Ich Ekscelencje, Księża Biskupi,

Członkowie Prześwietnej Kapituły Katedralnej,

Księże Dziekanie Wydziału Teologicznego, Prodziekani i Profesorowie,

Moderatorzy Arcybiskupiego Seminarium Duchownego wraz z Ojcami Duchownymi,

Umiłowani Bracia w kapłaństwie, w szczególności Proboszczowie parafii pochodzenia diakonów,

Osoby życia konsekrowanego,

Szanowni Rodzice, Rodzeństwo, Krewni i Przyjaciele tych, którzy mają przyjąć święcenia kapłańskie,

Umiłowani w Chrystusie, Bracia i Siostry, Dzieci Kościoła,

Dzień dzisiejszy jest dla nas wszystkich – zgromadzonych w prastarej poznańskiej katedrze – dniem niezwykle podniosłym. Wraz z księżmi biskupami i kapłanami naszej archidiecezji, zakonnikami i zakonnicami oraz wiernymi świeckimi dziękujemy najpierw Chrystusowi za sam dar kapłaństwa, który został ustanowiony w jerozolimskim Wieczerniku w przeddzień Jego męki i śmierci (Łk 22,19; 1 Kor 11,24-26). Dzień dzisiejszy jest momentem wielkiej radości duchowej najpierw dla was samych, drodzy Ordinandi, a następnie dla waszych rodziców, rodzeństwa, krewnych, przyjaciół, znajomych i dobrodziejów, dla rektora i moderatorów seminaryjnych, ojców duchownych, proboszczów parafii waszego pochodzenia i praktyk, dla wspólnot parafialnych, ruchów i grup, wreszcie dla całego prezbiterium poznańskiego, dla Kościoła Bożego, który żyje w Polsce, dziś bowiem staniecie się członkami poznańskiego presbyterium.

W takim kontekście wypada rozpocząć rozważenia na temat dwóch spraw; najpierw na temat przesłania zawartego w dzisiejszej Ewangelii, a następnie na temat męstwa, jakiego – wraz z kapłaństwem – domaga się od kapłanów Kościół.

1.      EWANGELIA (J 21,20-25)

Pierwsza sprawa to orędzie zawarte w dzisiejszej Ewangelii Janowej (J 21,20-25). Usłyszany przed chwilą przez nas fragment (J 21,20−23) jest konkluzją dialogu Jezusa z Piotrem na temat władzy pasterskiej w Kościele (J 21,15−19). Piotr jest przedstawiony w tej Ewangelii najpierw jako uczeń niestały i słaby. Dopiero jego wyznanie miłości gotowej do oddania swego życia – czyli zgoda na męczeństwo – rehabilituje Piotra, w konsekwencji czego Jezus powierza mu władzę pasterską w Kościele. Jezus mówi do Piotra: „Ty pójdź za Mną!” [συ ακολουθει μοι] a Piotr nie reaguje negatywnie na wieść o swoim męczeństwie, choć jeszcze nie tak dawno trzykrotnie się zaparł Zbawiciela. Piotr, jakiego poznajemy w tym tekście to już dojrzały pasterz Kościoła, który kocha Jezusa ponad wszystko i jest gotowy na męczeńską śmierć ze względu na miłość do Niego.

Pytając zaś Jezusa: „Panie, a co z tym będzie?” [ουτος δε τι] (J 21,21), Piotr wyraża z kolei swoją troskę o przyszły los Jana. Odpowiedź Jezusowa jest zagadkowa. Jest to to raczej komentarz do fałszywej pogłoski aniżeli przepowiednia. Odpowiedź ta świadczy o istnieniu tradycji dotyczącej umiłowanego ucznia oraz o istnieniu wspólnoty, która tę tradycję przechowywała. Wspólnota ta trwała w oczekiwaniu na powtórne przyjście Jezusa, wierzący zdawali sobie sprawę, że umiłowany uczeń nie dożył paruzji. Jezus koryguje więc tę pogłoskę rozpowszechnianą w Kościele, wyjaśniając, że nigdy nie nauczał, iż Jan nie umrze, lecz że Jego słowa zostały niewłaściwie zrozumiane przez uczniów Jana. Ta odpowiedź Jezusowa ma nas uwrażliwić na prawdę natury ogólnej. Tę mianowicie, że objawione słowo Boże jest przekazywane przez ułomnych ludzi i w ułomnych ludzkich słowach, dlatego jest narażone na niezrozumienie i przekłamania. Stąd uczeń Jezusowy nie powinien polegać na własnej interpretacji słów Jezusa, lecz pogłębiając nieustannie relację miłości z Nim, pytać Go, jak należy dane słowa rozumieć

Piotr i Jan są w tej Ewangelii reprezentantami dwóch wspólnot Kościoła pierwotnego, które wcześniej sami założyli. Tekst Janowej Ewangelii został ostatecznie zredagowany, gdy obaj apostołowie już nie żyli. Jest tu zatem pośrednio mowa o wzajemnej relacji pomiędzy wspólnotą Kościoła Piotrowego, która w pierwotnym chrześcijaństwie miała największy autorytet pasterski a wspólnotą Kościoła Janowego, zbudowaną na charyzmacie wyjątkowej duchowej zażyłości Jezusa z Janem, Umiłowanym Uczniem.

2.      MĘSTWO

a.       Druga sprawa to dar męstwa. Tak dla drogi Piotrowej, jak i dla drogi Janowej potrzeba w Kościele kapłanów charakteryzujących się duchem męstwa. Takim darem obdarza kapłana Duch Święty, wzmacniając ludzką wolę i uzdalniając ją do czynnego i wytrwałego znoszenia przeciwności, trudów, cierpienia, nawet za cenę utraty życia.

Wiele tekstów Starego Testamentu mówi najpierw o potrzebie męstwa na polu walki, podczas staczanych tam bitew („Odwagi! Okażmy męstwo w walce za nasz naród i za miasta Boga naszego!” – 2 Sam 10,12).  W wielu miejscach wspomina się tam o dzielnych wojownikach („Tarcze jego bohaterów lśnią czerwienią, wojownicy w szkarłat ubrani; ogniem stali iskrzą się wozy, w dniu jego przygotowania; a włócznie ich się poruszają” – Na 2,4), ale także o dobrowolnym ofiarowaniu własnego życia za prawa ojczyste, aby świadczyć o wierze i wierności Bogu i jego przykazaniom. („jeżeli mężnie teraz zakończę życie, okażę się godny swojej starości” – 2 Mach  6,27).

Także Nowy Testament mówi o konieczności męstwa dla wzrostu duchowego człowieka: „Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się!” [γρηγορειτε στηκετε εν τη πιστει ανδριζεσθε κραταιουσθε]  (1 Kor 16,13). Męstwo jest darem, który uzdalnia do odważnego i ufnego podjęcia trudnych zadań życiowych. Do tego, by stanąć z ufnością wobec trudności, prób i niebezpieczeństw życia z siłą i ufnością w Panu (Rz 5,3-5; Jk 1,2-4; Hbr 12,1). Wzorcem i źródłem chrześcijańskiego męstwa jest sam Chrystus. On daje on przykład ofiarowania własnego życia z miłości do ludzi, dla ich zbawienia.

Nawet na poziomie czysto ludzkim męstwo było doceniane i podziwiane przez starożytnych. Grecka filozofia uważała męstwo (ανδρεία) za jedną z cnót głównych zwanych kardynalnymi. Słynne zdanie filozofa Seneki – „przez trudy do gwiazd” – wyraża w sposób obrazowy fakt, że aby osiągnąć to, co najlepsze, potrzebny jest wysiłek, bo wszystko, co ma wartość, kosztuje.

Dar chrześcijańskiego męstwa służy kapłanowi przede wszystkim do odważnego głoszeniu królestwa Bożego pośród ludzi. Wszyscy apostołowie byli kiedyś i są dzisiaj zobowiązani – mimo kajdan, więzienia i niebezpieczeństwa śmierci – do odważnego głoszenia słów Ewangelii. Dlatego np. Paweł „wszedł do synagogi i odważnie [επαρρησιαζετο] przemawiał przez trzy miesiące rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym” (Dz 19,8). Dlatego prosił „aby dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę, dla jawnego [εν παρρησια] i swobodnego głoszenia tajemnicy Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień, ażebym jawnie ją wypowiedział, tak jak winienem” (Ef 6,19-20). A następnie uwięziony w Rzymie: „Przez całe dwa lata pozostał w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie zupełnie swobodnie, bez przeszkód” [μετα πασης παρρησιας] (Dz 28,31; por. Dz 4,29.31). Do tego samego są zobowiązani przede wszystkim ci, którzy zostali obdarzeni sakramentem kapłaństwa.

Chrześcijańskie męstwo jest więc cnotą w służbie wiary i przybiera znamię cnoty apostolskiej i kapłańskiej i jako takie powinno cechować wszystkich powołanych do apostolstwa. Podobnie jak każdą cnotę, również męstwo zdobywa się przez wytrwałe ćwiczenie swego charakteru, przez cierpliwą ascezę, i nade wszystko przez stałą refleksję nad Ewangelią i przez modlitwę (por. Tadeusz Sikorski, Męstwo, w: Słownik teologiczny, t. 1, Katowice 1985). W rozumieniu chrześcijańskim nie jest ono wyłącznie cnotą nabytą ludzkim wysiłkiem, lecz nadprzyrodzonym umocnieniem danym przez Boga: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5).

b.      Tak, męstwo jest cechą ludzi świadomych znaczenia wartości moralnych i świadomych hierarchii tych wartości. Nie należy utożsamiać męstwa z samą wiedzą o wartościach oraz umiejętnością ich szeregowania. Dowodzi ono bowiem niewystarczalności samej wiedzy moralnej i potrzeby posiadania szczególnej mocy wewnętrznej, uzdalniającej do jej respektowania, zwłaszcza w sytuacjach w których godność istnienia według norm moralnych bywa poddawana trudnej próbie.

Męstwo jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy. „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę [θαρσειτε]: Jam zwyciężył świat!” (J 16,33); (KKK,1808). Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło cnotę męstwa, zaliczając ją do cnót kluczowych, podstawowych i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do jego najwyższych postaci, tj. do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę.

Człowiek prawdziwie odważny to nie ten, kto „nigdy nie zaznał lęku”. To nie furiat, który zapomina się w szale, ufny w swoje umiejętności, nie przejmujący się myślą o niebezpieczeństwie. Człowiek odważny to ktoś, kto realistycznie ocenia trudności i niebezpieczeństwa, rozeznaje daną sytuację na tyle, na ile to możliwe, i w świetle tego rozeznania panuje nad swoimi uczuciami takimi jak lęk, euforia, nadmierna pewność siebie czy też brak tej pewności.

Tak rozumiane męstwo sytuuje się między lękiem o własne egoistycznie pojęte dobro, skłaniające do małodusznej ustępliwości a bezmyślną śmiałością, która z kolei wiedzie do narażania własnego życia wtedy, gdy przedsiębrany cel wcale tego nie usprawiedliwia. Jest jednak gotowy – dla odpowiednio ważnych racji – zaryzykować własnym życiem a nawet je poświęcić. Cel musi być jednak godziwy i wystarczająco ważny. Nie może nim być korzyść materialna ani ambicja, ani chęć imponowania swoją odwagą.

Istnieje kilka grzechów, które przeciwstawiają się męstwu. Do tych grzechów należy najpierw tchórzostwo. Z powodu lęku człowiek, a więc także kapłan, nie stosuje się czasami tchórzliwie do wskazań Chrystusa, który mówił: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10,28). W logikę braku męstwa wpisuje się często postawa politycznej poprawności. Innym rodzajem grzechu przeciwko męstwu jest obojętność, której przyczyną jest lekceważenie życia. Jeszcze innym przejawem braku męstwa jest zuchwałość, która oznacza przesadną i lekkomyślną odwagę w stawianiu czoła niebezpieczeństwom, która dla całkiem banalnych przyczyn wystawia na niebezpieczeństwo zdrowie lub życie ludzkie.

c.       Tak, kapłan staje się dojrzałym ojcem duchowym powierzonej mu owczarni, gdy okazuje się mężny w obronie prawdy i dobra oraz w okazywaniu ofiarnej miłości. Duchowy ojciec jest nieustraszonym obrońcą małżeństwa i rodziny, dzieci i kobiet, ludzi bezradnych, chorych, biednych materialnie, moralnie czy duchowo. Takiego księdza można skrzywdzić, ale nie można zastraszyć, nie można zmusić do milczenia czy do współudziału w złu. Mężny kapłan zawsze stoi po stronie skrzywdzonych i odważnie demaskuje krzywdzicieli. Jest podobny do bł. ks. Jerzego Popiełuszki, który chronił ludzi krzywdzonych, chociaż wiedział, że może zapłacić za to własnym życiem. Mężny ksiądz przypomina odważnie rządzącym, że mają chronić małżeństwa i rodziny, oraz otwarcie sprzeciwia się wszystkiemu, co jest szkodliwe dla małżonków, rodziców i ich dzieci, co ich oddala od Boga, od miłości, świętości i radości.

Mamy także wspaniałe przykłady męstwa wśród zwykłych ludzi, cichych i skromnych, którzy poddani próbie, ani na chwilę nie zwątpili, czyjego prawa należy przestrzegać. Myślę tu o rodzinie Ulmów z diecezji przemyskiej, która w czasie wojny ukrywała Żydów. Niestety, znalazł się i taki człowiek, który doniósł o tym Niemcom, i cała rodzina – rodzice Józef i Wiktoria oraz siedmioro dzieci – została zamordowana. Oni zdawali sobie sprawę, że mogą być zdradzeni, niemniej jednak podjęli mężną decyzję ratowania ludzi. Czasy okupacji dały wyjątkową sposobność do wykazania się cnotą męstwa. Kościół w Polsce ukazał 108 Męczenników II wojny światowej – w większości kapłanów – których Ojciec Święty Jan  Paweł II  beatyfikował w Warszawie dnia 13 czerwca 1999 roku.

Papież Benedykt XVI przypomniał nam, że istnieje również „męczeństwo życia codziennego”, którego świadectwa szczególnie potrzebuje dzisiejszy świat: „milczące i heroiczne świadectwo tak licznych chrześcijan, bezkompromisowo żyjących Ewangelią, spełniających swoje obowiązki i wielkodusznie poświęcających się służbie ubogim. Także i dziś nie brakuje chrześcijan, którzy w wielu częściach świata nadal żyją swoją wiarą i o niej świadczą z głębokim przekonaniem i pokojem ducha. Trwają w niej, także wtedy, gdy wiedzą, że może to pociągać za sobą bardzo wysoką cenę. Budzi to w nas zawsze głębokie wzruszenie i nie sposób tego wyjaśnić po ludzku, a jedynie przez działanie Ducha Świętego, który wlewa męstwo nawet w najtrudniejszych okolicznościach naszego życia.

ZAKOŃCZENIE

Na koniec więc, drodzy uczestnicy tej świętej liturgii – a przede wszystkim rodziny, krewni i przyjaciele tych ośmiu diakonów, którzy za chwilę zostaną wyświęceni na prezbiterów Kościoła – otoczmy tych naszych braci solidarną modlitwą. Módlmy się, aby byli oni do końca wierni misji, do której ich wzywa nasz Pan i Zbawiciel. Niech Duch Święty wyposaży ich w cierpliwości i wyrozumiałości wobec ludzkich słabości. Niech im da niezłomne męstwo w walce z wszelkim złem. Niech nauczy ich pasterskiej troski o zaginione owce i uczyń światłymi przewodnikami na drogach ludzkich zwątpień i załamań.

„Przybądź, Duchu Święty,
Spuść z niebiosów wzięty
Światła Twego strumień.
Przyjdź, Ojcze ubogich,
Dawco darów mnogich,
Przyjdź Światłości sumień! (…)

Daj Twoim wierzącym,
W Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary!
Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęście bez miary!”. Amen.