Luteranie i katolicy muszą wspólnie i ponownie odkrywać moc Ewangelii Jezusa Chrystusa dla naszych czasów.  Powinni zawsze wychodzić od perspektywy jedności, a nie od perspektywy podziału. Powinni wzmocnić to, co mają wspólnego, nawet jeśli dostrzeganie i doświadczanie różnic jest o wiele łatwiejsze – podkreśla przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki. 

Publikujemy treść homilii: 

Abp Stanisław Gądecki
Od konfliktu do komunii. 500 rocznica Reformacji (Poznań, k-ł Łaski Bożej 2017).

Przeżywamy dzisiaj rzecz nadzwyczajną. W kościele Łaski Bożej uczestniczymy w obchodach jubileuszu 500-lecia początków Reformacji. Obchodach przeżywanych tym razem już nie osobno, ale razem, na sposób ekumeniczny; tego jeszcze nie było. Były owszem deklaracje Jana Pawła II i Benedykta XVI o Marcinie Lutrze, ale dopiero w tym roku rocznica Reformacji obchodzona jest po raz pierwszy przez luteran i katolików razem. 500 lat trzeba było czekać na ten moment.

To wspólne wspominanie nie jest bynajmniej celebrowaniem podziału Kościoła Zachodniego. „Nikt, kto jest teologicznie odpowiedzialny, nie może celebrować podziału chrześcijan między sobą” – uczy wspólny dokument luteran i katolików zatytułowany Od konfliktu do komunii (224), ogłoszony dnia 17 czerwca 2013 roku w Genewie i Watykanie.

1. PRZESZŁOŚĆ

Dokument ten zwraca najpierw uwagę na to, co było. Na to, że chociaż zamiarem Lutra było zreformowanie a nie podzielenie Kościoła, to jednak koniec końców do tego podziału doszło. Nie dokonało się to bez grzechów ówczesnego Kościoła rzymskiego.

Z punktu widzenia nauczania Kościoła katolickiego nie była to reforma, ale rewolucja, czyli całkowita zmiana podstaw wiary katolickiej. Z drugiej strony wielkim osiągnięciem reformatorów było to, iż zrozumieli oni podstawową wartość Słowa Bożego. Zrozumieli w związku z tym, że Słowo Boże należy tłumaczyć na język zrozumiały dla ludzi. Zrozumieli przewagę Ducha nad instytucją. Nasza wdzięczność należy się reformatorom m.in. za bogaty rozwój muzyki kościelnej i wiele innych osiągnięć cywilizacyjnych, którymi ubogacili oni kulturę światową, w tym także polską kulturę. Wielkim symbolem integralnej postawy luterańskiej stał się Juliusz Bursche, zwierzchnik polskich luteran, zamęczony podczas II Wojny Światowej przez Niemców.

W sumie jednak – trzeba to przyznać – reforma Kościoła lepiej udała się św. Franciszkowi z Asyżu. Ten niepozorny zakonnik stawił czoło potężnemu papieżowi Innocentemu III, i nie reformował Kościoła bez papieża lub przeciw niemu, ale w łączności z nim i nie doprowadził do podziału.

Tak więc, obie strony – katolicka i protestancka – mają wszelkie powody do tego, aby pokutować za nieporozumienie, brak życzliwości i rany, które zadaliśmy sobie nawzajem w ciągu minionych pięciu stuleci. Przezwyciężenie tej bolesnej historii może dokonać się jedynie poprzez wspólne napisanie jej od nowa.

2. TERAŹNIEJSZOŚĆ

a. Chociaż tego, co się stało w przeszłości nie możemy już zmienić, to jednak – wraz z upływem czasu – może się zmieniać sposób wspominania przeszłości. W perspektywie 2017 roku nie idzie jednak o to, aby opowiedzieć inną historię, ale aby tę samą historię opowiedzieć w inny sposób.

„Dziś jesteśmy w stanie wspólnie – mówi dokument Od konfliktu do komunii – opowiedzieć historię luterańskiej Reformacji. Nawet jeśli luteranie i katolicy mają różne punkty widzenia, to jednak dzięki dialogowi ekumenicznemu potrafią przełamać tradycyjne antyprotestancką i antykatolicką hermeneutykę, aby znaleźć wspólny sposób upamiętnienia minionych wydarzeń” (35).

„Ponieważ należą do jednego Ciała, katolicy i luteranie walczą … o pełną katolickość Kościoła. To zmaganie ma dwie strony: uznanie tego, co jest im wspólne o łączy ich ze sobą, oraz uznanie tego, co ich dzieli. Pierwsze jest powodem do wdzięczności i radości, a drugie powodem do bólu i żalu” (223).

b. Dzisiaj jednak żyjemy już w epoce ekumenizmu. Ten jubileusz jest z pewnością okazją do wyrażenia naszej wdzięczności za to, co udało się dokonać w dialogu katolicko-luterańskim. Dzięki temu dialogowi mogliśmy odkryć to, co jest wspólne obu Kościołom, a jest to o wiele większe od tego, co nas dzieli.

Najważniejszym i najbardziej znanym przykładem tego jest Wspólna Deklaracja w sprawie Nauki o Usprawiedliwieniu z 1999 roku, która dowiodła, że można dojść do zgody w tak istotnej kwestii. Również w innych tematach teologicznych doszło do zbliżenia a nawet porozumienia między luteranami i katolikami. Przykładem tego jest wielki temat: Pismo Święte i Tradycja. Inny temat to Eucharystia; również tutaj dokonał się znaczący postęp.

Na naszym rodzimym, poznańskim gruncie piękny przykład dążenia do jedności stanowi działalność Poznańskiej Grupy Ekumenicznej wraz z jej regularnymi spotkaniami, z Ekumenicznym Świętem Biblii i wspólnym Tygodniem Ekumenicznym.

3. PRZYSZŁOŚĆ

Dzięki pokucie za cierpienia z przeszłości oraz radości z powodu osiągniętej ekumenicznej komunii rodzi się nadzieja na przyszłość, że wspólne upamiętnienie Reformacji da nam możliwość uczynienia nowych kroków ku tak wyczekiwanej jedności.

Do tych nowych kroków może należeć owych pięć ekumenicznych wskazań znajdujących się w zakończeniu dokumentu Od konfliktu do komunii. Istotnie, wskazania te torują drogę ku pojednanej przyszłości:

Luteranie i katolicy muszą wspólnie i ponownie odkrywać moc Ewangelii Jezusa Chrystusa dla naszych czasów.
Katolicy i luteranie powinni zawsze wychodzić od perspektywy jedności, a nie od perspektywy podziału. Powinni wzmocnić to, co mają wspólnego, nawet jeśli dostrzeganie i doświadczanie różnic jest o wiele łatwiejsze.
Luteranie i katolicy muszą pozwolić na to, aby się wciąż samodzielnie zmieniać poprzez wzajemne spotkanie oraz wzajemne świadectwo wiary.
Katolicy i luteranie powinni się znów zobowiązać do poszukiwania widzialnej jedności, powinni wspólnie wypracować stanowisko, co miałaby konkretnie oznaczać, i powinni wciąż na nowo do tego celu dążyć.
Katolicy i luteranie powinni składać wspólne świadectwo o Bożej łasce w zwiastowaniu oraz służbie dla świata.

ZAKOŃCZENIE

Niech więc nasze dzisiejsze spotkanie będzie następnym krokiem ku jedności, ku communio Kościoła. Owa communio – mówił w swoim czasie kard Kasper – nie ma nic wspólnego ze wspólnotą w sensie emocjonalnej, familijnej bliskości nadrzędnej wspólnoty. Communio nie oznacza także uwspólnotowienie jako połączenie pojedynczych chrześcijan lub pojedynczych Kościołów wyznaniowych w większą jednostkę kościelną. Communio nie powstaje ‘od dołu’, lecz poprzez udział we wspólnych dobrach zbawienia. Jest to communio w jednej Ewangelii, jednym Duchu, jednym Panu Jezusie Chrystusie, w życiu Boga, konkretnie w jednym chrzcie (1Kor 12,13) i jednym eucharystycznym Ciele Pana (1Kor 10,16-17).

BRAK KOMENTARZY