Misja Kościoła Roku 2000

18-01-1999

Listy przygotowujące Pielgrzymkę Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce. List na styczeń, do odczytania: 18 stycznia 1999 r.

2252

„Wszelkie dobro, jakie Lud Boży w czasie swego ziemskiego pielgrzymowania może wyświadczyć rodzinie ludzkiej, wypływa z tego, że Kościół jest Ťpowszechnym sakramentem zbawieniať ukazującym i zarazem realizującym tajemnicę miłości Boga do człowieka” – czytamy w Gaudium et spes (por. Lumen Gentium, 48). Ta soborowa, nakreślona około 35 lat temu wizja, wciąż domaga się jednostkowej i wspólnotowej odpowiedzi członków Kościoła, który przekroczy niebawem próg trzeciego tysiąclecia. Kościół nie może jednak pogłębiać i odnawiać rozumienia swej misji w inny sposób, jak tylko w Duchu Świętym. To, co w Ťpełni czasówť dokonało się za Jego sprawą, może też tylko za Jego sprawą wyłonić się z pamięci Kościoła” (Dominum et vivificantem, 51). Dla Polaków szczególną szansą, by ponownie zaczerpnąć ze skarbca pamięci Kościoła powszechnego, będzie czerwcowa wizyta Jana Pawła II. Przygotujmy się zatem, m.in. podejmując refleksję właśnie o Kościele, na przyjęcie tego, co Duch Święty zechce w nas zdziałać poprzez papieską pielgrzymkę, tuż przed Jubileuszem Roku 2000.


Powszechny sakrament zbawienia

Co właściwie znaczy stwierdzenie, że „Kościół jest powszechnym sakramentem zbawienia”? Słowo „sakrament” wskazuje na to, że Kościół jest kontynuacją sakramentalnej historii zbawienia, którą Bóg wypełnił we wcieleniu Syna, drugiej osoby Trójcy Świętej. Zauważmy, że w tej perspektywie trudna czasem do zaakceptowania konkretność Kościoła widzialnego, odsyła nas do bardziej podstawowego problemu, a mianowicie do tajemnicy Boga, który stał się jednym z nas. Powracający raz po raz slogan: „Jezus – tak, Kościół – nie”, jest w swej istocie niezgodą na konkret i realizm Wcielenia, i jako taki jest sam w sobie sprzeczny. Niezgoda na Kościół jest bowiem niezgodą na to, że wszechmogący i transcendentny Bóg chce nas zbawić nie inaczej jak poprzez wejście w ludzką rzeczywistość, w której – obok dobra i piękna – nie brak przecież zła, słabości i głupoty. Nie można zatem autentycznie przyjąć Jezusa, Syna wcielonego, bez przyjęcia konsekwencji historii Jezusa, czyli Kościoła. O Jezusie nie wiedzielibyśmy prawie nic, gdyby nie Kościół, który z pokolenia na pokolenia poprzez Pismo Święte, Tradycję i Nauczanie Magisterium przekazuje Ewangelię.

Pytania budzi również powszechność Kościoła. W jakim sensie Kościół jest powszechnym instrumentem i znakiem zbawienia, skoro tak wielu ludzi go nie zna? Kierunek odpowiedzi wskazuje Gaudium et spes: „Duch Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w paschalnej tajemnicy” (nr 22). Duch, o którym mowa, jest jednak zawsze Duchem posłanym przez Chrystusa, który jest Głową Kościoła. A zatem Kościół pozostaje instrumentem i znakiem widzialnym zbawczego dzieła, które Duch Święty wypełnia w sercach ludzkich „w sposób wiadomy tylko Bogu”. Innymi słowy, wspólnota wierzących w Chrystusa jest znakiem również tego, co Duch Chrystusowy czyni poza widzialnymi jej granicami, co więcej, „jak przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia (…), nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała” (Gaudium et spes, 8). Ten pneumatologiczny aspekt powszechności Kościoła łączy się ściśle z aspektem chrystologicznym: „każdy bowiem jest ogarnięty Tajemnicą Odkupienia, z każdym Chrystus w tej tajemnicy raz na zawsze się zjednoczył. Każdy człowiek (…) jest z tej właśnie racji powierzony trosce Kościoła” (Redemptor hominis, 13).

Sakramentalna powszechność Kościoła odnosi się również do tego, co nazywamy pełnią środków zbawienia. „Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można – czytamy w Unitatis redintegratio – jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia”. To przekonanie członków Kościoła katolickiego nie neguje faktu, że Chrystus posługuje się również innymi Kościołami i Wspólnotami jako środkami zbawienia. Wręcz przeciwnie, autentyczna znajomość dóbr, jakie Bóg złożył w Kościele dla zbawienia wszystkich ludzi, wzywa nas do dostrzegania ich obecności poza widocznym obrębem Kościoła katolickiego. Z drugiej strony, szczery szacunek dla innych Kościołów i Wspólnot nie wymaga przekreślania własnej tożsamości, ani – jak to się niektórym zdaje – tłumienia wiary, że to właśnie Kościołowi katolickiemu została powierzona pełnia środków zbawczych. Dialog i otwarcie nie polegają przecież na zacieraniu za wszelką cenę różnic, ale na pokazywaniu, że pomimo inności, a może właśnie dzięki niej, możemy wspólnie szukać prawdy. Jeśli ktoś w punkcie wyjścia chciałby – w imię źle pojętej tolerancji – umówić się, że wszyscy mają w takim samym stopniu rację, to nie tylko nie przyczyniłby się do rozwoju dialogu, ale uczyniłby go całkowicie zbytecznym.


Eucharystia źródłem łaski dla wszystkich

Wyznawanie Kościoła jako powszechnego znaku zbawienia znajduje swój szczególny wyraz w rzeczywistości Eucharystii. Pomiędzy Kościołem a Mszą świętą istnieje dynamiczna relacja, którą można by wyrazić w zdaniu: „Kościół sprawuje Eucharystię, a Eucharystia buduje Kościół”. Rozumienia tajemnicy Kościoła, również znaczenia jego powszechności, powinniśmy zatem szukać właśnie we Mszy świętej. W niej dokonuje się to, o czym czytamy w 1 Liście św. Piotra: „wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa” (2,5). Za kogo Kościół składa duchowe ofiary? Kogo obejmuje sprawowaną przez siebie Eucharystią? Czyż nie całą ludzkość!? W III modlitwie eucharystycznej mówimy: „Prosimy Cię, Boże, aby ta Ofiara naszego pojednania z Tobą sprowadziła na cały świat pokój i zbawienie”. Jan Paweł II wskazuje na ten powszechny charakter Eucharystii w kontekście roku dwutysięcznego, który „będzie rokiem głęboko eucharystycznym: w „Sakramencie Eucharystii” Zbawiciel, który dwadzieścia wieków temu przyjął ciało w łonie Maryi, nadal ofiarowuje się ludzkości jako źródło Boskiego życia” (Tertio millennio adveniente, 55).

Kościół poprzez sprawowanie Eucharystii pragnie wypełniać misję, o której mówi sam Jezus: „Wy jesteście solą dla ziemi. (…) Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,13-14). W perspektywie tych słów można powiedzieć, że celem Kościoła nie tyle jest włączenie całego świata w jego instytucjonalne ramy, co raczej – jak to ujmuje ewangeliczna metafora – bycie mocnym światłem, które jest w stanie rozproszyć każdy mrok, szczyptą soli, która nadaje smak potrawie. Sprawujący Eucharystię Kościół nie istnieje zatem dla samego siebie, ale jest w służbie pogrążonego w mroku dezorientacji świata. Dlatego ważne jest, żeby światłość była naprawdę światłem, a sól solą, żeby chrześcijanie byli rzeczywiście uczniami Jezusa. Takim autentycznym apostołem naszych czasów jest Ojciec Święty. Wystarczy wskazać na znaczenie jego apostolskich wizyt w Polsce. Czyż nauczanie Jana Pawła II oraz Msze święte, którym przewodniczył, nie były dla wielu Polaków światłem przywracającym orientację i solą nadającą smak smutnej rzeczywistości w komunistycznej Polsce? Zastanówmy się zatem, co zrobić, aby również zbliżające się spotkania eucharystyczne z Papieżem były wydarzeniami, poprzez które nasz Kościół jaśniej zaświeci swym autentycznym, bo Chrystusowym, światłem.


Znak oczyszczenia pamięci

W obliczu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa Jan Paweł II mówi o znaku „oczyszczenia pamięci”, który domaga się od wszystkich, „aby w akcie odwagi i pokory uznali błędy tych, którzy nosili i noszą miano chrześcijan” (Incarnationis Mysterium, 11). Rok Święty jest bowiem – jak to Papież wielokrotnie podkreślał – wezwaniem do nawrócenia, które polega m.in. na stanięciu w prawdzie. Prawdą jest natomiast, że z jednej strony historia Kościoła jest historią świętości, nierzadko owocującej męczeństwem, z drugiej natomiast historia ta „odnotowuje niemało faktów, które z chrześcijańskiego punktu widzenia stanowią antyświadectwo” (tamże). Chodzi zatem o to, by z jednej strony być dumnym z przynależności do Kościoła, a z drugiej uznać, że nasz grzech prawdopodobnie nie pozwolił Duchowi Świętemu dotrzeć do wielu ludzkich serc. Przy czym patrzmy raczej na samych siebie niż na innych, których postawy – z racji oddalenia w czasie i przestrzeni – nie zawsze dają się sprawiedliwie ocenić w świetle naszych współczesnych kryteriów. Nie bijmy się w cudze piersi, ale ze świadomością, że dźwigamy ciężar win i błędów tych, co byli przed nami (por. tamże), starajmy się otworzyć na Bożą łaskę, by stawać się prawdziwymi świadkami Ewangelii dla współczesnego pokolenia.

Znak „oczyszczenia pamięci” domaga się również od nas odnowienia rozumienia Kościoła jako wspólnoty, w której każdy jest odpowiedzialny za całość. Ta odpowiedzialność jest oczywiście zróżnicowana tak jak zróżnicowane są dary, którymi Bóg obdarza członków swojego Kościoła. Nie zapominajmy jednak o pawłowej nauce na temat nadprzyrodzonego Ciała Chrystusa, w którym, „gdy cierpi jeden członek współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki” (1 Kor 12,26). Każdy zatem członek Kościoła może wzmacniać lub osłabiać innych. Nasza ospałość i brak konsekwencji w przeżywaniu wiary wpływa negatywnie na cały Kościół. Z drugiej strony, nasze nawrócenie pomaga innym w drodze do Boga. Czerwcowa wizyta Jana Pawła II w Polsce stanowić będzie niewątpliwie okazję do odnowienia tego poczucia bycia we wspólnocie Kościoła, za którą ponosi się odpowiedzialność. „Oczyścić pamięć” oznacza również zdanie sobie sprawy z możliwych konsekwencji własnych postaw i porzucenie błędnego mniemania, że wiara w Jezusa jest tzw. prywatną sprawą. Na progu trzeciego tysiąclecia wszyscy jesteśmy wezwani do postawienia sobie pytania, na ile nasze bycie w Kościele czyni go wiarygodnym znakiem zbawienia dla świata.

Odnowienie poczucia wspólnotowego wymiaru Kościoła Chrystusowego i odpowiedzialności za niego prowadzi ze swej natury do solidarności z ubogimi i do zaangażowania ekumenicznego. Kościół nie mógłby spełniać swej misji, czyli być znakiem Bożego miłosierdzia, jeśli nie starałby się głosić Ewangelii – słowem i czynem – w pierwszym rzędzie ubogim. „Nasi bracia są tam, wśród ubogich, chorych, zepchniętych na margines, starych. Co uczyniliście z waszą miłością? Z waszą prawdą?” – pytał nas Jan Paweł II w jednym ze swoich orędzi (L’Osservatore Romano 1981/2). Kościół nie mógłby też pełnić skutecznie swej misji pojednania, jeśli chrześcijanie nie podejmowaliby ustawicznych wysiłków na rzecz odbudowania utraconej jedności. „Wierzący w Chrystusa, zjednoczeni w naśladowaniu męczenników, nie mogą – stwierdza Ojciec Święty – pozostawać podzieleni. Jeśli naprawdę chcą się skutecznie przeciwstawić dążeniu świata do zniweczenia Tajemnicy Odkupienia, muszą razem wyznawać tę samą prawdę o Krzyżu” (Ut unum sint, 1).


Moja misja w Kościele

Kościół nie odpowie na powyższe wyzwania inaczej jak tylko poprzez konkretne zaangażowanie swoich członków. Odnowa naszej świadomości bycia w Kościele nie może zatem zatrzymać się jedynie na pogłębieniu teoretycznego rozumienia jego natury, ale powinna prowadzić do rozeznania misji, jaką Bóg powierzył każdemu z nas w Kościele. Do takiego rozeznania wezwani są nie tylko kapłani i osoby konsekrowane. Po Soborze Watykańskim II Kościół w coraz większym stopniu zdaje sobie sprawę z tego, że nie może spełniać skutecznie swej misji bez aktywnego udziału laikatu w dziele ewangelizacji. Wszak „zbawczą misję Kościoła w świecie realizują nie tylko ci, którzy czynią to na mocy święceń, ale także wszyscy świeccy, którzy na mocy Chrztu i specyficznego powołania uczestniczą – każdy w sobie właściwym stopniu – w kapłańskim, prorockim i królewskim urzędzie Chrystusa” (Christifideles laici, 23). To uznanie dla osób świeckich za ich wkład w dzieło ewangelizacji nie chce w żadnej mierze sprzyjać pomieszaniu posług, urzędów i funkcji w Kościele: „żaden charyzmat nie zwalnia z obowiązku zachowywania łączności i posłuszeństwa wobec „Pasterzy Kościoła”” (tamże, 24). Posłuszeństwo nie oznacza jednak bierności, wręcz przeciwnie, powinno przejawiać się w otwarciu na działanie Ducha Świętego, który pomaga np. odkryć znaczenie twórczego uczestnictwa ludzi świeckich w życiu parafii oraz wzbudza różnorodne ruchy i wspólnoty. Poprzez nie Kościół staje coraz bardziej widocznym znakiem miłości i jedności. Pielgrzymka Jana Pawła II będzie kolejną okazją do zapytania się, czy Jezus Chrystus nie wzywa mnie do większej hojności w zaangażowaniu się w życie swojego Kościoła.
Komisja Episkopatu ds. Wizyty Apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce
Warszawa, 18 stycznia 1999 r