Z abp. Stanisławem Gądeckim, Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, o pielgrzymce Ojca Świętego Franciszka do Polski i Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie rozmawia ks. Mirosław Tykfer

Co było zdaniem Księdza Arcybiskupa kluczowym przesłaniem pielgrzymki Ojca Świętego?
– Kluczowym przesłaniem był temat miłosierdzia. Ale bardzo znamienne jest to, że papież na samym początku, podczas pierwszego oficjalnego przemówienia na zamku wawelskim przypomniał naukę Kościoła na temat obrony życia poczętego. Powiedział, że trzeba je przyjąć i ochraniać od poczęcia do naturalnej śmierci. Dlatego nie wolno zbagatelizować tego wezwania, mimo że nie zostało ono w wystarczającym stopniu medialnie nagłośnione. Czasami było wręcz przemilczane.

Jak rozumieć słowa papieża o uchodźcach?
– Ojciec Federico Lombardi, ustępujący dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, zwrócił uwagę na zróżnicowane warunki istniejące w poszczególnych krajach. Papież również dwukrotnie powiedział, że Polska ma swoją własną drogę. Podczas podsumowania wizyty papieskiej pani premier zwracała uwagę na otwartość państwa polskiego na obywateli Ukrainy, która jest w stanie wojny. Kontekst jest więc szerszy, niż tylko ten, który dotyczy uchodźców z przekazów medialnych. Ojciec Święty chciał przede wszystkim podkreślić obowiązek miłosiernego wychylenia w stronę drugiego człowieka, w tym także w stronę uchodźców.

Po części oficjalnej na Wawelu odbyło się spotkanie Ojca Świętego z biskupami w katedrze wawelskiej.
– Także tym razem Ojciec Święty Franciszek nie chciał wygłosić przemówienia, ale porozmawiać. Przed pielgrzymką wysłaliśmy do Stolicy Apostolskiej cztery pytania, które naszym zdaniem odnoszą się do problemów aktualnie najbardziej palących. Zapytaliśmy, w jaki sposób powinniśmy podjąć wezwanie do miłosierdzia i jaka powinna być odpowiedź Kościoła w Polsce na narastającą sekularyzację. Nasze pytania dotyczyły też problemu relacji duszpasterstwa parafialnego do obecności ruchów charyzmatycznych. Ostatnie pytanie dotyczyło problematyki migracyjnej i przyjęcia uchodźców.

Jakie padły odpowiedzi?
– Papież Franciszek powiedział, że sekularyzacji nie da się zatrzymać, jeśli nie będzie wyjścia do drugiego człowieka. Idzie więc o duszpasterstwo niezamykające się we własnych murach, wychodzące do konkretnego człowieka, dotykające jego ran. Nie ma to być poszukiwanie nowych teorii czy idei, nawet nie nowych opracowań doktrynalnych, ale miłosierdzia w wymiarze praktycznym. Ojciec Święty podał liczne przykłady tych, którzy zbliżyli się do Boga i Kościoła właśnie przez świadectwo czynnej miłości chrześcijan.

Sprawa najbardziej delikatna to uchodźcy.
– Ojciec Święty zwrócił uwagę, że trzeba postępować w sposób mądry. Chcemy uniknąć nieszczęść, które miały miejsce w krajach z wielką liczbą uchodźców. Z drugiej strony Jezus daje przykład dobrego Samarytanina, który nie tylko jest zdolny zauważyć potrzeby człowieka poturbowanego, ale stara się mu konkretnie pomóc, wydając na ten cel swoje pieniądze.

Polacy bardzo przeżyli Mszę św. w Częstochowie…
– W kazaniu papież skupił się na trzech słowach, które charakteryzują ewangeliczną drogę człowieka wiary: małość, bliskość i konkret. Droga małości, właściwa dla Ewangelii, polega na niewywyższaniu się i rezygnacji z poszukiwania światowej wielkości. Bliskość to brak separowania się od drugiego człowieka i wychodzenie z egoistycznej izolacji. Na końcu podkreślił konieczność realizacji tych ideałów w konkretnych czynach. Matka Boża stała się w papieskiej homilii przykładem wypełnienia tych trzech słów, streszczających ewangeliczną scenę w Kanie Galilejskiej.

Zupełnie inna atmosfera towarzyszyła pielgrzymce do Auschwitz i Birkenau.
– W Auschwitz Ojciec Święty pragnął milczeć. Odmówiono jedynie psalm 130. Strona katolicka dodała na zakończenie modlitwę „Wieczny odpoczynek…”, ze strony żydowskiej odczytano fragment Kadiszu. Papież był bardzo zadowolony, że spełniono jego życzenie. Na życzenie rabina Schudricha papież spotkał się ze sprawiedliwymi wśród narodów świata.

Atmosfera przypominała tę z czasu wizyty Jana Pawła II, który również modlił się sam, w milczeniu. To miejsce jest wspomnieniem ludzkiej tragedii, ale też przestrzenią „dobrej pamięci”. Nie tej złej, która rozdrapuje rany i oskarża, ale tej dobrej, która jest przestrogą na przyszłość, ostrzeżeniem dla ludzkości przed ponownym dokonaniem tak ogromnego zła.

Pierwszym głęboko przejmującym wydarzeniem ŚDM była Droga krzyżowa.
– Bardzo piękne było rozważanie bp. Grzegorza Rysia zilustrowane bardzo wstrzemięźliwie przygotowanymi scenami baletowymi. Każda ze stacji odnosiła się do jednego z czternastu uczynków miłosierdzia, co do duszy i co do ciała, a jednocześnie była poprzedzona krótką prezentacją wspólnot, których charyzmatem jest miłosierdzie w różnych wymiarach służby Kościoła.

Milczenie było życzeniem papieża także w kontekście wizyty w Łagiewnikach.
– W sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach papież Franciszek również nie chciał, aby padło zbyt wiele słów. Prosił, aby miała miejsce jedynie modlitwa. Potem tylko wpis do księgi i przekazanie darów.

Następnie odbyło się spotkanie z osobami życia konsekrowanego w sanktuarium Jana Pawła II. Kapłanom diecezjalnym, którzy zgromadzili się w liczbie około siedmiu tysięcy, ale także obecnym tam osobom zakonnym, potrzebna była pociecha, aby w kontekście nieustannego podważania ich autorytetu nie przestawali wierzyć, że ich służba ma ogromne znaczenie. Ojciec Święty przypomniał też o konieczności unikania dwulicowości i o postawie duszpasterskiego wyjścia.

Punktem kulminacyjnym papieskiej pielgrzymki było jednak zgromadzenie, które rozpoczęło się tego samego wieczora w podkrakowskich Brzegach.
– Na Campus Misericordiae byliśmy uczestnikami pięknego czuwania. Wysłuchaliśmy świadectw młodych ludzi z różnych kontynentów, a później papieskiego przemówienia. Adoracja Najświętszego Sakramentu zakończyła się modlitewnym śpiewem Koronki do Miłosierdzia Bożego. W sobotę wieczorem Ojciec Święty dał z siebie najwięcej. Miało się wrażenie, że z chwili na chwilę stawiał coraz bardziej energiczne kroki. Atmosfera tego spotkania porwała go zupełnie i wygłosił bardzo płomienne kazanie. Wszyscy zapamiętaliśmy przykład z kanapą, która symbolizuje człowieka wygodnego, zamkniętego i leniwego, który interesuje się tylko sobą. Papież zachęcał, aby włożyć buty i iść do innych, być wrażliwym na ich potrzeby. Przestrzegał młodych przed tymi, którzy będą chcieli narzucić im zniewalające ideologie. Wzywał do wolności, do kreowania świata według zamysłu Bożego, w miłości i otwartości na drugiego człowieka. To było zdecydowanie najważniejsze przemówienie, zdaje się najbardziej trafiające do młodzieży.

Przed wylotem do Polski papież poświęcił jeszcze dom krakowskiej Caritas.
– Obserwując wtedy na papieża na Campus Misericordiae zauważyłem, że jest bardzo zmęczony. On sam to później potwierdził. Spotkanie z dwuipółmilionowym tłumem musiało być wyczerpujące.

Jak w kilku zdaniach moglibyśmy podsumować ten czas?
– Uważam, że to był czas wyjątkowy, godzina miłosierdzia. Trzeba pamiętać, że w centrum ołtarzy na Błoniach i w Brzegach był obraz Jezusa Miłosiernego. Godna podziwu jest odpowiedź młodzieży na ŚDM. W kontekście narzekań, że uczestnicy się wypisują, że młodzież jest zdemoralizowana i nie będzie chciała w tym spotkaniu uczestniczyć, warto podkreślić, że przybyło ich do Brzegów znacznie więcej, niż się tego spodziewaliśmy. Narzekano, że kochamy tylko Jana Pawła II, a okazało się, że jako katolicy nie robimy rozróżnienia na lepszych i gorszych papieży.

Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o potrzebie podziękowania…
– Chciałbym bardzo podziękować kard. Stanisławowi Dziwiszowi, który zdawał sobie sprawę z trudności podjętego zadania, ale mimo tego nie zrezygnował. Byłem zaskoczony, że w czasie ŚDM sprawiał wrażenie, że nie jest tym wszystkim przemęczony.

Bardzo dziękuję rządowi. Bez jego pomocy trudno byłoby sobie wyobrazić tę pielgrzymkę. Rząd włączył w przygotowania ogromną rzeszę ludzi, od ministrów po służby mundurowe. Wyrazy uznania za niezwykłe zaangażowanie należą się też służbie medycznej, żołnierzom, policjantom, straży pożarnej i BOR-owi. Jestem też bardzo wdzięczny młodzieży, która włączyła się w wolontariat. Podczas spotkania papieża z wolontariuszami odczytany został list zmarłego grafika, który poświęcił wiele pracy przygotowaniu oprawy medialnej ŚDM. Ten wzruszający list był przykładem tego, jak młody człowiek, angażując się w konkretną działalność Kościoła dla dobra innych, potrafił odkryć piękno wartości chrześcijańskich.

Trzeba też podziękować księżom, siostrom zakonnym i katechetom. Tam, gdzie zabrakło entuzjazmu księży, często wkraczali katecheci i sami organizowali wyjazd młodzieży.

Nade wszystko dziękuję z serca samej młodzieży, która przyjechała na ŚDM do Krakowa. Wierzę, że to niezwykłe wydarzenie, które zgromadziło tak ogromną rzeszę młodych ludzi, przyniesie owoce w podejmowanych przez nich konkretnych decyzjach życiowych. Na pewno młodzi, którzy uczestniczyli w ŚDM, będą bardziej związani z papieżem i Kościołem, a ta więź będzie procentować przez wiele następnych lat. Ci, którzy nie przyjechali, mają czego żałować.

Źródło: Przewodnik Katolicki

NO COMMENTS