Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Stanisław chciał „więcej” i „bardziej”. Chciał więcej kochać i służyć. Chciał uczynić ze swego życia dar dla Boga, dla Kościoła, dla innych – i to mu się udało w wybitnym stopniu – mówił kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej 19 sierpnia w Rostkowie podczas głównych uroczystości Jubileuszowego Roku św. Stanisława Kostki, patrona Polski i młodzieży.

Kard. Dziwisz przypomniał, że 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, minęło czterysta pięćdziesiąt lat od śmierci św. Stanisława Kostki, “a on nadal przemawia, inspiruje i jest obecny w wierze i świadomości Kościoła”. Dodawał, że św. Stanisław zostawił nam “tajemnice mądrego i świętego życia”.

“Uderza nas to, że mierzył bardzo wysoko, niezmiernie wysoko. Wyznaczał sobie wysokie cele, a ideał życia zawarł w znanych słowach: Ad maiora natus sum – +Do wyższych rzeczy zostałem stworzony i dla nich winienem żyć+”- mówił kard. Dziwisz. Podkreślając, że Święty wybrał drogę rad ewangelicznych, pragnąc pójść za Chrystusem i naśladować Chrystusa ubogiego, czystego i posłusznego.

Rozważając, co św. Stanisław chciałby nam dzisiaj powiedzieć, wskazywał: “że nie warto żyć banalnie, byle jak. Nie warto egoistycznie zamykać się w sobie. Nie warto beztrosko ulegać słabościom i zachciankom. Natomiast warto wypływać na głębię. Warto stawiać sobie cele i dążyć do nich wytrwale. Warto żyć dla innych i ostatecznie dla Boga”.

Kard. Dziwisz zauważał, że po ludzku patrząc i sądząc, Stanisław nie dokonał żadnej wielkiej rzeczy. “Ale logika Ewangelii i jej kryteria wielkości człowieka są odmienne od ludzkiej logiki” – powiedział.

Podkreślał, że wszyscy potrzebujemy “ludzi przekonanych, że warto zostawić po sobie ślad, ludzi zaangażowanych w twórcze życie, które zmienia rzeczywistość i przyczynia się do odkrywania nowych dróg: dróg pojednania i miłosierdzia, dróg pokoju i solidarności”.

Mówił, że mądrość Stanisława Kostki polegała na tym, że właściwie osądzał rzeczywistość świata “z jego ułudą, z jego mroczną pożądliwością i przemijalnością”, że  “projekt swego życia przygotowywał nie w oparciu o osobiste i przelotne upodobania, nie w oparciu o oczekiwania ze strony środowiska własnej i znaczącej rodziny, lecz wsłuchując się w głos Boga”.

Wskazywał też na duchowe podobieństwo między św. Stanisławem Kostką i św. Janem Pawłem II, którzy mimo, że żyli w odmiennych epokach, dokonywali podobnych wyborów życiowych.

Na zakończenie homilii wyzwał wstawiennictwa obu świętych, “byśmy również i my dorastali do świętości – do życia na wieki w Bogu”.

BPKEP

TEKST HOMILII:

Kard. Stanisław Dziwisz
Rostkowo, 19 VIII 2018
Czytania: Mdr 4, 7-15; 1 J 2, 12-17; Łk 2, 41-52

            Drodzy Bracia i Siostry!

1. 468 lat temu, na tej ziemi, pod tym niebem, ujrzał światło dzienne Stanisław Kostka, syn kasztelana zakroczymskiego. Nic nie zapowiadało, że zaledwie po osiemnastu latach Stanisław z Rostkowa narodzi się po raz drugi – tym razem dla nieba, a sława o jego prostym i jednocześnie nadzwyczajnym życiu zacznie zataczać szerokie kręgi w całym Kościele, daleko poza Rzymem i poza Polską.

Młody Polak pozostawił po sobie niewiele zapisanych kart.Ale zostawił nam księgę swego młodego życia, z której od czterystu pięćdziesięciu lat kolejne pokolenia mają szansę poznawać tajniki mądrości – tajemnice mądrego i świętego życia. Do Stanisława wyjątkowo trafnie odnoszą się odczytane dziś słowa starotestamentalnej Księgi Mądrości: „Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości – życie nieskalane.[…] Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele” (Mdr 4, 8-9. 13). Stanisław przeżył na ziemi zaledwie osiemnaście lat. Potem zaczęło się jego nowe życie.

2. Co możemy wyczytać z księgi życia świętego i młodego nowicjusza Stanisława? Na czym polegała jego mądrość? Z zachowanych świadectw wynika jednoznacznie, że w centrum jego krótkiego życia był Bóg, wypełniający przestrzeń serca młodego człowieka. To była dla niego ewangeliczna skała i fundament. To była dla niego drogocenna perła i skarb. Wiara w żywego Boga i zafascynowanie Jezusem Chrystusem nadawało kształt jego duchowości i praktykom pobożności, której nie mógł ukrywać, bo przecież nie chowa się światła, ale stawia „na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5, 15). Stawało się to widoczne zwłaszcza w Wiedniu, w niezbyt przyjaznym dla Stanisława środowisku, w którym musiał płacić cenę za swoją jednoznaczną postawę.

Mądrość Stanisława Kostki polegała na tym, że właściwie osądzał rzeczywistość świata z jego ułudą, z jego mroczną pożądliwością i przemijalnością. Pisze o tym św. Jan Apostoł w swoim Pierwszym Liście: „Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 J 2, 16-17). Stanisław przenikliwie zdawał sobie z tego sprawę.

Mądrość młodego Stanisława polegała na tym, że projekt swego życia przygotowywał nie w oparciu o osobiste i przelotne upodobania, nie w oparciu o oczekiwania ze strony środowiska własnej i znaczącej rodziny, lecz wsłuchując się w głos Boga, przemawiającego do serca i sumienia człowieka. Spełnienie woli Bożej było dla niego najważniejsze, bo ono przygotowuje człowieka na całą wieczność. Parafrazując słowa dwunastoletniego Jezusa z odczytanej dziś Ewangelii, możemy włożyć w usta Stanisława podobne słowa kierowane do rodziców, zwłaszcza ojca, nie rozumiejących jego wyboru i decyzji: Dlaczego nie pozwalacie mi wstąpić i kroczyć drogą zakonnego i kapłańskiego powołania? Czyż nie wiecie, że powinienem być w tym, co należy do Boga i Jego spraw?

Mądrość Stanisława Kostki polegała na tym, że potrafił spokojnie, ale zdecydowanie i wytrwale realizować projekt życia, zgodnie z odczytaną wolą Bożą. W jego młodym sercu zrodziło się powołanie do równie młodego zakonu jezuitów, zatwierdzonego przez papieża Pawła III w 1540 roku, a więc dziesięć lat przed narodzinami Stanisława. Zafascynował się on duchowością i prężnością apostolską synów św. Ignacego Loyoli, u których pobierał nauki w Wiedniu, i zapragnął być jednym z nich. Znamy jego odyseję: ucieczkę z Wiednia, prowadzącą przez Augsburg do Dylingi, gdzie zgłosił się do prowincjała św. Piotra Kanizjusza, a ten następnie odesłał go do Rzymu. Całą tę drogę Stanisław przeszedł pieszo, przemierzając pół Europy. W Wiecznym Mieście przyjął go generał Towarzystwa Jezusowego, św. Franciszek Borgiasz i skierował do nowicjatu, mieszczącego się wtedy przy kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Był to koniec października 1567 roku. Stanisławowi pozostało niecałych dziesięć miesięcy, aby zakończyć ziemską wędrówkę i dotrzeć do domu Ojca.

3. Co nas jeszcze uderza w postawie św. Stanisława Kostki? Uderza nas to, że mierzył bardzo wysoko, niezmiernie wysoko. Wyznaczał sobie wysokie cele, a ideał życia zawarł w znanych słowach: Ad maiora natus sum – „Do wyższych rzeczy zostałem stworzony i dla nich winienem żyć”. O co mu chodziło? O jakie „wyższe rzeczy” mu chodziło? Nie chodziło mu o godności i stanowiska. Nie chodziło mu o władzę i majątek. To wszystko mógł odziedziczyć i zdobyć stosunkowo łatwo przy wsparciu rodziny. Tymczasem wybrał drogę rad ewangelicznych, pragnąc pójść za Chrystusem i naśladować Chrystusa ubogiego, czystego i posłusznego. Wybrał drogę miłości i służby. Wybrał formę życia apostolskiego w Kościele, aby w burzliwym wieku XVI i w czasach gwałtownych sporów, konfliktów i podziałów religijnych głosić miłość Boga objawioną w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Po ludzku patrząc i sądząc, Stanisław nie dokonał żadnej wielkiej rzeczy. Ale logika Ewangelii i jej kryteria wielkości człowieka są odmienne od ludzkiej logiki. Swoją żarliwą miłością Boga i Matki Najświętszej, swoim krótkim życiem zakończonym przedwczesną śmiercią, Stanisław Kostka przemówił doniośle do całego Kościoła i świata. Dzięki gęstej sieci szkół jezuickich był przedstawiany na całym świecie jako wzór do naśladowania i dlatego stał się jednym z najbardziej znanych Polaków. Płomień wiary żarzący się w sercu Stanisława rozpalał nowe płomienie w sercach  młodych ludzi w wielu krajach i kulturach. Na tym polegała i polega jego wielkość.

Stanisław chciał „więcej” i „bardziej”. Chciał więcej kochać i służyć. Chciał uczynić ze swego życia dar dla Boga, dla Kościoła, dla innych – i to mu się udało w wybitnym stopniu. Kilka dni temu, 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, od jego śmierci minęło czterysta pięćdziesiąt lat, a on nadal przemawia, inspiruje i jest obecny w wierze i świadomości Kościoła.

Co chciałby nam dzisiaj powiedzieć Stanisław Kostka, a zwłaszcza co mógłby powiedzieć młodym Polkom i Polakom? Niewątpliwie chciałby powiedzieć, że nie warto żyć banalnie, byle jak. Nie warto egoistycznie zamykać się w sobie. Nie warto beztrosko ulegać słabościom i zachciankom. Natomiast warto wypływać na głębię. Warto stawiać sobie cele i dążyć do nich wytrwale. Warto żyć dla innych i ostatecznie dla Boga, bo zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, a więc do miłości, i to do miłości na wieki. To jest nasz ludzki, najtrwalszy i niezniszczalny genetyczny kod. Do takiej miłości tęsknił
św.  Stanisław z Rostkowa i taką miłością żył.

Drodzy Moi Przyjaciele,

Kościół w Polsce potrzebuje waszego entuzjazmu i radości. Polskie społeczeństwo potrzebuje waszej energii i wiary w możliwość budowania lepszego, bardziej przyjaznego świata. Wszyscy potrzebujemy ludzi przekonanych, że warto zostawić po sobie ślad, ludzi zaangażowanych w twórcze życie, które zmienia rzeczywistość i przyczynia się do odkrywania nowych dróg: dróg pojednania i miłosierdzia, dróg pokoju i solidarności. Dziś pytam was tak, jak dwa lata temu pytał papież Franciszek: „Co twoje ręce i nogi odpowiedzą Panu, który jest drogą, prawdą i życiem?”.

4. Młody Karol Wojtyła znał życie św. Stanisława Kostki, którego kult był bardzo żywy w przedwojennej Polsce, w parafiach i środowiskach katolickiej młodzieży, szczególnie w grupach Sodalicji Mariańskiej, do której przyszły Papież należał. Rozpoczynając w 1938 roku studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, zamieszkał ze swoim ojcem na terenie parafii św. Stanisława Kostki w krakowskich Dębnikach. Podczas dwuletnich studiów rzymskich w latach 1946/1948, w drodze na uczelnię przechodził codziennie obok kościoła św. Andrzeja na Kwirynale i za każdym razem wstępował do świątyni, by pomodlić się u grobu św. Stanisława. Będąc już biskupem i kardynałem, nawiedzał grób naszego młodego Świętego podczas licznych podróży do Wiecznego Miasta, a jako Papież również odprawił Mszę świętą przy grobie Świętego z Rostkowa.

Św. Stanisław Kostka i św. Jan Paweł II żyli w odmiennych epokach i inaczej ułożyły się drogi ich życia i służby w Kościele. Tym niemniej możemy doszukać się między nimi pewnych podobieństw w ich duchowej postawie. Młody Karol Wojtyła angażował się w życie wadowickiej parafii. Był gorliwym ministrantem. W ponurych latach wojny dojrzało w nim powołanie do kapłaństwa. Myślał również poważnie o życiu zakonnym w Karmelu. Przyszły Papież również mierzył wysoko. Wymagał wiele od siebie i stawiał sobie wysokie cele. Mógł śmiało kierować się Stanisławowym hasłem: „Do wyższych rzeczy zostałem stworzony”, a w jego przypadku oznaczało to przyjmowanie coraz większej odpowiedzialności pasterskiej w Kościele. Tak było w czasach krakowskich, i tak było od 16 października 1978 roku, gdy zrządzeniem Bożej Opatrzności został Biskupem Rzymu i pasterzem Kościoła powszechnego. Droga jego życia i służby, jak św. Stanisława Kostki, zakończyła się w Rzymie, a do jego grobu pielgrzymują dziś codziennie rzesze wiernych z całego świata. Święty z Rostkowa i Święty z Wadowic pozostali w Wiecznym Mieście, a ich świętość ubogaca cały Kościół.

5. Przeżywając Rok Świętego Stanisława Kostki, nie żyjemy tylko wspomnieniami. Jako Kościół jesteśmy wspólnotą pamięci, bo przecież nie przychodzimy z nikąd. Za nami długa i żywa historia! Żyjemy nieustannie wielkimi dziełami Boga, których dokonał On dla naszego zbawienia i życia w wieczności.Wspominamy również wielkich świadków wiary, którzy w sposób szczególny odtworzyli w swoim życiu ewangeliczny ideał miłości i służby. Prawdziwa świętość nigdy się nie przedawnia, dlatego przemawiają do nas wyznawcy Jezusa Chrystusa żyjący w różnych epokach i zakątkach świata. W ten sposób przemawia do nas także św. Stanisław Kostka.

Za półtora miesiąca zbiera się w Watykanie Synod Biskupów, który pochyli się nad sprawami młodzieży, wiary i powołania. To temat niezwykle aktualny dla całego Kościoła, także dla nas w Polsce. Żywotną sprawą jest przekazanie wiary młodemu pokoleniu Polek i Polaków. Stoi ono przed zasadniczym wyborem. Dociera do niego wielu głosów, wiele obrazów, wiele propozycji. Co wybrać, aby kroczyć drogą życia i prawdziwego szczęścia?  Jaki przyjąć styl życia, aby miało ono sens, kierunek i cel? Jak rozpoznać osobiste powołanie,aby było zgodne z wolą Bożą? Kościołowi potrzebni są gorliwi i święci kapłani oraz osoby konsekrowane. Kościołowi potrzebni są ofiarni i święci małżonkowie i rodzice, aby w naszych rodzinach młode pokolenie dorastało do miłości i służby. Kościołowi potrzebne jest następne pokolenie świadomych i zdecydowanych uczniów zmartwychwstałego Pana!

Powierzmy dziś wszystkie nasze sprawy miłosiernemu Bogu. Powierzmy Kościół Płocki – rodzinną diecezję św. Stanisława Kostki. Powierzmy Kościół w Polsce, w Europie i na całym świecie. Módlmy się, aby Jezus Chrystus mógł przemawiać do serc wszystkich ludzi, również do naszych serc, by biły one w rytmie Jego Najświętszego Serca. Prośmy o orędownictwo Najświętszą Maryję Pannę, którą tak bardzo miłował  św. Stanisław Kostka i św. Jan Paweł II. On przez całe życie mówił Jej: Totus Tuus – Cały Twój, Maryjo. Niech również oni – święci Stanisław Kostka i Jan Paweł II – wstawiają się za nami u Bożego tronu, byśmy również i my dorastali do świętości – do życia na wieki w Bogu.

Amen!

 

Zdjęcie ilustracyjne: Archiwum

NO COMMENTS