Wjeżdża Król nasz, Jezus cichy, do Jerozolimy,
hołd Mu składa lud pobożny, Jego lud rodzimy.

Hosanna, hosanna Synowi Bożemu!
Hosanna, hosanna, cześć Zbawcy naszemu!

I oto następna Niedziela Palmowa naszego życia otwiera przed nami bramę Wielkiego Tygodnia, w którym to czasie Jezus zbliża się do końca swego ziemskiego życia. Podczas tej ostatniej pielgrzymki na święto Paschy wchodzi do Jerozolimy, aby tam zostać przybity do krzyża, umrzeć i zmartwychwstać dla nadziei ludzkości wszystkich czasów.

W związku więc z tym rytmem Wielkiego Tygodnia chciałbym powiedzieć kilka słów o czterech sprawach: o drodze odbytej przez Jezusa, chrześcijanina, młodzież i drodze kościołów stacyjnych.

1.      DROGA JEZUSA

Najpierw odbyta przez Pana Jezusa. „Trzy razy w roku zjawić się winien każdy twój mężczyzna przed Panem, Bogiem swoim” (Wj 23,17). Z tego nakazu trzykrotnego pielgrzymowania każdego roku do świątyni jerozolimskiej zwolnione były tylko kobiety, dzieci, niewolnicy, głuchoniemi, niedorozwinięci, ślepi, chromi oraz niezdolni do odbycia pieszej drogi. W przypadku żydowskich mieszkańców Galilei, wystarczyło udanie się do Jerozolimy raz w roku na święto Paschy. W przypadku Żydów mieszkający w odległych krajach diaspory, wystarczyła pielgrzymka na Paschę przynajmniej raz w życiu.

Rodzice Jezusa zachowywali ten obyczaj i co roku chodzili do Jerozolimy na Święto Paschy (por. Łk 2,41). Także Jezus – po dojściu do wieku dojrzałości religijnej – z pewnością pielgrzymował każdego roku na święto Paschy. Ewangelia św. Łukasza wspomina Jego pierwszą pielgrzymkę w wieku lat dwunastu (Łk 2,41-52). Później – w trakcie swej publicznej działalności – nasz Zbawiciel wielokrotnie pojawiał się w świątyni z okazji różnych świąt (J 2,13; 5,1; 7,14; 10,22; 12,12).

Dla Niego – podobnie jak dla każdego Żyda – taka pielgrzymka była drogą do miejsca przebywania Jego niebieskiego Ojca (Łk 2,49). Ale Jezus nie udawał się do świątyni podobnie jak każdy inny Żyd. On szedł tam ze świadomością, iż kiedyś sam stanie się miejscem kultu, stanie się świątynią Ducha, zastępującą materialną świątynię w Jerozolimie. W rozmowie z Samarytanką zaznaczył: „nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. […] Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, […] Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,21.23-24). Po jego zmartwychwstaniu, sam Chrystus stanie się miejscem uwielbienia Boga.

I oto właśnie nadeszła ta ostatnia pielgrzymka Jezusa. Jezus z Jerycha dociera do Betanii, oddalonej o niecałą godzinę drogi od Jerozolimy. Stamtąd – podobnie jak inni pielgrzymi – udał się do świątyni. I właśnie w tym czasie Jego podróż – która z punktu widzenia żydowskiego Prawa nie miała w sobie nic niezwykłego – zamieniła się w królewski tryumf. „Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do Ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy” (Mt 21,4-5). W ten sposób witano w Świętym Mieście nadchodzącego Mesjasza, który zdołał przekonać do siebie wielu zwyczajnych ludzi w Izraelu, bo oprócz dwunastu Apostołów, szło za Nim „całe mnóstwo uczniów” (Łk 19,37), którzy niedwuznacznie dawali do zrozumienia, że w Jezusie widzą Mesjasza. Jezusowi składano królewski hołd. „A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach! Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: „Kto to jest?” A tłumy odpowiadały: „To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei”” (Mt 21,8-11). Kiedy więc faryzeusze zażądali od Niego, ażeby uciszył tłum, odpowiedział: „Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” (Łk 19,40). Prawdopodobnie miał On na myśli kamienie murów świątyni jerozolimskiej, zbudowane z myślą o Jego nadejściu.

Wjeżdżając do Miasta Jezus wiedział,  że idzie na śmierć oraz że na tej ziemi nie otrzyma korony królewskiej, ale koronę cierniową. „Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem, ani nie cofnąłem!” (Iz 50,5) – powie o Nim prorok. Wśród uniesienia uczniów, tylko On jeden znał do końca swoją przyszłość. On jeden przenikał do końca myślami to, co napisali o Nim prorocy.

2.      DROGA CHRZEŚCIJANINA

a.       A dzisiaj to my przeżywamy Niedzielę Palmową, która nam tamten wjazd Jezusowy do Jerozolimy przypomina i uobecnia. W liturgicznym obrzędzie odtwarzamy to wszystko, co mówili i uczynili uczniowie Jezusa oraz rzesza na owej drodze, która wiodła spoza Góry Oliwnej do Miasta. Trzymając w ręku ozdobne palmy, oddajemy pokłon przychodzącemu Panu. Biegniemy Mu na spotkanie z hymnem i pieśnią uwielbienia, wołając radośnie: „Niech będzie Pan błogosławiony”.

Czy jest w tym coś więcej niż tylko ceremonia, tylko piękny zwyczaj? Owszem, nasza dzisiejsza procesja Niedzieli palmowej pragnie stać się ilustracją czegoś głębszego. Pragnie stać się obrazem naszej duchowej pielgrzymki ku Bogu żywemu. To jest właśnie nasza wędrówka, do której zaprasza nas Jezus: „biegnijmy i my razem z Chrystusem, któremu spieszno na mękę – mówi św. Andrzej z Krety. Naśladujmy tych, co wyszli Mu na spotkanie, ale nie w ten sposób, by słać na drodze gałązki palm i oliwek oraz kłaść kosztowne szaty, lecz my sami, jak tylko możemy, rozścielmy się na ziemi w pokorze ducha i prostocie serca, abyśmy przyjęli nadchodzące Słowo i pochwycili Boga, który nigdzie nie daje się ująć. […] A zatem siebie samych ścielmy przed Chrystusem, a nie tuniki, martwe gałęzie i łodygi krzewów tracących zieleń, gdy staną się pokarmem, i przez krótki tylko czas radujących oczy. Obleczmy się natomiast w Jego łaskę, czyli w Niego samego. […] obmyci w zbawczych wodach chrztu osiągnęliśmy lśniącą biel wełny, ofiarujmy Zwycięzcy śmierci już nie gałązki palmowe, ale wieńce naszego zwycięstwa” (św. Andrzej z Krety, Kazanie IX na Niedzielę Palmową).

b.      Ale w jaki sposób możemy dotrzymać Mu kroku w Jego wstępowaniu do Boga? Czy to przypadkiem nie przekracza naszych sił? Tak, to jest ponad nasze możliwości. My sami z siebie jesteśmy zbyt słabi, aby wznieść nasze serce na wysokości Boga samego. Nie jesteśmy w stanie tego uczynić. To sam Pan Bóg – przez Chrystusa na krzyżu – musi nas pociągnąć ku górze i rozpocząć ten proces. On zstąpił aż do samego dna ludzkiej egzystencji, aby nas podźwignąć ku sobie.

Człowiek bowiem znajduje się zazwyczaj w punkcie przecięcia dwóch pól grawitacyjnych. Istnieje najpierw siła grawitacji, która ściąga nas w dół (ku egoizmowi, kłamstwu i złu). Jest to siła ciążenia, która nas ściąga z wyżyn Boga. Lecz z drugiej strony istnieje siła grawitacyjna miłości Boga; bycie kochanym przez Boga i odpowiedź naszej miłości pociągająca nas w górę. Człowiek znajduje się pośrodku tych dwóch sił grawitacyjnych i wszystko zależy od naszej ucieczki z pola przyciągania zła oraz  naszego pozwolenia na porwanie się sile grawitacji Boga, która podnosi nas w górę i daje nam prawdziwą wolność.

Św. Augustyn stwierdził w pewnym momencie, iż popadłby w całkowitą rozpacz, gdyby nie spotkał Chrystusa, który może uczynić wszystko, czego my sami nie jesteśmy w stanie uczynić. Gdyby nie spotkał Chrystusa, który – w swojej miłości ukrzyżowanej – bierze nas za rękę i prowadzi ku górze (por. Benedykt XVI, Pozwólmy się pociągnąć mocą Bożą. 17.04.2011).

3.      DROGA MŁODZIEŻY

Ale Niedziela Palmowa przypomina nam również trzecia drogę, drogę dzieci oddających hołd Jezusowi wjeżdżającemu do Jerozolimy. „Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie – widząc cuda, które uczynił, i dzieci wołające w świątyni: „Hosanna Synowi Dawida” – oburzyli się i rzekli do Niego: „Słyszysz, co one mówią?” A Jezus im odpowiedział: „Tak jest. Czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?” (Mt 21,15-16).

Wjazd Jezusa do Jerozolimy to scena pełna światła radości i świętowania. Dlatego woła papież Franciszek: „Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi: chrześcijanin nigdy nie może być smutny! Nie poddawajcie się zniechęceniu! Nasza radość nie podchodzi z posiadania wielu rzeczy, ale ze spotkania Osoby: Jezusa, który jest pośród nas. Radość nasza pochodzi z tego, że wiemy, iż będąc z Nim, nigdy nie jesteśmy sami, nawet w chwilach trudnych, nawet na drodze życia napotykamy problemy czy trudności, które wydają się nie do pokonania, a jest ich tak wiele! […] Idźmy za Jezusem, towarzyszmy Mu, naśladujmy Jezusa, ale przede wszystkim wiedzmy, że to On nam towarzyszy i bierze nas na Swoje ramiona. To jest powód do naszej radości, nadziei, którą musimy wnosić w nasz  świat. Nieśmy wszystkim radość wiary!”  Istotnie, dzieci i młodzież zajmują ważne miejsce w świętowaniu wiary! To oni przynoszą nam radość wiary. To oni nam uświadamiają, że naszą wiarę powinniśmy przeżywać młodym sercem, bo z Chrystusem serce nigdy się nie starzeje! (por. Papież Franciszek, Niedziela palmowa – 24.03.2013).

Z okazji dzisiejszej Niedzieli Palmowej – papież Franciszek zwraca się właśnie do młodych i mówi o ich miłości do Jezusa: „Mając żywo w pamięci nasze spotkanie podczas Światowego Dnia Młodzieży 2016 w Krakowie, wyruszyliśmy do następnego celu, którym jeśli Bóg pozwoli, będzie Panama w roku 2019. Bardzo ważne są dla mnie te chwile spotkania i dialogu z wami, i chciałem, aby proces ten przebiegał w zgodności z przygotowaniem kolejnego Synodu Biskupów, który jest poświęcony wam, młodym. […]

Drodzy młodzi, również Bóg na was patrzy i wzywa was, a kiedy to czyni, widzi całą miłość, jaką możecie zaoferować. Podobnie jak [Maryja] dziewczyna z Nazaretu, możecie udoskonalić świat, aby pozostawić ślad, który naznaczy historię, waszą historię i historię wielu innych ludzi. Potrzebuje was Kościół i społeczeństwo. Z waszym podejściem, z odwagą, którą macie, z waszymi marzeniami i ideałami, upadają mury bezczynności i otwierają się drogi, które prowadzą nas do lepszego, bardziej sprawiedliwego, mniej okrutnego i bardziej ludzkiego świata. […] Dobrej pielgrzymki ku Światowemu Dniu Młodzieży 2019 (por. papież Franciszek, Orędzie papieża Franciszka do Młodych 2017 – 23 marca 2017).

4.      DROGA STACYJNA

Wreszcie, dnia 1. marca tego roku rozpoczęliśmy w Poznaniu naszą czwartą drogę, tj. wielkopostną drogę wytyczoną przez tzw. „kościoły stacyjne”. Rozpoczęliśmy nasze wielkopostne czuwanie modlitewne, służące skuteczniejszemu przygotowaniu się do uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Podjęliśmy starożytną praktykę, która zrodziła się w starożytnej Jerozolimie, w nawiązaniu do miejsc i czasów związanych z życiem i działalnością Jezusa a potem przeszła do Konstantynopola i Rzymu.

Podjęcie tej praktyki w czasach współczesnych polecał nam list Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 1988 roku: „Zaleca się bardzo zachowywanie i rozwijanie tradycyjnej formy zgromadzenia Kościoła lokalnego na wzór rzymskich „stacji”. Te zgromadzenia wiernych mogą się odbywać, zwłaszcza miastach biskupich, przy grobach świętych, w głównych kościołach lub sanktuariach, albo też częściej odwiedzanych w diecezji miejscach pielgrzymkowych” (List okólny o przygotowaniu i obchodzeniu świąt paschalnych, 16; z dnia 16.01.1988 roku).

W tej praktyce brała udział swego czasu pani Hanna Suchocka, ówczesna ambasador Rzeczypospolitej przy Stolicy Apostolskiej. Ona też przyczyniła się do przeniesienia tego obyczaju na teren naszej Ojczyzny. Dzisiaj zaś –  w Niedzielę Palmową – dotarliśmy w Poznańskiej Katedrze do ostatniej stacji. To tutaj kończy się pierwszy cykl poznańskiej peregrynacji po kościołach stacyjnych. Korzystając z tej okazji, pragnę jak najserdeczniej podziękować pani ambasador za jej cenną inicjatywę, która wzbogaciła nasz wielkopostny czas. Dziękuję też wszystkim, którzy każdego dnia, albo sporadycznie pielgrzymowali do kolejnych kościołów, aby uczestniczyć – indywidualnie lub wspólnotowo – w przygotowanych na ten moment specjalnych nabożeństwach. Relacje o tej nowej praktyce, które do mnie dotarły podnoszą na duchu. Pomimo nowości, wprowadzana praktyka zyskała sobie gorących zwolenników i całkowicie potwierdziła swoją wartość.

ZAKOŃCZENIE

Ogromnie cieszę się z tego i życzę, aby radość rodząca się ze spotkania z drogą Chrystusa podążającego na święto Paschy, połączyła się z radością drogi chrześcijanina, wielbiącego naszego Zbawiciela, oraz z radością młodych zdążających z entuzjazmem wiary swoją drogą, i radością z nowej praktyki  kościołów stacyjnych, udzielając się nam wszystkim nie tylko we Wielkim Tygodniu, ale i w całym waszym życiu.

Pieśń się rozlega, Zbawca w chwale idzie,
Hosanna Tobie, Synu po Dawidzie!
O Królu świata, Niebios i wieczności.
Hosanna Tobie, Bądź na wysokości

Zdjęcie: W. Wylegalski/www.archpoznan.pl

BRAK KOMENTARZY