Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

17 lipca 2020 przypada 78. rocznica wydania wyroku śmierci na ks. Jana Machę, który został wykonany w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 roku poprzez ścięcie na gilotynie w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej. W dniu dzisiejszym będzie promocja biografii ks. Jana Machy w jego rodzinnej parafii. 

17 października 2020 roku planowana jest beatyfikacja śląskiego księdza-męczennika, który umierając miał jedynie 28 lat, aczkolwiek jego młody wiek szedł w parze z ludzką i duchową dojrzałością, która wzrastała w nim od dzieciństwa, poprzez lata szkolne, seminaryjne. Był z jednej strony zwyczajnym, młodym chłopakiem, jednak charakteryzowała go niezwykła pasja życia, zaangażowanie w rozmaite aktywności – zarówno związane z życiem Kościoła (należał do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Żywego Różańca), jak i sportowe (trenował z sukcesami piłkę ręczną) czy muzyczne – oraz wrażliwość na ludzkie potrzeby. Te cechy rozwijał w sobie także jako młody (wyświęcony w czerwcu 1939 roku) ksiądz. Widząc w czasie trwającej od września 1939 roku niemieckiej okupacji problemy, z jakimi zmagały się śląskie rodziny (bez względu na ich bardziej polskie czy niemieckie konotacje), zaangażował się w pomoc duchową i charytatywną, zwłaszcza wobec tych, których bliscy znajdowali się w więzieniach bądź obozach koncentracyjnych. Aresztowany przez gestapo w wyniku denuncjacji wiele miesięcy spędził najpierw w więzieniu policyjnym w Mysłowicach, później w więzieniu mysłowickim, a w końcu w więzieniu w Katowicach, gdzie został pod koniec 1942 roku zgilotynowany. Przesłuchiwany i bity, nie przestał modlić się za swoich prześladowców oraz nieść nadziei i dobra współwięźniom, także poprzez posługę spowiedzi.

Spośród jego tekstów (m.in. zachowanych kazań, które świadczą o jego talencie kaznodziejskim i głębi duchowych przemyśleń) szczególne wrażenie robią listy więzienne, zwłaszcza ostatni, spisany na cztery godziny przez śmiercią, w którym zapisał znamienne słowa: „Idę przed Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla Niego, ale nie było mi to dane. […] Pozdrówcie wszystkich moich kolegów i znajomych. Niechaj w modlitwach swoich pamiętają o mnie. Dziękuję za dotychczasowe modlitwy i proszę też nie zapominać o mnie w przyszłości. Pogrzebu mieć nie mogę, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie «Ojcze nasz». Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali”.

Symboliczny grób ks. Jana znajduje się na cmentarzu w Chorzowie Starym. Jego ciała nie odnaleziono. Zostało wywiezione w nieznanym kierunku. Sądzi się, na podstawie relacji kapelana więziennego, że ciała skazańców palono w krematorium w Auschwitz.

W swoich wspomnieniach z lat 40. XX wieku ks. Franz Wosnitza – wikariusz generalny diecezji katowickiej, nazwał ks. Jana Machę męczennikiem chrześcijańskiego Caritas.

17 lipca ukazała się nakładem Wydawnictwa Księgarni św. Jacka biograficzna opowieść o ks. Janie Masze, która nosi tytuł, zaczerpnięty z jednego z kazań ks. Jana „Zawsze myśl o niebie”. Przejrzyście napisana historia ks. Machy, przepleciona zdjęciami i dokumentami z rodzinnego archiwum oraz współczesnymi zdjęciami miejsc związanych z osobą śląskiego męczennika, mogą pomóc w poznaniu nie tylko wątku związanego z męczeństwem ks. Machy, ale także całego jego życia, przeżywanego z radością, aktywnością i miłością – miłością do Boga i ludzi.

BP KEP