Abp Stanisław Gądecki

Tryumfalny wjazd Jezusa do świątyni na święto Paschy.
Niedziela Palmowa Męki Pańskiej, Katedra Poznańska – 14.04.2019

Wjeżdża Król nasz, Jezus cichy, do Jerozolimy,
hołd Mu składa lud pobożny, Jego lud rodzimy.
Hosanna, hosanna Synowi Bożemu!

Hosanna, hosanna, cześć Zbawcy naszemu!

Niedziela Palmowa to dzień upamiętniający „triumfalny wjazd” Jezusa do świątyni, na tydzień przed jego zmartwychwstaniem. Liturgia dnia dzisiejszego jest rozpięta między dwoma biegunami; między radosną procesją z Jezusem tych, którzy Go przyjęli a czekającą Go męką z ręki tych, którzy Go nie przyjęli. Tak to triumf Chrystusa oraz Jego ofiara łączą się nierozerwalnie ze sobą.

Dlatego dzisiaj chciałbym zatrzymać się na refleksji nad tym, co właściwie znaczy wjazd Jezusa do Jerozolimy oraz przyjęcie Go z radością i z nienawiścią w tamtych i dzisiejszych czasach.

1. WJAZD JEZUSA DO JEROZOLIMY

Najpierw znaczenie tła wjazdu Zbawiciela do Jerozolimy na święto Paschy. Ten wjazd przedstawiają  wszystkie cztery Ewangelie (Mt 21,1-9; Mk 11,1-10; Łk 19,28-38; J 11,12-15). Jak zwykle ich relacje zgadzają się co do samego faktu, natomiast różnią się między sobą w szczegółach opisu tego faktu. Te różnice są – prawdopodobnie – następstwem korzystania z różnych źródeł, ale także z odmiennych tradycji liturgicznych konkretnych Kościołów.

a. Główna zamysł, jaki przenika to opowiadanie zmierza do podkreślenia królewskiego charakteru Jezusa. Na Jego królewskie pochodzenie zwraca uwagę Mateusz w słowach: „Hosanna Synowi Dawida!”  To samo wspomina Marek: „Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi” a także Łukasz: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie”.  Jan powie: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie oraz ‘Król izraelski!’ ” oraz „Oto Król twój przychodzi, siedząc na oślęciu”.

Co ciekawe, relacje te nie podkreślają bezpośrednio królowania Boga, królestwa niebieskiego, królestwa Bożego, czy panowaniu Boga, co było tak ważne dla proroka Izajasza: „Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie! […] Powiedz miastom judzkim: ‘Oto wasz Bóg!’ Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. […] Podobnie jak pasterz pasie On swą trzodę, gromadzi [ją] swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie” (Iz 40,9-11). „…‘Twój Bóg zaczął królować’. Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon. Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem” (Iz 52,7-9).

Opowiadania o wjeździe Jezusa akcentują bezpośrednich rządy Boga nad ludem Bożym, ale podkreślają się królowanie Jezusa, Mesjasza. To Jezus jest nazwany „Królestwem ojca naszego Dawida”, „Królem Izraela”. Co przepowiednie Izajaszowe przypisują Bogu, Ewangeliści przypisują Jezusowi. To On wstępuje na „górę wysoką”, czyli do świątyni jerozolimskiej. On powraca na „Syjon”. On „ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, obwieszcza zbawienie”. On „pociesza swój lud”. Na Jego pojawienie się wznoszone są „okrzyki radosne”. Z tych relacji ewangelijnych jasno wynika, że Jezus pojawia się tutaj nie tyle „w miejsce Boga”, czy „zamiast Boga”, ile raczej jako Jego bezpośredni reprezentant.

b. Każdy szczegół tych ewangelijnych opisów ma swoje znaczenie. Motyw oślęcia np. „na którym jeszcze nikt z ludzi nie usiadł” wskazuje na łagodny charakter władania Jezusowego. Aluzja do tego zwierzęcia pojawia się w proroctwie dotyczącym przyszłości pokolenia Judy: „Nie zostanie odjęte berło od Judy ani laska pasterska spośród kolan jego, aż przyjdzie ten, do którego ono należy, i zdobędzie posłuch u narodów! Przywiąże on swego osiołka w winnicy i źrebię ośle u winnych latorośli” (Rdz 49,10-11). Jeszcze łatwiej zrozumiemy rolę tego zwierzęcia w tryumfie Jezusa, jeśli spojrzymy na nie z perspektywy proroctwa Zachariaszowego: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Zach 9,9). Zwierzę to podkreśla na pokojowy charakter władzy Tego, kto „jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie”. Gest wjazdu do Jerozolimy na oślęciu był – ze strony Jezusa – gestem proroczym, „Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka”.

Gdy osiołek został już przyprowadzony do Jezusa wówczas raz słyszymy o samodzielnym geście Jezusa („A gdy Jezus znalazł osiołka, dosiadł go”, „a On wsiadł na nie”). Innym razem mowa o czynności biernej („wsadzili na nie Jezusa”). Ten ostatni gest uczniów – w świadomy lub nieświadomy sposób – nawiązuje do obrzędu koronacyjnego Salomona. Jezus – podobnie jak jego praprzodek Salomon – został uroczyście posadzony na zwierzęciu przez towarzyszące mu osoby. Podobnie też – bliski śmierci – Dawid nakazuje: „‘Weźcie ze sobą sługi waszego pana, a następnie posadźcie Salomona, mego syna, na moją własną mulicę i prowadźcie go do Gihonu. Potem niech go tam namaszczą kapłan Sadok i prorok Natan na króla nad Izraelem. Następnie zadmijcie w róg i wołajcie: ‘Niech żyje król Salomon!’ Potem pójdziecie za nim. On zaś przyszedłszy, zasiądzie na moim tronie i on będzie królował po mnie, bo ja rozkazałem, aby był wodzem nad Izraelem i nad Judą” (1 Krl 1,33-35). „Z początku Jego uczniowie tego nie zrozumieli. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili” (J 12,16).

c. W historii wjazdu Jezusa swoją rolę odgrywają też płaszcze. Po przyprowadzeniu osiołka do Jezusa uczniowie zarzucają na zwierzę swoje płaszcze, co było wyrazem szacunku dla Tego, który w ich oczach był kimś niezwykłym. Dalej – według Ewangelisty Łukasza – to uczniowie „słali swe płaszcze na drodze”. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, iż nie robili tego uczniowie, lecz ludzie towarzyszący orszakowi (Mk 11,8). Był to ich gest szacunku należny Pomazańcowi, czyli Mesjaszowi, czego dowodzi historia króla Jehu:  „Wtedy pospiesznie zdjęli swoje okrycia, rozesłali je pod nim, na samych stopniach, zatrąbili i ogłosili: ‘Jehu jest królem!’ ” (2 Krl 9,13).

d. Radosny charakter miała też czynność rozkładania gałązek na drodze. W tradycji Starego Testamentu palmowe gałęzie w rękach wskazywały zazwyczaj na wielkie święto (1 Mch 13,51; 2 Mch 10,7). Różnorodność gatunków gałęzi – na atmosferę Święta Namiotów. Pojawianie się gałęzi oliwnych, gałęzie sosnowych, gałęzie mirtowych, palmowych i gałęzi innych drzew liściastych, gałązki gęstych drzew i wierzb nadrzecznych, koniecznych do urządzania świątecznych szałasów zdawałaby się wskazywać na to, że procesja Jezusa do Jerozolimy cechowała się świąteczną radością z powodu otrzymania Prawa Mojżeszowego, co podkreślało Święto Namiotów (Kpł 23,40; Ne 8,15; 2 Mach 10,7). Z czasów machabejskich pochodzi wspomnienie radości przed Bogiem – przy śpiewie pieśni i hymnów oraz grze na instrumentach – z powodu oczyszczenia świątyni: „Toteż z wiązankami, zielonymi gałęziami, a do tego jeszcze palmami w rękach śpiewali hymn na cześć Tego, który pozwolił im szczęśliwie oczyścić swoją świątynię” (2 Mch 10,7).

e. Jezusowi na drodze towarzyszą tłumy „poprzedzające Go i towarzyszące, które śpiewały słowa Hallelu, czyli świątecznego hymnu dziękczynnego  Pielgrzymi – zmierzając razem z Jezusem do świątyni – posługują się słowami ostatniego z psalmów Hallelu (Ps 118). Hallel», to pieśń pochwalna charakterystyczna dla żydowskich obchodów Paschy, a także głównych uroczystości roku liturgicznego. „Hosanna” z kolei to grecki odpowiednik hebrajskiego zwrotu „Zbaw nas” (Ps 118,25).

Procesja zmierzająca z Betanii do świątyni przechodzi najpierw ulicami Jerozolimy, bo w psalmie mowa jest o „namiotach sprawiedliwych” (w.15), czyli o domach mieszkańców Jerozolimy. Radość pielgrzymów ze zwycięstwa nad złem prowadzi ich do wyznania: „Pan moją mocą i pieśnią, On stał się moim Zbawcą” (w.14). W pewnym momencie orszak dociera wreszcie do świątyni, czyli do „bram sprawiedliwości” (w. 19), do świętej bramy syjońskiej a tam zostaje zaintonowana druga pieśń dziękczynna: „Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości, wejdę przez nie i podziękuję Panu”. Na co kapłani odpowiadają: „Oto jest brama Pana, przez nią wejdą sprawiedliwi” (w. 20). Hymn ten dziękuje Bogu za to, iż jawi się On w świątyni jako trwały i bezpieczny „kamień”, jako fundament na którym można budować dom swojego życia (por. Mt 7,24-25). Następnie kapłani błogosławią pielgrzymów: „Błogosławimy wam z domu Pańskiego”. To błogosławieństwo – w kontekście wjazdu Jezusa – staje się wysławianiem Tego, który przychodzi, który jest oczekiwany i zapowiadany w dawnych obietnicach (por. Joseph Ratzinger – Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, część 2, s. 17).

Ostatnią scenę stanowi radosne machanie zielonymi gałązkami: „Ustawcie procesję z gałązkami zielonymi aż do rogów ołtarza” (w. 27). To aluzja do żydowskiego Święta Namiotów, obchodzonego na pamiątkę szałasów, w których Izraelici mieszkali na pustyni po wyjściu z Egiptu. W tę uroczystość urządzano procesję z gałązkami palmowymi, wierzbowymi i mirtu.

Uroczyste wejście Jezusa do świątyni podkreśla to, iż występuje On tam jako reprezentant „sprawiedliwych” Izraela, czyli tych, którzy Go przyjęli, którzy uwierzyli w Niego. Tłumy kojarzą tę królewską procesję z powszechną nadzieją na przywrócenie królowania Bożego pośród ludzi. W radosnej atmosferze – która poprzedza godzinę męki i śmierci Jezusa – pojawia się jednak zapowiedź paschalna, znak „kamienia węgielnego”, który zostanie odrzucony przez budowniczych, choć ostatecznie stanie się kamieniem węgielnym królestwa Bożego na ziemi (por. Jan Paweł II, Psalm 118 — pieśń radości i zwycięstwa. Audiencja generalna – 5.12.2001).

f. Tylko Ewangelista Mateusz zauważa obecność i zachowanie dzieci w świątyni: „arcykapłani i uczeni w Piśmie – widząc cuda, które uczynił, i dzieci wołające w świątyni: ‘Hosanna Synowi Dawida’ – oburzyli się i rzekli do Niego: „Słyszysz, co one mówią?” A Jezus im odpowiedział: ‘Tak jest. Czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?’ Do tego nawiążą późniejsze teksty liturgiczne Kościołą: „Gdy Pan Jezus wjeżdżał do miasta świętego, dzieci hebrajskie zapowiadały zmartwychwstanie życia,  niosąc gałązki palmowe i wołając: ‘Hosanna na wysokości’ ”. „Bądź błogosławiony, Panie który przychodzisz, aby nam okazać miłosierdzie”. Chodziło o podkreślenie kontrastu między „wielkimi” (tj. arcykapłanami i uczonymi w Piśmie), którzy nie umieli dostrzec w Jezusie Mesjasza, a „małymi, którzy Go natychmiast rozpoznali. „Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom” – mówi psalmista (Ps 8,3). „Mali” staną się synonimem ludzi wierzących w Chrystusa, którzy widzą czystym i prostym sercem, otwartym na dobroć Jezusa i wyśpiewują Jego chwałę, której odmawiają Mu „wielcy” tego świata; (por. Joseph Ratzinger – Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, część 2, s. 21.33).

Koniec Niedzieli Palmowej stanowi opuszczenie świątyni: „Z tym ich zostawił, wyszedł poza miasto do Betanii i tam zanocował” (Mt 21,15-17).

g.         I tu powstaje poważniejsze pytanie: dlaczego dzieci w świątyni Jerozolimskiej były zdolne do rozpoznania Mesjasza a arcykapłani i uczeni w Piśmie nie były w stanie tego zrobić? Dlaczego niewykształcony tłum, który przyszedł razem z Jezusem do świątyni – podobnie jak i dzieci – był skłonny wołać „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!” a uczeni nie byli tego w stanie uczynić?

Odpowiedź brzmi: uczeni w Prawie – z punktu widzenia religijnego – musieli być posłuszni pierwszemu przykazaniu Dekalogu: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!” (Wj 20,3-5). „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie” […] Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu – tych, którzy Mnie nienawidzą, a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują i strzegą moich przykazań” (Pwt 5,7-10). Jeśli Jezus jawił się im jako Ktoś, kto uważa  siebie za Boga, to było dla nich niedopuszczalnym bluźnierstwem, za które należy się śmierć.

Jeśli natomiast postrzegali Jezusa jako politycznego uzurpatora, który uważa siebie za króla Izraela, to wówczas – z politycznego punktu widzenia – korzystniej było poświęcić życie jednego człowieka, aby zachować cały naród od zniszczenia. „Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że lepiej jest, aby jeden człowiek zginął za naród” (J 18,14).

Ten dramat i zmaganie między przyjęciem a odrzuceniem Jezusa opisze później św. Paweł z zupełnie innej perspektywy: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,26-29).

2. ŚWIĘTO CHRZTU POLSKI

a. Coś podobnego dokonało się w Polsce w roku 966. W pewnym momencie musiała ona – w swoim głównym przedstawicielu – odpowiedzieć sobie na pytania: za czy przeciwko Jezusowi? Książe Mieszko I – po uprzednim rozeznaniu duchów – podjął decyzję o swoim chrzcie. Ta decyzja – zakorzeniając ją w chrześcijaństwie – przesądziła o dalszym kierunku naszej kultury i mentalności.

W sensie religijnym był to akt o charakterze ewangelizacyjnym. Odtąd wiara chrześcijańska stała się żywą rzeczywistością najpierw w życiu poszczególnych osób, a następnie przybrała ona kształt wspólnotowy i instytucjonalny.

W sensie polityczno-kulturalnym – poprzez chrzest księcia – Polska określiła jednoznacznie swoje miejsce w Europie jako narodu łacińskiego pośród Słowian i słowiańskiego pośród Latynów.

Obydwa elementy – religijny i polityczny – stworzyły symbiozę obu instytucji: Państwa i Kościoła, starającą się służyć dobru poszczególnych członków społeczności oraz dobru wspólnemu całego narodu.

Ten fakt został doceniony przez władze ustawodawczą, która ustanowiła – dnia 22 lutego – państwowe święto Chrztu Polski, na pamiątkę tego wydarzenia, które najprawdopodobniej miało miejsce dnia 14 kwietnia 966 roku. Chrzest Polski był kluczowym wydarzeniem w dziejach naszego Państwa i Kościoła, dlatego zasługuje na upamiętnienie, ale nie wspominki tutaj chodzi.

b. Do czego konkretnie to święto wzywa nas dzisiaj? Odpowiedź na to pytanie uprzedził papież Franciszek w liście skierowanym na ręce kard. Pietro Parolina, Sekretarza Stanu Stolicy Apostolskiej, w którym mianuje go legatem papieskim na uroczystości 1050. rocznicy chrztu Polski: „Wszystkich obecnych zachęcisz swoimi słowami do wytrwałego kroczenia odnowioną drogą w świetle Chrystusa, do obrony życia ludzkiego i rodziny, do kształtowania sprawiedliwości społecznej według Ewangelii, do zabiegania w codziennym życiu o prawdziwą wolność. Trzeba bowiem, aby wierni w Polsce także dzisiaj, w nowych warunkach, dali całemu światu wspaniały przykład życia według Ewangelii”.

Wierny temu zobowiązaniu kard. Parolin – podczas swojej homilii w Poznaniu – powiedział: „Chciałbym i modlę się o to, aby najpiękniejszym owocem obecnych obchodów […] było zakorzenienie się coraz silniejszego przekonania, że każdy z nas musi być uczniem-misjonarzem i że cały Kościół, w każdej z jego części składowych i jako całość, musi jaśnieć rysami Kościoła ucznia-misjonarza.

Jeśli się tak nie stanie, to czyha na nas niebezpieczeństwo, że narody, które w obliczu ogromnych tragedii dały dowody wierności i odwagi, świadcząc o swojej wierze i przezwyciężając prześladowania i przemoc, w chwilach mniej dramatycznych i na pewno pod pewnymi względami spokojniejszych i lepszych zatracają albo osłabiają radość przynależności do owczarni Chrystusa.

Jest to zjawisko dobrze znane w wielu społeczeństwach o dawnej tradycji chrześcijańskiej, a wyjaśnia się pokusą wyobrażania sobie, że szczęście można znaleźć poprzez nabycie dóbr materialnych lub określonego stylu życia. Jest to pokusa uważania siebie za samowystarczalnych, nie potrzebujących szczególnie obecności i pomocy Pana.

[…] Wielkim niebezpieczeństwem współczesnego świata, z jego wieloraką i przygniatającą ofertą konsumpcji, jest smutek rodzący się w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzyszący chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemności oraz wyizolowanemu sumieniu. Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpieczeństwo nieuchronnie i stale zagraża również wierzącym. Ulega mu wielu ludzi i stają się osobami urażonymi, zniechęconymi, bez chęci do życia. Nie jest to wybór życia godnego i pełnego; nie jest to pragnienie, jakie Bóg żywi względem nas; nie jest to życie w Duchu rodzące się z serca zmartwychwstałego Chrystusa” (Poznań – 16.04.2016).

ZAKOŃCZENIE

Niech więc w tych dniach Wielkiego Tygodnia towarzyszą nam dwa uczucia: uwielbienia z jakim przyjmowali Jezusa mieszkańcy Jerozolimy w Niedzielę Palmową oraz wdzięczności za Jego największy dar, jaki można sobie wyobrazić: Jego życie, Jego Ciało i Krew, Jego miłość. Odpowiedzmy na ten dar naszym życiem i naszą miłością do Niego i bliźnich. Amen.

Bądźże tedy pozdrowiony, Boże nasz i Panie,
Przyjmij od nas modły, hołdy, pobożne śpiewanie. […]
Przyjmij od nas za Twą Mękę korne dziękczynienie.
Chwała Ci po wszystkie czasy, miłość, uwielbienie.