Homilia: Odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej

Licheń, 2 lipca 2015 r.

0
2476

Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego Jezus miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie.

Drodzy Bracia i Siostry! Słowa dzisiejszej Ewangelii mówią nam o Chrystusowym testamencie z krzyża. Z myślą o Matce konający Syn powiedział do stojących pod krzyżem Matki i ucznia: «Niewiasto, oto syn Twój» i «Oto Matka Twoja». Ale przecież Chrystusowi nie chodziło tylko o to, by zapewnić swojej Matce opiekę ukochanego ucznia. Chodzi o coś więcej. Tymi słowami, wypowiedzianymi z wysokości Krzyża człowiek został zawierzony Matce Boga jako Jej syn. Powierzając swoją Matkę Janowi Chrystus ustanowił Ją naszą Matką.

Dzisiaj nasza wspólnota przeżywa odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej, zwanej też Bolesną Królową Polski. Czcimy dzisiaj Matkę Bożą, której zadanie, jak powiedział kard. Stefan Wyszyński jest wybitnie detaliczne, ziemskie, przedziwnie ludzkie. To jest macierzyństwo. Tak więc z woli i przeznaczenia Bożego ma być Ona wszędzie obecna i troszczyć się nawet o najmniejsze sprawy. To ona zwróciła uwagę Jezusa na fakt, że na weselu w Kanie zabrakło wina, a przez lata Jego ziemskiego życia otaczała macierzyńską opieką samego Boga. Od sceny pod krzyżem Zbawiciela, od słów: «Oto Matka Twoja» macierzyńska opieka Maryi towarzyszy każdemu z nas. Ile to razy doświadczaliśmy i nadal doświadczamy Jej matczynego orędownictwa za nami u Boga

Kochani! Zapewne niejednokrotnie słyszeliśmy o objawieniach Matki Bożej, choćby w Fatimie, w Lourdes, w La Salette czy w innych częściach świata. Ale mamy to szczęście, że Matka Boża ukazała się również w Lasku Grąblińskim i dzięki temu możemy dziś modlić się w tym pięknym sanktuarium. Pierwsze objawienie miało miejsce w 1813 r. w obecności kowala z parafii Licheń Tomasza Kłossowskiego. Kolejną osobą, z którą rozmawiała Maryja w 1850 roku był natomiast pasterz Mikołaj Sikatka. Podczas swojego ostatniego objawienia Maryja skierowała do Mikołaja następujące słowa:

Gdy nadejdą ciężkie dni ci, którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała. Ile razy ten Naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do swego Serca przygarnę, jak tego Orła Białego. Obraz niech będzie przeniesiony w godniejsze miejsce i niech odbiera publiczną cześć. Przychodzić będą do niego pielgrzymi z całej Polski i znajdą pocieszenie w swych utrapieniach. Ja będę królowała memu narodowi na wieki. Na tym miejscu wybudowany zostanie wspaniały kościół ku mej czci. Jeśli nie zbudują go ludzie, przyślę aniołów i oni go wybudują.

Tak więc Matka Chrystusa wskazała dwa wymiary swojej troski. Jako pierwszy w jej słowach pojawił się naród polski, symbolizowany przez Orła Białego. Drugi zaś to pomoc indywidualnym pielgrzymom, którzy przeżywają swoje trudności i potrzebują pocieszenia, a więc każdemu z nas, którzy zwracamy się o pomoc do naszej najlepszej Matki.

Ten drugi wymiar jest nam bardzo dobrze znany. Chrystus wyjątkowo troskliwie opiekuje się naszym życiowym powołaniem, naszą pracą, naszą nauką, wypełnianiem obowiązków i zadań. Można jednak powiedzieć, że to Maryja przydaje tej Chrystusowej opiece kobiecej, czułej troskliwości i ciepła a zwracając się bezustannie w naszej sprawie do Syna, czyni tę opiekę bardziej skuteczną i pomocną. Bo dla matki nie ma większej radości, jak świadomość, że jest swoim dzieciom potrzebna, że nie mogą się obejść bez jej pomocy, że potrzebują jej nie tylko w święto, nie tylko w nieszczęściu, ale właśnie na co dzień, w każdej chwili powszedniego dnia. To samo jest z Matką Najświętszą: szczególnie chętnie pomaga nam, gdy prosimy Ją o to przy okazji codziennej pracy, obowiązków. Jej pośrednictwo przy wyjednywaniu Chrystusowych łask staje się wówczas mniej okazyjne, odświętne, jest skutkiem zaproszenia Jej na stałe do naszego domu, do pracy, do szkoły, a także na wakacje. Pomoc Maryi nie ustaje nigdy, trwa nieustannie. Jest obficie udzielana każdemu z nas nawet wtedy, gdy Ją o nic nie prosimy. To nieustanne wsparcie jest rozdawane prawdziwie po matczynemu, hojnie. Pojedynczym ludziom, rodzinom, wszystkim dzieciom Matki Najświętszej.

Na pewno słyszeliśmy o wielu uzdrowieniach, które dokonały się za wstawiennictwem Maryi Licheńskiej. Niektóre z tych uzdrowień są bardziej znane, inne mniej. Posłuchajmy o dwóch uzdrowieniach, które zapisano w  Licheńskiej Księdze Łask:

1) Zimowego wieczora pewien kolejarz montował skład pociągu. Gdy ostatni wagon został przyłączony pociąg ruszył. Mężczyzna chciał wskoczyć na stopień wagonu, jednak jego stopa ześlizgnęła się z oblodzonego schodka. Kolejarz wpadł prosto pod koła jadącego pociągu. Jego kombinezon zaczepił się o podwozie pociągu. Wleczony po torach mężczyzna był cały czas przytomny. Zdając sobie sprawę z poważnego zagrożenia śmiercią, powtarzał tylko: „Matko Licheńska, ratuj!” W pewnej chwili kombinezon odczepił się od wagonu i nieszczęśnik upadł na tory pomiędzy koła. Pociąg przejechał nad nim. Wkrótce potem koledzy znaleźli go nieprzytomnego. W szpitalu lekarze po badaniu nie stwierdzili żadnych obrażeń. Kolejarz jest pewien, że życie zawdzięcza Matce Bożej z Lichenia.

2) Agnieszka bawiła się piłką koło domu. W pewnym momencie jej matka usłyszała pisk opon samochodu. Kiedy wybiegła na podwórko, dziewczynka leżała przed samochodem na drodze w kałuży krwi – wybiegła za piłką wprost pod koła. W szpitalu lekarze stwierdzili wstrząs mózgu i wylew krwi do wnętrza czaszki. Stan Agnieszki był bardzo ciężki. Całą noc matka modliła się do Matki Bożej Licheńskiej o uratowanie dziecka. Następnego dnia kontrolne badania nie potwierdziły postawionej dzień wcześniej diagnozy – wylewu nie było, a Agnieszka szybko wróciła do zdrowia. Obrazek Matki Bożej Licheńskiej do dziś wisi nad łóżkiem dziewczynki.

To tylko dwa przykłady łask, którymi Matka Boża Licheńska obdarowała swoich czcicieli, ale jest ich o wiele więcej. Jedne są tak niezwykłe, jak te przed chwilą opisane, inne zaś wiążą się z naszym codziennym życiem, obowiązkami czy relacjami z najbliższymi.

Powiedzieliśmy, że opieka Matki Bożej Licheńskiej ma dwa wymiary – ten indywidualny, o którym mówimy – i drugi, czyli troska Matki Bożej o nasz naród i Ojczyznę, której na imię Polska.

Tu także mamy dowód najwyższej troski Matki Najświętszej. Mianowicie pomogła Ona w chorobie przyszłemu Prymasowi Polski – Słudze Bożemu Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który w trakcie uroczystości koronacyjnych obrazu Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej 15 sierpnia 1967 r. przypomniał, że w 1921 r., jeszcze jako alumn seminarium włocławskiego, przybył do Lichenia na leczenie. Miał tak zaawansowaną gruźlicę, iż prosił Maryję jedynie o to, by mógł przyjąć święcenia kapłańskie i odprawić przynajmniej jedną Mszę św. Znamy jego historię i zasługi dla naszej Ojczyzny. Wiemy, że dane mu było odprawiać znacznie więcej Mszy i prowadzić Kościół w Polsce przez wiele lat. On sam mówi, że zawdzięcza tę łaskę wstawiennictwu Matki Bożej Licheńskiej.

W kontekście dzisiejszej uroczystości trzeba nam, stojącym u stóp Bolesnej Królowej Polski, zapytać się jak wygląda nasza miłość do Ojczyzny, nasza troska, nasz patriotyzm? Czy jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy Polakami? Czy z czystym sumieniem możemy przyznać, że wypełniamy przykazanie Boże: czcij ojca swego i matkę swoją w stosunku do naszej Ojczyzny?

Często słyszymy, że młodzi nie znają historii, że wyjeżdżają za granicę, bo nie czują się tu dobrze, że akceptują rozwiązania niezgodne z naszą tradycją, z podstawowymi wartościami. Ale może to nie jest ich wina, może nikt ich nie nauczył, nikt im nie opowiedział historii naszego narodu i tego, jakie wartości od wieków były i są ważne w naszej Ojczyźnie.

Ojczyzna, to łańcuch pokoleń: tych którzy w przeszłości walczyli o jej wolność, nas, którzy walczymy o jej teraźniejszość i tych, którzy przyjdą po nas, aby budować nową przyszłość. Ojczyzna jest wielką wartością dla człowieka, a każda wartość rodzi się w ofierze i w walce z antywartościami. Tak jest również z wartością wolności i miłości Ojczyzny. Czasami wydaje się, że zaczyna przeważać u nas i w kulturze europejskiej cały system antywartości. Coraz gwałtowniej uderza się w rodzinę, w małżeństwo, w szacunek dla rodziców, w ojczyznę, w naród, w miłość duchową i ofiarną. „Nowoczesny” człowiek chciałby być kreatorem i samostwórcą, niezależnym od niczego i od nikogo. Coraz więcej jest zaślepionych i pysznych ludzi, którzy uważają, że wszystko zawdzięczają sobie samym, nic nikomu innemu. Szerzy się indywidualizm: jednostka jest sama dla siebie bogiem, prawem, etyką, wyrocznią, całą mądrością. A Ojczyzna jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i jako taka jest też wielkim obowiązkiem.

Dlatego jest i dzisiaj sens mówić o patriotyzmie, tej szczególnej relacji człowieka do ojczystej ziemi, języka, kultury, do rodaków. Bo patriotyzm, jak uczył nas JP II (Pamięć i tożsamość), to umiłowanie tego, co ojczyste; umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego, a także dzieł rodaków. Próbą dla tego umiłowania staje się każde zagrożenie tego dobra, jakim jest ojczyzna.

Zapytajmy więc co znaczy kochać Polskę dziś, co znaczy być patriotą? Te pytania w każdej epoce są ważne, w każdej epoce odpowiedź na nie jest trochę inna, ale zawsze potrzebna, wręcz konieczna.

Ta odpowiedź wbrew pozorom nie jest łatwa, może nawet trudniejsza dziś niż wtedy, gdy z narażeniem życia i kosztem krwi trzeba było potwierdzać swoją polskość, bronić wolności, walczyć o niepodległość. Trudna dziś w dobie globalizacji ekonomii i kultury, w czasie, gdy w Europie zanikają granice, migracje powodują przemieszanie ludzi i społeczeństw.

Myśląc Ojczyzna trzeba nam, idąc za Janem Pawłem II, mówić o swoistym duchowym dziedzictwie, jedynej i niepowtarzalnej wspólnocie wartości, pragnień i marzeń, motywujących nas do wspólnego wysiłku na rzecz budowania dobra wspólnego. W 1979 r. kończąc swoją pierwszą pielgrzymkę do Ojczyzny Jan Paweł II zwrócił się do rodaków w Krakowie ze słowami, które dziś nabierają nowego i jeszcze głębszego znaczenia: zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym – abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się i nie zniechęcili – abyście nie odcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.

Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia! Maryja czuwa nad naszą Ojczyzną i nad każdym i każdą z nas. Uprasza nam u swojego Syna potrzebne łaski i dla każdego ma otwarte serce.

Ostatnim pytaniem jakie chciałbym dziś zadać, sobie i wam, tu w obliczu Matki Boskiej Bolesnej Królowej Polski,  jest pytanie o naszą miłość do Maryi i wdzięczność za wszelkie dobro, jakie jest nam dane za Jej przyczyną. Korzystamy z Jej pomocy, ale niewielu z nas odwdzięcza się za nią tak, jak dobre dziecko powinno odwdzięczyć się matce za jej trud i poświęcenie, zapraszając Ją na stałe do swego domu, dzieląc się z nią codziennymi radościami i smutkami, szukając u Niej zrozumienia w troskach i pomocy oraz pocieszenia w kłopotach.

Często przypominamy sobie o dobroci Maryi zazwyczaj dopiero wtedy, kiedy dotkną nas nieszczęścia lub gdy odczuwamy nagłą potrzebę pomocy. A przecież większość naszego życia, do którego warto zaprosić Maryję składa się z tych normalnych dni. Gdybyśmy częściej i głębiej uświadamiali sobie treść i wartość pomocy udzielanej nam na co dzień przez Matkę Najświętszą, nasza wdzięczność byłaby bezgraniczna.

Umiłowani w Chrystusie! Odpowiedzmy więc sobie na pytanie jaka jest nasza wdzięczność wobec Maryi? Czego uczymy się od Maryi w naśladowaniu Chrystusa? Jak wygląda nasza pobożność maryjna? W jaki sposób czcimy Matkę Bożą w naszym życiu?

W swoim pierwszym objawieniu Matka Boża Licheńska miała ze sobą różaniec, pokazała go także pasterzowi Mikołajowi przykazując, by ludzie się nawrócili i modlili się na różańcu.  Może, uważasz czasem modlitwę podarowaną nam przez Matkę, za wyraz pobożności starej i niemodnej, a przecież  jest to modlitwa zawsze aktualna i umożliwiająca modlącym się stały wzrost w wierze. Dokonuje się to przez rozważanie życia Jezusa i wiary Maryi. Różaniec to modlitwa, która uczy wytrwałości w wierze. Jest też szkołą służby Kościołowi i braciom. Pomyśl dzisiaj o wszystkich osobach, które, modląc się codziennie na różańcowych ziarenkach, wypraszają wielkie, choć dyskretne, cuda i wielkie owoce wiary dla całego świata. Pomyśl dziś z pokorą i wdzięcznością o tych wszystkich, którzy modlą się codziennie za Ciebie. I na koniec, ty też daj się zaprosić do Różańca. Są osoby, które jedną dziesiątkę różańca odmawiają każdego dnia, tworząc róże różańcowe. Może i Ty powinieneś, powinnaś dołączyć się do takiej formy modlitwy za wstawiennictwem Maryi, naszej najlepszej Matki?

Bracia i Siostry w Chrystusie! Pamiętajmy w naszym codziennym życiu o Matce Bożej gotowej nieustannie nam pomagać. Módlmy się często za Jej wstawiennictwem za naszą Ojczyznę i za siebie nawzajem. Oddajmy się jej w macierzyńską niewolę miłości, aby to Ona kierowała naszymi czynami oraz uczyła nas postawy zaufania i pokory wobec Boga i służby braciom. Amen.

BRAK KOMENTARZY