Pośród prezentów, jakie otrzymałem podczas pierwszej Komunii była książka zatytułowana: „Znak Jonasza” autorstwa Thomasa Merona. Zawiera ona zapiski autora z lat 1946-1952, tj. przygotowanie do uroczystych ślubów wieczystych, święcenia, pierwsze lata kapłaństwa. Książka trudna w zrozumieniu dla człowieka dorosłego a całkowicie niezrozumiała dla dziecka.

Dzisiejsza Ewangelia przywołuje scenę, która stoi u źródła tytułu tej książki. Jezus odwołuje się w niej do wydarzeń opisanych przez Księgę Jonasza, która jest przypowieścią o miłosierdziu Bożym w stosunku do każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia. Dla autora tej księgi Bóg jest Bogiem wszystkich; Żydów i nie-Żydów. Wszyscy mają prawo do miłosierdzia Bożego. Wszyscy mogą zostać ocaleni, jeśli tylko się nawrócą. Jedyną przeszkodą w przyjęciu miłosierdzia Bożego może być sam człowiek.

Podejmijmy więc krótką refleksję na temat „znaku Jonasza”, w nadziei, że przyniesie to pożytek duchowy młodym uczestnikom dzisiejszej Eucharystii.

  1. EWANGELIA (Mt 12,38-42)

a. „Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: Nauczycielu”. Zanim zadadzą pytanie uczeni w Piśmie i faryzeusze najpierw nazywają Jezusa „Rabbi”, tj. „Nauczycielu”. W obliczu licznych wcześniejszych zniewag znoszonych przez Jezusa z ich strony, w obliczu nazywania Go „opętanym”, użyty tym razem tytuł „Nauczycielu” zdaje się uznawać autorytet Jezusa, schlebiać Mu i nobilitować jego osobę. Niestety, tak zniewagi, jak i pochlebstwa pochodziły z ich złego serca. Gdy znieważali Jezusa (nazywając Go „opętanym”), wtedy On odpowiadał im łagodnie. Gdy natomiast Mu schlebiali („Nauczycielu”), odpowiada im surowo, dając dowód panowania nad swoimi emocjami. Ani wcześniej nie unosił się gniewem, ani teraz nie ulega pochlebstwu (por. Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię św. Mateusza XLIII,1).

Chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie. Uczeni w Piśmie i faryzeusze domagają się znaku z nieba (Mt 16,1) na potwierdzenie mesjańskiego posłannictwa Jezusa. Podczas gdy „Grecy szukają mądrości” – pisze św. Paweł w 1Kor 1,22 – natomiast Żydów przekonywały wyłącznie znaki Bożej mocy, czyli cuda. Przekonywało ich dokonanie czegoś niemożliwego do spełnienia przez zwykłego człowieka (J 3,2), czegoś, co świadczyłoby o tym, że Bóg jest z nim. Greków można było przekonać „mądrością”, tj. drogą rozumowania filozoficznego, Żyd biblijny natomiast dawał wiarę temu, kto czynił cuda. Temu, kto – podobnie jak Mojżesz czy Aaron – potwierdził prawdziwość swoich słów znakami mocy.

Do tego samego tematu znaków nawiąże ponownie Mateusz w rozdziale szesnastym swojej Ewangelii: „Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę, prosili o ukazanie im znaku z nieba. Lecz On im odpowiedział: „Wieczorem mówicie: „Będzie piękna pogoda, bo niebo się czerwieni”, rano zaś: „Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione”. Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie możecie? Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza”. Z tym ich zostawił i odszedł” (Mt 16,1-4; por. Mk 8,10-13).

Wyrażona przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów prośba o znak była w istocie wyrazem ich niewiary w Jezusa Mesjasza (por. Mt 17,17). Osoby domagające się od Niego znaku są porównane do Izraela w momencie jego odwrócenia się od Boga. Podobnie adresaci działalności Jezusa nie przyjmują ani Jego cudów, ani nauczania, przeszkadzają w osiągnięciu tego, do czego zmierza cała Jego działalność, a mianowicie – udaremniają nawrócenie i uwolnienie się od grzechów.

 b. Plemię przewrotne i wiarołomne     

Plemię przewrotne i wiarołomne” – tak nazywa ich Jezus. Innym razem nazwie ich „plemieniem żmijowym” (Mt 3,7; 12,34), „niewiernym i przewrotnym” (Mt 17,17). Dlaczego Jezus tak surowo ocenił pokolenia jemu współczesne? Czy dlatego – jak mówi Orygenes – bo opuścili Prawdę a poślubili kłamstwo (Fragmenty do Ewangelii Mateusza, 274). „To pokolenie było złe, ponieważ diabeł miał na nich ogromny wpływ” doda ten sam Orygenes. Jezus nazwie współczesne Mu pokolenie gorszym od Niniwitów, ponieważ tamci – mimo swojej przewrotności – nawrócili się, podczas gdy ono nie chce się nawrócić i nadal trwa w swoim uporze.

Przewrotność owego pokolenia polegała na lekceważeniu Boga. Za tę cechę krytykowali Żydów już wcześniejsi prorocy: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie. Biada ci, narodzie grzeszny, ludu obciążony nieprawością, plemię zbójeckie, dzieci wyrodne! Opuścili Pana, wzgardzili Świętym Izraela, odwrócili się wstecz” (Iz 1,3-4; por. Jer 8,3-4). Podobnie gorzką ocenę wydał autor Księgi Mądrości: „Lecz karząc powoli, dawałeś miejsce nawróceniu, chociaż dobrze wiedziałeś, że ich pochodzenie nikczemne, a złość ich jest wrodzona i nie odmieni się ich usposobienie na wieki, bo to było plemię od początku przeklęte” (Mdr 12,10-11).

Natomiast Ewangelista Mateusz zdaje się upatrywać przewrotności tego pokolenia w nawrocie do ducha nieczystości, po wcześniejszym oczyszczeniu duchowym. „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje. Wtedy mówi: ‘Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem’; a przyszedłszy zastaje go niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni. Tak będzie i z tym przewrotnym plemieniem” (Mt 12,43-45).       Stan faryzeuszów domagających się od Jezusa znaku był gorszy niż przed rozpoczęciem Jego działalności.

c. znak proroka Jonasza

„Ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza”. Co to jest „znak proroka Jonasza”? Tym „znakiem” był kiedyś sam Jonasz (grecki dopełniacz apozycji). Zapowiadając „znak Jonasza”, Jezus ustanowił tym samym Jonasza swoim „typem”. Typ – w egzegezie biblijnej – to różne zagadnienia, wydarzenia, osoby, lub obiekty ze Starego Testamentu, które są traktowane jako zapowiedź tego co miało nastąpić w Nowym Testamencie (por. 1Kor 10,11). Jonasz był wiec typem zapowiadającym śmierć i zmartwychwstanie. Jezus przywołuje znak Jonasza jako przenośnię własnej śmierci i swoich ponownych narodzin.

Podobnie jak kiedyś wysłannikom Jana dopytującym się, czy Jezus jest Mesjaszem, tak i teraz nasz Pan nie dał wprost odpowiedzi. Zamiast znaku w teraźniejszości, Jezus obiecuje znak w przyszłości. Obiecuje, że tym znakiem będzie jego osoba. Dopiero w ten sposób można zrozumieć, dlaczego Jezus, który po tej wypowiedzi czynił przecież następne cuda, mówi: „żaden znak nie będzie mu dany”. Nie będzie dany, ponieważ to Ja – mówi Jezus – kiedy zmartwychwstanę, stanę się ostatecznym znakiem od Boga. Potwierdza to Ewangelista Łukasz: „Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia” (Łk 11,30). Jezus nie potrzebuje żadnego innego świadectwa poza Nim sobą.

A zatem Jezus zapowiada znak, który będzie szczytowym objawieniem Jego tożsamości. Podobnie jak Jonasz po trzech dniach i po trzech nocach został uwolniony z wnętrza wielkiej ryby (Jon 2,1-11), czyli z otchłani śmierci, tak i  Jezus, po trzech dniach od swojej śmierci zmartwychwstanie. Wobec tego znaku wszystkie inne cuda zbledną. Jeśli Jezusowe zmartwychwstanie nie skłoni człowieka do wiary i przemiany życia, nic innego nie będzie go w stanie przekonać.

Wspomniane w tym kontekście „trzy dni” mają znaczenie symboliczne. odwołując się do nich Jezus prorokował o swojej śmierci i zmartwychwstaniu mówiąc: „Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować” (Mt 26,61). W judaizmie panowało bowiem przekonanie, że Bóg nie pozostawi człowieka sprawiedliwego dłużej niż „trzy dni”  w grobie (np. Rdz 42,17n; Wj 19,11.16; Oz 6,2). Wierzono też, że „prawdziwa” śmierć człowieka następuje dopiero po trzech dniach od jego skonania. Do tego czasu zmarły ciągle jeszcze pozostaje zawieszony między życiem i śmiercią. Jego dusza ciągle jeszcze przebywa w jego ciele i dopiero po trzech dniach definitywnie opuszcza człowieka. Stąd ogłoszenie zmartwychwstałym kogoś, kto „ożyłby” w czasie krótszym niż trzy dni, nikogo by wówczas nie przekonało.

  1. EUCHARYSTIA „ZNAKIEM JONASZA” 

a. Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam, że człowiek bywa pamiętliwy i niechętny do przebaczania. Dowodem tego słowa Jonasza niezadowolonego z Boga gotowego do przebaczania bałwochwalcom: „Panie, […] postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą człowieka” (Jon 4,2).

Tymczasem Bóg – odmiennie niż człowiek – jest pełen dobroci i łaskawości. Nie jest okrutny i mściwy, ponieważ jest Ojcem wszystkich ludzi. On też pragnie niezmiennie ocalenia swoich dzieci. „Czy Bóg jest Bogiem tylko Żydów? Czy nie pogan także? Tak jest, i pogan” (Rz 3,29). Chce ocalenia wszystkich plemion, ludów i narodów. On wszędzie oczekuje nawrócenia i pragnie ratować grzeszników niezależnie od ich narodowości, koloru skóry, czy płci. I to jest dla każdego z nas – gdziekolwiek mieszkamy – Dobra Nowina.

b. By człowiek się nawrócił potrzebna mu jest pomoc. Potrzeba mu Bożego posłańca, który uzmysłowi grzesznikowi jego stan i wezwie go do nawrócenia. Potrzebny jest ktoś, kto będzie głosić napomnienie (kêrykson to kêrygma; Biblia Tysiąclecia – „głoś jej upomnienie”; Biblia Gdańska – „każ przeciwko niemu”). potrzebny jest ktoś, kto wcześniej przeszedł przez doświadczenie śmierci i ożył. „Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego (Jon 3,4-5).

Jak ocalenie dla jednego miasta przyszło przez głoszenie upomnienia przez jednego Jonasza, tak ocalenie dla całej ludzkości przyszło przez Jezusa: „Bóg uwierzytelnił Jezusa wobec wszystkich ludzi przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz 17,31). Nie wystarczyła Jego śmierć, aby wykazać, że Jezus naprawdę jest Synem Bożym i oczekiwanym Zbawicielem. potrzebne było Jego zmartwychwstanie. „Wiarą chrześcijan – podkreślił św. Augustyn – jest zmartwychwstanie Chrystusa”.

Jak odpowiadam osobiście na zmartwychwstanie Pana i głoszenie Jego Dobrej Nowiny? Św. Paweł pisze: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych — osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9). Tak, w zmartwychwstaniu Jezusa nasza historia odzyskuje swój sens. Nie jest już grą ślepych sił, niezliczonych przypadków, fatalizmów czy determinizmów, ale procesem zmierzającym do swojego wypełnienia się w Bogu. W zmartwychwstałym Jezusie nasze życie zmierza ku zbawieniu.

Ten zmartwychwstałego Chrystus spotyka nas w każdej Eucharystii. W Eucharystii zmartwychwstały Pan jest prawdziwie obecny pośród nas. W Eucharystii „Duch Święty, który przemienia chleb i wino w Ciało i Krew Chrystusa, przemienia także tych, którzy je przyjmują z wiarą, w członków Ciała Chrystusa, tak iż Kościół jest rzeczywiście sakramentem jedności ludzi z Bogiem i między sobą” (Benedykt XVI, Eucharystia to skarb Kościoła. Anioł Pański – 26.06.2011). Tak więc, w jakimkolwiek miejscu na świecie znajdzie się Polak, tam nigdzie nie jest sam. W każdym zakątku ziemi może spotkać zmartwychwstałego Pana. Tam wszędzie spotyka „znak Jonasza”. Wszędzie możemy być w komunii z Panem, a zatem także z braćmi i siostrami. W komunii znacznie głębszej, aniżeli w jakiejkolwiek wspólnocie narodowej.

ZAKOŃCZENIE

Zakończmy dzisiejszą refleksję słowami zgody na pełnienie naszej chrześcijańskiej misji, która została wypowiedziana przez modlitwę proroka Jonasza. On to – podobnie jak Herakles, Perseusz czy Jazon – z wnętrzności wielkiego potwora, albo – jak twierdzi tradycja rabinacka – z wnętrzności Szeolu zwerbalizował nasze myśli:

„W utrapieniu moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział.
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos.
Rzuciłeś mnie na głębię, we wnętrze morza, i nurt mnie ogarnął.
Wszystkie Twe morskie bałwany i fale Twoje przeszły nade mną.

Rzekłem do Ciebie: Wygnany daleko od oczu Twoich,
<jakże choć tyle osiągnę, by móc> wejrzeć na Twój święty przybytek?
Wody objęły mnie zewsząd, aż po gardło, ocean mnie otoczył, sitowie okoliło mi głowę.
Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zostały poza mną na zawsze.

Ale Ty wyprowadziłeś życie moje z przepaści, Panie, mój Boże!
Gdy gasło we mnie życie, wspomniałem na Pana,
a modlitwa moja dotarła do Ciebie, do Twego świętego przybytku.
Czciciele próżnych marności opuszczają Łaskawego dla nich.
Ale ja złożę Tobie ofiarę, z głośnym dziękczynieniem.
Spełnię to, co ślubowałem. Zbawienie jest u Pana”.

Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd” (Jon 2,2-11).

Warszawa, 18.07.2016 r.