Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Dobiega końca Wielki Post. W dzisiejszy Wielki Piątek wspominamy mękę i śmierć Pana; będziemy Go adorować, będziemy uczestniczyć – przez pokutę i post – w Jego cierpieniach. Kierując „spojrzenie na Tego, którego przebili” (J 19,37), czerpać będziemy z Jego przebitego boku, niczym ze źródła, miłość Bożą do każdego człowieka.  

W trakcie dzisiejszej wieczornej liturgii postarajmy się rozważyć dwie sprawy: najpierw wizję proroka Ezechiela o wodzie wypływającej z boku świątyni a potem scenę przebicia boku Jezusowego, z którego wypłynęła krew i woda.   

  1. WODA Z BOKU ŚWIĄTYNI

Pierwsza sprawa to wizja ezechielowa. Oto jej zapis: „Następnie zaprowadził mnie z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda [ὕδωρ] spod progu [τοῦ αἰθρίου; subter limen] świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie od bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza. […] Gdy się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew.  

A On rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione. [..] i będą tam ryby równe rybom z wielkiego morza, w niezliczonej ilości. Ale jego błota i zalewy nie zostaną uzdrowione, one są pozostawione dla soli.  

A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo» (Ez 47,1-2.7-12). 

Ten tekst powstał w okresie niewoli babilońskiej, między 598/597 r. przed Chr. a 571 r. przed Chr. I należy on do najważniejszych fragmentów Księgi Ezechiela. Działalność proroka Ezechiela to czas niewoli narodu, życie na obcej ziemi, w Babilonii. Przymierze z Bogiem zostało zerwane ze strony Izraelitów. Mimo niewierności ludu, Bóg jednak jest nadal wierny i widzi przyszłość. Ezechielowi w pięknej wizji pokazana jest nowa świątynia w ojczystej ziemi, w Jerozolimie (Ez 47,1-9,12). Z tej nowej świątyni, spod ołtarza, wypływa rzeka, rozlewając się po terenach dotkniętych wcześniej przekleństwem.  

Źródłem tej wody jest miejsce szczególne: świątynia Boga Żywego, który jest źródłem życia i Bogiem żyjących. „W Jeruzalem wytryśnie woda żywa” (Za 14,8) – mówi prorok. Wspomina ten fakt także Psalm 46: „Nurty rzeki rozweselają miasto Boże, najświętszy przybytek Najwyższego. Bóg jest w jego wnętrzu, więc się nie zachwieje, Bóg je wspomoże o świcie”. Trudno byłoby znaleźć obraz odzwierciedlający lepiej nowe życie, jakie bierze swój początek z Boga obecnego pośród swego ludu.  

W tej nowej rzeczywistości nastąpi całkowita zmiana warunków życia narodu wybranego w Ziemi Świętej. Najbardziej nieurodzajne tereny palestyńskie, położone na wschód od Jerozolimy, na których spoczęło przekleństwo Boże (Rdz 19,25) – dzięki cudownemu działaniu wody płynącej spod świątyni – zmienią się w Eden. Będzie to wyrazem Bożego błogosławieństwa a zarazem znakiem nadejścia królestwa Bożego i jego sprawiedliwości na ziemi.  

W tym niecodziennym doświadczeniu prorok Ezechiel otrzymuje anioła za przewodnika, samemu bowiem trudno jest zgłębić sprawy nieba i ziemi. Niebiański posłaniec mówi: „dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione” (Ez 47,9). To wielka nadzieja dla zesłańców, którzy tracili ducha i cierpieli (por. Andrzej Prugar OFMConv, Głęboka woda i anioł). 

Tak oto wizja Ezechiela zapowiada Boże błogosławieństwo dla Izraela w czasach mesjańskich. Ożywcze wody, jakie wypłyną z prawej strony świątyni i wzbudzają życie, to wizja skuteczności słowa Bożego, głoszonego w Świątyni. Wizja Ducha Bożego, który przekleństwo przemieni w błogosławieństwo.

2.      KREW I WODA

a.       Druga sprawa to Janowy opis przebicia boku Jezusowego po Jego śmierci krzyżowej: „Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok [την πλευραν] i natychmiast wypłynęła krew i woda [αιμα και υδωρ]” (J 19,32-34).

b.       Dlaczego w ogóle doszło do przebicia boku Jezusowego oraz wypłynięcia Jego krwi i wody. W przywołanym wyżej fragmencie Ewangelii Janowej, Żydzi poprosili Piłata o połamanie skazańcom goleni. Była to ówcześnie powszechna praktyka „dobijania” ukrzyżowanych. Jedyny punkt oparcia człowieka wiszącego na krzyżu stanowiły nogi, a więc po ich połamaniu ten punkt oparcia znikał, przez co ciężar całego ciała gwałtownie przenosił się na ramiona i klatkę piersiową, co powodowało kurcze i ucisk mięśni oddechowych, a w konsekwencji uduszenie.

Skoro jednak Jezus był już martwy, dlatego żołnierze zaniechali łamania Jego goleni; niemniej jeden z nich – tradycja nazywa go imieniem Kasjusz – przebił Ciało Zbawiciela włócznią. Najprawdopodobniej chciał w ten sposób upewnić się ponad wszelką wątpliwość, że Jezus nie żyje, chociaż część opisów widzi w tym geście wyraz bezmyślnej, niepotrzebnej agresji. Jakkolwiek by było – św. Jan zauważa w tym momencie spełnienie starotestamentalnych proroctw: „Kości z niego łamać nie będziecie” (Wj 12, 46) stanowiących jedno z zaleceń odnoszących się do paschalnego baranka, a także: „Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym” (Za 12,10).

Ciekawe są rozważania dotyczące możliwości wytłumaczenia wypłynięcia krwi i wody. Tryskająca z rany krew nie budzi większych wątpliwości – według biologów zaczyna ona krzepnąć kilka godzin po śmierci, a Jezus został przebity niedługo po zgonie. Bardziej niezwykłe wydaje się wypłynięcie wody, choć i tutaj istnieje kilka teorii mogących stanowić wyjaśnienie. Ich prawdopodobieństwo zależy jednak od tego, w jakim miejscu ciało Zbawiciela zostało ugodzone. Tradycyjnie przyjmuje się, że przebite zostało Jego serce – tak twierdzą apokryfy i ta wersja pojawia się w późniejszych tekstach Kościoła („Serce Jezusa, włócznią przebite). Warto jednak pamiętać, że Ewangelia wspomina jedynie o przebiciu boku, a nie mówi o sercu ani słowa. Przyjmując jednak powszechny punkt widzenia, można tłumaczyć wypłynięcie wody przebiciem osierdzia, otaczającego serce, w którym znajduje się pewna ilość cieczy. Rana mogła powstać również w przednim sercu, co spowodowałoby krwotok do osierdzia, podczas którego czerwone ciałka krwi opadają, oddzielając się od płynnego osocza. Inne wytłumaczenie to przebicie wątroby, w której znajduje się trochę płynu. 

Interesująca jest też postać wspomnianego Kasjusza z Cezarei Kapadockiej. Ten legionista, który przebił serce Jezusa, jest bowiem w Kościele… czczony jako święty męczennik. Mówiące o nim pozabiblijne źródła – apokryfy i pisma Ojców Kościoła – są zgodne co do tego, że Kasjusz, widząc wypływające z boku Jezusa krew i wodę, przeżył nawrócenie, następnie ochrzcił się, przyjmując imię Longin, i poniósł śmierć męczeńską. Co ciekawe, według większości źródeł Kasjusz zapisał się na kartach Ewangelii nie tylko jako ten, który przebił bok Jezusa. Utożsamia się go także z setnikiem, który po śmierci Jezusa stwierdził: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39; Łk 23, 47; Mt 27, 54) oraz z przywódcą strażników, którzy pilnowali Grobu Pana (Mt 27, 62–66). Każde z tych trzech zdarzeń wiąże się z postępującym procesem nawrócenia – po przyjęciu i wyznaniu wiary pod krzyżem nastąpiło jej umocnienie przy zmartwychwstaniu. 

Jako dowódca straży Kasjusz zapewne był obecny przy opisanej w Mt 28,11–15 scenie przekupienia strażników przez arcykapłanów. Wspominają o tym apokryfy, według których dowódca nie dał się przekupić i wkrótce – wraz z innymi dwoma żołnierzami – przyłączył się do apostołów. Po Zesłaniu Ducha Świętego przyjął chrzest i, jak wspomniano, przyjął pochodzące od łacińskiego słowa oznaczającego włócznię imię Longin (Longinus). Po chrzcie udał się do rodzinnej Kapadocji i zajął się ewangelizacją miejscowych, nawracając wielu z nich na wiarę w Chrystusa. W Martyrologium Rzymskim czytamy: „Dnia 15-go marca w Cezarei w Kapadocji męczeństwo św. Longina, żołnierza, któremu podobnie jak Panu Jezusowi, przebito dzidą lewy bok” (por. 21/Miesięcznik Adeste).

b.       Jak należy rozumieć słowa o przyjściu Jezusa w wodzie i we krwi (1 J 5,6) a następie w krwi i wodzie? Czy zmiana kolejności tych słów ma jakieś istotne znaczenie? Choć między tymi dwiema wypowiedziami istnieje ścisły związek, to jednak ich treść nie jest identyczna.

Pierwszy tekst – „Jezus Chrystus jest Tym, który przyszedł przez wodę i krew, […] nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi” (1 J 5,6) – podkreśla dwa odrębne wydarzenia z życia publicznego Jezusa. Pierwszym było przyjęcie chrztu od Jana w Jordanie, który pochodził z wody. Natomiast ostatnim aktem było to, co dokonało się „we krwi”, czyli śmierć na krzyżu. Idzie tu o całe ziemskie życie Jezusa.  

Drugi tekst brzmi: „tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19,34). Tutaj wypłynięcie krwi i wody dotyczy Jezusa baranka paschalnego, którego krew uchroniła Izraelitów przed śmiercią w noc paschalną. Wypłynięcie zaś wody ukazuje wypełnienie Jego zapowiedzi o napoju dającym życie wieczne: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,14); (por. ks. Artur Malina, Woda i krew – sens kolejności, GN 15/2012).  

W najstarszych pismach Ojców Apostolskich spotykamy fragment z pism Walentyniana, gdzie krew i woda oznaczają mękę Jezusa. Wśród Ojców greckich na symbol zjednoczenia natury boskiej i ludzkiej wskazywał Apolinary z Hierapolis, dodając wszakże, że woda i krew, czyli słowo i duch, są dwoma czynnikami oczyszczenia. Cyryl Jerozolimski wskazywał natomiast wyraźnie na dwa chrzty: krwi i wody. Szerszą egzegezę rozwinął Jan Chryzostom, który wyróżnił w nim aspekt eklezjologiczny, tzn. przyczynowość istnienia Kościoła, i aspekt sakramentalny, czyli działanie dwóch sakramentów: chrztu i eucharystii. „Nie bez przyczyny ani nie przypadkiem te źródła wypłynęły, lecz ponieważ z obu powstał Kościół. Wiedzą o tym ochrzczeni, którzy przez wodę są odrodzeni, a przez krew i ciało posileni” (Homilia 85). Oba aspekty — eklezjologiczny i sakramentalny — łączy w swojej egzegezie św. Augustyn. Oto niektóre jego wypowiedzi: „aby tam w jakiś sposób drzwi życia zostały otwarte, skąd sakramenty Kościoła wypłynęły (…) Owa krew została przelana na odpuszczenie grzechów, zaś woda zbawczy napełnia puchar, a więc jest obmyciem i napojem (…) Tu drugi Adam skłoniwszy głowę na krzyżu zasnął, aby utworzona została współmałżonka [tj. Kosciół], co też z boku śpiącego wypłynęło” (In Io. Evang. 120, 19 = PL 35, 1953). Krew i wodę, które wypłynęły z przebitego boku interpretuje się głównie jako dwa wielkie sakramenty inicjacji, czyli chrzest i Eucharystię, przez które Chrystus, za pośrednictwem Kościoła, nadal daje życie wierzącym i karmi ich swym ciałem i krwią.

c.       Ale Wielki Piątek to nie tylko wspomnienie rzeczy przeszłych, lecz to rzeczywistość teraźniejsza. Również dzisiaj Chrystus swoją miłością zwycięża grzech i śmierć. Zło w jakiejkolwiek postaci nie ma ostatniego słowa. Ostateczne zwycięstwo należy do Chrystusa, do prawdy i do miłości! Jeśli tylko jesteśmy gotowi razem z Nim cierpieć i umrzeć, Jego życie staje się naszym życiem (Rz 6,9).

Również z tego powodu osoby ochrzczone i wierzące nigdy nie są sobie obce. Mogą nas dzielić kontynenty, kultury, struktury społeczne czy odległość dziejów. Jednak kiedykolwiek się spotykamy, znamy się na podstawie tego samego Pana, tej samej wiary, tej samej nadziei, tej samej miłości, które nas kształtują. Doświadczamy wówczas, że podstawa naszego życia jest ta sama. Że w głębi naszego jestestwa jesteśmy zakorzenieni w tej samej tożsamości, wychodząc od której wszystkie zewnętrzne różnice, jakkolwiek wielkie by nie były, okazują się drugorzędne (Słowa Benedykta XVI w Wielkim Tygodniu). Tak, to krzyż Chrystusa zbratał ludzi.  

W tym właśnie duchu chrześcijańskiego braterstwa możemy odmawiać dzisiaj – przetłumaczoną na nowo na język polski modlitwę za Żydów, której obowiązująca wersja brzmi: „Módlmy się za Żydów, do których najpierw Pan Bóg nasz przemówił, aby pomógł im wzrastać w miłości Jego Imienia i w wierności Jego przymierzu. Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś swoje obietnice Abrahamowi i jego potomkom; wysłuchaj łaskawie próśb Twego Kościoła, aby lud, który jako pierwszy nabyłeś na własność, mógł osiągnąć pełnię odkupienia”.  

W tym samym duchu braterstwa – w obliczu wojny na Ukrainie – do tradycyjnych wezwań doszło jeszcze jedno – za Ukrainę: „Módlmy się za naród ukraiński, doświadczający rosyjskiej napaści wojennej, za uchodźców i ofiary śmiercionośnych ataków, niech nasz Bóg i Pan powstrzyma przemoc, gwałt i zniszczenie, aby zapanował upragniony pokój”. 

W świecie, w którym ludziom sprawia wielką trudność podział dóbr ziemi i w którym zaczyna panować słuszny niepokój o zmniejszające się zasoby wody, Kościół odkrywa, że – pośród swoich bogactw – ma dobro jeszcze większe. A mianowicie zadanie głoszenia Ewangelii aż po krańce świata (Mt 28,19). Zadanie przekazywania ludziom naszych czasów Dobrej Nowiny, która nie tylko oświeca, lecz zmienia nasze życie, a nawet zwycięża śmierć. Ta Dobra Nowina to Chrystus zmartwychwstały. Dzięki łasce sakramentów woda, która wypłynęła na krzyżu z Jego otwartego boku, stała się źródłem, z którego wypływają „rzeki wody żywej” — dar, którego nikt nie może powstrzymać. (por. Benedykt XVI, Kościół zwiastuje ludziom Jezusa Chrystusa, Homilia w katolickiej katedrze pw. Ducha Świętego, Istambuł – 1.12.2006). 

ZAKOŃCZENIE  

Na koniec słowa poetki:  

„Tak mi się cza­sem wy­da­je, o Chry­ste,
Że nie tam kę­dyś da­le­ko, za mo­rzem,
Aleś tu, u nas, miał dro­gi cier­ni­ste
I na­szym prze­cho­dził się zbo­żem, […] 

I wiem, że tu­taj na mie­dzy, skróś dro­gi,
U ja­kiejś sta­rej, za­pa­dłej mo­gi­ły
Wy­róść mu­sia­ły te cier­nie i gło­gi,
Któ­re w twą gło­wę bo­le­sną się wpi­ły…
Bo żad­ne inne tak ra­nić nie mogą,
Jak te, co ro­sną tu, nad na­szą dro­gą 

I wiem i czu­ję, że tu jest Gol­go­ta,
Gdzieś był przy­bi­ty do krzy­ża, o Pa­nie!
Bo nie jest ni­g­dzie tak cięż­ka tę­sk­no­ta
I ta­kie bla­sków sło­necz­nych ko­na­nie
I taka ża­łość i tak do ostat­ka
Ni­g­dzie przy krzy­żu syna nie trwa mat­ka. 

(Maria Konopnicka, W Wielki Piątek).  

Amen.