A oto tekst rozmowy:

KAI: Wiodącym tematem obrad najbliższego zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski 9 i 10 czerwca br. będzie kwestia ubóstwa. Czy tematyka obrad stanowi rodzaj wprowadzenia do rozpoczynającego się w grudniu Roku Miłosierdzia?

Abp Stanisław Gądecki: Przy wyborze tematu najbliższego zebrania plenarnego KEP kierowaliśmy się wskazaniami Ojca Świętego Franciszka z ostatniej wizyty ad limina polskich biskupów w ubiegłym roku. Papież prosił wówczas o zwrócenie uwagi na: młodzież, rodzinę, powołania i ubogich. Podczas marcowego zebrania KEP skupiliśmy się na temacie rodziny, teraz trzeba pochylić się nad kwestią ubóstwa. Rzeczywiście, będzie to stosowne przygotowanie do Roku Miłosierdzia.

KAI: Jakie będą najważniejsze punkty programu obrad?

– O przedstawienie rozmiarów ubóstwa w Polsce, jako istotnego problemu społecznego, poprosiliśmy stronę świecką. Temat ten przedstawi pani prof. Mirosława Grabowska, stojąca na czele CBOS-u. Następnie pan prof. Tadeusz Kamiński z UKSW zaprezentuje skalę pomocy ubogim w Polsce, a ks. prałat Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska poinformuje o działaniach Kościoła w tym obszarze. Potem nastąpi dyskusja księży biskupów, ocena dotychczasowych działań Kościoła w tej sferze oraz wnioski na przyszłość.

KAI: Jaką konkretnie rolę ma do spełnienia Kościół wobec osób ubogich i na rzecz rozwiązywania ich problemów w skali społecznej?

– Jezus zapowiedział, że ubodzy będą pośród nas aż do skończenia świata: „Ubogich zawsze mieć będziecie”. Z tego wynika, że opcja preferencyjna na rzecz ubogich zawsze będzie potrzebna.

W czasach Nowego Testamentu na obowiązek solidarności z ubogimi zwrócił uwagę nasz Zbawiciel, utożsamiając się z nimi: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie […] Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,35-36.40).

Nakaz Pana Jezusa zrozumieli dobrze pierwsi chrześcijanie: „Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby (Dz 2,44-45). „Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby” (Dz 4,32.34-35). Sprzedając swój majątek i przekazując zysk wspólnocie, odpowiadali na wyzwanie Jezusowe: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,33).

Podobnego zachowania uczyli Ojcowie Kościoła: „Nasze wspólnotowe posiłki nazywamy słowem agape, co u Greków znaczy solidarność. Tymi wydatkami wspomagamy biednych, a nie gromadzimy pasożytów. Traktujemy biednych jako ludzi uprzywilejowanych przez Boga (Tertulian, Apologetyk 39). „My, którzy przedtem kochaliśmy i szukaliśmy złota i własności, teraz nasze dobra składamy do wspólnoty, dzieląc je z każdym, kto ich potrzebuje” (Justyn).

Dzisiaj Kościół w Polsce obejmuje różne przestrzenie biedy. Obecna mapa biedy w Polsce posiada charakterystykę terytorialną oraz społeczną. Bieda dotyka najbardziej mieszkańców wschodniej i północno zachodniej Polski. Są to obszary, na których wysoki poziom bezrobocia, spowodowany jest niskim uprzemysłowieniem oraz pozostałościami systemowymi po epoce komunizmu. W wymiarze społecznym bieda najdotkliwsza dotyka duże rodziny, które nie są odpowiednio zabezpieczone socjalnie. Z badań wynika, że zagrożonych ubóstwem jest 23% społeczności wiejskiej i 11% społeczności miejskiej w Polsce. Zagrożonych ubóstwem jest 40% rodzin wielodzietnych i 25% rodziców samotnie wychowujących dzieci. Ubóstwo dotyka w Polsce szczególnie dzieci w podstawowych wymiarach ich potrzeb – wyżywienia, edukacji i wypoczynku.

Kolejnymi problemami na mapie polskiej biedy są bezrobocie, ubóstwo i bezdomność. Wielu osób nie stać na realizację podstawowych potrzeb, zakupu żywności, lekarstw, opłacaniu rachunków. Do tego dochodzą problemy osób chorych i starszych.

Pierwszym podmiotem zobowiązanym do opieki nad ubogimi jest państwo, które pobiera podatki na ten cel. Niestety, wiadomo, że idealne państwo nie istnieje: „Nie ma takiego sprawiedliwego porządku państwowego, który mógłby sprawić, że posługa miłości byłaby zbędna. Kto usiłuje uwolnić się od miłości, będzie gotowy uwolnić się od człowieka jako człowieka. Zawsze będzie istniało cierpienie, które potrzebuje pocieszenia i pomocy. Zawsze będzie samotność. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej miłości bliźniego. Państwo, które chce zapewnić wszystko, które wszystko przyjmuje na siebie, w końcu staje się instancją biurokratyczną, nie mogącą zapewnić najistotniejszych rzeczy, których człowiek cierpiący — każdy człowiek — potrzebuje: pełnego miłości osobistego oddania. Nie państwo, które ustala i panuje nad wszystkim, jest tym, którego potrzebujemy, ale państwo, które dostrzeże i wesprze, w duchu pomocniczości, inicjatywy podejmowane przez różnorakie siły społeczne, łączące w sobie spontaniczność i bliskość z ludźmi potrzebującymi pomocy (Deus Caritas est, 28).

Z tego wynika, że Kościół winien występować w tej dziedzinie w roli pomocniczej, uzupełniając braki systemu państwowej opieki społecznej. W tej roli występuje od lat kościelna Caritas. Lecz wszystkiego nie wolno oczywiście spychać na Caritas.

KAI: Jak konkretnie realizowana jest działalność Kościoła w tym obszarze?

– Pomoc jest realizowana tak w formach instytucjonalnych, jak i w formach nie-instytucjonalnych. Na te pierwsze składają się np. jadłodajnie, domy samotnej matki, domy starców, ośrodki dla bezdomnych, ośrodki służące leczeniu narkomanii, szpitale, itp.

Jeśli chodzi o formy nie-instytucjonalne, to dotyczą one każdego chrześcijanina bez wyjątku, każdą wspólnotę kościelną.

Na potrzeby kilku milionów potrzebujących odpowiada ponad sto tysięcy wolontariuszy skupionych w ponad czterdziestu diecezjalnych Caritas w Polsce. W działania ogólnopolskie, diecezjalne i lokalne Caritas angażują się w sposób systematyczny, planowany i stały wolontariusze zrzeszeni w Parafialnych Zespołach Caritas, przedszkolnych, szkolnych i akademickich kołach Caritas oraz w diecezjalnych Centrach Wolontariatu. Parafialne Zespoły Caritas posługujące na terenie swojej parafii skupiają wokół idei miłosierdzia przede wszystkim osoby dorosłe. Pod przewodnictwem proboszcza inicjują dzieła charytatywne, szerzą ideę miłosierdzia chrześcijańskiego oraz podejmują działania na rzecz ubogich i potrzebujących wsparcia. Szkolne (przedszkolne, akademickie) Koła Caritas zrzeszają dzieci i młodzież w celu niesienia pomocy potrzebującym w środowisku szkolnym.  Wychowują do czynnej miłości bliźniego, i kształtują wrażliwość dzieci i młodzieży na potrzeby innych poprzez wspólnotowe działanie

Kościół, który nie byłby otwarty na biednych, nie byłby zdrowy. Według teologii św. Pawła o Kościele Ciele Mistycznym Chrystusa, wszyscy stanowimy jedność. „Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. […] Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki” (1 Kor 12,20.26). W tym ciele istnieją członki zdrowe, ale i słabsze. Te słabe winny być – jak przypomina Apostoł Narodów – otaczane większą troską.

KAI: Jezus mówi także o błogosławionych, którymi są ubodzy w duchu. Wskazuje pozytywny wymiar ubóstwa, nie tylko jako brak czegoś, ale swego rodzaju dar, który może wzbogacić całą wspólnotę…

– Gdy Jezus mówi nam o „błogosławionych ubogich w duchu” podkreśla coś innego niż materialną biedę. Gdyby tak było, wówczas zbawienie należałoby się za samo ubóstwo. Wystarczyłoby wszystkich doprowadzić do nędzy, a wszyscy zostaliby zbawieni. A przecież wiadomo, że bieda posiada także swoje przywary. Bieda może wyzwalać w człowieku gorszą stronę jego natury. Jako pierwsza pojawia się skłonność do kradzieży, tłumaczona brakiem środków do życia, potem zazdrością lub zawiścią (inny ma, dlaczego ja mam nie mieć?). Dalej idzie kłamstwo i zachłanność (posiadać więcej za wszelką cenę). A wreszcie przekonanie, że wystarczy być bogatym, aby być szczęśliwym (za pieniądze można dostać wszystko).

KAI: W ewangelicznym rozumieniu ubóstwa nie chodzi więc tylko o stan materialny, ale o coś znacznie głębszego.

– Tak. „Ubogimi w duchu” w sensie ewangelijnym są ci, którzy uważają się za „małych” w odniesieniu do Boga i drugiego człowieka. Ukazują oni stan uniżenia, którego wzorcem jest uniżenie się samego Chrystusa. Dopiero wtedy można mówić o człowieku „ubogim w duchu”, który podobnie jak Chrystus przeszedł zbawcze uniżenie; przeszedł kenozę. O ile ubóstwo materialne dotyczy sfery posiadania, o tyle ubóstwo duchowe odnosi się do sfery określanej jako „być”. A zatem ktoś może być bogatym w sensie materialnym, a jednocześnie ubogim w sensie duchowym.

Ale istnieje też innego rodzaju sens słowa ubóstwo „duchowe”. Stwierdzić można, iż ubogą w sensie „duchowym” jest ta osoba, której godność jest ograniczona w taki sposób, że nie może ona rozwinąć w pełni swoich możliwości duchowych.  Wchodzi tu w grę także ubóstwo kulturalne, społeczne, etyczne, ekologiczne. Duchowe ubóstwo jawi się częściej w regionach bogatych materialnie, aniżeli w biednych. Nie da się zlikwidować go przy pomocy pieniędzy. Ono domaga się sprawiedliwości, współczucia, troski i dzielenia się.

Aby realnie odpowiedzieć na potrzeby ubogich w Polsce nie wystarczy sukcesywnie dążyć do przezwyciężenia kryzysu ekonomicznego i usprawniać systemu świadczeń społecznych. Takie działania są obowiązkiem każdego rządu i systemu administracyjnego. Pierwszym krokiem w dziedzinie pomocy ubogim – a zarazem przezwyciężania nierówności społecznych – powinno być  dostrzeżenie człowieka w jego aktualnej kondycji i aktywne wyjście mu naprzeciw, aby społeczeństwo – oprócz bezpieczeństwa socjalnego, które często jest powodem alienacji – stawało się prawdziwą, ludzką wspólnotą.

Ubóstwa wiąże się zazwyczaj z marginalizacją. Najpierw tą, która jest związana ze środowiskiem zamieszkania (biedne dzielnice lub peryferie miast, ściana wschodnia).

Następnie – z marginalizacją wynikającą z kondycji społecznej (imigranci, niepełnosprawni fizycznie i psychicznie, więźniowie, analfabeci, uzależnieni, kręgi prostytucji).

Dalszą przyczyną ubóstwa są trudności rodzinne. Wymieńmy tutaj dla przykładu porzucenia, rozwody, separacje, konflikty domowe, samotne macierzyństwo, aborcję, sieroctwo, wdowieństwo, spełnianie roli rodzicielskiej nie przez rodziców a przez dalszych lub bliższych krewnych, osamotnienie w domach opieki i instytucjach wychowawczych itp.

Wreszcie – nie można też zapomnieć o marginalizacji pochodzenia „religijnego” (rozwiedzeni, chrześcijanie w sytuacjach nieregularnych z punktu widzenia kościelnego).

Ubóstwo obejmuje także problem niepełnosprawności. W badaniach statystycznych w Polsce 4% całej populacji stanowią osoby niepełnosprawne, przy czym niepełnosprawność określa się w trzech kategoriach: niepełnosprawni fizycznie, niepełnosprawni psychomentalnie, głuchoniemi i niewidomi.

Innym polem ubóstwa są choroby i starczy wiek. Osoby dotknięte różnymi starczymi schorzeniami przeżywają wyjątkowe dramaty. W tym obszarze jawi się potrzeba opieki paliatywnej i hospicyjnej.

KAI: A jak należy odczytywać słowa papieża Franciszka: „Kościół ubogi i dla ubogich”? Jest to jedno z haseł-kluczy w nauczaniu obecnego papieża.

– Kościół jest dla wszystkich, nie tylko dla ubogich. Kościół istnieje dla każdego, jego celem jest zbawienie wszystkich, a nie tylko jednej kategorii ludzi.

Jeśli papież uczy o „Kościele ubogim i dla ubogich”, to zwraca uwagę na grupę ludzi, która znajduje się w szczególnie trudnych warunkach. Którymi zazwyczaj nikt nie interesuje. Ojciec Święty bardzo często zwraca uwagę na olbrzymie przestrzenie ubóstwa materialnego i duchowego charakteryzujące Amerykę Południową, Afrykę oraz kraje tzw. dawniej „trzeciego świata”. Lecz ubóstwo, które powoduje wykluczenie, a obecne jest w każdym kraju, także w Polsce. W moim przekonaniu papież Franciszek pragnie zwrócić uwagę na tych, którym należy się szczególna uwaga i pomoc. Kościół ubogi to taki, który nie dysponuje wielkimi środkami materialnymi, ale pokłada całą swoją nadzieję w Panu.

KAI: Ksiądz Arcybiskup powiedział, że obszary ubóstwa występują w każdym kraju, także i u nas. W związku z tym pojawia się pytanie o model rozwoju gospodarczego przyjęty przed 25 laty w Polsce, którego fundamentem jest gospodarczy neoliberalizm, w którym „bogaci stają się coraz bogatsi, a ubodzy, coraz ubożsi”. Czy dziś model ten nie wymaga jakichś istotnych korekt?

– Wolny rynek ma swoje zalety. Jest on skutecznym narzędziem do realizowania ważnych celów sprawiedliwości, jak: ograniczenie przesadnego zysku poszczególnych przedsiębiorstw; odpowiadanie na wymogi konsumentów; realizowanie lepszego wykorzystania i oszczędzania zasobów; nagradzanie wysiłków przedsiębiorców i umiejętności wprowadzania innowacji, wymiana informacji, tak aby stała się możliwa prawdziwa konfrontacja i sprzedaż towaru w ramach zdrowej konkurencji

W obliczu ryzyka „bałwochwalstwa” rynku nauka społeczna Kościoła podkreśla jego ograniczenia, wyraźnie widoczne w nieumiejętności zaspokajania ważnych ludzkich potrzeb, domagających się dóbr, które „ze swej natury nie mogą być zwykłymi towarami”, dóbr, które nie mogą być przedmiotem handlu.

Już w Quadragesimo anno papież podkreślał zasadę, że zapłata powinna być proporcjonalna nie tylko do potrzeb samego pracownika, ale także do potrzeb jego rodziny. Encyklika ta  odrzucała liberalizm w rozumieniu nieograniczonej konkurencji sił ekonomicznych. Według Piusa XI na społeczeństwie spoczywa obowiązek pilne stosowanie prawa moralnego, w celu rozwiązania konfliktu klas i stworzenia nowego porządku społecznego, opartego na sprawiedliwości i miłości

Papież Franciszek w ostrych słowach potępił neoliberalizm: „W tym systemie, który ma tendencję do pożerania wszystkiego, co stoi na drodze do zwiększenia zysków, co jest kruche, jak środowisko naturalne, w systemie, który jest bezbronny wobec interesów gloryfikowanego rynku jako jedynej reguły (…), nierówność w końcu rodzi przemoc, której zbrojne tłumienie nigdy nie będzie w stanie rozwiązać”.

Słabość rozwiązań neoliberalnych w Polsce obnaża chociażby wypchnięcie 2-3 milionów młodych ludzi za granicę, aby szukali chleba na emigracji. Jest to bolesna strata, wielce niekorzystna dla przyszłości ojczyzny.

Olbrzymia rzesza ubogich, obecna w Polsce mimo przemian, winna stanowić wyrzut sumienia dla nas wszystkich. Model gospodarczy, który został przyjęty po 1989 roku nie jest do końca właściwy i wymaga socjalnych korekt. Owszem, trzeba popierać wolny rynek, gdyż bez niego nasz kraj się nie rozwinie. Ale z drugiej strony trzeba też pytać, jakim kosztem. To ważne pytanie dla ekonomistów i polityków.

KAI: A jakie działania podpowiada w tym zakresie nauczanie społeczne Kościoła?

– „Centesimus annus” ponownie uznała doniosłą rolę własności, wolności i rynku, „Caritas in veritate” występuje ze słuszną krytyką słabych stron kapitalizmu. Nauczanie społeczne Kościoła nie ma gotowych rozwiązań w tej materii.

Czasami mówi o trzeciej drodze między kapitalizmem a liberalizmem. Ostatnie stwierdzenia papieża Franciszka, zawarte w jego adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium zostały odczytane jako wezwanie do wyboru systemu gospodarczego zwanego „trzecią drogą”: „Rozwój sprawiedliwości wymaga czegoś więcej niż wzrostu gospodarczego, chociaż go zakłada; wymaga decyzji, programów, mechanizmów i procesów specyficznie ukierunkowanych na lepszą dystrybucję dochodów, stwarzanie źródeł zatrudnienia, i integralną promocję ubogich, która  wykracza poza zwykłą dobroczynność”.

W swoim nauczaniu Kościół przypomina więc przede wszystkim o godności człowieka, o godności pracownika, o potrzebie zrównoważonego rozwoju. Zbyt liberalny podobnie jak zbyt mało socjalny model rozwoju społeczno-gospodarczego obiera wielu ludziom nadzieję.

KAI: Wysuwane są zarzuty, że Kościół w Polsce za mało angażuje się  w sprawy społeczne, za mało angażuje się po stronie tych, którzy stracili na skutek ustrojowych przemian. Czy jest to prawidłowa diagnoza? Czy najbliższe zebranie plenarne KEP będzie otwarciem nowego rozdziału w tym zakresie?

– Papież Franciszek w Evangelii gaudium przypomina, że „w samym sercu Ewangelii znajduje się życie wspólnotowe i zaangażowanie na rzecz innych”(nr 177). Papież przypomina w tej adhortacji, że Kościół zobowiązany jest do budowania królestwo Boże na ziemi, gdyż „w takiej mierze, w jakiej zdoła On królować między nami, życie społeczne będzie przestrzenią braterstwa, sprawiedliwości, pokoju, godności wszystkich. Tak więc zarówno orędzie jak i doświadczenie chrześcijańskie zmierzają do spowodowania konsekwencji społecznych” (nr 180).

Kościół katolicki w Polsce – tak duchowni jak i świeccy – starają się wychodzić naprzeciw temu ewangelijnemu wyzwaniu. Temu ostatecznie służy całe nauczanie Kościoła. Do tego te prowadzi pośrednio kult. Temu celowi służy cała diakonia Kościoła, szczególnie widoczna w postaci Caritas. Abp Józef Kupny przygotował przed trzema laty ważny List Społeczny Episkopatu. Do tej tematyki trzeba nieustannie wracać, ponieważ z jednej strony istnieje zapotrzebowanie na katolicką naukę społeczną a z drugiej strony napotykamy na dużą jej nieznajomość. Nie należy jednak oczekiwać od Kościoła, że – mając dość ograniczone możliwości – zastąpi w tej kwestii państwo.

Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik

BRAK KOMENTARZY