pokoju w Judzie.

Istotnie, dzięki temu że Ezechiasz (728-688) szanował Prawo Boże, mógł on wyeliminować z życia społecznego konflikty, które kryły się w sprzecznościach ludzkiej natury. „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii” (Iz 11,6-8). W czasie sprawowania jego władzy Ezechiasz czynił: „to, co jest słuszne w oczach Pańskich, zupełnie tak jak jego przodek, Dawid. On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne” (2Krl 18,3-4). Przylgnął on do Pana i przestrzegał Jego przykazań, jakie Pan zlecił Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim” (2 Krl 18,5-7). Stąd wzięło się imię „Emmanuel” (tj. „Bóg z nami”), nadane królowi Ezechiaszowi (Iz 7,14; 8,8; Mt 1,23).

2.         NARODZINY JEZUSA (Łk 2,1-14)

Ezechiasz, ten ziemski i sprawiedliwy król stał się dla Nowego Testamentu pierwowzorem Jezusa, króla niebieskiego, którego panowanie będzie „w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem” (Iz 9,6). Dopiero Jezus przekroczył w sposób zasadniczy dzieje wszystkich królów judzkich razem wziętych, ponieważ każdy z nich był tylko śmiertelnikiem i nie mógł panować „wiecznie”. Dopiero w Jezusie pokój i sprawiedliwość rzeczywiście mogły przekroczyć przestrzeń i czas.  Dopiero w Jezusie po raz pierwszy niewidzialny Bóg stał się widzialny.

W tę betlejemską noc wszystko wzięło swój początek, co Ewangelista Łukasz wyraził w najprostszy z możliwych sposobów: „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7).

Narodził się Jezus, człowiek, jeden z miliardów ludzi, którzy się urodzili, rodzą i będą się rodzić a jednocześnie jeden, jedyny i niepowtarzalny. „Jezus, syn Józefa z Nazaretu” (J 1,45), który został oficjalnie zapisany – podczas spisu ludności – w rejestrach cesarstwa rzymskiego a z zapis ten potwierdził, że Jezus należy do rodzaju ludzkiego, że jest człowiekiem pośród ludzi, że jest obywatelem tego świata, podległym prawom i instytucjom państwowym. Teologiczne zaś skutki tego wpisu opisuje Orygenes: „kto wnikliwie to rozważy, dostrzeże pewną tajemnicę ukrytą w fakcie, iż tym spisaniem całej ziemi objęty został także Chrystus: skoro wszyscy zostali zapisani, wszystkich mógł uświęcić; skoro cała ziemia została spisana, ziemię dopuścił do komunii z sobą, po czym wszystkich ludzi wpisał do księgi żyjących” (por. Redemptoris Custos, 9). Doprawdy, konieczne było właśnie takie utożsamienie boskości Jezusa z Jego człowieczeństwem, bo: „Gdyby Chrystus nie był prawdziwym Bogiem, nie mógłby nas uratować; gdyby nie był prawdziwym człowiekiem, nie mógłby być dla nas przykładem” (św. Leon Wielki).

Dzisiejszej nocy – jak promień jasnego światła – dociera do nas Dobra Nowina: „Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom” (Tt 2,11). „Dzisiaj narodził nam się Zbawiciel, radujmy się, umiłowani! Nie ma miejsca na smutek, kiedy rodzi się życie; pierzchnął lęk przed zagładą śmierci, nastaje radość z obietnicy niekończącego się życia. Nikogo ona nie omija, wszyscy mają ten sam powód do tego wesela, bo nasz Pan niweczy grzech i śmierć, a chociaż nikogo nie znajduje wolnego od winy, to przecież wszystkich przychodzi wyzwolić.

Niech się weseli święty, bo bliski jest palmy zwycięstwa;
niech się raduje grzeszny, bo dane mu jest przebaczenie;
niech powróci do życia poganin, bo do niego jest powołany”
(św. Leon Wielki, Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, 1-3)

To samo dzieło wyzwolenia tak opisał poeta:

„Po życiu pełnym bezsensu i rozpaczy,
Zmieniony ręką boską w srebrnego anioła,
W noc, która gwiazdą betlejemską straszy,
Człowiek pewien przyfrunął tam, gdzie Dziecko woła. […]

I wiedząc, że za chwilę śnieg znów się zakrwawi,
Rzekł anioł: Dziecko ziemię nie od krwi wybawi.
Jak promień, co przywraca czarnej fali płynność,
Tak ono zbrodni ludzkiej przywróci niewinność.

(Czesław Miłosz, Baśń wigilijna)

Tak więc, „patrzcie na początek rodzącego się Kościoła – pisze św. Ambroży – Chrystus się rodzi, zaczynają czuwać pasterze, aby trzody pogan żyjących przedtem jak zwierzęta zgromadziły się w świątyni Pana”.

3.         NASZE NARODZINY

Tajemnica nocy betlejemskiej trwa dalej bez przerwy i zatrzymuje się na progu każdego ludzkiego serca.

a.         Naszą odpowiedzią na Boże Narodzenie może być tylko zdumienie i radość. Znakiem tej radości jest najpierw prosta, ziemska radość, przypominająca szczęście z powodu narodzin każdego dziecka. Radość pierwszego oddechu na ziemi, pierwszego płaczu i uśmiechu, pierwszego nieświadomego spojrzenia na matkę. Radość pierwszego słowa, pierwszego kroku, pierwszej myśli. Echem naszej ziemskiej radości z powodu narodzin Zbawiciela jest także choinka, kolorowe światełka, zimne ognie, gwiazda na niebie i Święty Mikołaj, podarunki, kolędy, cała nasza liturgia domowa.

Nasza radość nadprzyrodzona z kolei bierze się ze zdumienia serca, z tego, że Bóg może być tak blisko nas, że myśli o nas, że działa w naszej historii. Tak, Boże Narodzenie jest samą radością, bo w nim Bóg zniża się aż do poziomu człowieka, aby go do siebie wywyższyć. W tym Dzieciątku to, czym jest Bóg (a więc wieczność, moc, świętość, życie) łączy się z tym, czym my jesteśmy (słabością, grzechem, cierpieniem, śmiercią) (por. Benedykt XVI, Przedziwna wymiana. Audiencja generalna – 4.01.2012).

Każdy, kto zdaje sobie sprawę z tego, że Bóg myśli o nas, że działa w naszej historii, ten odzyskuje pokój serca. Dlatego „Zatrzymajmy się przed Dzieciątkiem z Betlejem – prosi papież Franciszek. Pozwólmy, aby nasze serce się wzruszyło, nie bójmy się tego. Nie obawiajmy się, że nasze serce się wzruszy, bo potrzebujemy tego! Pozwólmy, by rozpaliło się ono czułością Boga. Potrzebujemy Jego serdeczności. Dotyk Boga nie rani: on daje pokój i siłę. […] Bóg jest pokojem: prośmy Go, aby nam pomógł budować go każdego dnia w naszym życiu, w naszych rodzinach, w naszych miastach i krajach, na całym świecie”. Módlmy się o prawdziwy pokój, który nie jest piękną fasadą, za którą kryją się spory i podziały. Pokój jest owocem wysiłków każdego dnia, które podejmujemy wychodząc od daru Boga, od Jego łaski, jaką nam dał w Jezusie Chrystusie (por. Papież Franciszek, 25.12.2013).

b.         Przeżywać owocnie Boże Narodzenie to zmieniać nasze obyczaje. „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa” (Tt 2,11-13).

„Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! – woła św. Leon Wielki – Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego” (Kazanie I o Narodzeniu Pańskim, 1-3).

c.         Przeżywać owocnie Boże Narodzenie to poddać się potrójnemu zdumieniu.

Pierwsze zdumienie powoduje nasz bliźni, w którym trzeba rozpoznać brata, ponieważ od chwili Narodzenia Jezusa każde oblicze bliźniego nosi w sobie podobiznę Syna Bożego. Zwłaszcza, gdy jest to oblicze ubogiego, bo Bóg przyszedł na świat jako ubogi i najpierw ubogim pozwolił przyjść do siebie.

Drugie zdumienie wywołuje historia, jeśli patrzymy na nią z wiarą. Często jesteśmy przekonani, że rozumiemy ją do końca, tymczasem grozi nam odczytanie jej na opak. Zwłaszcza gdy wydaje się nam, że jest ona zdeterminowana przez ekonomię rynku, regulowaną przez finanse i interesy, przez aktualne potęgi. Tymczasem Bóg lubi „mieszać karty”, lubi strącać władców z tronu, a wywyższać pokornych, głodnych nasycać dobrami, a bogatych z niczym odprawiać (Łk 1,52-53).

Trzecim miejscem zdumienia jest Kościół, postrzegany z wiarą, czyli nie widziany jedynie jako instytucja religijna, ale odczuwany jako Matka, która – mimo zmarszczek – objawia rysy Oblubienicy, ukochanej i oczyszczonej przez Chrystusa. Kościół-Matka, który zawsze ma otwarte szeroko  ramiona, aby wszystkich przyjąć. Co więcej jest to Matka, który szuka z matczynym uśmiechem tych wszystkich, którzy są daleko, aby ich doprowadzić do Bożego miłosierdzia. Nie możemy spotkać Jezusa, jeśli nie spotkamy Go w innych, w historii i w Kościele (por. Papież Franciszek, IV Niedzielę Adwentu, 20.12.2015).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec zadajmy sobie samym pytanie: do czego jest mi potrzebne święto Bożego Narodzenia?

„Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie?
Dlaczego śpiewamy kolędy?

Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa.
Dlatego, żeby podawać sobie ręce.
Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie.
Dlatego, żeby sobie przebaczać”

(ks. Jan Twardowski, Dlaczego jest święto…).