Czcigodne i Drogie Siostry,

Stajemy dziś przed Chrystusem Eucharystycznym, w tej szczególnej wspólnocie osób konsekrowanych, aby podziękować Bogu za przeżyty Rok Życia Konsekrowanego, który kończymy dziś uroczystością Ofiarowania Pańskiego. Wybór tego święta na zakończenie obchodów Roku Życia Konsekrowanego nie jest przypadkowy. Święty Jan Paweł II ogłaszając po raz pierwszy obchody Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, 6 stycznia 1997 roku, w swoim Liście do biskupów i osób Konsekrowanych, podkreślił, że istnieje ścisły związek pomiędzy ofiarowaniem Jezusa Bogu Ojcu a powołaniem osób konsekrowanych. Napisał wtedy: Ofiarowanie Jezusa w świątyni jest wymowną ikoną całkowitego oddania własnego życia, szczególnie dla tych, którzy zostali powołani, aby urzeczywistniać w Kościele i w świecie, poprzez praktykowanie rad ewangelicznych, «charakterystyczne przymioty Jezusa – dziewictwo, ubóstwo i posłuszeństwo».

Pochylając się nad danym nam dzisiaj Słowem Bożym, zechciejmy dostrzec ten związek pomiędzy ofiarowaniem Jezusa w świątyni Jerozolimskiej a ofiarowaniem w całości własnego życia temuż Chrystusowi w konsekracji zakonnej.

We fragmencie z Księgi Malachiasza słyszeliśmy proroctwo, na wypełnienie którego Izraelici czekali przez całe wieki. Bóg zapowiedział, że oto nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Zapowiada więc przyjście Mesjasza, który ma wyzwolić Izrael z niewoli.

Przykładem wiernego sługi Bożego, który czeka na upragnionego Pana jest starzec Symeon. Otrzymał on od Boga obietnicę, że nie umrze zanim nie ujrzy chwały Bożej objawiającej się w Zbawicielu. I oto biorąc na ręce małego Jezusa, Symeon poczuł, że w tej właśnie chwili wypełniły się dni jego ziemskiego życia i oczekiwania. Szczęśliwy i rozradowany w Panu począł wychwalać Boga słowami, które wypowiadamy w codziennej modlitwie brewiarzowej:

Teraz o władco, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.

Symeon wiąże więc osobę Jezusa ze światłem, które rozjaśnia wszystkie mroki grzechu i śmierci; ze światłem danym przez Boga na oświecenie dla wszystkich narodów; ze światłem, które ukazuje sens życia. To Światło na początku życia przynosi do świątyni Maryja, aby, według zwyczaju żydowskiego, ofiarować swojego pierworodnego Bogu po 40 dniach od narodzenia. Tym samym spełnia Ona swoje powołanie i posłannictwo rodzicielki, opiekunki i żywicielki Syna Bożego. Ponieważ ofiarowanie dziecka łączyło się z oczyszczeniem matki, Maryja i Jezus dzielą pomiędzy siebie to wydarzenie. Muszą razem stanąć w świątyni przed Bogiem: Matka i Syn równocześnie.

Z drugiej strony, Chrystusa – Światło przyjmuje starzec Symeon. Oczekiwanie na spełnienie obietnicy Boga i spotkanie z Mesjaszem było sensem jego życia od zarania aż do jego schyłku. Dopiero w końcowej fazie życia doświadczył on niewypowiedzianej radości, bo zrozumiał, że wszystkie proroctwa właśnie się spełniły. Natchniony przez Ducha Świętego otrzymał bowiem łaskę rozpoznania Bożego Syna w małym Dziecięciu, które wziął na ręce i wyraził gotowość do zakończenia swojej ziemskiej wędrówki, gdyż właśnie wypełnił się jej sens. Nie jest on przywiązany do swojego ziemskiego życia, bo wierzy, że przeznaczony na „powstanie wielu” Jezus zapowiada tajemnicę zmartwychwstania ciał, w której i on będzie miał swój udział.

Niejednokrotnie widzimy, że osoby starsze, dzięki swojemu doświadczeniu życiowemu, wiedzą więcej, rozumieją więcej i patrzą zupełnie inaczej na świat niż ludzie młodzi. Czasem bywa i tak, że dopiero w podeszłym wieku człowiek jest w stanie spełnić swoje marzenia. Historia Symeona pokazuje, że to właśnie od takich osób powinniśmy się uczyć nie tylko mądrości, ale także cierpliwości, wytrwałości w dążeniu do celu oraz głębokiej wiary i ufności w Boże obietnice.

W osobistym wymiarze naszego istnienia Chrystus jest więc światłem, które w sakramencie chrztu świętego obdarza nas nowym życiem, ale jest też światłem, które stoi u schyłku życia każdego chrześcijanina. Świeca chrzcielna i świeca gromniczna oznaczają tego samego Chrystusa – Drogę, Prawdę i Życie, Jego zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. I tak jak w każdej chwili naszego życia, tak i w chwili śmierci Chrystus trwa przy nas jako wierna i zatroskana Miłość – zwycięska i zbawiająca od wszelkiego niepokoju i od wszelkiego zła.

Drugim dominującym w dzisiejszej liturgii elementem jest ofiara. Słowo, które nie zawsze budzi pozytywne skojarzenia. Współczesny człowiek najchętniej wykreśliłby je ze swego słownika, gdyż nie rozumie sensu ofiary, nie potrafi jej składać i chciałby osiągnąć swoje cele bez konieczności jej składania. Jedynie prawdziwa miłość karmi się ofiarą zarówno wtedy, gdy może ją składać, jak i wówczas, gdy może ją przyjąć.

Ponieważ istotę chrześcijańskiej religii stanowi miłość, także ofiara zajmuje w niej centralne miejsce. Jezus jako niemowlę został ofiarowany w świątyni Ojcu a potem sam stał się Ofiarą, by ukazać nam drogę wiodącą do uświęcenia – umarł na krzyżu, aby nas odkupić i przywrócić nam nadzieję na życie wieczne. Maryja, pokorna służebnica Pańska, w krótkim słowie „fiat” ofiarowała Bogu całe swoje życie. Dzisiaj ofiaruje Bogu owoc swojego łona – Jezusa Chrystusa.

Jeśli ofiara jest złożona Bogu, zyskuje wyjątkową głębię. Jako akt miłości zostaje przez Boga nie tylko przyjęta, ale i uświęcona. To, co składamy Bogu w ofierze, staje się święte. Bóg ofiary nie niszczy, On ją uświęca. Wyniszczanie samego siebie jest w tym przypadku drogą do uświęcenia.

Sami mamy być ofiarą miłą Bogu. Dotyczy to w szczególności osób konsekrowanych, które poświęcają się Bogu bez reszty, oddając się Jemu na wyłączną własność. Papież Franciszek w Liście na Rok Życia Konsekrowanego napisał: Musimy też zapytać, czy Jezus jest naprawdę pierwszą i jedyną miłością, jak to postanowiliśmy kiedy złożyliśmy nasze śluby? Tylko jeśli nią jest, możemy i musimy kochać w prawdzie i miłosierdziu każdą osobę, którą spotykamy na naszej drodze, ponieważ od Niego poznaliśmy, co to jest miłość i jak kochać: będziemy umieli kochać, bo będziemy mieli Jego serce. I to jest jedyna miara, której Bóg używa, aby rozliczyć nas z naszych czynów – miłość – najpierw Boga, a potem bliźniego, który jest przecież obrazem swojego Stwórcy.

Takiej postawy uczą nas święci, jak choćby przywołani przez polskich biskupów w Liście na Dzień Życia Konsekrowanego św. s. Faustyna Kowalska i św. Maksymilian Kolbe. Są oni pięknym przykładem pełnego oddania się Bogu i pełnienia tylko Jego woli w swoim życiu, stąd ich przywołanie ma na celu umocnienie współczesnych osób konsekrowanych w ich wolnym i osobistym wyborze – ofiarowania życia Bogu dla zbawienia świata.

Drogie Siostry,

zostałyście wezwane do szczególnej służby Bogu. Co więcej, została Wam powierzona funkcja przełożonych w Waszych Wspólnotach zakonnych. Z jednej strony jest to szczególne wyróżnienie, ale z drugiej, konkretne wymagania w myśl ewangelicznego wskazania, że komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie. Posłuchajmy co o wymaganiach wobec przełożonej pisze w swoim „Dzienniczku” wspomniana już św. s. Faustyna: Przełożona powinna się odznaczać pokorą i miłością dla każdej siostry, bez żadnych wyjątków; (…) Niech wie o tym, że Bóg będzie od niej żądał rachunku za każdą siostrę; (…) niech da przykład głębokiej pokory i zaparcia siebie, to będzie najskuteczniejszą nauką dla podwładnych. (…) Przełożona powinna się odznaczać miłością czynną dla sióstr, niech bierze wszelki trud na swoje barki, aby ulżyć siostrom, niech nie żąda żadnych usług od sióstr, niech je szanuje jako oblubienice Jezusa i niech będzie gotowa na ich usługi czy w dzień, czy w nocy; raczej niech prosi, a nie rozkazuje. (…) Niech się zawsze gorąco modli o światło, a szczególnie wtenczas, kiedy ma coś ważniejszego załatwić z którą siostrą. Przełożona jest więc odpowiedzialna nie tylko za siebie i swoje zbawienie, ale także za siostry, które zostały jej powierzone i winne są jej posłuszeństwo.

Powiecie może, że niejedno zgromadzenie boryka się z problemem ciągle malejącej liczby powołań i coraz trudniej jest wyjść naprzeciw młodym kandydatkom, a potem siostrom, gdyż tak bardzo różnią się od Was. Tak to prawda, dlatego tym bardziej trzeba Wam dbać o każdą duszę z osobna, o jej rozwój i godnie warunki do tego, aby mogła odpowiedzieć Bogu „tak” i służyć Mu niepodzielnym sercem. Papież Franciszek ku pokrzepieniu serc wzywa nas do pokładania nadziei w Bogu, pomimo doraźnych trudności: Nadzieja, o której mówimy, nie jest oparta na liczbach czy dziełach, ale na Tym, w którym złożyliśmy nasze zaufanie (por. 2 Tm 1,12) i dla którego „nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37). To właśnie jest nadzieja, która nie zawodzi i która pozwoli życiu konsekrowanemu nadal pisać wielką historię w przyszłości, ku której musimy zwrócić spojrzenie, mając świadomość, że to właśnie ku niej pobudza nas Duch Święty, aby nadal czynić z nami wielkie rzeczy.

Tak pisał w Liście do Osób Konsekrowanych, a wczoraj w auli Pawła VI, podczas spotkania z osobami życia konsekrowanego powiedział: Nigdy nie zapominajcie o proroctwie, o bliskości. Nie zapominajcie, że waszym najbliższym bliskim jest brat i siostra we wspólnocie. Nie zapominajcie o nadziei, ponieważ Pan da nowe powołanie, jeżeli będziemy mieli nadzieję, jeżeli będziemy się modlili.

Abyśmy, jako osoby konsekrowane, poświęcone Bogu na zawsze, mogli wypełniać Jego wolę, musimy z radością i wdzięcznością podejmować zadania wynikające z naszego powołania. Nie może ono pod żadnym pozorem stać się dla nas ciężarem, gdyż byłby to początek końca. Nie możemy narzekać i skarżyć się na trudności, ale trzeba nam łączyć je z cierpieniem Chrystusa ukrzyżowanego i razem z Nim ofiarować je Bogu. Przez styl swojego życia, w pełni oddanego Bogu, trzeba nam jawić się jako źródła światła we współczesnym świecie. By poprzez swój osobisty przykład pokazywać innym Chrystusa.

Na koniec chciałbym wyrazić nadzieję, że ten Rok Życia Konsekrowanego, który było nam dane przeżyć, pomoże nie tylko coraz bardziej cenić dar życia konsekrowanego, ale również przyjąć jego przesłanie, tak, aby wspólnoty kościelne potrafiły znaleźć właściwą równowagę między działaniem a kontemplacją, modlitwą i dziełami charytatywnymi, między zaangażowaniem w rzeczywistość doczesną a dążeniem do celu eschatologicznego. Tego chcę Wam drogie Siostry życzyć i o to się z Wami tutaj modlę. Zanieśmy współczesnemu światu Chrystusa – Jedyne Światło i swoim przykładem oświecajmy drogę życia tych, do których zostaliśmy posłani. Dajmy przykład całkowitej ofiary miłości do Chrystusa Jedynego i Najwyższego Kapłana i Oblubieńca naszego życia. Niech nam Bóg błogosławi na to piękne dzieło a Maryja Matka Jezusa i nasza Matka niech nam będzie wzorem zawierzenia i posłuszeństwa. Amen.