Homilia prymasa Polski abp. Józefa Kowalczyka podczas Mszy św. pogrzebowej śp. Kard. Józefa Glempa

19-01-2013

28 stycznia 2013, Warszawa, archikatedra św. Jana Chrzciciela.

1514

Błogosławieni, którzy w Panu umierają – już teraz.
Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów,
bo idą wraz z nimi ich czyny
(Ap 14,13).

Drodzy i czcigodni Bracia i Siostry, uczestnicy tej eucharystycznej Ofiary!

Gromadzimy się dzisiaj w warszawskiej bazylice archikatedralnej, by wraz z całym Kościołem, który jest w Polsce, oddać ostatnią posługę i pożegnać śp. Księdza Kardynała Józefa Glempa, długoletniego Prymasa Polski.

Choć wiedzieliśmy, że Ksiądz Kardynał Glemp zmaga się z poważną chorobą, wiadomość o jego śmierci zaskoczyła nas wszystkich. Po ludzku czujemy dziś ból i smutek, bo odchodzi od nas człowiek wielkiego autorytetu i mądrości, pasterz według serca Bożego, niestrudzony głosiciel słowa Bożego i szafarz sakramentów. Ileż w tej pięknej świątyni wypowiedział słów, ileż sakramentów sprawował, ileż wniósł pracy intelektualnej i fizycznej, aby przywrócić tej świątyni piękny wygląd, świątyni, która została zniszczona w czasie II wojny światowej, a która dziś jest symbolem naszej woli życia, naszej wiary i nadziei. Pociechę w tych smutnych dniach są słowach Apostoła Jana: Błogosławieni, którzy w Panu umierają (…), bo idą wraz z nimi ich czyny (Ap 14,13).

Wielu z nas pamięta dzień 7 lipca 1981 r., kiedy to Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił w Watykanie biskupa Józefa Glempa, dotychczasowego biskupa warmińskiego, następcą zmarłego kardynała Stefana Wyszyńskiego na stolicach: prymasowskiej archidiecezji gnieźnieńskiej i archidiecezji warszawskiej. Ojciec Święty był jeszcze w szpitalu, chciał jednak jak najszybciej spotkać z bp. Glempem, bo według jego przekonania właśnie On powinien zastąpić Prymasa Tysiąclecia, wszak wyszedł z jego szkoły.

9 lipca 1981 r. podczas Mszy św. sprawowanej w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie, nowy Prymas Polski mówił do licznie zgromadzonych wiernych: Przychodzę (…) w duchu Kardynała Hlonda, jako trzeci Prymas po wojnie. (…). Kardynał Hlond będąc podczas wojny z dala, na wygnaniu, w więzieniu, gorąco myślał o Ojczyźnie; jakże wtedy cierpiał. Ale kiedy wrócił, tak znał potrzeby, miał tyle odwagi, miał tyle inicjatywy, że w krótkim czasie po wojnie wbrew wszystkiemu dokonał tego, co było podstawowe dla naszej Ojczyzny. (…).Przychodzę w duchu wielkiego Kardynała Wyszyńskiego. Trudno mi nazywać się jego następcą, bo był mi bliski, był dla mnie Ojcem, uczyłem się od Niego wielu rzeczy (…). Kardynał Wyszyński konsekrował 50 biskupów, ja byłem ostatnim w tym gronie konsekrowanym przez Niego. Dlatego moje wielkie uczucie i wielka miłość dla Zmarłego Księdza Prymasa. Przychodzę w duchu Maryi, która nawiedzała nasze świątynie, nasze katedry, której Obraz Częstochowski w tej katedrze się znajduje. Tak jak Ona była nauczycielką poprzednich Prymasów, tak proszę Ją, aby była i moją (…).Przychodzę tu do św. Wojciecha, naszego Patrona i Męczennika – tego, z którym się tak związałem na Warmii. (…) jak przed tysiącem lat, tak i teraz, św. Wojciech przechodzi przez parafie i widzi owoce tysiącletniej pracy Kościoła i zakorzenienia się wiary. Ten Patron musi być dla nas bliski, dla nas wszystkich, On, który wybrał śmierć właśnie z miłości dla Chrystusa (Abp Józef Glemp, Prymas Polski, Homilia wygłoszona w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie, 9.07.1981 r.).

Prymas Józef Glemp podejmował zatem swoją posługę świadomy dziedzictwa, jakie zostało mu powierzone, świadomy odpowiedzialności przed Bogiem, przed swoimi wielkimi Poprzednikami, przed ludźmi, którzy zostali powierzeni jego pasterskiej pieczy i przed przyszłymi pokoleniami. Ale był również świadomy tego, że w swych zmaganiach nie jest osamotniony: mógł liczyć na wstawiennictwo modlitewne całego Ludu Bożego, Matki Najświętszej i św. Wojciecha. Z ufnością podjął powierzone mu zadania, a trzeba przyznać, że ówczesna polska rzeczywistość była trudna i niepewna. Nie tylko ze względu na sytuację zewnętrzną, którą pamięta wielu z nas. Przejmował dziedzictwo po Prymasie Tysiąclecia kard. Stefanie Wyszyńskim. To było wielkie zadanie – zastąpić go w słowie, czynie i posłudze. Przejmował te zadania w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, kiedy serca i myśli Polaków skierowane były raczej tam, nad Tybr. Prymas Glemp zaufał Panu Bogu i zmierzył się z tymi wyzwaniami.

Niezwykle trudną próbą dla młodego Prymasa Józefa Glempa był dzień 13 grudnia 1981 r. – tj. ogłoszenie stanu wojennego w Polsce. Prymas okazał się jednak człowiekiem pełnym wiary i nadziei, spokojnym, roztropnym i takiego Go dzisiaj wspominanym i za ten spokój, mądrość i roztropność Panu Bogu dziękujemy. Ufał, że dobro, sprawiedliwość i wzajemne zrozumienie ostatecznie zwyciężą. Prymas okazał się człowiekiem ufnym, dobrym i sprawiedliwym. Przestrzegał, mimo braku zrozumienia i poparcia ze strony wielu ludzi i środowisk, przed bratobójczym rozlewem krwi. W trudnych dniach stanu wojennego i w latach 80. konsekwentnie podejmował wiele zabiegów, by mogły zapanować wzajemne porozumienie, przebaczenie i jedność. W tych swoich działaniach był bowiem wierny swojemu biskupiemu zawołaniu: Caritati in iustitia – Przez sprawiedliwość do miłości.

Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Prymas Glemp wziął udział w kilku zwyczajnych i nadzwyczajnych Synodach Biskupów w Rzymie. Szczególnie cenna była jego inicjatywa opracowania nowej edycji Katechizmu Kościoła Katolickiego. Ważnymi inicjatywami zmarłego Prymasa był II Polski Synod Plenarny, który odbył się w latach 1991-1999 oraz opracowanie programu duszpasterskiego na okres dziesięciolecia przed Wielkim Jubileuszem roku 2000.

Kardynał Glemp przewodniczył także uroczystościom religijnym w kraju i zagranicą. Będąc spadkobiercą spuścizny kardynała Hlonda i kardynała Wyszyńskiego, jako duchowy opiekun polskiej emigracji odwiedzał środowiska polonijne w różnych krajach świata. Wszędzie usposabiał ludzi do tego, co był znamienne w życiu bł. Jana Pawła II – słowem, rozmową, dialogiem zmieniajmy świat, a nie mieczem i bronią. I okazało się, że w wielu wypadkach ta postawa bł. Jana Pawła II głoszona przez kard. Józefa znalazła swoje potwierdzenie.

Jego działalność na rzecz Kościoła i Ojczyzny była dostrzegana przez różne gremia i organizacje. Dnia 21 grudnia 2009 r. Prymas Senior został uhonorowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego najwyższym odznaczeniem – Orderem Orła Białego.

Obok swojej szerokiej działalności w wymiarach narodowych i państwowych oraz społecznych, prowadził, jak każdy biskup, zwyczajne prace duszpasterskie i religijne, okazując się niebywałą gorliwością i pracowitością.

Po reorganizacji struktur administracyjnych Kościoła w Polsce, 25 marca 1992 roku, na mocy bulli Jana Pawła II Totus Tuus Poloniae Populus przestała istnieć unia personalna między archidiecezją gnieźnieńską i warszawską. Ze względu na wyjątkową sytuacją papież pozostawił przy kard. Glempie tytuł prymasa Polski, jako kustoszowi relikwii św. Wojciecha w Gnieźnie. Trwało to do ukończenia przez Niego 80. roku życia.

Wraz z Księdzem Prymasem Glempem, jako przewodniczącym KEP, skończył się też okres wielkich Prymasów Polski, którzy byli równocześnie przewodniczącymi Konferencji Episkopatu Polski. Pamiętam list skierowany do Księdza Kardynała Józefa, w którym wyraźnie pisał, że na mocy decyzji Soboru Watykańskiego II, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski w danym Kościele partykularnym powinien zostać biskup z wyboru. Pamiętam sformułowanie, że prymasostwo na tym nic nie straci. Tak się też stało. Po ukończeniu przez Kardynała Glempa 80. roku życia, decyzją papieża Benedykta XVI tytuł Prymasa Polski powrócił z racji prawnych i historycznych do arcybiskupów gnieźnieńskich.

Kardynał Józef Glemp kontynuował jednak nadal swoją aktywność publiczną, która była bardzo różnorodna i bogata w treści ewangeliczne. „Liczne są Jego dobre czyny, które wraz z Nim idą do Pana…”.

Niełatwym było życie i wymagającą była posługa prymasowska śp. Księdza Kardynała Józefa Glempa. Został następcą wielkiego Prymasa Tysiąclecia, gdy w rzymskim szpitalu ważyły się losy ciężko rannego w zamachu Jana Pawła II, a w kraju zniewolonym komunizmem odczuwało się rosnące napięcie. Musiał się zmierzyć ze złem stanu wojennego, przeprowadzić Kościół przez niełatwy czas transformacji ustrojowej, a potem – nawet za cenę niezrozumienia i odrzucenia – odważnie nazywał dobro dobrem, a zło złem. Przypominał w ten sposób swoim rodakom, czym jest prawdziwa wolność i jak należy z niej korzystać i jak należy jej bronić.

Jego życie zdaje się być ilustracją słów św. Pawła Apostoła, które dziś usłyszeliśmy: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (…). Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (Rz 8,31.35-37).

Jak mówił w swoim gnieźnieńskim kazaniu młody Prymas Glemp: Zadaniem Prymasa jest być przede wszystkim człowiekiem wiary. Każdy kapłan, każdy biskup musi być przede wszystkim świadkiem Jezusa Chrystusa. Musi wierzyć w Niego tak, żeby życie wskazywało na tę jego wiarę (Abp Józef Glemp, Prymas Polski, Homilia wygłoszona w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie, 9.07.1981 r.).

Powyższe słowa, które zostały wypowiedziane na progu posługi prymasowskiej, Kardynał Glemp uczynił programem swego życia i służby. Jako świadek wiary, gorliwy biskup i roztropny Prymas oddany posłudze słowa i sakramentów, niestrudzenie przybliżał wiernym Chrystusa.

Dziękujemy zatem dziś Kardynałowi Józefowi za jego posługę prymasowską, za jego posługę biskupią w Gnieźnie i Warszawie i wszelką inna w Ojczyźnie naszej i na poza jej granicami. Dziękowaliśmy za nią wczoraj w Paryżu i wcześniej w Rzymie, przekonani, że Pan Bóg przyjął ofiarę Jego życia i uczynił ją miłą sobie.

Żegnamy człowieka skromnego i pokornego, który całe swoje życie poświęcił dla dobra Kościoła, który jest w Polsce. Wiedział bowiem – podobnie jak św. Wojciech, którego darzył szczególnym nabożeństwem i do którego wiernie każdego roku pielgrzymował – że ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12,25).

Nie Pan Bóg przyjmie Go do swojej chwały, niech Go obdarzy pokojem. Módlmy się, by Pan czasu i wieczności przyjął swego wiernego sługę szczerze oddanego i realizującego swoje powołanie, do wiecznych przybytków i obdarzył go pełnią swej miłości i pokoju.

Amen.