Dzisiaj obchodzimy piękny jubileusz 100. lecia opłatkarni Sióstr Pasterek. W tym uroczystym dla sióstr i wszystkich tutejszych podopiecznych dniu słyszymy dwukrotnie powtórzoną przypowieść o winnicy Pańskiej, za każdym razem z innym zakończeniem. Ta przypowieść miała swoje znaczenie duchowe kiedyś, ma ona również swoje znaczenie także dzisiaj.

1. IZAJASZ
Najpierw – ok. siedem wieków przed Chrystusem – przypowieść tę opowiada prorok Izajasz (Iz 5,1-7). Jego pierwsze zdanie brzmi bardzo obiecująco; przyjaciel będący prorokiem śpiewa boskiemu Przyjacielowi, czyli Bogu, pieśń o Jego miłości: „Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy!” Następnie atmosfera tej pieśni się psuje tak, że jej zakończenie wypada wprost dramatycznie.

Jest to pieśń o miłość Boga do swojego ludu, Izraela: „Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym”. „Wyrwałeś winorośl z Egiptu, wygnałeś pogan, a ją zasadziłeś. Grunt dla niej przygotowałeś, a ona zapuściła korzenie i napełniła ziemię” (Ps 80,9-10). Bóg osadził swój lud, na żyznej ziemi, „okopał i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl”. „Otoczył ją murem”, czyli Torą, księgą Prawa Bożego, które miało nadać mu jego tożsamość. „Wykopał w niej tłocznię”, czyli ołtarz, na którym – poprzez właściwie rozumiany kult – człowiek miał zostać oczyszczony z egoizmu i nieprawości, by składać Bogu w ofierze sprawiedliwość i miłosierdzie. (por. Iz 1,10-20; Oz 6,6). „Zbudował wieżę”, czyli świątynię, w której Bóg jest obecny pośród swego ludu. (Jer 7,4-11).

Zakładanie winnicy to praca wymagająca wiele inteligencji, trudu, cierpliwości i miłości. Należy wybrać odpowiedni szczep i odpowiednią dla niej glebę, która nie może być ani zbyt sucha i skalista, ani zbyt wilgotna, troskliwie uprawiać delikatne sadzonki, by po długim czasie osiągnąć radość z pięknych owoców i doskonałego wina. Z taką troskliwością i cierpliwością Bóg kształtował swój wybrany lud, poczynając od Abrahama i patriarchów poprzez Mojżesza, królów i proroków, by wreszcie wydał on owoce sprawiedliwości i wierności i mógł się stać ludem kapłańskim pośród pogan tzn. by inne narody mogły dzięki niemu poznać prawdziwego Boga (Wj 19,5-6); (ks. prof. H. Witczyk – ks. J. Maciąg).

Winnica Pańska stanowiła „arcydzieło” Boga. Bóg marzył o tym, by jego lud – winnica, uprawiana przez Boga „z miłością cierpliwą i wierną” – stał się ludem świętym, przynoszącym same dobre owoce sprawiedliwości. „I spodziewał się, że wyda winogrona”. Ku Jego zaskoczeniu, winnica Pańska „cierpkie wydała jagody”. Oczekiwał sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy”. Lud nie odpowiedział Bogu adekwatną wiernością i zniweczył Boże „marzenie”.

Stwórca pyta więc samego siebie: dlaczego tak się stało? „Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody?” Odpowiedzi na to pytanie znajduje się „na początku”, czyli w historii grzechu pierworodnego. Otóż już w raju człowiek okazał się podejrzliwy wobec swego Stwórcy. Pierwsi rodzice zlekceważyli prawdziwego Boga a dali posłuch podszeptom kusiciela, który podkopał ich zaufanie do Stwórcy. Dzięki temu zrodziła się w nich wątpliwość: A może rzeczywiście nie jest On taki dobry i godny bezwarunkowego zaufania?. Zaczęła ich trawić chorobliwa podejrzliwość. Stracili pierwotną ufność do Boga.

Czy Stwórca wobec braku słodkiego owocu winnicy okaże się wobec niej tolerancyjny? Czy będzie Mu wszystko jedno? Czy według modnej dziś tolerancji dla zła i wszechogarniającego relatywizmu powie: „A niech sobie owocują, jak chcą. Są przecież wolni i autonomiczni. Dlaczego miałbym się domagać od nich czegoś dobrego? A w ogóle po co ich oceniać? Nie. Zdecydowanie nie! Bóg na pewno przypomni człowiekowi, kto jest Gospodarzem tego świata!

„Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz”. Bóg dokona sądu nad swoim ludem, nad tymi, „którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem” (5,20), którzy drwią sobie z Jego pracy (5,19). Jego gniew nadejdzie w dwóch etapach. Pierwszym zdaje się być trzęsienie ziemi (w. 25). Drugim – najazd wrogów (w. 26-30). Nie bardzo wiemy czy idzie o 734, 722, czy 701 rok przed Chrystusem).

2. JEZUS
Jezus podejmuje i komentuje Izajaszową przypowieść (Mt 21,33-43). O ile jednak prorok Izajasz w konkluzji zwrócił uwagę na problem braku dobrych owoców w winnicy Pańskiej, o tyle Jezus uwypuklił decyzję dzierżawców polegającą na pozbawieniu Właściciela winnicy jakichkolwiek owoców.

„Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników”. Wysłał proroków, którzy zachęcali do wydania owoców sprawiedliwości, lecz „ludzie” – kierując się chciwością – zlekceważyli prawa Właściciela i zareagowali agresją (Hbr 11,36-40). Na następne apele rolnicy odpowiadają nienawiścią, która się posuwa aż do morderstwa. Gdy Gospodarz – zdumiony uporem rolników – w ostatecznych czasach Bóg „przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1n), również Jego pochwycono, wyrzucono z winnicy i ukrzyżowano (ks. prof. H. Witczyk – ks. J. Maciąg). Niewdzięczność narodu wybranego wzrosła ogromnie. Tym razem to już nie tylko brak prawdziwego owocowania, ale ponadto bunt i kradzież nie swojej własności.

Zdumiewająca jest niewdzięczność stworzenia wobec Stworzyciela; człowieka wobec Boga. Bunt prowadzący do nienawiści wobec Stwórcy i pragnienie usunięcia Go z pola widzenia. Iluż to ludzi pragnęło usunąć Boga z pola widzenia i umieścić tam siebie. Ale po to by zająć miejsce Boga, trzeba najpierw zabić Go w ludzkich sercach. Iluż to ludzi rościło sobie prawo do kierowania losem świata i ludzkości jako bogowie, najczęściej za cenę ludzkiej krwi.
„Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze…Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”.

W rzeczywistości Bóg postąpił zupełnie inaczej: nie wytracił niegodziwców, ale wydał za nich swego Syna, który wziął na siebie przekleństwo grzechu, aby nas odzyskać. „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21; por. Ga 3,13). Boża sprawiedliwość, która ocala grzesznika, obdarzając go przebaczeniem i pojednaniem, jest absolutnie inna, niż sprawiedliwość ludzka, domagająca się bezwzględnej kary (ks. prof. H. Witczyk – ks. J. Maciąg).

Z tego, co było złe Bóg wyprowadził dobro. Dzięki odrzuceniu niewiernej części Izraela, Bóg wezwał do swojej winnicy narody pogańskie. „Izrael nie osiągnął tego, czego skwapliwie szukał; osiągnęli jednak wybrani” (Rz 11,7). Bóg powołał do życia Kościół. Fakt ten w następujący sposób komentuje św. Paweł w Liście do Rzymian: „Pytam jednak: Czy aż tak się potknęli, że całkiem upadli? Żadną miarą! Ale przez ich przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom, by ich pobudzić do współzawodnictwa. …zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan” (Rz 11,1-2.5.11).

3. KOŚCIÓŁ
a. „Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”. Tu jednak rodzi się pytanie: czy nowy Lud Boży, czyli Kościół, „który wyda jego owoce” okaże się wierniejszy od dawnego Izraela? Jeśli tak, to przyniesie Bogu radość. Jeśli nie, wtedy spotka go los niewiernych ludzi z Izraela. „Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony. Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni! Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty” (Rz 11,19-22).
Jest to nie tylko proroctwo o Kościele jako społeczności, ale również o losie każdego z jego członków. Każdy ochrzczony jest „winnicą Pańską”, od której Bóg oczekuje owocowania wiarą. „Ja jestem krzewem winnym, wy — latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 1-5). To znaczy, że – jako chrześcijanie – ściśle przynależymy do Chrystusa. „Ja jestem wasz a wy jesteście Mną”. Jakież to niesłychane utożsamienie się Chrystusa z nami, z Jego Kościołem. Ta przynależność nie jest jakimś związkiem myślowym czy symbolicznym, ale jest więzią żywotną. Latorośl jest przedłużeniem winorośli. Z niej otrzymuje życiodajne soki, wilgoć ziemi i wszystko, co potrzeba, aby w promieniach słońca wydać winne grona. „A to wszystko przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Tym co łączy winorośl z latoroślami jest Duch Święty” (Benedykt XVI, Homilia na stadionie, Berlin – 22.09.2011).
Skąd więc winnica Pańska ma czerpać pożywienie, aby przynosić owoce wiary? Co jest dla niej tą żyzną glebą, z której może czerpać swoje żywotne soki? Naszą glebą jest Chrystus. Z wielką jasnością wyraziła tę prawdę św. Katarzyna ze Sieny: „A skąd bierzesz, o drzewo, które samo z siebie jesteś bezpłodne i martwe, te owoce życia? Z drzewa żywota; gdybyś ty nie wszczepiło się w Niego, nie mogłobyś wydać żadnego owocu własną mocą, bo jesteś niczym. O Prawdo wieczna, miłości niewysłowiona, ty przyniosłaś nam owoce ognia, miłości, światła i skorego posłuszeństwa. Dzięki temu posłuszeństwu pobiegłeś jak zakochany do haniebnej śmierci na krzyżu i dałeś nam te owoce dzięki wszczepieniu swojego Bóstwa w nasze człowieczeństwo i przez wszczepienie, jakiego dokonałeś ciałem swoim na drzewie krzyża. W ten sposób, o Boże wieczny, dusza wszczepiona w Ciebie, prawdę, nie dba o nic innego, jak tylko o część Twoją i zbawienie dusz: staje się wierną, roztropną i cierpliwą” (św. Katarzyna ze Sieny).

Dlatego właśnie tak konieczne jest nieustanne posilanie się Chrystusem w Komunii świętej. Potrzeba, aby wierni chrześcijanie codziennie przystępowali do świętej uczty, „by zjednoczeni z Bogiem przez Sakrament czerpali stąd siłę, do opanowania namiętności, do zmywania codziennych, lekkich win i do zapobiegania cięższym grzechom, na które słabość ludzka jest narażona” (Paweł VI, Mysterium fidei). Jeśli zaniedbamy Eucharystię, w jaki sposób będziemy mogli zaradzić naszej nędzy?

b. „Eucharystia jest ‘źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha’ ”. Sprawowanie zaś Eucharystii jest czynnością Chrystusa i Kościoła, w której nasz Pan Jezus Chrystus, przez posługę kapłana, ofiaruje siebie samego, substancjalnie obecnego pod postaciami chleba i wina, Bogu Ojcu, wiernym zaś, złączonym z Nim w Jego Ofierze, oddaje siebie jako pokarm duchowy.

Dlatego Kościół troszczy się o wszystkie szczegóły dotyczące świętej celebracji Eucharystii, w sposób zaś wyjątkowy troszczy się o chleb i wino, aby spełniały zadość wszystkim wymaganiom prawa kościelnego, a przez to czyniły tę celebrację ważną i godziwą” („Wskazania w sprawie materii Eucharystii”, przyjętych przez Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, 5-6 marca 2013 roku, p. 1).

Stąd też wypiek hostii był w tradycji Kościoła otoczony szczególnym szacunkiem. Często tej czynności towarzyszyła modlitwa, a przygotowujący taki chleb mieli świadomość, że już w pewien sposób dotykają sacrum Eucharystii. Ten klimat bywa utracony, gdy wypiek hostii staje się zwykłą działalnością przemysłową i komercyjną. Dlatego prosi się wszystkich, którzy to zadanie podejmują, aby spełniali je z najwyższym szacunkiem (p. 3).
Zasady dotyczące przygotowania chleba do celebracji Eucharystii określa Kodeks Prawa Kanonicznego oraz „Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego”. Przypomina je i szerzej wyjaśnia instrukcja „Redemptionis Sacramentum”: „Chleb, którego używa się przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary eucharystycznej, powinien być niekwaszony, czysto pszenny i świeżo upieczony, tak aby nie było żadnego niebezpieczeństwa zepsucia. Wynika z tego, że chleb wykonany z innej substancji, nawet zbożowej, lub taki, do którego została dodana znaczna ilość materii różnej od pszenicy, tak że zgodnie z powszechną opinią nie może być nazwany chlebem pszennym, nie stanowi ważnej materii dla sprawowania Ofiary i sakramentu Eucharystii. Poważne nadużycie stanowi dodawanie do chleba przeznaczonego do Eucharystii innych substancji, jakimi są owoce lub cukier czy miód. Jest oczywiste, że hostie winny być wykonywane przez osoby, które odznaczają się nie tylko uczciwością, lecz również mają kompetencje do ich wykonywania i wyposażone są w odpowiednie narzędzia”.
„Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego” zwraca uwagę, że: „Natura znaku domaga się tego, by materia do sprawowania sakramentu miała wygląd pokarmu. Wynika stąd, że chleb eucharystyczny, jakkolwiek niekwaszony i w formie tradycyjnej, powinien być tak przyrządzony, aby kapłan w czasie Mszy z ludem mógł rzeczywiście przełamać Hostię na kilka części i rozdzielić przynajmniej niektórym wiernym. Nie wyklucza się jednak małych hostii, gdy wymaga tego większa liczba przyjmujących Komunię świętą lub inne racje duszpasterskie”.

„W trosce o zachowanie właściwości chleba przeznaczonego do sprawowania Eucharystii, osoba odpowiedzialna za wypiek hostii powinna posiadać rekomendację od swojego proboszcza i złożyć przyrzeczenie wobec biskupa swojej diecezji lub jego przedstawiciela, że używać będzie w tym celu wyłącznie najczystszej mąki pszennej bez żadnych dodatków i konserwantów. Przyrzeczenie to powinno być odnawiane co 5 lat. Dopiero po spełnieniu powyższych wymogów otrzyma upoważnienie, do przygotowywania chleba do sprawowania Eucharystii. Po jego przygotowaniu umieszcza na opakowaniu swój adres i datę wypieku” (p. 5).

ZAKOŃCZENIE

Tak więc, dzisiaj – w imieniu wszystkich, którzy zaopatrują się u Sióstr Pasterek przez 100 już lat w komunikanty i opłatki – pragnę podziękować siostrom oraz wspomagającym je Magdalenkom za tyle lat cichej, gorliwej, sumiennej i odpowiedzialnej pracy, od której zależy godziwość odprawianych Mszy świętych w naszej diecezji i poza jej granicami. Dziękuję również za wigilijne opłatki, których wzory pozostają niezmienne od 1917 roku. Cieszę się z technicznego rozwoju maszynerii służącej do produkcji komunikantów i opłatków wigilijnych.

Zakończmy nasze dzisiejsze rozważanie słowami eucharystycznej pieśni:

„Tyś za nas życie swe oddał na krzyżu,
A w znaku chleba w świątyniach zostałeś,
I dla nas zawsze masz otwarte serce,
Bo Ty do końca nas umiłowałeś”.