Miłość Chrystusa źródłem świętości. Wprowadzenie relikwii św. Jana Pawła II

Środa, Kolegiata Średzka – 30.06.2014 r.

0
1869

Po 46 latach od momentu pobytu kard. Wojtyły w Środzie, spotykamy się dzisiaj na wprowadzeniu jego relikwii do tutejszej kolegiaty; relikwii świętego.

Skąd się wzięła jego świętość? Stawiamy sobie to pytanie, ponieważ sami chcemy zaczerpnąć siły z tego samego źródła, by nasze życie zbliżyło się do swego pierwowzoru. By stało się tym, czym być powinno.

Z tej racji pragnę – razem z Wami – zastanowić się nad trzema sprawami: nad miłością Piotra do Jezusa, nad miłością Jana Pawła do Jezusa, wreszcie nad naszą, osobistą miłością do Zbawiciela. Pytanie o źródło świętości Jana Pawła to ostatecznie pytanie o miłość. To ona bowiem daje siłę do podążania drogami świętości.

1. MIŁOŚĆ PIOTRA DO JEZUSA

Jej pierwowzorem była miłość Piotra do Jezusa.

a. Nad Morzem Tyberiadzkim – po swoim zmartwychwstaniu – Jezus trzykrotnie pyta Piotra i to za każdym razem nieco inaczej: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Jest to jedyne miejsce w Ewangelii, w którym mowa o miłości ucznia do Jezusa.

W tym momencie Jezus nie pyta Piotra o jego talenty, zdolności, umiejętności. Nie pyta tego, który niedawno Go zdradził, czy od tej pory będzie Mu wierny, czy więcej nie zdradzi. On pyta tylko o jedyną rzecz; czy ty Mnie kochasz?

Jezus nie pyta Piotra: „czy miłujesz ich?” On pyta: „Piotrze, czy miłujesz Mnie?” Owce nie zostały powierzone miłości, jaką Piotr może czuć lub nie odczuwać w stosunku do owiec, ale jego miłości do Chrystusa, której wyrazicielem jest Piotr.

Przy żarzących się węglach na dziedzińcu Annasza Piotr trzy razy zaparł się Mistrza. Przy żarzących się węglach nad Morzem Tyberiadzkim trzykrotnie – czyli w stopniu najwyższym – potwierdził swoją miłość. Cały autorytet Piotra i jego następców wypływa z miłości.

W tym urzekającym dialogu (por. J 21,15-19) – prowadzonym między Zmartwychwstałym Panem a Piotrem – dochodzi do głosu wymowne przejście od słowa „miłuję” (agapo) do słowa „kocham” (filo). W języku greckim słowo agape oznacza miłość bezgraniczną, całkowitą i bezwarunkową. Taką miłością Bóg kocha człowieka. Piotr – po tym, jak doznał gorzkiego smaku własnej słabości – nie odpowiada Jezusowi „miłuję Cię”, ale mówi z pokorą: „Panie, kocham Cię [filó se]. Kocham pokorną, ludzką miłością. Kocham, tak jak potrafię kochać. Słowo filia wyraża bowiem przyjaźń, czułą, ale nie całkowitą.

I wtedy Jezus ustępuje. Nie chce wymuszać na Piotrze miłości bezgranicznej (agape), czyli czegoś, do czego ten nie jest zdolny. Przyjmuje jego przyjaźń, jedyną, do jakiej Piotr jest zdolny. Tak więc ostatecznie, to Jezus dostosowuje się do Piotra, a nie Piotr do Jezusa. „I właśnie to Boże dostosowanie się daje nadzieję uczniowi, który poznał cierpienie związane ze zdradą. Z tego rodzi się ufność, czyniąca go zdolnym do pójścia za Jezusem do samego końca” (Benedykt XVI, Katecheza podczas audiencji generalnej – 24.05.2006).

b. Dlaczego Chrystus na to się zgodził? Dlaczego – mimo zdrady – przyjął Piotrowe wyznanie? Uczynił tak dlatego, ponieważ On nigdy nie zerwał przyjaźni z Piotrem. On zachował w sobie niezmienioną miłość do Piotra i to właśnie ona pozwoliła Piotrowi stać się innym człowiekiem. Kto może pomóc temu, który błądzi, jeśli nie ten, kto jest jego przyjacielem, także wtedy, a może nawet przede wszystkim wtedy, gdy zniewaga dotknęła jego samego?

Miłość Chrystusa była stała i bezgraniczna. Nie była ona podobna do miłości zmiennej, czysto ludzkiej, która zawsze kieruje się względem na doskonałość lub niedoskonałość ukochanego człowieka. Dlatego miłość chrześcijańska – idąc po śladach miłości Chrystusowej – zgadza się na wszystkie niedoskonałości i słabości osoby ukochanej i trwa przy nim mimo wszystko. Gdyby tak nie było, Chrystus musiałby najpierw znaleźć tak doskonałego człowieka, który byłby godny Jego miłości (por. Søren Kierkegaard, Gli atti dell’amore, Milano 1983,341-344).

Nad Jeziorem Tyberiadzkim Piotr złożył wyznanie miłości: „Ty wiesz, że Cię kocham” i odtąd stał się vicarius amoris Christi, tj. „zastępcą miłości Chrystusa”. Dlatego też – wzorem Chrystusa – będzie mógł oddać swoje życie za owce.

„Miłość Chrystusa – powie św. Augustyn – powinna gorzeć w duszy pasterza tak wielkim płomieniem, by w nim zagasł naturalny lęk przed śmiercią. Bo chociaż pragniemy być z Chrystusem, to jednak boimy się umierania. Ale niech moc miłości przezwycięży w nas gorycz śmierci dzięki Temu, który jest naszym życiem i który zechciał umrzeć za nas.

Gdyby śmierć nie była tak gorzka, ale lekka, to i chwała męczenników nie byłaby tak wielka. Dobry Pasterz dał swoje życie za owce, a spośród nich wybrał sobie tak wielu męczenników. O ileż więc bardziej powinni aż do śmierci walczyć za prawdę i aż do rozlewu krwi przeciwstawiać się grzechowi ci, którym Pan powierzył pieczę nad owcami i ustanowił ich nauczycielami i pasterzami” (Augustyn, Komentarz do Ewangelii św. Jana, Traktat 123, 5).

2. MIŁOŚĆ NASTĘPCY ŚW. PIOTRA

Drugą kwestią jest miłość następcy św. Piotra – tj. Jana Pawła II – do Chrystusa. On sam – w 25-rocznicę rozpoczęcia swojego pontyfikatu – wyznał to w następujących słowach: „Dwadzieścia pięć lat temu […] głosem Kolegium Kardynałów, zmartwychwstały Chrystus rzekł do mnie, jak ongiś do Piotra nad Jeziorem Genezaret: «Paś owce moje». A w duszy brzmiało echo pytania, które ongiś usłyszał Piotr: «Czy mnie miłujesz? Czy mnie miłujesz bardziej…?» […]

Dziś dzielę się z wami, drodzy bracia i siostry, tym doświadczeniem, które przez ćwierć wieku trwa nieustannie. Każdego dnia odbywa się w mym sercu ten dialog, a w duchu wpatruję się w to łaskawe spojrzenie zmartwychwstałego Chrystusa, które ośmiela, aby jak Piotr ze świadomością swej ludzkiej ułomności ze spokojem odpowiadał: «Panie, Ty wiesz… Ty wiesz, że Cię kocham», a potem podejmować zadania, jakie On sam przed nami stawia” (Jan Paweł II, Panie, Ty wiesz, ze Cię kocham… Homilia z okazji 25 rocznicy pontyfikatu, Watykan – 16.10.2003).

Benedykt XVI podkreślił tę niezbędną cechę swojego poprzednika: „Całe życie czcigodnego Jana Pawła II dokonało się w znaku tej miłości, tej umiejętności podarowania się w sposób wielkoduszny, bez ograniczeń, bez reszty, bez żadnych kalkulacji. Tym, co go poruszało, to była miłość do Chrystusa, któremu poświecił życie, miłość przeobfita i bezwarunkowa. I dlatego coraz bardziej przybliżał się do Boga w miłości, on potrafił zawsze stawać się towarzyszem podróży współczesnego człowieka, rozlewając woń miłości Bożej.

[…] Postępujące wciąż osłabienie fizyczne, istotnie, nigdy nie naruszyło jego silnej wiary, jego pełnej blasku nadziei, jego żarliwej miłości. Pozwolił całkowicie spalić się dla Chrystusa, dla Kościoła, dla całego świata: jego cierpienie przeżywane było aż do końca z miłości i dla miłości” (Benedykt XVI, Homilia w 5-tą rocznicę odejścia do domu Ojca Czcigodnego Jana Pawła II, Watykan – 30.03.2010).

Papież Polak prawdziwie kochał Chrystusa i swoim życiem dowodził, że człowiek dzięki współpracy z Bogiem może osiągnąć szczyt świętości. Może – dzięki łasce Bożej – upodobnić się do samego Chrystusa. Dlatego stał się znakiem sprzeciwu wobec wszelkiego minimalizmu etycznego, moralnego i intelektualnego, wobec przeciętności, wobec logiki życia „z dnia na dzień”, wobec koncepcji życia, której nie przenika i nie porusza żadna głębsza myśl, żadne ożywcze tchnienie ducha, które nie chce się rozwijać, i pragnie poprzestać na poziomie zadowolenia ze swego status quo (por. Dariusz Piórkowski SJ).

3. NASZA MIŁOŚĆ DO CHRYSTUSA

Wreszcie trzecia i ostatnia kwestia, to nasza miłość do Chrystusa, która pociąga nas do świętości. Ostatecznie bowiem, kanonizacja to nie tyle pytanie o świętość Jana Pawła, ta już została stwierdzona, ale to pytanie o nas samych, o miłość każdego z nas; o miłość osobistą, miłość naszych rodzin, naszej Ojczyzny i świata do Chrystusa. „Czy kochasz Mnie”?

To pytanie zostało skierowane nie tylko do kapłanów, ale także do każdego z wiernych świeckich, któremu została poruczona choćby mała trzódka (por. Łk 12,32). Każdy z nas ma owcę.

„Jeśli w sprawach doczesnych nikt nie żyje dla siebie, lecz wszyscy: rzemieślnik, rolnik, kupiec, wszyscy przyczyniają się do dobra wspólnego i do pożytku bliźniego, to tym bardziej należy to czynić w rzeczach duchowych. To przede wszystkim oznacza żyć. Podobnie jak ten, który żyje dla siebie i pogardza wszystkimi, jest niepotrzebny, nawet nie jest człowiekiem i nie należy do naszego rodzaju. […]

Kto bowiem stara się o cudze dobro, ten nie zasmuca nikogo, lecz nad wszystkimi się lituje, pomaga na miarę swoich możliwości. Z nikogo nie będzie zdzierać, nikogo nie będzie wyzyskiwać, nie będzie kraść, nie będzie fałszywie świadczyć. Będzie się wystrzegał wszelkiej niegodziwości, będzie pełnił cnotę, będzie się modlił za swych nieprzyjaciół, będzie czynił dobrze tym, którzy go prześladują. Choćby doznał tysiąca zniewag, nie będzie złorzeczył ani nikogo łajał. […] A jeśli pamiętamy tylko o sobie, to zupełnie nie będziemy dbali o innych” (św. Jan Chryzostom, Homilia na Ewangelię według św. Mateusza, 77,6).

Dzisiaj Chrystus zwraca się do każdego z was z tym samym pytaniem: czy ty Mnie kochasz? Nie żąda od nas, abyśmy umieli przemawiać do tłumów, kierować organizacją albo zarządzać majątkiem. Prosi nas, abyśmy Go kochali. Wszystko inne będzie z tego wynikać.

Niektórzy powiedzą za Piotrem: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,16). Inni powiedzą: „Panie, Ty wiesz, jak bardzo chciałbym Cię kochać, naucz mnie kochać Ciebie, abym mógł iść za Tobą”. Ważne jest, aby nie zejść z drogi, ale iść naprzód nie tracąc z oczu celu, aż do dnia, w którym będziecie mogli całym sercem powiedzieć: „Ty wiesz, że Cię kocham!” Kochajcie Chrystusa, jak On was kocha. Kochajcie Kościół, jak kocha go Chrystus.

„Prawdziwa miłość nie stawia warunków, nie oblicza, nie wypomina, ale po prostu kocha. Jakże bowiem moglibyście być odpowiedzialni za dziedzictwo, które przyjęliście tylko częściowo? Jak można uczestniczyć w budowie czegoś, czego się nie kocha całym sercem?” (Jan Paweł II, Homilia wygłoszona w Castel Gandolfo do uczestników VII Międzynarodowego Forum Młodzieży, Castel Gandolfo – 17.08.2000).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec więc pomódlmy się za wstawiennictwem świętego Jana Pawła:

„Boże, bogaty w miłosierdzie, z Twojej woli św. Jan Paweł II, papież, kierował całym Kościołem, spraw, prosimy, abyśmy dzięki jego nauczaniu z ufnością otworzyli nasze serca na działanie zbawczej łaski Chrystusa, jedynego Odkupiciela człowieka”.

BRAK KOMENTARZY