Drodzy Kapłani,

Osoby życia konsekrowanego,

Bracia i Siostry, adorujący w poznańskiej katedrze Nowonarodzonego Zbawiciela,

Słuchacze Katolickiego Radia Emaus,

Uczestniczymy oto w Pasterce, której zasadniczym przesłaniem są słowa: „dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,11). Medytując wspólnie nad tym orędziem, zatrzymajmy się nad dwoma sprawami: nad dziejami Narodzin Jezusa oraz nad naszą wdzięczną odpowiedzią na owe Narodziny.

1.      NARODZINY ZBAWICIELA

Pierwsza kwestia to same dzieje Narodzenia Pańskiego. Łukasz Ewangelista rozpoczyna opowiadanie o narodzenie Jezusa w dokładnie określonym momencie ludzkich dziejów, tj. za rządów cezara Oktawiana Augusta. Tym samym umiejscawia je więc w czasach panowania powszechnego pokoju w imperium rzymskim, którego widocznym znakiem stała się  rzymska Ara Pacis Augustae, czyli Ołtarz Pokoju Augusta. W tym czasie cesarstwo rzymskie osiągnęło szczyt swojej potęgi i chwały a sam cesarz został nazwany „zbawcą całego świata”. Oktawian był bowiem wybitnym organizatorem i administratorem cesarstwa. Osobiście zredagował on Breviarium Imperii, które regulowało kwestię dochodów publicznych, podatków, danin, darowizn, liczbę wojska, spisy obywateli, itd. Za jego panowania przeprowadzono w cesarstwie trzy spisy powszechne (726; 746; 760 – od założenia Rzymu) i wiele cząstkowych.

a.       dzieje narodzenia Pańskiego

Nawiązując do tego wydarzenia Ewangelista napisze: „Pierwszy ten spis [η απογραφη] odbył się wówczas, gdy wielkorządcą [ηγεμονευοντος] Syrii był Kwiryniusz”. Spis za rządów Publiusza Sulpicjusza Kwiryniusza był połączony z przysięgą wierności cesarzowi  i miał raczej charakter fiskalnym niż wojskowy. Wydane przy tej okazji rozporządzenie prawdopodobnie przypominała tekst z tej samej epoki odnaleziony w Egipcie: „Gajusz Wibius Maksimus, wielkorządca Egiptu, oznajmia: Jako że zbliża się spis, rozkazuje się wszystkim, którzy z jakiejkolwiek przyczyny znajdują się poza swoim okręgiem, powrót do miejsca pochodzenia, w celu dokonania zwykłego zapisu”.

Możliwe, że idzie tu o drugi spis z czasów Oktawiana (746 rok od założenia Rzymu). Umieszczając chwilę narodzin Jezusa w kontekście dziejów cesarstwa rzymskiego, Łukasz dostrzega w tym fakcie wydarzenie o wymiarze uniwersalnym, mające wpływ na całe dzieje ludzkości.

Po ogłoszeniu spisu Święta Rodzina udała się do Betlejem, do kolebki królewskiego rodu Dawida: „Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna”. Być może Ewangelista Łukasz dostrzegł tu echo Ps 87,6: „Pan spisując wylicza narody: ‚Ten się tam urodził'”.

Droga z Nazaretu do Betlejem – czyli do miejsca pochodzenia rodziny Dawidowej – wynosiła ok. 140 km. Zazwyczaj odległość tę – po wyboistych i niewygodnych drogach – pokonywano w przeciągu ok. pięciu dni. W czasach Świętej Rodziny Betlejem było małą, ubogą miejscowością o niewielkim znaczeniu, zamieszkaną głównie przez wieśniaków i pasterzy. Historyczne znaczenie tego miasteczka w dziejach Izraela brało się głównie z faktu urodzin w nim Dawida, założyciela głównej dynastii królewskiej.

Przez Betlejem przechodziły karawany wędrujące z Jerozolimy do Egiptu, dlatego to miasteczko posiadało zapewne niejedną „gospodę”, czyli rodzaj ówczesnego prymitywnego hotelu. Zazwyczaj był to czworoboczny dziedziniec pod gołym niebem, otoczony murem, wyposażony w zbiornik na wodę i kilka małych pomieszczeń dla podróżnych, którzy byli w stanie za nie zapłacić. Reszta nocowała pod gołym niebem, pośród zwierząt. Ewangelista zauważył przy tej okazji, że dla Świętej Rodziny nie było miejsca w „gospodzie” [εν τω καταλυματι]. Vulgata tłumaczy słowo katalyma przez łacińskie diversorium, czyli zajazd, hospitiummansio, miejsce odpoczynku (1 Sam 1,18 – wg. LXX). Ponieważ w tego rodzaju gospodach wszystko odbywało się na oczach obecnych tam ludzi i nie można tam było znaleźć spokojnego miejsca, dlatego Józef szukał miejsca odosobnionego i wybrał więc najbliższą grotę na miejsce narodzin Jezusa.

Ostatecznie jednak musiało to być w Betlejem, skoro Łukasz powie:  „dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” oraz „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło”. W ten sposób wypełniło się proroctwo Micheasza „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności” (Mi 5,1): „Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?” (J 7,42; por. Targum Pseudo-Jonatana do Rdz 35,21).

„Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania [αι ημεραι του τεκειν]. Porodziła swego pierworodnego [τον πρωτοτοκον] Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie [εν τη φατνη]…”. W taki to niezwykle zwięzły sposób Ewangelista opisuje wydarzenie, jakie miało wstrząsnąć dziejami całego świata. Słowo „pierworodny” nie zakłada, że Maryja miałaby potem rodzić następne dzieci. Określa ono bowiem tylko sytuację prawną Jezusa według Prawa Mojżesza (Lb 3,13; 18,15-16; Wj 13,2.13). W podobny sposób inskrypcja nagrobna – odnaleziona w Leontopolis (w Egipcie) z piątego roku przed Chrystusem i poświęcona żydówce Arsinoe – wspomina, że owa kobieta umarła podczas porodu swego „pierworodnego syna”. Jest sprawą oczywistą, że nie mogła potem urodzić żadnego kolejnego dziecka.

Po urodzeniu Maryja zawinęła Jezusa w przygotowane wcześniej pieluszki [εσπαργανωσεν], czyli wykonała czynność będącą częścią rodzicielskiej troski, jaka powinna zazwyczaj towarzyszyć przyjściu na świat nowo narodzonego dziecka. Z jakąż miłością Maryja okrywała pieluszkami Dziecię Jezus. Z jakim uczuciem tuliła w swoich ramionach i okrywała pocałunkami twarz i rączki Nowonarodzonego. Z jakim skupieniem kontemplowała Tego, który – przez swoje uniżenie – głosił wielkość Najwyższego Boga. Podobnej troski zabrakło dawno temu w momencie narodzin Jerozolimy, o której prorok mówi: „w dniu twego przyjścia na świat nie ucięto ci pępowiny, nie obmyto cię w wodzie, aby cię oczyścić; nie natarto cię solą i w pieluszki cię nie owinięto” (Ez 16,4).

Łukasz pisze, że następnie Maryja położyła Dziecko „w żłobie” [εν τη φατνη], czyli w miejscu gdzie umieszczano jedzenie dla zwierząt (por. Łk 13,15). Oprócz podkreślenia ubóstwa, idzie tu bardziej o zwrócenie uwagi na niezwykłość miejsca, w jakim złożono dziecko („ Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie” – Iz 1,3).

W ten oto sposób – w przeciwieństwie do przepychu Oktawiana Augusta – rzeczywisty Zbawiciel świata rodzi się „na peryferiach” imperium, między tymi, co niewiele posiadają, otoczony jedynie czułością i miłością Maryi i Józefa (por. Juan Bastero de Eleizalde, Życie Maryi, Poznań 2020, s. 119-128).

Narodzenie Zbawiciela, które Ewangelista Łukasz opisał na sposób historyczny, Apostoł Paweł opisze z kolei w sposób teologiczny: „gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4,4-5).

b.      hołd pasterzy

„W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż [φυλασσοντες φυλακας] nocną nad swoją trzodą”. Pobożna tradycja porówna ich nocne widzenie z wizytą anioła śmierci – opisaną w Księdze Mądrości – który to anioł wytracił pierworodnych synów Egipcjan: „Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi” (Mdr 18,14-15).

Dwunastowieczny mnich Wilhelm komentuje ten tekst w następujących słowach: „Takie jest Słowo Twoje, Panie, Słowo wszechmocne, które zstąpiło z królewskiej stolicy, gdy głęboka cisza ogarniała wszystko, to znaczy pogrążała świat w głębinach błędu; wtedy przybyło Ono na ziemię jak srogi wojownik gromiący błędy i słodki dawca miłości. […] Wiedziałeś bowiem, Boże i Stwórco, że w duszach ludzkich nie można tego uczucia wymusić, ale można je wzniecić. Bo tam, gdzie jest przymus, tam nie ma wolności, a gdy nie stanie wolności, nie ma też i sprawiedliwości. Zechciałeś więc, abyśmy Ciebie miłowali; my, dla których nie było zbawienia jak tylko przez umiłowanie Ciebie. A nie mogliśmy Cię miłować, nie mając w sobie Twej miłości. A więc, o Panie, za Apostołem Twej miłości i my powtarzamy: Ty pierwszy nas umiłowałeś; Ty pierwszy miłujesz tych, którzy Ciebie miłują” (Wilhelm, opat z klasztoru św. Teodoryka, O kontemplacji Boga, 9-11).

W ten sposób Pan Bóg wywyższył biednych pasterzy – podobnie jak wcześniej wywyższył Dawida, będącego pasterzem stada i uczynił go królem (1 Sam 16,11). Tym razem betlejemscy pasterze stali się ilustracją ludzi „pokornych”  (Łk 1,52). Mimo iż nie znali oni Prawa Mojżesza a ich świadectwa nie brano pod uwagę w sądzie, to właśnie oni zostali zaproszeni jako pierwsi do złożenia świadectwa o nowo narodzonym Mesjaszu. W tej scenie pasterze nie są zapowiedzią przyszłych apostołów, ile raczej zapowiedzią wszystkich ludzi wierzących z Izraela, którzy wysławiają Boga za jego wielkie dzieła.

„Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: ‚Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość [ευαγγελιζομαι υμιν χαραν μεγαλην] wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan'” [σωτηρ ος εστιν χριστος κυριος]. Głoszona przez anioła Dobra Nowina to znowu echo dawnego proroctwa Izajasza: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany” (Iz 9,5).

„I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich [στρατιας ουρανιου], które wielbiły Boga słowami: ‚Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania'” (por. Łk 19,38). Chwałą jest cześć, jaką aniołowie i ludzie oddają Bogu. Pokój natomiast jest ofiarowany tym, których Bóg umiłował, których wybrał, w których znalazł swoje „upodobanie” (por. Łk 3,22).

Św. Augustyn – prowadząc filozoficzne rozważanie na ten temat – napisał:

„Jest tedy pokój ciała uporządkowanym stosunkiem [jego] części.

Pokój duszy nierozumnej jest to uporządkowany spoczynek pożądliwości.

Pokój duszy rozumnej [to] uporządkowana zgoda poznania i czynu.

Pokój ciała z duszą [to] uporządkowane życie i zdrowie żyjącej istoty.

Pokój człowieka śmiertelnego z Bogiem [to] uporządkowane posłuszeństwo w wierze          pod prawem wiekuistym.

Pokój między ludźmi [to] uporządkowana zgoda.

Pokój domu [to] uporządkowana zgoda rozkazywania i posłuszeństwa          współmieszkańców.

Pokój państwa [to] uporządkowana zgoda rozkazywania i posłuszeństwa obywateli.

Pokój Państwa Niebieskiego [to] najdoskonalej uporządkowane i najzgodniejsze          społeczeństwo, cieszące się Bogiem oraz społecznie w Bogu.

Pokój wszystkich rzeczy [to] majestatyczna cisza porządku” (św. Augustyn, Państwo          Boże, Kęty 2002, s. 779).

2.      ODPOWIEDŹ CHRZEŚCIJANINA

Druga kwestia to odpowiedź chrześcijanina na narodziny Zbawiciela.

a.       W dzisiejszym fragmencie Listu do Tytusa  św. Paweł przedstawia nam, jak powinna wyglądać nasza odpowiedź na tajemnicę narodzenia Jezusa.

„Ukazała się bowiem łaska [η χαρις] Boga, która niesie zbawienie [η σωτηριος] wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych [την ασεβειαν και τας κοσμικας επιθυμιας], rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie [σωφρονως και δικαιως και ευσεβως] żyli na tym świecie” (Tt 2,11-12).

Wynika z tego, że Syn Boży po to stał się człowiekiem, aby skłonić nas nie tylko do porzucenia nieprawego życia, ale również do nowego ukształtowania naszego życia według Ewangelii; do życia rozumnego (1Tm 2,10.15; 3,2; Tt 2,2.4-6), sprawiedliwego (1 Tes 2,10) i pobożnego (1 Tm 2,2; 3,16; 4,7; 6,3.11; Tt 1,1). A zatem wyrazem naszej wdzięczności za darmo otrzymany od Boga dar łaski jest nasze dobre życie.

b.      Niestety dzisiaj takie życie rozumne, sprawiedliwe i pobożne napotyka na różne przeszkody. Pierwszą z nich jest lęk przed przyszłością. Wyraża ją pytanie: Czy jest moralnie dopuszczalne, aby bez pytania przekazywać komuś „dar” życia, skazując go na niebezpieczną przyszłość? Czy życie godne człowieka będzie jeszcze w przyszłości możliwe? Za tą obawą ukrywa się lęk świata bez Boga, w którym nie mieszka już żaden sens trwalszy niż nieuniknione cierpienie (kard. J. Ratzinger). Tymczasem „największą siłą niszczącą pokój jest dzisiaj zbrodnia przeciwko niewinnemu dziecku, które jeszcze się nie narodziło. Jeśli matka może zabić własne dziecko, to co nas powstrzyma, byśmy nie pozabijali siebie nawzajem” – mówiła św. Matka Teresa. Kościół traktuje każde życie jako dar i błogosławieństwo i wierzy, że również słabe i cierpiące życie jest darem dobrego Boga. Każde dziecko – mówi Rabindranatha Tagore – daje nam nadzieję, że Bóg nie stracił jeszcze zaufania do człowieka.

Inną przeszkodą dla życia rozumnego, sprawiedliwego i pobożnego jest obecna pandemia. Z pewnością utrudnia ona tego rodzaju życie, poprzez restrykcje z nią związane. Z jednej strony przypomniała ona całej ludzkości, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, że wirus ten jest groźny, że trzeba się przed nim chronić i zapobiegać zarażeniom. Że ochrona przed nim jest najpierw zadaniem każdego poszczególnego obywatela, ale jest również zadaniem władz cywilnych, całego świata medycznego, ponieważ zadaniem instytucji świeckich jest służyć wszystkiemu, co wchodzi w zakres doczesnego dobra wspólnego obywateli.

Kościół z kolei jest zorganizowany w ten sposób, by odpowiedzieć na duchowe potrzeby swoich wiernych (KNSK, 424), w tym także na troskę o życie wieczne. Gdyby Kościół skoncentrował się tylko na zabezpieczaniu zdrowia i życia doczesnego wiernych, stałby się jedną z instytucji pozarządowych. Tymczasem pierwszorzędnym zadaniem Kościoła jest przypominanie, że poza życiem doczesnym istnieje też życie wieczne, i że to ono jest najważniejsze. Dbałością o zdrowie doczesne możemy sobie zapewnić ok. 100 lat na tym świecie, natomiast dbałością o zbawienie – całą nieprzemijającą wieczność. Mądrość, jakiej uczy nas Chrystus, polega na utrzymaniu z żelazną konsekwencją takiej hierarchii wartości, w której życie wieczne jest bezwzględnie na pierwszym miejscu zawsze i wszędzie. „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9, 24-25) – mówi Chrystus.

W trosce o życie doczesne i wieczne – jak wynika z ankiet przeprowadzonych wśród proboszczów naszej archidiecezji – podczas obostrzeń związanych z pandemią ok. 2/3 parafii transmitowało Msze św. w mediach społecznościowych. Duża liczba transmisji dowiodła, że wierni odczuwają potrzebę identyfikacji ze wspólnotą parafialną. Jednocześnie jednak – zdaniem wielu księży – wierni są przekonani, że modlitwa w domu nie zastąpi uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii, i nie oczekują transmisji po ustaniu pandemii. W Internecie nie ma sakramentów, i nawet doświadczenia religijne – możliwe w nim dzięki łasce Boga – nie jest wystarczające w oderwaniu od współdziałania z innymi wiernymi w świecie rzeczywistym. Powracajmy więc do rzeczywistej Eucharystii, bo: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne,..” (Jan 6,54).

Pojawia się tutaj jednocześnie kwestia udzielania sakramentu chorych tym, którzy przebywają w szpitalach na oddziałach zakaźnych. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że dla wielu osób w chwilach kryzysowych (takich jak choroba, samotność, niebezpieczeństwo śmierci) praktykowanie wiary ma fundamentalne znaczenie, ponieważ nadaje ono sens tym doświadczeniom. Stąd też kapłani powinni zabiegać – przy zachowaniem środków ostrożności, użyciu stosownego sprzętu oraz po przeszkoleniu – o przekazywanie sakramentu chorych także na oddziałach zakaźnych. Komunikat Głównego Inspektoratu Sanitarnego zezwala na sprawowanie takiej posługi sakramentalnej przez księży, którzy sami już przeszli te chorobę i posiadają status ozdrowieńca (GIS – 11.12.2020).

Pamiętajmy więc o tym, że przegrana w walce duchowej jest o wiele groźniejsza niż porażka w zmaganiach z koronawirusem, bo przegranie walki duchowej prowadzi nieodzownie do przegrania wszystkich innych bitew, również tych toczących się o zdrowie i życie doczesne.

ZAKOŃCZENIE

Tak więc – rodząc się w Betlejem – Pan Bóg zamieszkał pośród nas w sposób rzeczywisty i nieodwołalny. Jest Bogiem z nami, naszym przyjacielem i sprzymierzeńcem przeciwko siłom zła. Nie popełniajmy dzisiaj tego samego błędu, jaki popełnili apostołowie znajdujący się wraz z Jezusem na łodzi podczas burzy. Podczas nawałnicy pandemii, jaka dzisiaj uderza w świat, nie zapominajmy, że w tej trudnej sytuacji nie jesteśmy i nie będziemy nigdy sami (por. kard. Raniero Cantalamessa).

Zakończę nasze dzisiejsze rozważanie nad dziejami Narodzenia Pańskiego oraz nad naszą wdzięczną odpowiedzią na to Narodzenie, posługując się słowami poety:

Bożego Narodzenia
ta noc jest dla nas święta.
Niech idą w zapomnienia
niewoli gnuśne pęta.

    Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemią tą szczęśliwą.

(Stanisław Wyspiański, Modlitwa Konrada (fragment) z dramatu Wyzwolenie).

Amen.