16 lipca 2016 r. – Tomaszów Lubelski

Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!

Żyjemy w XXI wieku, kilkanaście lat temu rozpoczęliśmy trzecie tysiąclecie. Często pytamy jaki jest ten świat, w którym obecnie przyszło nam żyć? Jest to na pewno niesłychanie dynamiczny świat rozwoju technicznego, świat komputerów, lotów kosmicznych, postępu medycyny. Z drugiej zaś strony jest to świat niosący wiele zagrożeń dla ludzkiego życia, świat wojen, ataków terrorystycznych, w których giną niewinni ludzie, świat straszliwych katastrof. Taki jest ten wielki świat.

A jaki jest ten mały świat, w którym przyszło nam żyć i pracować: świat naszych rodzin, naszej pracy? Czy ten świat jest wolny od zagrożeń? Ciężka i długotrwała choroba, brak pracy, brak życzliwości, a nawet wrogość innych osób mogą w ostateczności prowadzić człowieka do załamania. Nie może w tym spojrzeniu na nasze życie umknąć nam zasadnicza prawda, że największym zagrożeniem dla każdego z nas jest jednak grzech, nasz grzech. Grzech, który sprawia, że oddalamy się od Boga, od źródła życia, od naszego Stwórcy, który jako jedyny może nas uchronić od zła tego świata.

  1. Ufność w pośrednictwo Maryi Szkaplerznej

Współczesny człowiek jest narażony na wiele pokus. Świat nastawiony na materializm, konsumpcjonizm, skrajny indywidualizm skłania do układania sobie życia bez oglądania się na Boga, na Jego przykazania, na Jego wolę. Ale każdy z nas może sobie poradzić z tymi pokusami tylko wtedy, gdy zaufa Bogu. Bóg nie zostawia nas samym sobie, ale jest przy nas jako kochający Ojciec i daje nam najlepszą Opiekunkę – Maryję Matkę Jezusa Chrystusa i naszą Matkę. Tak jak do św. Jana pod krzyżem, tak i do każdego z nas Chrystus mówi: Synu oto Matka Twoja. A my jak św. Jan bierzemy ją do siebie i dlatego, ufni w Jej macierzyńskie wstawiennictwo, jak co roku gromadzimy się w tej świątyni, aby uczcić Matkę Bożą z Góry Karmel. Chcemy jej podziękować za wszystkie otrzymane łaski i wierzymy, że Ona uwolni nas z wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała oraz od wszelkiego lęku i trwogi.

Zapewne znamy historię nabożeństwa cudownego szkaplerza, która swymi początkami sięga XIII wieku. Według tradycji, sama Matka Boża miała wręczyć szkaplerz św. Szymonowi Stock 16 lipca 1251 roku i przyrzec, że kto będzie nosił szkaplerz z wiarą i miłością ku Chrystusowi i Maryi, dozna szczególnej opieki Maryi w tym życiu i po jego zakończeniu. Maryja ukazując szkaplerz powiedziała do św. Szymona: To będzie dla ciebie i wszystkich karmelitów przywilejem, kto w nim (tzn. w szkaplerzu) umrze, nie zazna ognia wiecznego.

Wielkie znaczenie szkaplerza potwierdził w późniejszym czasie papież Pius XII mówiąc: Nie chodzi tu bowiem o rzecz małej wagi, lecz o zdobycie wiecznego zbawienia według obietnicy podanej przez Najświętszą Maryję Pannę. Szkaplerz jest bowiem znakiem i gwarancją opieki Bożej Rodzicielki. Ale dla tego, kto go nosi ma być zewnętrznym znakiem poświęcenia się i oddania własnego życia Matce Bożej. To z kolei prowadzi do pełnego zawierzenia Jej opiece oraz rozwijaniu Jej kultu i naśladowaniu Jej wzniosłych cnót.

O wielkim znaczeniu szkaplerza w swoim życiu mówił nam św. Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do ojczyzny w 1999 roku na rynku rodzinnego miasta: Szkaplerz do dzisiaj noszę, tak jak przyjąłem u Karmelitów na Górce kilkadziesiąt lat temu. Jeszcze jako kapłan w parafii św. Floriana w Krakowie, Karol Wojtyła w sposób czynny propagował wśród swoich podopiecznych ideę szkaplerznego nabożeństwa. Fakty z jego życia utwierdzają nas w przekonaniu, że nie można zrozumieć do końca papieskiego zawierzenia Maryi, wyrażającego się w słowach „Totus Tuus” (cały Twój) bez jego nabożeństwa do Matki Bożej Szkaplerznej. A teraz wiemy, że w jego przypadku obietnica Maryi przywiązana do szkaplerza się spełniła.

  1. Maryja naszą Matką

Miliony ludzi doznało i ciągle doznaje różnorodnych łask za wstawiennictwem Maryi. Wielu z was tu obecnych mogłoby również dać świadectwo o doświadczalnych znakach Jej obecności w naszym życiu. Bóg bowiem sprawił, aby wszystkie łaski spływały do nas przez Maryję. Ona u Boga wiele może zdziałać. Wielu z nas doświadcza na sobie Jej przemożnego orędownictwa. Jest naszą najlepszą Matką i dlatego otacza nas swoją macierzyńską opieką pośród trudów, zmagań i utrapień tego świata. Ona smutnym przywraca radość, zrozpaczonym nadzieję, cierpiącym pociechę. Ileż Maryja daje mocy i siły do przetrwania burz życiowych! Dlatego nie zapominajmy Maryi dziękować za wszystko, za każde dobro, za każdą łaskę, tak jak Ona zawsze dziękowała Bogu, nazywając się pokorną służebnicą. Wychwalajmy Boga jak Ona w radosnym hymnie Magnificat za dzieła Boże jakie dokonują się też w naszym życiu. Czasem może ich nie dostrzegamy, wydaje nam się, że przypadkiem nam się coś udało tak jak chcieliśmy, ale pamiętajmy, że za tymi przypadkami stoi orędownictwo Matki, która potrafi uprosić u Syna wiele rzeczy.

Z radością przyjmujemy i bardzo sobie cenimy dary ofiarowane nam przez rodziców, przyjaciół, znajomych. Niejednokrotnie mówimy z dumą: To jest dar od tego człowieka. Szkaplerz to dar Matki, znak, który wskazuje na Chrystusa i Jego Matkę. Ten znak nosi wielu naszych rodaków. Cieszy nas fakt, że na szyi nieznanego nam człowieka widzimy medalik, że nosi go żołnierz i sportowiec.

Co z tego wynika dla nas? Papież św. Jan Paweł II w rozmowie z Andre Frossardem stwierdził, że dziś toczy się w świecie kosmiczna walka dobra ze złem. Każdy z nas w tej walce uczestniczy. Przebiega ona przez ludzkie serce. Ileż razy jest zagrożone nasze zdrowie i życie. A cóż powiedzieć o sprawach duchowych, gdy słabnie nasza pobożność i stajemy się ani zimni ani gorący tylko letni, albo tracimy wiarę i potrzebujemy nawrócenia.

Można dziś spotkać wielu ludzi, szczególnie młodych, obwieszonych różnymi znakami. Często pełnią one funkcję amuletów, które swoją magiczną siłą mają chronić te osoby. szkaplerz nie jest magicznym znakiem. Mamy go nosić pobożnie, to znaczy w duchu wiary, zawierzenia Maryi a przez Nią Chrystusowi. To ma nas pobudzać do nieustannej troski o zachowanie Bożego prawa, o ciągłe korzystanie z sakramentów świętych, które są znakami widzialnymi niewidzialnej łaski. Ważne jest nie tylko samo noszenie, ale związane ze szkaplerzem zawierzenie Maryi, które wyraża się w konkretnych życiowych wyborach.

Słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii wyznanie Chrystusa, że do Jego rodziny razem z Matką Jego Maryją należą wszyscy, którzy pełnią w swoim życiu wolę Jego Ojca, który jest w niebie. To nowy rodzaj pokrewieństwa. Wszyscy możemy i powinniśmy stać się krewnymi Chrystusa przez słuchanie, medytowanie i wcielanie w życie Bożego słowa. Maryja służebnica, uczennica i matka, która bez reszty stara się, aby działa się wola Ojca, jest najwspanialszym przykładem tego bliskiego zjednoczenia z Jezusem, jakie dokonuje się poprzez słuchanie i przeżywanie Słowa.

Kochani!

Nie bez przyczyny dzisiejsza uroczystość jest połączona z X Diecezjalną Pielgrzymką Rodzin. Matka Boża chce być obecna w naszych polskich rodzinach. Kto bardziej niż Ona zna trudy codziennego życia, ciężar domowych obowiązków czy problemy dorastających dzieci? To Ona strzeże każdego poczętego życia, każdego narodzonego dziecka, osoby starszej, chorej czy samotnej. Maryja wzywa nas dziś do budowania życia rodzinnego na Bogu, do zawierzenia Mu każdej rodziny z jej radościami i smutkami. Ona, nasza najlepsza Matka potrafi wyprosić u Boga każdy cud, jeśli tylko oddamy się pod Jej opiekę.

Dzisiejsza rodzina potrzebuje Boskiego wsparcia, ponieważ ze wszystkich stron ponawiane są próby jej zniszczenia. Ta podstawowa komórka społeczeństwa i Kościoła – Domowy Kościół – jest gwarancją ciągłości i przyszłości pokoleń w Kościele i społeczeństwie. Poprzez małżeństwo i rodzinę toczy się nie tylko historia państw i narodów, ale w kontekście wiary także dzieje zbawienia.

O tym jak ważna jest dla Boga rodzina może świadczyć choćby fakt, że chciał, aby Jego Syn przychodząc na ziemię wychował się właśnie w ludzkiej rodzinie. Poprzez rodzinę człowiek został obdarzony pierwszym darem Stwórcy dla stworzenia, a więc życiem. Później, stopniowo poprzez wychowanie, w atmosferze wzajemnego szacunku i serdeczności człowiek może doświadczyć i uczyć się wartości, które budują pokój: umiłowanie prawdy i sprawiedliwości, sensu odpowiedzialnej wolności, uznania i szacunku dla drugiej osoby. W takiej atmosferze możliwe jest dostrzeżenie w relacjach rodzinnych odblasku miłości Boga i dzięki temu człowiek dojrzewa do zdolności otwarcia się na innych (zob. Orędzie JP II na XXVIII Światowy Dzień Pokoju, 1.01.1995 r.).

Niech ten przykład potwierdzi prawdziwość tego co powiedziałem. Młode małżeństwo; on i ona dopiero po studiach. Własne mieszkanie, dobra praca. Wielkie plany, marzenia. I tu nagle, całkiem niespodziewanie, choroba. Z początku wydawało się, że to nic groźnego ale stopniowo choroba rozwijała się i to do tego stopnia, że żona nie mogła już wstawać z łóżka. Teraz na niego spadł ciężar codziennych obowiązków. Początkowo sobie radził. Zakupy, pranie, sprzątanie. Gdy jednak w pracy przybyło obowiązków, stał się nerwowy. Po czterech miesiącach przyszedł kryzys. Sterty bielizny w łazience, nieposprzątane mieszkanie… Sam nie wie, jak to się stało, że zaczął myśleć o ucieczce… Zmienić życie, zapomnieć, uciec… Nie tak wyobrażał sobie małżeństwo. Ta pokusa zastała go późno w nocy. Siedział w kuchni przy zapalonej lampie i nerwowo marszczył czoło. Wtedy przypomniał sobie dzieciństwo. Stanął mu przed oczami obraz matki, która cierpiała na przewlekłą chorobę. Przypomniał sobie, jak obudził się kiedyś w środku nocy i poczuł pragnienie. Wstał i żeby dotrzeć do kuchni, do lodówki, musiał przejść obok pokoju rodziców. Drzwi były uchylone. Paliła się nocna lampka. Tato siedział nieruchomo na skraju łóżka mamy. W ręku trzymał różaniec. „ Tato co z mamą? Lepiej?” „ Chyba tak, zasnęła”. „To się połóż i trochę wypocznij”. „Nie, synku, ja tu jeszcze posiedzę. Mama może się obudzić i czegoś potrzebować”… Teraz dopiero uświadomił sobie, jak bardzo ojciec kochał jego matkę. Ogarnęło go wzruszenie. Poszedł do chorej żony. Spała. Delikatnie pogłaskał ją po policzku. Otwarła oczy; zobaczył w nich wdzięczność.

Rzeka jest rzeką, gdy płynie; ptak jest ptakiem, gdy lata; kwiat jest kwiatem, gdy kwitnie, a człowiek jest człowiekiem, gdy kocha…

Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński mawiał: Jeżeli rodzina będzie rozbita w proch, zmaterializowana, niezdolna do ofiar, jeżeli nie będzie zdolna uszanować rodzącego się życia, ale stanie się mordownią dla Polaków, wtedy słusznie będziemy się lękać o naród. To w rodzinie pod sercem matek kryje się naród.

Zadań rodziny zatem nie można ograniczyć tylko do prokreacji i wychowania, chociaż te stanowią jej podstawę (List do rodzin, JP II, str. 44). Rodzina stanowi kolebkę i najskuteczniejsze narzędzie uczłowieczania człowieka, zwłaszcza w czasach, kiedy nasze społeczeństwo odczuwa coraz mocniej skutki depersonalizacji i umasowienia, stąd ucieczka człowieka w alkoholizm, narkomanię, przemoc, terroryzm. Tylko zdrowa rodzina jest zdolna do budowania świata bardziej ludzkiego, poprzez zachowywanie i przekazywanie pozytywnych wartości, poprzez uzdalnianie do poświęceń dla innych.

W budowaniu takich rodzin niech nam towarzyszy Matka Boża z Góry Karmel. Nośmy szkaplerz z wielką ufnością w pomoc Maryi, ale dbajmy także o to, by odwdzięczać się Maryi naszym codziennym życiem. Jej kult powinien zaowocować naszymi dobrymi uczynkami i życiem zgodnym z przykazaniami Bożymi i wymogami Ewangelii. Dajmy świadectwo naszej przynależności do Rodziny Chrystusa i Jego Matki poprzez słuchanie Bożego słowa i pełnienie woli Ojca, który jest w niebie. Niechaj z naszych ust wychodzi zawsze dobre słowo, uśmiech i życzliwość dla drugich, niechaj zaistnieje uczciwość w pracy, przykładne życie rodzinne i małżeńskie. Nasze nabożeństwo do Maryi ma zawsze iść w parze z życiem miłym Bogu. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mt 12, 50). Amen.

fot. karmelgdynia.pl

BRAK KOMENTARZY