Spotykamy się dzisiaj na Eucharystii w katedrze poznańskiej w środowisku leśników, wraz z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Poznaniu. Pragniemy w tych okolicznościach rozważyć – dla duchowego pożytku leśników – trzy sprawy. Najpierw orędzie dzisiejszej Ewangelii, następnie kwestię proekologicznej duchowości św. Franciszka i wreszcie  – wypływającego z tej duchowości – ruchu ekologicznego.

1.      EWANGELIA (ŁK 11,27-28)

Pierwsza sprawa to przesłanie zawarte w dzisiejszej, Łukaszowej Ewangelii.

a. „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, któreś ssał” [μακαρια η κοιλια η βαστασασα σε και μαστοι ους εθηλασας]. Słysząc te słowa wypowiedziane przez nieznaną kobietę z tłumu, wychwalające Najświętszą Maryję Pannę, serce Jezusa zostało z pewnością głęboko poruszone; możemy wyobrazić sobie radość naszego Zbawiciela, wobec tego pięknego i prostego komplementu skierowanego do jego Matki.

Ale Jezus za chwilę wyjaśnia, że istnieje z pewnością inna, większa i głębsza o przyczyną, aby chwalić Maryję. Tą przyczyną jest przede wszystkim to, że – w całych dziejach ludzkości – Ona najuważniej  słuchała słowa Bożego i zachowywała je najwierniej w swoim sercu. Można wręcz skontrastować bezwarunkową wiarą i posłuszeństwem Maryi na słowo anioła Gabriela, z  małodusznością i niewiarą Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela. Toteż św. Elżbieta mogła zawołać do Maryi: „Błogosławiona jesteś, która uwierzyłaś, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana”. A później – w zakończeniu opowiadania o znalezieniu 12-letniego Jezusa w świątyni – czytamy dodatkowo, że „Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”.

To właśnie Ona – jak nikt inny – odpowiedziała w doskonały sposób na zaproszenie Zbawiciela do wsłuchiwania w słowo Boże. Całe jej życie było potwierdzeniem tego potwierdzeniem. Przez całe życie dążyła Ona, aby w sposób całkowity i radykalny wypełnić wolę Bożą; każdego dnia szukała tego, czego Bóg pragnie od Niej i potrafiła to odkryć. „Jej fiat, Jej „niech się stanie” (Łk 1,38) – pełne szczerego oddania nie objawiło się w widowiskowych czynach, lecz w ukrytym, cichym codziennym poświęceniu każdego dnia (por. św. Josemaría Escrivá, To Chrystus przechodzi, nr 172).

Jeszcze wyraźniej to pokreślenie więzi duchowej z Jezusem, Słowem Bożym, ujawnia się w innej wypowiedzi Jezusa. Gdy mianowicie oznajmiono Zbawicielowi, że Jego „Matka i bracia stoją na dworze i chcą się z Nim widzieć” – On odpowiedział: „Moją Matką, i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8,20-21). Jezus powiedział to „spoglądając na siedzących dokoła Niego” (jak czytamy w zapisie Markowym – Mk 3,34), czy też „wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom” (jak to ma miejsce w wersji Mateuszowej – Mt 12,49). W podobnym duchu brzmią porównania” „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29). „Zresztą, jeśliśmy cenili i szanowali ojców naszych według ciała, mimo że nas karcili, czyż nie bardziej winniśmy posłuszeństwo Ojcu dusz” (Hbr 12,9)

b.      Czy więc – na skutek słów: „Moją Matką, i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” – Jezus odsuwa się od tej, która była Jego rodzoną Matką? Czy pragnie pozostawić Ją w cieniu ukrycia, które sama wybrała? Bynajmniej. Jeśli tak mogłoby się wydawać, to należy stwierdzić, że to właśnie do Niej odnosi się to nowe macierzyństwo, o jakim Jezus mówi swoim uczniom. Niewątpliwie Maryja jest w najwyższym stopniu godna błogosławieństwa, bo stała się dla swego Syna Matką nie tylko Matką wedle ciała, ale także według ducha; stała najwierniejszą wierną Służebnicą słowa, dzięki czemu „wszystkie pokolenia zwać Ją będą błogosławioną” (Łk 1,48).

W tejże samej wierze odnalazła Ona i przyjęła ów inny wymiar macierzyństwa, który Jej Syn objawił w czasie swego mesjańskiego posłannictwa. Ten wymiar był udziałem Matki Chrystusa od początku, od chwili poczęcia i narodzin Syna. Od tego momentu była Ona Tą, która uwierzyła. Jednak w miarę jak odsłaniało się Jej oczom i duchowi posłannictwo Syna, Maryja stawała się coraz bardziej poniekąd pierwszą „uczennicą” swego Syna. Pierwszą, do której On zdawał się mówić „pójdź za Mną”, wcześniej niż wypowiedział to wezwanie do Apostołów czy do kogokolwiek innego (por. J 1,43); (por. Redemptoris Mater, 3).

Słowa kobiety z tłumu: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27), nie przeciwstawiają się więc w najmniejszym stopniu słowom Jezusa: „Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11,27-28). Wręcz przeciwnie, przez swoje zasłuchanie i rozważanie Maryja – Matka Pana stawała się poniekąd pierwszą „uczennicą” swego Syna. W miarę upływu czasu słowo, którego słuchała i które żarliwie rozważała, stawało się dla Niej coraz bardziej przejrzyste. Stawało się coraz bardziej oczywiste.

Naśladować przykład Maryi, chodzić Jej drogami oznacza szukać każdego dnia woli Bożej w tysiącach szczegółów codziennego życia. Także w zawodzie leśnika.

2.      DUCHOWOŚĆ ŚW. FRANCISZKA

A teraz druga sprawa, czyli proekologiczna duchowość św. Franciszka.

a.  Św. Franciszek przyszedł na świat w 1182 r. w Asyżu w bogatej rodzinie kupieckiej. W roku 1205 miał sen, w którym usłyszał Boże wezwanie i postanowił zamienić swoje bogate ubranie z żebrakiem a on sam zaczął prosić przechodzących ludzi o jałmużnę. 24 lutego 1208 r. zaś – podczas czytania Ewangelii o rozesłaniu uczniów – uderzyły go słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski”. Te słowa stały się dla niego programem ubogiego życia.

„Byłoby za długo i niemożliwe – pisał Piotr z Celano – wyliczyć i zebrać wszystko, czego chwalebny święty Franciszek dokonał i uczył za swego życia. Któż bowiem kiedykolwiek mógłby wyrazić jego największy afekt, jakim kierował się we wszystkim, co należy do Boga? Któż potrafiłby wypowiedzieć słodycz, jakiej zażywał, kiedy kontemplował w stworzeniach mądrość Stworzyciela, Jego moc i dobroć? Zaprawdę, bardzo często z tego rozważania czerpał dziwną i niewysłowioną radość kiedy patrzył na słońce, kiedy spostrzegał księżyc, kiedy wpatrywał się w gwiazdy i w sklepienie niebios. O, prosta pobożności, o pobożna prostoto” (Życiorys I świętego Franciszka, Piotra z Celano, 80). On – w przeciwieństwie do niektórych ekologów – odnosił swój zachwyt nad wszystkimi stworzeniami bezpośrednio do Stwórcy.

Franciszek odwołuje się dalej do argumentacji zaczerpniętej z Księgi Mądrości: „Głupi [] [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, wodę burzliwą lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem. Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa – winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw – winni byli z nich poznać, o ile jest potężniejszy Ten, kto je uczynił. Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (Mdr 13,1-5).

Dlatego Franciszek – odmiennie niż spora część współczesnej ekologii – „W każdym tworze podziwiał Mistrza, a wszystkie zdarzenia odnosił do Sprawcy. Cieszył się wszystkimi dziełami Pańskimi, a w przyjemnych widokach dostrzegał ożywiającą zasadę i przyczynę. W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego; bowiem wszystko, co dobre, wołało do niego: ‚Ten, który nas uczynił, jest najlepszy’. Po śladach wyciśniętych w rzeczach wszędzie szedł za Ukochanym, ze wszystkiego robił sobie drabinę, prowadzącą do Tronu. […]

Braciom drwalom zabraniał ścinać całe drzewo, żeby miało nadzieję odrośnięcia na nowo. Ogrodnikowi kazał dookoła ogrodu pozostawiać nieuprawne obrzeże, ażeby na nim w swoich porach zieleń ziół i piękno kwiatów głosiły Ojca wszystkich pięknych rzeczy.

W ogrodzie polecił wydzielić działkę na pachnące zioła i kwiaty, ażeby patrzącym przywoływały na pamięć błogość wiekuistą.

Robaczki usuwał z drogi, aby ich nie podeptano, a pszczołom kazał zakładać miód i najlepsze wino, by w czasie mrozu zimowego nie poginęły z głodu. Mianem brata nazywał wszystkie żyjątka, chociaż ze wszystkich rodzajów zwierząt przede wszystkim lubił zwierzęta łagodne.

Któż zdoła to wszystko opowiedzieć? Tak więc owa źródłowa Dobroć, która w życiu przyszłym będzie ‚wszystkim we wszystkich’ (1 Kor 12,6), dla Świętego już tutaj jaśniała jako ‚wszystko we wszystkim'” (Życiorys drugi świętego Franciszka, 165).

„Stworzenia starały się odwzajemniać świętemu Franciszkowi miłością i na jego zasługi odpowiadać wdzięcznością. Pewnego razu, gdy przechodził przez dolinę Spoletańską, koło Bevagna zbliżył się do takiego miejsca, w którym zgromadziła się wielka chmara ptaków różnego rodzaju. Kiedy święty Boży zobaczył je, ochoczo podbiegł do tego miejsca, jako że ze względu na najwyższą miłość dla Stwórcy kochał wszystkie stworzenia. Pozdrowił je w zwykły sposób, tak jakby były istotami rozumnymi. A że ptaki nie zrywały się do ucieczki, podszedł tuż do nich, a przechodząc przez środek ich i wracając, tuniką dotykał ich główek i ciał.

Równocześnie ogromnie ucieszony i zdziwiony pilnie je wezwał, by posłuchały słowa Bożego, i mówił: ‚Bracia moi, ptaki! Winniście chwalić i zawsze kochać swojego Stwórcę, który ubrał was w pióra i dał wam skrzydła do latania. Bo przecież On uczynił was najbardziej wolnymi spośród wszystkich stworzeń, i przydzielił wam czyste powietrze na mieszkanie. Nie siejecie ani nie żniwujecie, a On wami rządzi bez waszej troski’ (por. 1 C 58). Na te słowa ptaki na swój sposób wyrażały wielkie zadowolenie, wyciągały szyje, rozpościerały skrzydła, otwierały dzioby i uważnie patrzyły na niego. Dopóty nie uleciały z miejsca, dopóki za pomocą znaku krzyża nie dał im pozwolenia i błogosławieństwa. Wróciwszy do braci, Franciszek obwiniał siebie o zaniedbanie, iż przedtem nie przepowiadał [Ewangelii] do ptaków. Od owego dnia pilnie zachęcał ptaki i zwierzęta, a także stworzenia nie mające zmysłów, do chwalenia i miłości Stworzyciela” (Traktat o cudach św. Franciszka, Tomasz z Celano, 20). Innymi słowy Franciszek zakładał jakąś formę rozumności stworzeń, w której to uzdolnieniu przypominają one rozumność człowieka.

I tu następuje seria quasi legendarnych zdarzeń ilustrujących nić porozumienia istniejącą między człowiekiem prawdziwie Bożym a stworzeniami. Wydaj mi się, że w zawodzie leśnika znacznie łatwiej uzyskać tego rodzaju więź miedzy człowiekiem Bożym a stworzeniami. „Kiedy święty Franciszek przebywał w pewnej pustelni, według swego zwyczaju uchodząc przed widokiem i rozmową z ludźmi, wtedy sokół w tym miejscu się gnieżdżący związał się z nim wielkim przymierzem przyjaźni (por. 2 C 168). Bo w porze nocnej zawsze swym śpiewem i głosem uprzedzał go o godzinie, w której Święty zwykł był wstawać na służbę Bożą. Było to Świętemu jak najbardziej na rękę, gdyż sokół poprzez tę troskliwość, jaką miał o niego, wygnał zeń wszelkie zwlekanie i opieszałość. A gdy Święty bardziej niż zwykle cierpiał na jakąś chorobę, wówczas sokół oszczędzał go i nie wyznaczał mu tak wczesnego czuwania. Mianowicie, jak gdyby pouczony przez Boga około świtu z lekka tylko trącał w dzwonek swego głosu. Nic dziwnego, że takiego szczególnego miłośnika Stwórcy czczą wszystkie inne stworzenia” (Traktat o cudach św. Franciszka, Tomasz z Celano, 25).

„Pewien szlachcic z ziemi Sieneńskiej przysłał choremu świętemu Franciszkowi bażanta (por. 2 C 170). On przyjął go radośnie, nie z apetytu do jedzenia, ale z powodu usposobienia, jakie w takich okolicznościach zwykło skłaniać go do radowania się ze względu na miłość. Stwórcy. Powiedział więc do bażanta: ‚Bracie bażancie, niech Stwórca nasz będzie pochwalony!’ I rzekł do braci: ‚Już teraz sprawdźmy, czy brat bażant chce być z nami, czy pójść na ustronie i w miejsce bardziej dla niego odpowiednie’. Na polecenie Świętego jeden z braci odniósł go daleko i położył w winnicy. Ale on natychmiast wrócił pośpiesznie do celi ojca. Ponownie kazał go jeszcze dalej umieścić, ale on z największą szybkością powrócił do drzwi celi i prawie siłą popod tunikami braci, którzy stali w drzwiach, wszedł do środka. Dlatego Święty kazał go troskliwie karmić, uściskał go i uspokajał łagodnymi słowy” (Traktat o cudach św. Franciszka, Tomasz z Celano, 26).

„Obok celki Świętego Bożego w Porcjunkuli cykada, siedząc na drzewie figowym, świerszczyła ze zwykłą sobie słodyczą (por. 2 C 171). Kiedyś święty ojciec wyciągnął do niej rękę i łagodnie zawołał: ‚Moja siostro cykado, chodź do mnie!’ A ona, tak jakby miała rozum, zaraz zeszła na jego rękę. Rzekł do niej: ‚Śpiewaj, siostro moja cykado, i chwal z radością swego Pana stworzyciela!’ Ona, bezzwłocznie posłuchawszy, zaczęła świerszczyć i nie ustawała tak długo, aż mąż Boży włączył do jej śpiewania swoją chwalbę i kazał jej odlecieć na jej zwykłe miejsce. Pozostała w nim przez osiem dni bez przerwy, jakby uwiązana. A Święty, gdy wychodził z celi, zawsze dotykał jej rękami, nakazywał śpiewać, a ona zawsze gotowa była słuchać jego poleceń. Święty rzekł do swych towarzyszy: ‚Zwolnijmy naszą siostrę cykadę, która do tego czasu aż za dosyć cieszyła nas swoją chwalbą, iżby ciało nasze nie chlubiło się z tego po próżnicy’. Zwolniona przez niego natychmiast odeszła i więcej tam się nie pokazała. Bracia, patrzący na to wszystko, niezmiernie się dziwili” (Traktat o cudach św. Franciszka, Tomasz z Celano, 27).

„W Greccio ofiarowano świętemu Franciszkowi żywego i całego zajączka (por. 1 C 60). Puszczony wolno, chociaż mógł pobiec, gdzie] chciał, jednak na zawołanie Świętego szybko wskoczył mu na kolana. Święty przyjął go łaskawie, łagodnie upomniał, by nie dał się znowu pochwycić, i kazał mu wrócić do lasu” (Traktat o cudach św. Franciszka, Tomasz z Celano, 29). W tym wydarzeniu ujawnia się szczególniejsza myśl o tym, że miejscem np. dzików nie jest miasto, lecz jest ich środowisko naturalne.

Najciekawsze wydarzenie ma jednak miejsce w Greccio, gdzie później powstała pierwsza żywa szopka zbudowana przez Świętego. W tym wydarzeniu ujawnia się związek chaosu w życiu ludzi i środowiska naturalnego z odstępstwem od Ewangelii i na odwrót, tj związek harmonii w naturze i człowieku z powrotem do Ewangelii. „Gdy mieszkał jakiś czas w pustelni W Greccio dowiedział się, że okoliczni mieszkańcy byli nękani różnymi nieszczęściami. Wielkie bowiem stado drapieżnych wilków pożerało nie tylko zwierzęta ale i ludzi, a coroczne burze niszczyły zboża i winnice. Przemawiając do udręczonych herold ‚świętej Ewangelii powiedział: ‚Na cześć i chwałę Wszechmogącego Boga zapewniam was, że te nieszczęścia się skończą, a Pan wejrzawszy na was pomnoży wasze dobra doczesne, jeżeli wierząc mi, zlitujecie się sami nad sobą i odprawiwszy dobrą spowiedź ‚będziecie czynić godne owoce pokuty’ (Łk 3,8). Przeciwnie zaś, i to wam oznajmiam, że jeżeli niewdzięczni za Jego dobrodziejstwa ‚powrócicie do wymiotów’ (Prz 26,11), odnowi się klęska, podwoi kara i większy, ‚gniew rozsierdzi się nad wami’ (Joz 22,18)”.

Od owej chwili dla pokutujących na jego wezwanie ustały klęski, przeminęły niebezpieczeństwa i żadnej krzywdy nie wyrządzały im ani wilki, ani burze. Co więcej, je-żeli pola sąsiadów niszczył grad, to zbliżając się do granic ich pól prze-stawał padać, albo oddalał się w innym kierunku. Grad nie naruszył obietnicy Bożego męża, nie naruszyły jej także drapieżne wilki. I tak długo nie srożyły się przeciwko prawom pobożności wobec ludzi nawróconych, jak długo wbrew najsłuszniejszym prawom Boga ludzie nie postępowali bezbożnie.

Z całym szacunkiem należy więc uznać pobożność świętego męża. Miała ona bowiem tak przedziwną słodycz i moc, że ujarzmiła dzikie zwierzęta, obłaskawiała leśne, pouczała domowe i wroga wobec upadłego człowieka naturę zwierząt nakłaniała do okazywania mu posłuszeństwa. Zaprawdę jest ona tą, która wszystkie stworzenia jednocząc w zgodzie, ‚jest pożyteczna do wszystkiego i ma obietnice życia zarówno obecnego jak i przyszłego’ (1 Tm 4,8)” (Życiorys większy św. Franciszka, św. Bonawentura, 8,11).

Wydarzeni te – podobnie jak opisy zawarte w Księdze Rodzaju – zawierają w swoim symbolicznym i narratywnym języku głęboką naukę na temat ludzkiego istnienia i jego naturalnego środowiska. Sugerują one, że ludzka egzystencja opiera się na trzech podstawowych relacjach ściśle ze sobą związanych: na relacji z Bogiem, z innymi ludźmi i z ziemią.

Gdy te trzy istotne relacje ulegają zerwaniu nie tylko w środowisku, ale również w nas samych pojawia się grzech. Harmonia między Stwórcą, ludzkością a całym stworzeniem zostaje zniszczona, ponieważ człowiek usiłował zająć miejsce Boga, odmawiając uznania siebie za ograniczone stworzenie. W rezultacie pierwotnie harmonijna relacja między człowiekiem a naturą przeradza się w konflikt (por. Rdz 3,17-19); (Laudato si’, 66).

3.      RUCH EKOLOGICZNY

Trzecia sprawa to wyrastający z tradycji franciszkańskiej – ruch ekologiczny. Święty Franciszek „jest w najwyższym stopniu wzorem troski o to, co słabe, oraz patronem ekologii integralnej, przeżywanej z radością i autentycznością. Jest on świętym patronem tych wszystkich, którzy prowadzą badania i pracują w dziedzinie ekologii, miłowanym również przez wielu niechrześcijan. Pokazał szczególną wrażliwość na Boże stworzenie oraz na najuboższych i opuszczonych. Kochał i był kochany ze względu na swą radość, swoje wielkoduszne poświęcenie, swoje serce otwarte na całe istnienie. Był mistykiem i pielgrzymem, który żył z prostotą i we wspaniałej harmonii z Bogiem, z innymi ludźmi, z naturą i z samym sobą. Dostrzegamy w nim, do jakiego stopnia nierozerwalnie są połączone troska o naturę, sprawiedliwość wobec biednych, zaangażowanie społeczne i pokój wewnętrzny (Lsi’, 10).

Uczeń Franciszka, święty Bonawentura, opowiadał, że „rozważając początek wszystkich stworzeń ożywiał coraz bardziej swą pobożność i wszystkie stworzenia, choćby najmniejsze, nazywał braćmi lub siostrami, ponieważ wiedział, że razem z nim pochodzą z tego jednego Źródła” (Lsi’, 11).

Gdy w latach 70. XX wieku dostrzeżono globalny kryzys ekologiczny, papież Jan Paweł II ogłosił św. Franciszka patronem ekologów w dni 29 listopada 1979 r.

Od tego czasu św. Franciszek jest orędownikiem ruch ekologicznego oraz dla wszystkich zatroskanych o los świata i sytuację środowiska naturalnego. Z refleksji franciszkanów nad znaczeniem decyzji papieża zrodził się Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu. Pierwsza wspólnota powstała w 1981 r.

A potem ekologicznym kompendium wiedzy stała się encyklika papieża Franciszka Laudato si’, zaprezentowana 18 czerwca 2015 w Watykanie. „Papież mocno odwołuje się w encyklice do duchowości franciszkańskiej. Sam tytuł Laudato si’ nawiązuje do „Pieśni słonecznej” św. Franciszka, która zaczyna się od słów: „Pochwalony bądź, Panie mój”.

Franciszkanin podkreślił, że Laudato si’ proponuje ekologię integralną, czyli uwzględniającą cztery perspektywy: duchową, społeczną, ekologiczną i zdrowotną. Chodzi o to, by relacja człowieka do Boga, do drugiego człowieka, do całego stworzenia oraz do siebie samego była harmonijna i potrafiła pokonać chaos jaki się w tych relacjach czasami gromadzi.

Chrześcijańska ekologia jest pro-life, czyli troszczy się o każde życie od poczęcia do naturalnej śmierci. Niepokoi nas tutaj fakt, że niektóre ruchy ekologiczne – broniąc integralności środowiska – nie stosują niekiedy tych samych zasad do życia ludzkiego” (Lsi’, 136).

Chrześcijańska ekologia proponuje ona duchowość antykonsumpcyjną, idącą wbrew dzisiejszym trendom, ale jednocześnie uważną na sytuację ludzi ubogich i doświadczanych współczesnymi kryzysami, jak kryzys społeczny, energetyczny czy klimatyczny. Wszystko w tym przekonaniu, że: ziemia nie jest nasza, ona jest Boża. Jak mówi Księga Kapłańska: „Ziemia należy do Mnie, a wy jesteście u Mnie przybyszami i osadnikami” (Kpł 25,23).

„Przypomnijmy na przykład, jakimi płucami planety, pełnymi różnorodności biologicznej, są Amazonia, dorzecze Konga czy duże warstwy wodonośne i lodowce. Dobrze znane jest znaczenie tych miejsc dla całej planety i dla przyszłości ludzkości. Ekosystemy lasów tropikalnych posiadają bioróżnorodność o wielkiej złożoności, niemal niemożliwej do poznania jej w pełni, ale gdy te lasy są wypalane lub karczowane, żeby powiększać uprawy, to w ciągu kilku lat ginie wiele gatunków. Tak samo dzieje się wtedy, gdy tereny te przekształcają się w jałowe pustynie.

Niewątpliwie, gdy mówimy o tych miejscach, konieczna jest trudna równowaga, ponieważ nie można ignorować ogromnych międzynarodowych interesów gospodarczych, które pod pretekstem troski o te obszary mogą zagrażać suwerenności narodowej. Istnieją bowiem ‚propozycje umiędzynarodowienia Amazonii, służące jedynie interesom gospodarczym korporacji ponadnarodowych’. Godny pochwały jest wysiłek organizacji międzynarodowych oraz organizacji społeczeństwa obywatelskiego uwrażliwiających mieszkańców posługujących się również dozwolonymi prawem mechanizmami nacisku, aby każdy rząd wypełniał swój nieprzekazywalny obowiązek ochrony środowiska i zasobów naturalnych swego kraju, nie zaprzedając się fałszywym interesom lokalnym czy międzynarodowym” (Lsi’, 38).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, gdy zdajemy sobie sprawę z odblasku Stwórcy we wszystkim, co stworzone, to nasze serce odczuwa dojmujące pragnienie, aby wielbić Pana za wszystkie Jego stworzenia, jak to czyni piękny hymn świętego Franciszka z Asyżu:

„Pochwalony bądź, Panie,
Z wszystkimi Twoimi stworzeniami,

A przede wszystkim z naszym bratem słońcem,
Które dzień daje, a Ty przez nie świecisz.
Ono jest piękne i promieniste,
A przez swój blask
Jest Twoim wyobrażeniem, o Najwyższy!

Panie, bądź pochwalony
Przez naszego brata księżyc,
I nasze siostry gwiazdy,
Które stworzyłeś w niebie
Jasne i cenne, i piękne.

Panie, bądź pochwalony
Przez naszego brata wiatr,
Przez powietrze i obłoki,
Przez pogodę i wszelkie zmiany czasu,
Którymi karmisz swoje stworzenia.

Panie, bądź pochwalony
Przez naszą siostrę wodę,
Która jest wielce pożyteczna,
I pokorna, i cenna, i czysta.

Panie, bądź pochwalony
przez naszego brata ogień,
Którym rozświetlasz noc,
A on jest piękny i radosny,
Żarliwy i mocny”. Amen

 

BRAK KOMENTARZY