Nie będziesz zabijał! Katecheza na temat V przykazania Dekalogu (katedra poznańska)

23-08-2015
0
11664

O ile pierwsze cztery przykazania sprawiają wrażenie pewnej rozwlekłości, o tyle przykazanie piąte, szóste i siódme uderzają nas swoją lakonicznością. Wszystkie one składają się tylko z jednego czasownika poprzedzonego przeczeniem (hebr. lo’ tirşah). „Nie będziesz zabijał!”. Forma tych trzech przykazań jest lapidarna i jednoznaczna. Każde z nich odnosi się do ochrony elementarnych dóbr człowieka: najpierw życia, następnie małżeństwa, a potem własności.

Wśród nich znajduje się przykazanie piąte. Jest to jeden z najbardziej ważkich tekstów Starego Testamentu, w którym religia Izraela wyraziła swoją jednoznaczną troskę o ochronę życia. „W samym centrum tego porządku leży przykazanie «nie zabijaj» – zakaz stanowczy i absolutny, który równocześnie afirmuje prawo każdego człowieka do życia: od pierwszej chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Prawo to w sposób szczególny bierze w obronę ludzi niewinnych i bezbronnych” (Jan Paweł II, Homilia na lotnisku wojskowym, Radom – 4.6.1991).

Dlaczego Mojżesz – gdy pod Synajem były zgromadzone tysiące ludzi – zamiast powiedzieć „Nie zabijajcie”, powiedział „Nie zabijaj”, tak jakby Pan Bóg zwracał się nie do całego tłumu, ale tylko do jednego człowieka? „Mojżesz – powie Filon Aleksandryjski – chciał dać czytelnikom Pisma Świętego wspaniałą naukę, że mianowicie każdy poszczególny człowiek, jeśli przestrzega Prawa i jest posłuszny Bogu, jest tak wartościowy jak cały i bardzo liczny naród, a nawet więcej, jak wszystkie narody, a jeżeli wolno iść dalej – jak cały wszechświat” (O Dekalogu, 37, w: Filon, Pisma, Warszawa 1986, 220).

 1.         ASPEKT BIBLIJNY

Piąte przykazanie znajdziemy w Biblii znowu w dwóch wersjach; w Księdze Wyjścia i Księdze Powtórzonego Prawa (Wj 20,13; Pwt 5,17).

 

Wj 20,1 Nie będziesz zabijał!”                                Pwt 5,1 „Nie będziesz zabijał!”

 a.                  Zbrodnia

 W obu wersjach „zabójstwo” człowieka określane jest hebrajskim słowem rāşah (rāşah , w: Theological Dictionary of the Old Testament, red. G. Johannes Botterweck – Helmer Ringgren – Heinz-Josef Fabry, vol. XIII, Grand Rapids, 2004, 630-640). Zdaje się, że wybór tego słowa nie jest przypadkowy, różni się ono bowiem od słowa harag, oznaczającego zadawanie śmierci podczas wojen. Różni się także od hebrajskiego hemit, oznaczającego zazwyczaj skazywanie na śmierć lub wykonanie wyroków śmierci na zbrodniarzach (Angelo Penna, Il decalogo nell’interpretazione profetica, w: tenże (red.) Fondamenti biblici della teologia morale, Brescia 1973, 83-116). Użycie słowa rāşah wskazuje na prowokowanie czyjeś śmierci, na przelewanie niewinnej krwi oraz umyślne spowodowanie śmierci bliźniego. Ten wyraz oznacza zawsze samowolne, wypływające z pobudek czysto osobistych, nierzadko zaplanowane i będące wyrazem egoizmu lub zemsty uśmiercenie drugiego człowieka. W języku polskim najlepiej odpowiada mu czasownik: „mordować”. W zwiazku z tym właściwy polski przekład piątego przykazania winien brzmieć: „Nie będziesz mordował!” (abp Henryk Józef Muszyński, Dekalog, Gniezno 1993, 116).

 Jako że przykazanie to nie mówi wprost, kogo nie należy zabijać, dlatego odwołują się do niego zarówno zagorzali wegetarianie (dostrzegający w nim zakaz zabijania zwierząt) jak i wszelkiego rodzaju pacyfiści (dla który jest to bezwzględny zakaz zabijania ludzi). Świadkowie Jehowy dopatrują się w tym również zakazu podejmowania służby wojskowej. Tymczasem hebrajskie słowo şah, użyte w formule przykazania, nie odnosi się do zabijania w ogóle, lecz do zabijania człowieka; jest ono powszechnie rozumiane jako zakaz niesprawiedliwego odebrania życia innemu człowiekowi. W Starym Testamencie wyraz ten nigdy nie oznacza nieumyślnego zabójstwa, ani zabijania podczas wojny, ani też do kary śmierci wymierzonej przez Boga lub przez prawowity trybunał ludzki, nie dotyczy też uśmiercania zwierząt (Ks. Alojzy Drożdż, Dekalog, cz. 2, Tarnów 1994, 18).

 Oczywiście, treści tego przykazania nie wolno sprowadzać tylko do etymologicznej wymowy słowa şah. Ważne jest całe orędzie biblijne, stojące na straży nienaruszalności i integralności życia ludzkiego. Orędzie to dochodzi do głosu już na pierwszych kartach Księgi Rodzaju, gdzie mowa o Kainie i Ablu: „Rzekł Bóg: Cóżeś uczynił? Krew brat twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie” (Rdz 4,10-12).

Także podczas zawierania przymierza z Noem autor natchniony przytacza ostrzeżenie dotyczące świętości ludzkiego życia: „Upomnę się – mówi Bóg – o waszą krew przez wzgląd na wasze życie; upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u człowieka o życie człowieka i u każdego – o życie brata” (Rdz 9,5-6).

Grzech zabójstwa został napiętnowany – w X wieku przed Chr. – w wystąpieniu proroka Natana przeciwko morderstwu, jakiego dopuścił się Dawid na Uriaszu, jednym ze swoich dowódców (2 Sm 12,1-14). W IX wieku prorok Eliasz wystąpił przeciw zamordowaniu Nabota, które się dokonało za namową Jezabel, żony króla Achaba (1 Krl 21,1-29).

Morderstwo było zbrodnią, którą jednoznacznie potępiali także prorocy (Iz 1,15.21; 26,21; 33,15; 59,3.7; 66,3; Jer 2,34; 7,6.9; 26,15; Ez 22,27; Am 1,3-5.11-15; Oz 4,2; Mi 3,10; 7,2; Ab 14).

Potępiali je wyraźnie starotestamentalni mędrcy:

„Sześciu rzeczy nienawidzi Jahwe,

siedem jest odrazą dla jego duszy:

oczy wyniosłe, język kłamliwy,

ręce przelewające krew niewinną,

serce knujące niecne zamiary,

nogi pospiesznie biegnące do występku,

fałszywy świadek, co roznosi kłamstwa,

i taki, co wzbudza spory wśród braci” (Prz 6,16-19).

Starotestamentalnym uzasadnieniem nienaruszalności ludzkiego życia jest silne przekonanie, że tylko Bóg jest jedynym i prawdziwym Dawcą i Panem życia ludzkiego (Ps 104,29-30; Pwt 32,39).

Zbiorowe zabijanie, czyli wojnę uzasadniano w Stary Testamencie troską o obronę Ludu Bożego i traktowano ją jako ostateczną konieczność (np. Lb 10,9; Pwt 20,13.16; 21,10; 33,29; l Mch 3,2). Można się o tym przekonać m.in. na podstawie opowiadań o walce Izraelitów z Amalekitami w czasie wędrówki przez pustynię (Wj 17, 8-6), o następnych walkach podejmowanych przez Mojżesza (Lb 32) i Jozuego (Joz 1-12), o wojnach z czasu sędziów (Sdz), Saula (l Sm4; 11,1-15; 13; 14,1-23; 31, 1-7; 2 Sm 1,19-27), Dawida (2 Sm 5,6-10.17-25; 8,2.13n; 23,13-17; 21,15-22) i wszystkich innych wojnach opisanych przez Księgi Królewskie i Księgi Kronik. Bodajże najszersze uzasadnienie konieczności prowadzenia wojny przedstawiły Księgi Machabejskie. Juda Machabeusz: „Oddając się w opiekę Stwórcy świata, upomniał swoich żołnierzy, aby mężnie aż do śmierci walczyli za prawa, świątynię, miasto, ojczyznę i zwyczaje ojczyste” (2 Mch 13,14). Wreszcie Szymon wyznaje: „mścić się będę za swój naród, za świątynię, za żony i dzieci wasze” (1 Mch 13,6). Wojny traktowano nieraz jako zmagania wojenne samego Boga (np. 1 Sm 17,47; 18,17; 25,28) a – po niewoli babilońskiej – prorocy zapowiadali walkę Jahwe z Jego przeciwnikami, która doprowadzi do pokoju czasów ostatecznych (Iz 59,15b-20; 63, l-6.19b-64, 1; Za 9,1-10, 12; 14,3).

Stary Testament potępia jednocześnie wojny domowe, takie jak np. bunt Abimeleka (Sdz 9,22-57), bunt Absaloma (2Sm 15-19), powstanie Szeby (2Sm 20,1-26). Piętnuje również polityczne morderstwa, jakich dopuścił się Joab na Abnerze i Amasie (2 Sm 3,22-38; 20,8-13; l Krl 2,5n) oraz zbrodnie Jehu, który wymordował prawie wszystkich członków królewskiego rodu Omrydów (2Krl 9, 1-10, 25).

Okrutne prawo cheremu, które zobowiązywało Izraelitów do całkowitego zniszczenia zdobytych na wojnie miast i wymordowania wszystkich ich mieszkańców (Lb 21,1-3; Pwt 7,1-2.16; 12,29; 19,1; 20,16-18; Joz 6; Sdz 1,17; 1 Sm 15) tłumaczy się zazwyczaj nie tyle jako opis historycznego faktu, ale jako wyraz zastosowanego rodzaju literackiego, podobnego do tego, jaki zastosował Jezus, kiedy zalecał odcięcie ręki lub wdłubanie oka, gdyby miało to powstrzymać człowieka od grzechu. rady tej nie sposób traktować dosłownie (Mt 5,29; 18,9) (Papieska Komisja Biblijna. Natchnienie i prawda Pisma świętego. Kielce 2014, 208).

W starożytnym Izraelu zdarzały się czasami zabójstwa niezamierzone. Sprawca takiego czyny mógł schronić się w mieście azylu i w – jeśli udowodnił swoją niewinność przed tamtejszym sądem – mógł uniknąć śmierci z rąk mściciela, a po śmierci najwyższego kapłana bezpiecznie wrócić do swojej posiadłości (Lb 35,9-34; Pwt 19,1-13).

Faktyczne morderstwo nie jest – ściśle rzecz biorąc – jedynym przedmiotem piątego przykazania. Człowieka można przecież zabić drugiego także w sensie duchowym (można zabić go słowem, można w nim zabić dobro, można go pozbawić nadziei, można w nim zabić poczucie sprawiedliwości). W szerszym tego słowa znaczeniu jest to również zabójstwem, bo człowiek bez żadnej nadziei nie może żyć. Dlatego przykazanie: Nie będziesz zabijał! przeciwstawia się nie tylko morderstwom, ale także wszelkim czynom, które szkodzą zdrowiu i życiu bliźniego, przybliżając tym samym chwilę jego śmierci. Z ducha tego przykazania wynikają więc zakazy okaleczeń cielesnych (Wj 21,24-25; Kpł 24,19-20; Pwt 19,21). W jego duchu został również sformułowany nakaz Pwt 25,2-3, który postanawia, by wymiar kary chłosty odpowiadał wymiarowi winy. W tym samym duchu Syracydes zauważył, że zabójstwem – sensu largo – jest również okradanie ubogich: „Zabija w ofierze syna w obecności jego ojca ten, kto składa ofiarę z własności ubogich. – Chleb nędzarzy jest życiem ubogich, a kto ich go pozbawia, jest człowiekiem krwawym. Zabija bliźniego ten, kto mu odbiera środki do życia, przelewa krew ten, kto robotnika pozbawia zapłaty” (Syr 34,20-22).

Przerywanie ciąży – które w naszych czasach stało się plagą wyniszczającą narody – w starożytnym Izraelu prawdopodobnie było zjawiskiem dość rzadkim. Jedyny nakaz, który dotyczy tej sprawy jest zawarty w Księdze Wyjścia 21,22-23. Nakazuje on wypłacić odszkodowanie pieniężne mężowi kobiety, która podczas bójki dwu mężczyzn została nieumyślnie potrącona tak, że doszło do poronienia. Mąż owej kobiety wyznaczy wysokość odszkodowania. Przyczyną powstrzymującą Izraelitów od przerywania ciąży musiało być zakorzenione w ich świadomości przekonanie o wielkiej godności ojcostwa i macierzyństwa a także związane z nim pragnienie licznego potomstwa (zob. np. Rdz 15,5; 12,1; 16, l-2; 19,30-38; 30,l-2; l Sm 1,2-28). Należy jednak dodać, że Septuaginta – komentując tekst Wj 21, 22-23 – nadaje mu ostrzejsze znaczenie: „Jeśliby się bili dwaj mężczyźni i uderzyli kobietę brzemienną i gdyby wyszło jej dziecię jeszcze nie ukształtowane, to należy zapłacić karę. To, co nałoży mąż tej kobiety, winny da przez sędziów polubownych. Jeśliby zaś było ono już ukształtowane, da duszę za duszę”.

 Samobójstwo w starożytnym Izraelu nie było wprost potępione, lecz pośrednio zabronione przez teksty, w których Bóg występuje jako jedyny Pan ludzkiego życia. Biblia kilkakrotnie wspomina przypadki targnięcia się na własne życie ludzi będących w niebezpieczeństwie śmierci, śmiertelnie rannych, albo pragnących zemsty. Tak dzieje się w opowiadaniu o samobójstwie Samsona, który ponosi stosowną karę za odstąpienie od ślubowania, doprowadza do zawalenia się świątyni Filistynów, aby razem z nimi zginąć pod jej gruzami (Sdz 16,23-31). Podobnie dzieje się w przypadku Saula i jego giermka, którzy rzucili się na własne miecze, aby nie wpaść w ręce Filistynów (l Sm 31,3-5). Abimelek każe dobić siebie, aby uniknąć hańby bycia zabitym przez kobietę (Sdz 9,50-54). Achitofel powiesił się, gdy Absalom nie posłuchał jego rozsądnej rady co do sposobu prowadzenia walki z Dawidem (2 Sm 17,23). w żadnycm z tych przypadków Stary Testament nie wydaje bezpośredniego moralnego osądu na temat tego, co się stało. Kapłan Razis – z okresu wojen machabejskich – otrzymuje nawet pochwałę za to, że odbiera sobie życie: „Wolał bowiem w szlachetny sposób umrzeć, aniżeli złoczyńcom wpaść w ręce i być przedmiotem zniewag wymierzonych przeciwko jego szlachetnemu pochodzeniu” (2Mch 14,42).

Na temat samobójstwa – w czasach bliskich Jezusowi – Józef Flawiusz snuje – w duchu stoickim – następujące rozważanie: „Zadać sobie śmierć jest czynem bohaterskim – powie ktoś inny. Nie, przeciwnie, jest to rzecz jak najbardziej haniebna, tak jak, moim zdaniem, największym tchórzem jest sternik, który z obawy przed złą pogodą sam dobrowolnie zatapia swój okręt jeszcze przed burzą. Co więcej, samobójstwo jest obce także wspólnej naturze wszystkich istot żyjących i stanowi akt bezbożności względem naszego stwórcy, Boga. Nie ma takiego zwierzęcia, które by dobrowolnie szukało śmierci albo samo ją sobie zadawało. W naturze bowiem jest silnie zakorzenione prawo, którym jest chęć życia. Dlatego to za wrogów uważamy tych, którzy chcą nas otwarcie go pozbawić, a karzemy tych, którzy pragną uczynić to podstępnie.

Czyż waszym zdaniem nie ściągnie na siebie gniewu Bożego człowiek, kiedy znieważy jego dar? Bo od niego przecież otrzymaliśmy nasze istnienie i jego woli pozostawiamy także decyzję, kiedy ma nastąpić jego kres. Wszyscy mają ciało śmiertelne, utworzone ze zniszczalnej materii, dusza zaś jest po wsze czasy nieśmiertelna i jako część Boga zamieszkuje w naszych ciałach. Jeśli ktoś zaprzepaści dobro powierzone mu przez innego człowieka albo niewłaściwie się nim rozporządzi, uchodzi za człowieka podłego i nie zasługującego na zaufanie. A gdy ktoś z własnego ciała usuwa depozyt Boży, czyż może sądzie, że ukryje się przed tym, którego w ten sposób znieważył? A dalej poczytuje się za rzecz słuszną karanie sług, którzy zbiegli, nawet jeśli opuszczają złych panów, a my sami, jeśli uciekamy od Boga, najlepszego pana, nie popełniamy naszym zdaniem czynu bezbożnego? Czyż nie wiecie, że ludzie, którzy schodzą ze świata zgodnie z prawem natury i oddają dług otrzymany od Boga, kiedy dawca pragnie go odebrać, osiągają chwałę wieczną, domy i rodziny ich mają bezpieczne trwanie, dusze zaś pozostają czyste i posłuszne i otrzymują najświętsze miejsce w niebie, skąd po upływie wieków znów wstępują w nieskazitelne ciała?

Natomiast dla dusz tych, co w szaleństwie ręce przeciw samym sobie obracają, przeznaczone jest szczególnie ciemne miejsce w Hadesie, a Bóg, ich ojciec, karze także potomnych za grzechy przodków. Dlatego zbrodnię tę, którą tak Bóg nienawidzi, karze także najmędrszy prawodawca. Jest bowiem u nas postanowienie, aby ciała samobójców aż do zachodu słońca pozostawić nie pochowane, choć uważamy za rzecz zbożną uczcić pogrzebem nawet wrogów. U innych narodów prawo nakazuje nawet obcinanie od trupów takich samobójców prawej ręki, którą przeciw samym sobie obrócili, ponieważ uważa się, że jak ciało stało się obce dla duszy, tak ręka dla ciała. Słuszną tedy będzie rzeczą, towarzysze, jeżeli wybierzemy to, co słuszne, i nie będziemy dodawać do ludzkich nieszczęść jeszcze czynu bezbożnego względem naszego Stwórcy” (Flawiusz, Wojna żydowska, III,8,5).

Przeciwko pijaństwu – tj. – wadzie wyniszczającej ludzkie życie – występowali często prorocy (Am 4,11; Oz 4,11; 7,5; Iz 5,11-12.22; 28, 1.7-8; 56,12; Jer 51,39.57; Ez 44,21). Występowali przeciw niej także mędrcy Izraela. W Księdze Przysłów znajdziemy następujące pouczenie: „Nie patrz na wino, jak się czerwieni, jak pięknie błyszczy w kielichu, jak łatwo płynie [przez gardło]: bo w końcu kąsa jak żmija, swój jad niby wąż wypuszcza” (Prz 23,31-32). Syracydes z kolei zauważy: „Goryczą dla duszy jest wino wypijane w dużych ilościach, wśród podniecenia i zataczania się. Pijaństwo powiększa szał głupca na jego zgubę, osłabia jego siłę i klęsk mu przysparza” (Syr 31,29-30). Św. Paweł zalicza pijaków do ludzi, którzy nie osiągną królestwa Bożego, podobnie jak rozpustnicy, bałwochwalcy, cudzołożnicy, rozwiąźli, homoseksualiści, złodzieje, chciwcy, oszczercy i zdziercy (1 Kor 6,9-10; por. Prz 31,4-5; Tb 4,15; Iz 5,l1-12.22; 28,1.7-8; 56,12; Jer 51,39.57; Ez 44,21; Am 2,8; Oz 4,11; 7,3-5; Ha 2,15; l Kor 11,21; 1 Tm 3,8; Tt 2,3; 1 P 5,8).

Mędrcy Izraela piętnowali też marnowanie zdrowia i rujnowanie wiary, jakie następuje w konsekwencji związków z prostytutkami. Księga Przysłów napomina: „bo dołem głębokim jest nierządnica, a ciasną studnią jest obca niewiasta, czatuje jakby rozbójnik, pomnaża niewiernych w narodzie” (Prz 23,26-28).

Do piątego przykazania odniósł się także Jezus, wskazując na samo źródło, z którego legną się zabójstwa i piętnując nie tylko fizyczne, ale i duchowe zabójstwo:

„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam:

Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.

A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie.

A kto by mu rzekł: «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego” (Mt 5,21-22).

Zbawiciel uczy, że nie wystarczy nie mordować. On zabrania również wszystkiego, co może prowadzić do zabójstwa lub w jakikolwiek sposób przynosić uszczerbek życiu bliźniego, a więc zakazuje też zazdrości, gniewu i nienawiści a także pychy, pogardy i wszelkich innych uczuć, które łatwo stają się przyczyną działań przeciw życiu innej osoby i mogą się przejawić w raniących ją słowach oraz w czynach pozbawiających ją życia. „Co więcej, Chrystus żąda od swojego ucznia nadstawiania drugiego policzka, miłowania nieprzyjaciół. On sam nie bronił się i kazał Piotrowi schować miecz do pochwy (KKK, 2262). Dla Jezusa zewnętrzne działania są zawsze następstwem wewnętrznej dyspozycji człowieka, a także skutkiem motywów, które nim kierują a które tkwią w jego umyśle i sercu. Pogarda i nienawiść są zaprzeczeniem miłości i niosą w sobie zarodki śmierci, które zasługują na odrzucenie i to już na samym początku, zanim jeszcze zrodzą morderstwo w ścisłym tego słowa znaczeniu.

Podobnie radykalną ocenę etyczną gniewu i nienawiści przedstawia Pierwszy List Świętego Jana (1 J 3,11-15). Zwraca on uwagę na niezwykłą zbieżność zachodzącą pomiędzy brakiem miłości bliźniego, nienawiścią a zabójstwem. „Taka jest bowiem wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali. […] My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1 J 3,11.14-15). Teologia świętego Jana nie tylko wyklucza popełnianie zbrodniczego czynu, ale oczekuje pozytywnego działania; poświęcenia własnego mienia i życia dla drugich: „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas swe życie. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że jego brat cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boża?” (1 J 3,16-17).

Podobne nauczanie znajdziemy później u rabinów:

„Rabbi Izaak uczył: Oszczercy są jak ci, którzy przelewają krew…

Rabbi Eliezer uczył: Kto nienawidzi swojego bliźniego, należy do przelewających krew…

Rabbi Asaj uczył: Kto nienawidzi swojej żony, należy do przelewających krew…” (Derekh Erez, Pereq Hajozé, 13, wyd. Higge, New York 1935, s. 306-307; Jakob J. Petuchowski, Głos z Synaju, Kraków 1997, 74).

Przekaziciel tanaickiej doktryny wykładał w obecności Raw Nachmana bar Izaaka następującą naukę: „Kto zawstydza publicznie swego bliźniego, jest jak ktoś, kto przelał krew” (B. Baba Mezi’a 58 b. I).

Przykazanie „Nie będziesz zabijał!” odczytane w świetle nauki Chrystusa, odnosi się nie tylko do życia fizycznego, ale i duchowego. Przykazanie to oznacza również: „Nie zabijaj w sobie Chrystusa”, nie zabijaj w sobie tego zalążka życia wiecznego, jaki został w tobie ożywiony: „Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego” (Flp 3,18), „krzyżują w sobie ponownie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (Hbr 6,6). „Nie zabijaj to znaczy również pośrednio: Nie niszcz niczego, co stanowi o bogactwie ludzkiego istnienia: cielesnego, duchowego, nadprzyrodzonego; lecz przeciwnie – przykładaj się ze wszystkich sił do podtrzymywania i pogłębiania tego bogactwa” (kard. Karol Wojtyła, Kraków – 12.02. 1977).

b.                 Kara

Człowieka, który w starożytnym Izraelu dopuścił się morderstwa Prawo skazywało na śmierć; morderstwo popełnione świadomie i dobrowolnie z całą bezwzględnością karano śmiercią. Mówiąc o karze – wymierzonej przez Boga lub ludzką sprawiedliwość – za morderstwo Stary Testament posługuje się czasownikami mut (np. Wj 11,5; 30,20 + Pwt 17,6; 2 Krl 14,6) lub harag (np. Kpł 20,16; Pwt 13,10).

„Ktokolwiek zabije człowieka, będzie ukarany śmiercią. […] Ktokolwiek skaleczy bliźniego, będzie ukarany w taki sposób, w jaki zawinił. Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony. […] Jednakowo będziecie sądzić i przybyszów, i tubylców, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 24,17.19-20.22; por. Wj 21,12; por. Pwt 19,10; 27,24).

 Według Starego Testamentu morderstwo winno być bezwzględnie ukarane – zgodnie z zasadą: życie za życie (por. Iz 26,21; Ez 24,7; Hi 16,18). Kara za zbrodnię zabójstwa miała na celu przywrócenie naruszonego porządku sprawiedliwości. Miała ona wykorzenić w narodzie zbrodnię i zapewnić mu pomyślność: „Jeśli jednak człowiek z nienawiści do swego bliźniego czatował na niego, powstał przeciw niemu, uderzył go śmiertelnie, tak iż tamten umarł, i potem uciekł do jednego z tych miast [ucieczki], starsi tego miasta poślą po niego, zabiorą go stamtąd i oddadzą w ręce mściciela krwi, by umarł. Nie zlituje się nad nim twoje oko, usuniesz spośród Izraela [przelanie] krwi niewinnego, by ci się dobrze powodziło” (Pwt 19,11-13). Karę miał wykonać „mściciel krwi”, czyli najbliższy krewny zamordowanego (Rdz 4,14-15; 9,6; Lb 35,19; por. 2Sm 14,11), dopiero po zapadnięciu sądowego wyroku (Pwt 19,12).

Nieco oględniej traktowano zamordowanie niewolnika przez jego właściciela; uważano tę zbrodnię za mniejsze przestępstwo niż zabicie człowieka wolnego. Właściciel podlega karze tylko w tym przypadku, gdy niewolnik umarł natychmiast. Nie ponosi natomiast żadnej kary, gdy niewolnik przeżyje „dzień lub dwa”. Uzasadniając tę drugą ewentualność prawodawca wskazuje na to, że niewolnik jest własnością właściciela.

Oprócz zawinionego zabicia niewinnego człowieka, prawodawstwo starotestamentalne przewidywało również karę śmierci za inne zbrodnie: za bałwochwalstwo (Wj 22,19; Kpł 20,1-5; Lb 25,1-5; Pwt 17,2-7), za bluźnierstwo (Kpł 24,15-16), za profanację szabatu (Wj 31,14-15; Lb 15,32-36), za uprawianie magii (Wj 22,17; Kpł 20,27), za fałszywe proroctwo (Pwt 18,20), także za porwanie i sprzedanie człowieka w niewolę (Wj 21,16; Pwt 24,7), za nierząd córki kapłana (Kpł 21,9), za stosunek płciowy z żoną ojca (Kpł 20,11), z synową (Kpł 20,12), z teściową (Kpł 20,14), z siostrą lub siostrą przyrodnią (Kpł 20,17), za cudzołóstwo (Kpł 20,10; Pwt 22,22; por. J 8, 5), za homoseksualizm (Kpł 18,22; 20,13), za zoofilię (Wj 22,18; Kpł 18,23; 20,15n; Pwt 27,21), a nawet za złorzeczenie rodzicom (Wj 21,15.17; Kpł 20,9; Pwt 21,18-21; 27,16),.

Uzasadnienie karania morderców śmiercią znajdujemy w opowiadaniu o potopie: „Kto przeleje krew człowieka, tego krew niech będzie przez człowieka przelana, bo człowiek stworzony został na obraz Boga” (Rdz 9,6). To uzasadnienie konieczności wymierzenia kary podkreśla wielką godność człowieka – jako obrazu Boga – i daje do zrozumienia, że zamach na życie człowieka Stwórca traktuje podobnie jak zamach na Niego samego. Ten zakaz dotyczy wszystkich ludzi, wszystkich potomków Noego, nie tylko samych Hebrajczyków, ponieważ każdy człowiek jest obrazem Bożym.

Rabini podają jeszcze inny powód, który z jednej strony nakazuje ostrożność w wydawaniu wyroków skazujących, lecz z drogiej – uzasadnia karanie zbrodniarzy:

„Sąd, który raz na siedem lat każe wykonać wyrok śmierci, będzie nazywany sądem przynoszącym zepsucie.

Rabbi Eleazar ben Azarjah powiedział: To się sprawdza także wtedy, gdy zdarza się to raz na siedemdziesiąt lat.

Rabbi Akiba i rabbi Tarfon powiedzieli obydwaj: Gdybyśmy zasiadali w Sanhedrynie, żaden człowiek nie zostałby stracony.

Rabbi Symeon ben Gamaliel sprzeciwił się temu: Wtedy jednak pomnożyliby oni morderców w Izraelu” (Miszna, Makkoth, 1, 10).

Dokładnie w czasach Jezusowych Filon Aleksandryjski – znawca Mojżesza i Platona – tak skomentuje treść przykazania: Nie zabijaj: „natura bowiem stworzyła człowieka najłagodniejszym stworzeniem, mającym zamiłowanie do życia towarzyskiego i społecznego, wezwała go do braterstwa i zgody, dając mu rozum, aby panował nad skłonnościami i utrzymywał harmonię w swej duszy. Kto więc zabija kogoś innego, powinien wiedzieć, że burzy prawa i ustanowienia natury, mądrze napisane w sercu na pożytek wszystkich. Niech wie również, że popełnia zbrodnię grabieży świątyni, ponieważ rabuje najdroższy skarb Boga. Jakaż bowiem świętsza i czystsza może być dla niego ofiara niż człowiek. Złoto i srebro, i drogie perły, i wszelkie inne najcenniejsze materie są to tylko bezduszne ozdoby równie bezdusznych gmachów. Tymczasem człowiek, najznakomitsze stworzenie, jest przez to, co w nim najlepsze, to znaczy duszę, bardzo blisko spokrewniony z najczystszą substancją nieba i, jak się to powszechnie mówi, z Ojcem wszechświata, ponieważ z wszystkich stworzeń na ziemi on jeden posiada w swoim umyśle najwierniejszy obraz i odzwierciedlenie wiecznej i najszczęśliwszej idei” (O Dekalogu, 37, w: Filon, Pisma, Warszawa 1986, 220-221).

Tle wystarczy na temat biblijnego nauczania dotyczącego przykazania: Nie będziesz zabijał. A teraz czas przejść do współczesnego nauczania moralnego i katechizmowego Kościoła katolickiego.

2.         ASPEKT MORALNY

Rozpocznijmy to od wspomnienia kilku zdań z nauczania św. Jana Pawła II w Radomiu: „Zauważmy jeszcze, że przykazanie: „Nie zabijaj” zawiera w sobie nie tylko zakaz. Ono wzywa nas do określonych postaw i zachowań pozytywnych. Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby” (Jan Paweł II, Homilia na lotnisku wojskowym, Radom – 4.6.1991).

Niestety, ta pozytywna perspektywa natrafia dzisiaj na bardzo poważną, zasadnicza przeszkodę. Zasadniczy problem związany z wprowadzeniem w życie piątego przykazania polega na tym, że od dawna, a dzisiaj z niezwykłą premedytacją i rozległością – mówi dalej Ojciec Święty – „na miejsce Bożego: «Nie zabijaj» postawiono ludzkie: «Wolno zabijać», a nawet: «Trzeba zabijać»” (Jan Paweł II, Homilia na lotnisku wojskowym, Radom – 4.06.1991).

Z tej racji chciałbym teraz przedstawić zagadnienia moralne dotyczące przestrzegania lub nie piątego przykazania w odniesieniu do trzech etapów życia ludzkiego: w odniesieniu do początku życia, środka życia i końca życia ludzkiego. najpierw te zagadnienia, które dotyczą początków życia.

A.        Początek życia

 a.         diagnostyka prenatalna

Tego rodzaju diagnostyka jest moralnie dozwolona, jeśli „szanuje życie oraz integralność embrionu i płodu ludzkiego, dąży do jego ochrony albo do jego indywidualnego leczenia… Sprzeciwia się prawu moralnemu wtedy, gdy w zależności od wyników prowadzi do przerwania ciąży. Diagnostyka nie powinna pociągać za sobą wyroku śmierci” (KKK, 2274).

Diagnoza przedporodowa może dostarczyć cennych danych o stanie zdrowia embrionu lub płodu, gdy znajdują się jeszcze w łonie matki; umożliwia lub pozwala przewidzieć wcześniej i skuteczniej podjąć pewne zabiegi terapeutyczne, lekarskie lub chirurgiczne. Taka diagnoza jest dopuszczalna, jeśli metody stosowane za zgodą rodziców dobrze poinformowanych, chronią życie i integralność embrionu i jego matki nie narażając ich na nieproporcjonalne ryzyko.

Natomiast tego rodzaju diagnoza sprzeciwia się prawu moralnemu, gdy w zależności od intencji działających i wyników prowadzi do przerwania ciąży (czasami np. zamiast służyć podjęciu jak najwcześniejszego leczenia, służy do „zapobiegania urodzeniu się dziecka z zespołem Downa”). Badania stwierdzające istnienie jakiejś deformacji płodu lub choroby dziedzicznej nie powinny za sobą pociągać wyroku śmierci. Kobieta zatem, jej rodzina, służby medyczne przeprowadzający lub doradzający takie przeprowadzenie diagnozy przedporodowej, której efektem byłoby przerwanie ciąży, dopuszczają się tego właśnie grzechu.

Instrukcja Donum vitae potępia również bardzo surowo nakazy i programy władz cywilnych, sanitarnych lub organizacji naukowych, które by w jakikolwiek sposób popierały związek pomiędzy badaniem przedporodowym a przerwaniem ciąży lub wręcz nakłaniały kobiety do podjęcia badań obowiązkowych w celu wykluczenia płodów dotkniętych deformacjami lub chorobami dziedzicznymi.

„…Nauka i technika z racji ich wewnętrznego znaczenia domagają się bezwarunkowego poszanowania podstawowych kryteriów moralności; powinny one służyć osobie ludzkiej, jej niezbywalnym prawom, jej prawdziwemu i integralnemu dobru zgodnie z planem i wolą Boga” (KKK, 2294).

„Badania lub doświadczenia przeprowadzane na istocie ludzkiej nie mogą uzasadniać czynów samych w sobie sprzecznych z godnością osób i z prawem moralnym. Ewentualna zgoda osób poddawanych doświadczeniom nie usprawiedliwia takich czynów. Przeprowadzanie doświadczeń na istocie ludzkiej nie jest moralnie uzasadnione, jeżeli naraża jej życie lub integralność fizyczną i psychiczną na ryzyko niewspółmierne lub takie, którego dałoby się uniknąć. Przeprowadzanie doświadczeń na istotach ludzkich jest nie do pogodzenia z godnością osoby, szczególnie jeśli ma ono miejsce bez wyraźnej zgody danej osoby lub osób uprawnionych” (KKK, 2295).

„Przeszczep narządów zgodny jest z prawem moralnym, jeśli fizyczne i psychiczne niebezpieczeństwa, jakie ponosi dawca, są proporcjonalne do pożądanego dobra biorcy. Oddawanie narządów po śmierci jest czynem szlachetnym i godnym pochwały; należy do niego zachęcać, ponieważ jest przejawem wielkodusznej solidarności. Moralnie nie do przyjęcia jest pobranie narządów, jeśli dawca lub jego bliscy, mający do tego prawo, nie udzielają na to wyraźnej zgody. Jest rzeczą moralnie niedopuszczalną bezpośrednie powodowanie trwałego kalectwa lub śmierci jednej istoty ludzkiej, nawet gdyby to miało przedłużyć życie innych osób” (KKK, 2296).

b. lecznicze zabiegi na embrionach

 Ponieważ embrion powinien być uważany za osobę od chwili poczęcia, powinno się bronić jego integralności, troszczyć się o niego i leczyć go w miarę możliwości jak każdą inną istotę ludzką.

Lecznicze zabiegi na embrionach ludzkich należy traktować jako zabiegi medyczne na pacjencie. Prawomocność i kryteria takich zabiegów zostały jasno wyrażone przez Jana Pawła II: „Zabiegi ściśle terapeutyczne, które mają jako cel leczenie z różnych chorób, jak te spowodowane wadą chromosomową, będą zasadniczo uważane za pożądane, założywszy, że dążą do realizacji faktycznej poprawy stanu zdrowia jednostki, bez narażania na szkodę jej integralności lub na pogorszenie jej zdrowia. Takie zabiegi znajdują faktycznie swoje miejsce w logice tradycji chrześcijańskiej moralności”.

Medyczne badania powinny powstrzymywać się od zabiegów na żywych embrionach, chyba że mamy pewność moralną nie wyrządzania szkody ani życiu, ani integralności płodu i jego matce pod warunkiem, że rodzice dobrze poinformowani wyrazili zgodę na taką interwencję.

„Niektóre próby interwencji w dziedzictwo chromosomowe lub genetyczne nie mają charakteru leczniczego, lecz zmierzają do wytwarzania istot ludzkich o określonej płci lub innych wcześniej ustalonych właściwościach. Manipulacje te sprzeciwiają się również godności osobowej istoty ludzkiej, jej integralności i tożsamości” jedynej, niepowtarzalnej” (KKK, 2275).

Ponadto: „…Wytwarzanie embrionów ludzkich po to, aby były używane jako ‘materiał biologiczny’, jest niemoralne”.

 c. sztuczne zapłodnienie heterologiczne

Przez sztuczne zapłodnienie rozumie się różne metody techniczne, podjęte dla uzyskania poczęcia człowieka w inny sposób niż przez stosunek płciowy mężczyzny z kobietą. Z punktu widzenia bioetycznego rozróżnia się sztuczne zapłodnienie wewnątrzcielesne od sztucznego zapłodnienia pozaustrojowego.

Z kolei sztuczne zapłodnienie wewnątrzcielesne może być homologiczne (czyli będące wynikiem połączenia komórek rozrodczych małżeńskich), albo heterologiczne (czyli z wykorzystaniem komórek rozrodczych niemałżeńskich)

W sztucznym zapłodnieniu heterologicznym, poczęcie życia ludzkiego następuje poprzez połączenie komórek, z wykorzystaniem komórek rozrodczych niemałżeńskich, przynajmniej jednego dawcy różnego od partnerów małżeńskich. Tego rodzaju zapłodnienie sprzeciwia się jedności małżeńskiej, godności małżonków, właściwemu powołaniu rodziców oraz prawu dziecka do poczęcia i urodzenia się w małżeństwie i z małżeństwa.

Uszanowanie jedności małżeńskiej i wierności małżonków domaga się, aby dziecko było poczęte w małżeństwie i w sposób odpowiadający „ludzkiemu przekazywaniu życia”; związek istniejący pomiędzy małżonkami udziela im w sposób obiektywny i niezbywalny wyłącznego prawa do stania się ojcem i matką jedynie dzięki sobie. Uciekanie się do gamet osoby trzeciej, aby zdobyć spermę lub jajo, powoduje pogwałcenie wzajemnego zobowiązania małżonków i uchybienie istotnej właściwości małżeństwa, jaką jest jego jedność i sakramentalność.

Racje, które przemawiają za negatywnym osądem moralnym sztucznego zapłodnienia heterologicznego, mają charakter antropologiczny, medyczny i teologiczny. Łączą się istotnie z tym, że zapłodnienie to narusza prawa dziecka, pozbawia je dziecięcej relacji rodzinnego pochodzenia i może bardzo utrudniać kształtowanie się jego tożsamości osobowej. Ponadto stanowi ono zniewagę wspólnego powołania małżonków wezwanych do ojcostwa i macierzyństwa oraz obiektywnie pozbawia płodność małżeńską jedności i integralności. Sprawia ponadto i ujawnia rozdział pomiędzy pokrewieństwem genetycznym, wynikającym z ciąży, a odpowiedzialnością wychowawczą. Takie zafałszowanie relacji osobowych w łonie małżeństwa i rodziny nie może nie odbić się na społeczeństwie. Często stanowi znak jawnej niesprawiedliwości.

Ponadto zapłodnienie heterologiczne „in vitro” może się łączyć z uprzednimi grzechami w tej materii. Dotyczyć to może także niedopuszczalnych sposobów pobierania nasienia (zwłaszcza z użyciem ‘condom’ i tym podobnych). Jest bowiem rzeczą niegodziwą zapłodnienie kobiety zamężnej spermą dawcy różnego od jej męża lub zapłodnienie spermą męża jaja, które nie pochodzi od jego żony. Ponadto sztuczne zapłodnienie kobiety niezamężnej, panny lub wdowy, ktokolwiek byłby dawcą, nie może być również z punktu widzenia moralnego dopuszczalne i usprawiedliwione, chociażby z prostego powodu braku małżeństwa.

Dozwolona jest jednak różnego rodzaju pomoc medyczna dla osiągnięcia płodności w pełnym akcie płciowym małżeńskim. Nie zachodzi tutaj bowiem naruszenie żadnych relacji osobowych, medycznych czy moralnych, lecz mamy do czynienia z pomocą typu leczniczego.

d. sztuczne zapłodnienie homologiczne

Gdy idzie o sztuczne zapłodnienie homologiczne, czyli sztuczną inseminację w małżeństwie, to dokonuje się ona z wykorzystaniem komórek rozrodczych małżeńskich.

Sztuczne zapłodnienie homologiczne dokonuje się poza ciałem małżonków, za pomocą działania osób trzecich, których kompetencja i działanie techniczne sprawia powodzenie zabiegu. Metoda ta powierza więc życie i tożsamość embrionów w ręce lekarzy i biologów i ustala panowanie techniki nad pochodzeniem i przeznaczeniem osoby ludzkiej. Tego rodzaju relacja panowania sama w sobie sprzeciwia się godności i równości, które powinny być wspólne rodzicom i dzieciom.

Jak już wspomniano, metoda ta – w okolicznościach, w których zwykle się ją stosuje – pociąga za sobą niszczenie niektórych istot ludzkich, co przeczy niedopuszczalności przerywania ciąży.

Gdyby nawet udało się całkowicie uniknąć śmierci embrionów ludzkich, zapłodnienie homologiczne w dalszym ciągu powoduje rozdział pomiędzy działaniami przeznaczonymi do zapłodnienia ludzkiego a aktem małżeńskim.

Poczęcie w „probówce” jest wynikiem czynności technicznej, która kieruje zapłodnieniem; nie jest ono faktycznie uzyskane ani pozytywnie chciane jako wyraz i owoc właściwego aktu jedności małżeńskiej. Zrodzenie osoby jest więc pozbawione obiektywnie doskonałości „aktu w pełni ludzkiego”, w którym „rodzice mogą się stać rzeczywistymi współuczestnikami Boga w przekazywaniu daru życia nowej osobie”.

Z tych samych racji, tak zwany „przypadek prosty”, to jest technika sztucznego zapłodnienia homologicznego, która będąc wolną od jakiegokolwiek kompromisu z praktyką niszczenia embrionów, pozostaje jednak techniką moralnie niegodziwą, ponieważ pozbawia rodzicielstwo ludzkie tej godności, która jest właściwą i naturalną.

Nie można dopuścić sztucznego zapłodnienia homologicznego wewnątrz małżeństwa, za wyjątkiem przypadku, w którym środek techniczny nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz służy jako ułatwienie i pomoc do osiągnięcia jego celu naturalnego. Jeśli środek techniczny ułatwia akt małżeński lub pomaga osiągnąć naturalny jego cel, może być moralnie uznany za godziwy. Przeciwnie, jeśliby interwencja zastępowała akt małżeński musi być uznana za moralnie niedopuszczalną.

e. macierzyństwo „zastępcze”

Przez wyrażenie „matka zastępcza” zarówno instrukcja „Donum vitae”, jak i literatura medyczna rozumie:

– kobietę, który nosi w ciąży embrion przeniesiony do jej łona, a który genetycznie biorąc jest jej obcy, ponieważ uzyskany jest przez połączenie gamet ofiarodawców, z obowiązkiem oddania dziecka po jego urodzeniu temu, kto zamówił lub uzgodnił ciążę;

– kobietę, która nosi w ciąży embrion, dla zrodzenia którego ofiarowała jajo zapłodnione spermą mężczyzny różnego od jej męża, z obowiązkiem oddania dziecka po urodzeniu temu, kto je zamówił lub uzgodnił ciążę.

Macierzyństwo zastępcze tak rozumiane jest niedopuszczalne z tych samych racji jakie przemawiają za odrzuceniem sztucznego zapłodnienia heterologicznego, ponieważ sprzeciwia się ono jedności małżeństwa i godności zrodzenia osoby ludzkiej z własnych rodziców.

Macierzyństwo zastępcze posiada poza tym obiektywne braki w stosunku do obowiązków miłości macierzyńskiej, wierności małżeńskiej i odpowiedzialnego rodzicielstwa. Obraża ono godność i prawo dziecka do poczęcia, do okresu ciąży i wychowania przez własnych rodziców oraz wprowadza, ze szkodą dla rodziny, podział między czynnikami fizycznymi, psychicznymi i moralnymi, które je konstytuują.

f. sterylizacja

Bezpośrednio zamierzone amputacje, okaleczenia ciała lub sterylizacje osób niewinnych są sprzeczne z prawem moralnym poza wskazaniami medycznymi o charakterze ściśle leczniczym” (KKK, 2297).

Terminem sterylizacja obejmuje się te wszystkie działania, na skutek których zostaje spowodowana bezpłodność tych, którzy są zdolni do przekazywania życia. Sterylizacja taka może być albo organiczną albo funkcjonalną.

Z organiczną mamy do czynienia wtedy, kiedy człowiekowi zostają usunięte te narządy, które są niezbędne do zaistnienia zapłodnienia. Natomiast sterylizacja funkcjonalna jest wtedy, gdy pozostawiając narządy rozrodcze, tak blokuje się ich funkcjonowanie, aby uniemożliwić płodność.

Innym ważnym rozróżnieniem jest to, które wskazuje na sterylizację antykoncepcyjną i terapeutyczną. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z dobrowolnym wykluczeniem zarówno płodności, jak i ingerencją w strukturę integralności organizmu.

Zarówno kastracja jak i sterylizacja są działaniami, które dotyczą różnych sposobów ubezpłodnienia danej osoby. Kastracja podlega na wycięciu wewnętrznych narządów płciowych (jąder u mężczyzny, jajników lub macicy u kobiet), podczas gdy w sterylizacji zachodzi tylko „przecięcie lub podwiązanie względnie zatkanie nasieniowodu bądź jajowodu celem uniemożliwienia przejścia komórek rozrodczych z jąder lub jajnika do zewnętrznych organów płciowych”.

Sterylizacja czy kastracja dobrowolnie podjęta, zwłaszcza antykoncepcyjna, traktowane są w etyce jako specyficzne formy okaleczenia człowieka i naruszenie jego integralności cielesno-psychicznej. Z tego źródła wyprowadza się negatywną ocenę moralną i zakaz poddawania się tego rodzaju zabiegom.

Kościół kwalifikuje sterylizację antykoncepcyjną jako działanie moralnie niedozwolone. „Familiaris consortio” stwierdza: „Jak wynika z wielu aktualnych kwestii, rodzi się w ten sposób jakaś mentalność przeciwna życiu (anti life mentality): wystarczy na przykład pomyśleć o pewnego rodzaju panicznym strachu, wywodzącym się ze studiów ekologów i futurologów nad demografią; niekiedy wyolbrzymiają oni niebezpieczeństwo przyrostu demograficznego dla jakości życia.

Dlatego Kościół potępia, jako poważną obrazę godności człowieka i sprawiedliwości, wszystkie te poczynania rządów czy innych organów władzy, które zmierzają do ograniczania w jakikolwiek sposób wolności małżonków w podejmowaniu decyzji co do potomstwa. Stąd też wszelki nacisk wywierany przez te władze na rzecz stosowania środków antykoncepcyjnych, a nawet sterylizacji i spędzania płodu, winien być bezwzględnie potępiony i zdecydowanie odrzucony. Podobnie należy napiętnować jako wielce niesprawiedliwy ten fakt, że w stosunkach międzynarodowych pomoc gospodarcza, udzielana na rzecz rozwoju ludów, jest uzależniana od programów antykoncepcji, sterylizacji czy spędzania płodu”.

Inną ocenę moralną ma tak zwana sterylizacja terapeutyczna. We wszystkich sytuacjach koniecznych dla zdrowia i życia całego organizmu część może być poświęcona dla ratowania całości. Ma to zastosowanie we wszystkich tych wypadkach, kiedy na skutek takich czy innych schorzeń brak operacji może zagrozić życiu osoby lub stać się przyczyną trwałego inwalidztwa. Jeżeli kastracja czy sterylizacja w takich wypadkach stanowią skuteczny i jedyny środek przywrócenia zdrowia osoby, czy też ratowania jej życia, to wtedy pod względem moralnym mogą one być uznane za akty dopuszczalne, ponieważ moralne zło do takich działań się nie odnosi.

g.         Przerywanie ciąży

„Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia….” (KKK, 2270).

Kongregacja Nauki Wiary stwierdza: „Od chwili, w której jajo zostaje zapłodnione, rozpoczyna się życie, które nie jest życiem ojca ani matki, lecz nowej, żyjącej istoty ludzkiej, która rozwija się niezależnie od nich. Nie stałaby się istotą ludzką, jeśli nie byłaby nią od samego początku. Najnowsza wiedza genetyczna bardzo jasno potwierdza to wszystko, co zawsze było oczywiste, niezależnie od dyskusji nad chwilą animacji. Pokazała ona, że istota żyjąca ma już od pierwszej chwili stałą strukturę, czyli kod genetyczny: jest człowiekiem, i to człowiekiem niepodzielnym jako jednostka, wyposażonym we wszystkie właściwe sobie cechy. Od momentu zapłodnienia rozpoczyna się historia życia ludzkiego, które każda z różnych zdolności wymaga czasu dla swego rozwoju i działania.

Można co najmniej stwierdzić, że współczesna nauka, nawet najbardziej zaawansowana, nie daje żadnego istotnego oparcia dla zwolenników przerywania ciąży. […] Z moralnego natomiast punktu widzenia wiadomo – choćby przypadkiem ktoś wątpił, czy skutkiem poczęcia jest osoba ludzka – że samo nawet narażenie się na niebezpieczeństwo popełnienia zabójstwa, jest obiektywnie grzechem ciężkim: «Człowiekiem jest ten, kto ma nim być»” (Deklaracja o przerywaniu ciąży, 12-13).

„Niezbywalne prawo do życia każdej niewinnej istoty ludzkiej stanowi element konstytutywny społeczeństwa cywilnego i jego prawodawstwa: Niezbywalne prawa osoby winny być uznawane i szanowane przez społeczeństwo cywilne i władzę polityczną. Owe prawa człowieka nie zależą ani od poszczególnych jednostek, ani od rodziców, ani nie są przywilejem pochodzącym od społeczeństwa lub państwa. Tkwią one w naturze ludzkiej i są ściśle związane z osobą na mocy aktu stwórczego, od którego osoba bierze swój początek. Wśród tych podstawowych praw należy wymienić… prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia aż do śmierci.

„W chwili, gdy jakieś prawo pozytywne pozbawia obrony pewną kategorię istot ludzkich, których ze swej natury powinno bronić, państwo przez to samo neguje równość wszystkich wobec prawa. Gdy państwo nie używa swej władzy w służbie praw każdego obywatela, a w szczególności tego, który jest najsłabszy, zagrożone są podstawy praworządności państwa… Wyrazem szacunku i opieki należnej mającemu urodzić się dziecku, począwszy od chwili jego poczęcia, powinny być przewidziane przez prawodawstwo odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenie jego praw” (KKK, 2273).

„Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym. […] Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami” (KKK, 2271).

„Formalne współdziałanie w przerywaniu ciąży stanowi poważne wykroczenie. Kościół nakłada kanoniczną karę ekskomuniki za to przestępstwo przeciw życiu ludzkiemu. ‘Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa’, ‘przez sam fakt popełnienia przestępstwa’, na warunkach przewidzianych przez prawo. Kościół nie zamierza przez to ograniczać zakresu miłosierdzia. Ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu” (KKK, 2272).

B.        Środek życia

 a. niebezpieczeństwa dla życia zdrowia

Niebezpieczeństwo na drodze. Fenomen „ruchu drogowego” czy w ogóle pasażerskiego (samochodowego, kolejowego, wodnego, lotniczego) lub transportowego niemal w każdym swoim członie ma swój aspekt moralny (np. odpowiedzialność służb technicznych lub wież kontrolnych za jakość przygotowania do lotu pasażerskiego).

Ostatecznie jednak człowiek – kierujący lub korzystający z drogi – ma możliwość bezpośredniego przewidywania, lecz zlekceważy zarówno oznakowania drogowe jak i możliwość popełnienia błędów przez innych. Kiedy mówimy o bezpośredniej odpowiedzialności ludzi za większość wypadków, to bierzemy to łącznie z winą ludzi za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwym.

Kodeks Drogowy obowiązuje w sumieniu pod ciężkimi sankcjami. Automobiliści powinni zachowywać właściwy margines bezpieczeństwa, przewidziany przepisami, jeśli chcą być uważani za rozsądnych i nie narażających siebie i innych na nieprzewidziane niebezpieczeństwa.

Nie zachowywanie przepisów ruchu drogowego jest ściągnięciem na siebie odpowiedzialności za czyny „zawinione w przyczynie”. Kiedy mamy do czynienia z zawinionym w jakikolwiek sposób wypadkiem drogowym z ofiarą śmiertelną, wtedy wyraźnie jest złamane przykazanie „Nie będziesz zabijał”.

Niebezpieczeństwa związane ze sportem. Kiedy mowa o sporcie, to bez wątpienia wybijają się dwa motywy wiodące: problem zdrowia oraz tematy finansowe łączone ze sportem wyczynowym, także z użyciem niedozwolonych środków dopingujących.

Z punktu widzenia moralnego, wyróżnia się zasady współodpowiedzialności, konstruktorów, zawodników i organizatorów:

– konstruktorów sprzętu i obiektów sportowych (np. skoczni narciarskich, torów wyścigowych, jakości samochodów sportowych, silników lotniczych itp.). We wszystkich tych i podobnych wypadkach obowiązuje zasada: im większy jest udział czynnika „technicznego” w osiągnięciu sukcesu, tym większa jest odpowiedzialność konstruktorów za życie i bezpieczeństwo zawodnika. Ponadto sam zawodnik, zanim zostanie dopuszczony do obsługi wysokiej jakości sprzętu, powinien się z nim gruntownie wcześniej zapoznać;

– zawodników biorących udział w zawodach. Obowiązujące tutaj zasada, że niedopuszczalne moralnie są te zawody, w których prymat ma zwycięstwo „za wszelką cenę” (łącznie z narażeniem życia i zdrowia). Nie można brać również udziału w takich zawodach i pokazach, w których prawdopodobieństwo utraty życia i kalectwa jest większe niż jego pozytywne zakończenie (np. jazda z nadmierną szybkością z wchodzeniem w zupełnie niewidoczne zakręty na nieznanej drodze).;

– organizatorów widowisk i imprez sportowych obejmuje obowiązki zabezpieczenia bezpiecznych startów dla zawodników, zastosowania właściwego sprzętu sportowego, a z drugiej strony włączenia do współpracy odpowiedzialnych „sędziów” zawodów. W ramach organizacji mieści się współudział wszystkich służb specjalnych, takich jak medyczne, porządkowe, informacyjne, techniczne itp. Ponadto obowiązkiem organizatorów jest bezpieczeństwo widzów i uczestników zawodów. Dotyczy to nie tylko kibiców wielkich widowisk sportowych, lecz także i wysoko wyspecjalizowanych czynności rekreacyjnych. Znaczna część tak zwanej realnej odpowiedzialności organizatorów przenosi się na zabezpieczenia „prewencyjne” pozwalające naprawdę myśleć o ochronie życia i zdrowia tak uczestników, jak i widzów.

Wyczynowe uprawianie sportu, podobnie jak każde inne, nie dopuszcza stosowania środków dopingujących w żadnej postaci. Ponadto wymaga też odpowiednich predyspozycji psychofizycznych do takich ćwiczeń. Nie można na przykład uprawiać alpinizmu bez takich uwarunkowań osobowościowych i organizacyjnych, które narażałyby życie ludzkie na niechybną śmierć.

„Chociaż moralność wzywa do poszanowania życia fizycznego, nie czyni z niego wartości absolutnej. Sprzeciwia się ona koncepcji neopogańskiej, która zmierza do popierania kultu ciała, do poświęcania mu wszystkiego, do bałwochwalczego stosunku do sprawności fizycznej i sukcesu sportowego. Z powodu selektywnego wyboru, jakiego dokonuje między silnymi a słabymi, koncepcja ta może prowadzić do wypaczenia stosunków międzyludzkich” (KKK, 2289).

Niebezpieczeństwa związane z pracą. Istnieje słuszna obawa o to, aby w pracy – przez którą materia doznaje uszlachetnienia – człowiek sam nie doznawał pomniejszenia swej godności.

Całością moralności pracy rządzą te same normy ogólne, co i całością czynów ludzkich. Z tego ostatniego wynikają przede wszystkim obowiązki dla pracodawców. Dlatego poważnym obowiązkiem moralnym pracodawcy jest:

– trwale zabezpieczenie pracownikowi systemu ubezpieczeń obejmujących leczenie i podstawowe świadczenia socjalne;

– stworzenie takich warunków pracy i wypoczynku, aby praca nie działa się z uszczerbkiem dla zdrowia fizycznego i psychicznego zarówno pracownika, jak i jego rodziny.

Sam pracownik z kolei jest zobowiązany:

– do przestrzegania wszystkich zasad bezpieczeństwa i higieny pracy;

– do odpowiedniej uwagi wymaganej zarówno ze względu na obsługę maszyn i   urządzeń jemu powierzonych, jak i z racji kooperacji z innymi pracownikami;

– do nieużywania takich środków, które mogą istotnie zdezorganizować system   pracy i produkcji (np. alkohol, narkotyki).

„Cnota umiarkowania uzdalnia do unikania wszelkiego rodzaju nadużyć dotyczących pożywienia, alkoholu, tytoniu i leków. Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu – na drogach, na morzu lub w powietrzu – ponoszą poważną winę” (KKK, 2290).

Nikotynizm jest tego rodzaju szkodliwym uzależnieniem, które ma niezbadane do końca działanie destrukcyjne dla ludzkiego organizmu. W Kościele Katolickim surowo zwalczano palenie tytoniu. Zostały ogłoszone nawet bulle papieskie, grożące palaczom tytoniu ekskomuniką.

U palaczy występuje zatrucie długotrwałe, przewlekłe, równie szkodliwe, mimo że jego objawy nie są doraźnie uchwytne. Taka zaś diagnoza medyczna nie może prowadzić do innej oceny moralnej, jak tylko wskazania wielkości zła wyrządzanego sobie i innym przez palacza papierosów. Ciężar gatunkowy tego grzechu zwiększa się zależnie od okoliczności, zwłaszcza takich, jak młody wiek palaczy, wskazania medyczne przy innych chorobach, zgorszenie, złożone przyrzeczenia, zdrowie innych współużytkowników, zwłaszcza pobyt w miejscach o dużym zagęszczeniu ludzi itp.

Alkoholizm jest złem moralnym, gdyż jest tą postacią nałogu, która uzależnia człowieka od trucizny alkoholowej. Przeważnie jest również takim stanem chorobowym, który koniecznie domaga się leczenia.

Nałóg ten jest stanem, w którym człowiek nie może opanować swej skłonności do picia, pozostając niezdolnym do samokontroli w przyjmowaniu napojów alkoholowych. Pod wpływem alkoholu dochodzi u nałogowca do szczególnego przekształcenia potrzeb biopsychicznych, których niezapokojenie odczuwa on jako coraz większą przykrość. Jest to dyspozycja względnie trwała, chociaż może być okresowo przerywana. Nie ulega wątpliwości, że nałóg ten absorbuje cały ustrój człowieka, jego organiczne, psychiczne, często także funkcje społeczne.

Toksykomania. Wśród różnego typu środków odurzających osobną grupę stanowią środki halucynogeny lub psychodeliczne, zmieniające świadomość człowieka. Mogą one być pochodzenia zarówno naturalnego, lub syntetycznego. Dzisiaj można już mówić o takim rozpowszechnieniu środków odurzających i takiej ich dostępności, że narkomania jest jednym z najpoważniejszych zagrożeń biologicznego bytu człowieka i współczesnych społeczeństw (przynajmniej niektórych jego kręgów).

„Używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich” (KKK, 2291).

Wszystko one nie eliminują odpowiedzialności samego uzależnionego za podejmowanie destrukcyjnych działań wobec siebie samego. Z zasady jest to poważna odpowiedzialność, rozważana pod sankcją grzechu ciężkiego. W sytuacjach chorobowego zaś uzależnienia możemy mówić o „odpowiedzialności zawinionej w przyczynie”. W ocenie moralnej często należy również brać pod uwagę czynniki wewnętrzne i zewnętrzne działań osób uzależnionych.

Na społeczności, na rodzinie, na służbie zdrowia, na wspólnotach kościelnych, ciąży poważny obowiązek udzielenia narkomanom pomocy, gdyż sami sobie nie są już w stanie pomóc. Wymagane jest wówczas leczenie odwykowe, które jest niezwykle trudne.

b.         zabójstwo zamierzone

Termin łaciński homicidium ogarnia ogólnie bardzo zróżnicowane formy zabójstwa człowieka. Można tym słowem wyrażać zarówno samobójstwo (suicidium), jak też i zabójstwo nienarodzonego, nowo narodzonego, morderstwo człowieka dorosłego, człowieka nieuleczalnie chorego i starego (eutanazja) ale też skazanego nieprawnie na śmierć.

Zabójstwo może być formą świętokradztwa wtedy, gdy jest pozbawieniem życia ojca, matki, rodzeństwa, żony czy męża, osoby konsekrowanej. Dzieciobójstwo, bratobójstwo, zabójstwo rodziców i zabójstwo współmałżonka są szczególnie ciężkimi przestępstwami z powodu naruszenia więzi naturalnych. Względy eugeniczne lub higiena społeczna nie mogą usprawiedliwić żadnego zabójstwa, choćby było nakazane przez władze publiczne.

Nikomu nie wolno nastawać na życie człowieka niewinnego, ponieważ sprzeciwia się to miłości Boga wobec niego, narusza jego fundamentalne prawo, które nie może być utracone ani alienowane, i dlatego taki czyn stanowi najcięższą zbrodnię.

Mówiąc dzisiaj o różnych postaciach pozbawienia kogoś życia, ma się także na uwadze klasyczne rozróżnienie pomiędzy zabójstwem zamierzone i niezamierzone.

Zabójstwo zamierzone jest świadomym i dobrowolnym, arbitralnym pozbawieniem życia kogoś drugiego. Jest to zatem takie działanie lub zaniechanie działania którego skutkiem jest czyjaś śmierć.

„Piąte przykazanie zakazuje pod grzechem ciężkim zabójstwa bezpośredniego i zamierzonego. Zabójca i ci, którzy dobrowolnie współdziałają w zabójstwie, popełniają grzech, który woła o pomstę do nieba” (KKK, 2268). Morderstwo jest zawsze zbrodnią. Kto podnosi rękę na człowieka, podnosi ją na dzieło Boże, owszem, na obraz Boży, a przez to samo na samego Boga, który jest Stwórcą życia i jako Pan i Ojciec trwale włada wszelkim życiem.

Zabójstwo niezamierzone „nie pociąga odpowiedzialności moralnej. Nie jest się jednak wolnym od poważnej winy, jeśli bez uzasadnionych powodów działało się w sposób, który spowodował śmierć, nawet bez intencji jej zadania” (KKK, 2269).

„Piąte przykazanie zakazuje także podejmowania jakichkolwiek działań z intencją spowodowania pośrednio śmierci osoby. Prawo moralne zakazuje narażania kogoś bez ważnego powodu na śmiertelne ryzyko oraz odmówienia pomocy osobie będącej w niebezpieczeństwie.

W języku prawno-moralnym wyróżnia się jeszcze zabójstwo podstępne (doloso) oraz mimowolne (preterintencjonalne). Zabójstwo podstępne należy zakwalifikować jako odebranie komuś życia wprost. Zabójstwo mimowolne to działania nie wprost. Podstępne zabójstwo, morderstwo, zadanie śmierci będzie zawsze czynem grzesznym. Pozostałe, jeżeli nie są zawinione w przyczynie, grzechem mogą nie być.

Lecz przykazanie: Nie będziesz zabijał! zakazuje nie tylko mordowania w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale także zabijania w sensie szerszym. Ojcowie Kościoła uczyli np.: „Daj jeść temu, kto umiera z głodu, bo jeżeli nie dałeś jeść, zabiłeś”. W szerszym tego słowa znaczeniu zabijaniem osoby jest także niszczenie dobrego imienia bliźniego i obraźliwa krytyka, która odbiera mu wiarę w siebie. Do zakamuflowanych postaci zabijania należy obrzydzanie innym ich naiwności, prostoty, pomysłowości, tłumienie ich naturalnej skłonność do stawiania pytań i odpowiadania na nie, ich celowe dręczenie na duchu, pozbawianie ich koniecznego spokoju.

Zgoda społeczności ludzkiej na klęski głodu bez prób zaradzenia im jest skandaliczną niesprawiedliwością i poważną winą. Przez lichwiarstwo i chęć zarobku, powodujące głód i śmierć swoich współbraci, spekulanci pośrednio popełniają zabójstwo, za które są odpowiedzialni.

Przemoc i nienawiść, będące głównymi motywami popełnienia zabójstwa, zawsze mają swoje odbicie w brakach wychowania i wadliwych strukturach społecznych. Dlatego często trzeba szukać współodpowiedzialności moralnej także u tych, którzy pośrednio warunkują popełnianie grzechów zabójstwa.

c. ekologia

 Piąte przykazanie każe jeszcze zastanowić się nad naszym stosunkiem do dzieła stworzenia. Czytamy w Księdze Rodzaju, że Bóg oddał ziemię i wszystkie żyjące na niej stworzenia pod „panowanie” człowieka; oddał jego trosce.

Niestety to uprawnienie człowiek często rozumie jednostronnie, a nawet opacznie. Dzieje się tak głównie dlatego, że zapominamy o tym, iż Pierwszym Panem wszystkiego, co istnieje, jest Bóg. Jest to panowanie łaskawe, opiekuńcze, bo Bóg panuje przez dawanie a nie przez odbieranie. On jest Królem stworzenia, nie jego tyranem. Jego panowanie obdarza istnieniem i sensem i nie ma w sobie nic nierozumnego czy niszczycielskiego. „Cały materialny wszechświat jest językiem miłości Boga” (Franciszek, Laudato sí, 84).

„Środowisko jest dobrem publicznym, mieniem całej ludzkości i wszyscy są za nie odpowiedzialni. Ten, kto posiada jego część, ma ją jedynie po to, aby zarządzać nią dla dobra wszystkich. Jeśli tego nie czynimy, to bierzemy na swe sumienie ciężar zaprzeczenia istnieniu innych. Dlatego biskupi Nowej Zelandii zastanawiali się, co oznacza przykazanie „nie zabijaj”, kiedy „dwadzieścia procent ludności świata zużywa zasoby tak bardzo, że okrada kraje biedne oraz przyszłe pokolenia z tego, czego potrzebują do przetrwania” (Franciszek, Laudato sí, 95).

Bóg oczekuje od nas, że – w miarę naszych możliwości – będziemy naśladować Jego panowanie nad światem. Człowiek ma pomnożyć dobroć dzieła Bożego. Ma stać się jakby starszym bratem stworzeń niższych od siebie. Owszem, wolno mu ich używać i nimi się posługiwać, bo nie są one osobami, lecz jeśli wydaje się mu, że panowanie polega na tym, by siać wokół siebie spustoszenie i ból, to jest naśladowcą diabła niszczyciela, a nie Boga Dawcy i Opiekuna. Bóg bowiem powołał człowieka do troski o stworzenie a nie do tyranii.

 d.         obrona konieczna

„Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios: Jeśli ktoś w obronie własnego życia używa większej siły, niż potrzeba, będzie to niegodziwe. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której ktoś w sposób umiarkowany odpiera przemoc… Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by ktoś celem uniknięcia śmierci napastnika zaniechał czynności potrzebnej do należnej samoobrony, gdyż człowiek powinien bardziej troszczyć się o własne życie niż o życie cudze” (KKK, 2264).

„Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby. Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik został pozbawiony możliwości wyrządzania szkody. Z tej racji prawowita władza ma obowiązek uciec się nawet do broni, aby odeprzeć napadających na wspólnotę cywilną powierzoną jej odpowiedzialności” (KKK, 2265).

Niezbywalne prawo do obrony własnego życia, życia innych oraz dobra wspólnego łączone było z zasadą: Cum moderamine inculpatae tutelae – „z zachowaniem granic koniecznej obrony”. Ta łacińska zasada, wzięta z prawa rzymskiego, przyjmuje zazwyczaj następującą wykładnię: „We wszystkich przypadkach bezpośredniego zagrożenia życia ze strony niesprawiedliwego napastnika, każdy ma prawo i obowiązek uczynienia wszystkiego, co jest w jego mocy, aby tego życia bronić, i to bronić skutecznie. Obrona ta może być posunięta aż tak daleko, że jej wynikiem może być zabicie niesprawiedliwego napastnika, zawsze jednak w sytuacji bezpośredniego zagrożenia i niemożliwości wyboru innej drogi ocalenia”.

Obrona jest uzasadniona, gdy mamy do czynienia:

– z napastnikiem niesprawiedliwie zagrażającym naszemu życiu, rozumianym łącznie z jego bezpośrednią akcją (może to być świadomie działający zabójca, człowiek chory umysłowo, pijany kierowca prowadzący pojazd, narkoman napadający w celu zdobycia pieniędzy). Prawo obrony we wszystkich tych i tym podobnych przypadkach zależy nie tyle od podmiotowej świadomości działającego napastnika, ile raczej od jego przedmiotowej akcji, zagrażającej bezpośrednio naszemu życiu. W takich przypadkach obowiązuje zasada nie tyle „karania napastnika, ile raczej prawo naszej obrony”;

– z niemożliwością wyboru żadnej innej drogi obrony. Znaczy to, że w samym działaniu obronnym wykluczony jest aktualnie wszelki inny sposób czy środek unieszkodliwienia napastnika (np. jego zranienie);

– z faktem, że obrona własnego życia nie wyklucza męczeństwa. To wielkie zagadnienie etyczne stawia przed nami zasadę, iż obrona własnego życia jest powinnością a zabicie napastnika jest prawem. W sytuacji jednak, kiedy mamy do czynienia z kilkoma powinnościami równocześnie, można z niektórych zrezygnować „dla odpowiednio jeszcze większych wartości moralnych”. Tak dzieje się np. w przypadkach heroicznego męczeństwa.

Osoba i życia Chrystusa są i pozostają dla uczniów – którzy pragną Go naśladować – zasadą wyznaczającą sposób postępowania wtedy, gdy uderza w nich także siła przemocy. Pozostaje to w wiernym spełnieniu słynnego tekstu Mt 5,38-48: „Słyszeliście, że powiedziano: oko za oko, ząb za ząb; a Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi […]”. W tym tekście nie tylko zostaje wykluczona zemsta, ale również – jak się wydaje w opisie nadstawienia drugiego policzka – zostaje wykluczona a priori wszelka forma stosowania obronnej przemocy.

e.         wojny

„Piąte przykazanie zakazuje dobrowolnego niszczenia życia ludzkiego. Z powodu zła i niesprawiedliwości, jakie pociąga za sobą wszelka wojna, Kościół usilnie wzywa wszystkich do modlitwy i działania, by dobroć Boża uwolniła nas od odwiecznego zniewolenia przez wojnę” (KKK, 2307).

„Każdy obywatel i wszyscy rządzący są zobowiązani do działania na rzecz unikania wojen. Tak długo jednak jak «będzie istniało niebezpieczeństwo wojny, a równocześnie brakować będzie międzynarodowej władzy posiadającej niezbędne kompetencje i wyposażonej w odpowiednią siłę … rządom nie można odmawiać prawa do koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw wszystkie środki pokojowych rokowań»” (KKK, 2308).

„Należy ściśle wziąć pod uwagę dokładne warunki usprawiedliwiające uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej. Powaga takiej decyzji jest podporządkowana ścisłym warunkom uprawnienia moralnego. Potrzeba jednocześnie w tym przypadku:

– aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;

– aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne;

– aby były uzasadnione warunki powodzenia;

– aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć. W ocenie tego warunku należy uwzględnić potęgę współczesnych środków niszczenia.

Są to elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej” (KKK, 2309).

„Władze publiczne mają w tym przypadku prawo i obowiązek nałożyć na obywateli zobowiązania konieczne dla obrony narodowej. Ci, którzy poświęcają się sprawie ojczyzny, służąc w wojsku, są sługami bezpieczeństwa i wolności narodów. Jeżeli wywiązują się należycie ze swojego zadania, prawdziwie przyczyniają się do dobra wspólnego narodu i utrwalenia pokoju” (KKK, 2310).

„Gromadzenie broni wydaje się wielu ludziom paradoksalnym sposobem powstrzymania ewentualnych przeciwników od wojny. Widzą w tym najbardziej skuteczny ze środków zdolnych zapewnić pokój między narodami. Wobec takiego odstraszającego zabiegu powinno się wysunąć poważne zastrzeżenia moralne. Wyścig zbrojeń nie zapewnia pokoju. Nie tylko nie eliminuje przyczyn wojny, ale może je jeszcze nasilić. Wydawanie ogromnych sum na produkcję ciągle nowych rodzajów broni uniemożliwia przyjście z pomocą głodującej ludności, hamuje rozwój narodów. Nadmierne zbrojenia mnożą przyczyny konfliktów i zwiększają ryzyko ich rozprzestrzeniania się” (KKK, 2315).

 Uprowadzenia i branie zakładników są one moralnie niedopuszczalne. Terroryzm, który grozi, rani i zabija wszystkich bez różnicy jest w poważnej sprzeczności ze sprawiedliwością i miłością. Stosowanie tortur – polegające na przemocy fizycznej lub moralnej w celu uzyskania zeznań, ukarania winnych, zastraszenia przeciwników, zaspokojenia nienawiści – jest sprzeczne z poszanowaniem osoby i godności ludzkiej.

 C. Koniec życia

 a.         męczeństwo

 Życie ludzkie jest wartością absolutną, ale nie jest wartością najwyższą. Istnieją bowiem wartości cenniejsze niż życie, takie jak wiara w Chrystusa, zbawienie, ludzka wolność, godność, itp. Taka hierarchia wartości leży u podstaw chrześcijańskiej nauki o męczeństwie. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10,28).

„Małe” męczeństwo – kiedy człowiek w obronie największych ludzkich wartości poświęca swój spokój, naraża na szwank swoją pozycję społeczną czy materialną – nazywamy odwagą cywilną.

Kiedy człowiekowi wolno – albo kiedy ma powinność – narażać własne życie w obronie wartości największych? Żeby odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, należy przedtem rozróżnić między złem czynionym a złem doznawanym.

Zło, które ja czynię, wypacza moją duszę, niszczy we mnie życie wieczne. Nie ma takich sytuacji, w których warto by było i w których wolno by nam było czynić zło. Natomiast zło doznawane, nawet gdy jest dotkliwie bolesne, nawet gdy zadaje śmierć mojemu ciału, jest tylko złem względnym. Lepiej doznać jakiegoś zła, choćby najgorszego, niż czynić zło.

Nie może się tak zdarzyć, że znajdę się w sytuacji, w której absolutnie musiałbym czynić zło. Owszem, możliwa jest sytuacja, że do czynienia zła będę potężnie przymuszany, że czynienie zła będzie się wydawało praktycznie jedyną drogą ratunku, wierzę jednak, że jeśli Bóg dopuści na mnie taką sytuację, to zarazem umocni mnie do tego, abym nie szukał ratunku w czynieniu zła.

Jeśli człowiek jest wierny dobru również w okolicznościach niekorzystnych, nie tylko ratuje swoją duszę, ale jednocześnie wykonuje służbę społeczną, której znaczenia nie sposób przecenić. Przykrości i upokorzenia, jakimi za tę postawę zapłaci, są w dosłownym znaczeniu cierpieniem dla dobra innych. Nic bowiem bardziej nie ujawnia wewnętrznej niemocy zła – którego potęgi tak łatwo się przerazić – niż postawa konsekwentnej odmowy jakiegokolwiek z nim paktowania. Pierwowzór takiej postawy pozostawił nam Jezus, który „gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości” (1 P 2,23-24).

I to jest właśnie szczyt aspektu moralnego, na który wskazuje przykazanie: „Nie zabijaj”. „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13) (por. o. Jacek Salij, Dekalog, Poznań 1988, 76-77).

b.         samobójstwo

„Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie, które od Niego otrzymał. Bóg pozostaje najwyższym Panem życia. Jesteśmy obowiązani przyjąć je z wdzięcznością i chronić je ze względu na Jego cześć i dla zbawienia naszych dusz. Jesteśmy zarządcami, a nie właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. Nie rozporządzamy nim” (KKK, 2280).

Samobójstwo określa się zarówno w etyce, jak i w naukach empirycznych jako „świadome i dobrowolne zabicie samego siebie”. Jest to zatem wszelki akt, za pomocą którego człowiek świadomy siebie samego – mogąc wybrać życie – mimo tego wybiera jednak śmierć, chociaż nie ma takiej konieczności.

„Samobójstwo zaprzecza naturalnemu dążeniu istoty ludzkiej do zachowania i przedłużenia swojego życia. Pozostaje ono w głębokiej sprzeczności z należytą miłością siebie. Jest także zniewagą miłości bliźniego, ponieważ w sposób nieuzasadniony zrywa więzy solidarności ze społecznością rodzinną, narodową i ludzką, wobec których mamy zobowiązania. Samobójstwo sprzeciwia się miłości Boga żywego” (KKK, 2281).

Św. Augustyn, komentując zabójstwo człowieka, notuje: „Nikomu nie wolno zabijać siebie, gdyż przykazanie „nie zabijaj” jest tak sformułowane, iż na pierwszym miejscu dotyczy tego, do kogo jest skierowane. Nikt nie może być zatem z niego wykluczony. „Nie zabijaj – ani siebie, ani drugiego. Ten, kto zabija siebie samego, w istocie zabija człowieka”.

W ocenie moralnej za punkt wyjścia służy rozróżnienie pomiędzy tak zwanym samobójstwem bezpośrednim a samobójstwem pośrednim.

Samobójstwo bezpośrednie to bezpośrednie i samowolne zadanie sobie samemu śmierci. Chodzi tutaj o takie zadanie śmierci sobie, gdy decyzja podjęta jest we własnym imieniu, a nie na mocy czyjegoś wyraźnego albo niewyraźnego polecenia.

Od tak sprecyzowanego samobójstwa bezpośredniego odróżnia się samobójstwo pośrednie. Występuje ono wtedy, gdy ktoś podejmuje czynność, która z natury wywołuje równocześnie przynajmniej dwa skutki: jeden dobry, a drugi zły, mianowicie może być przyczyną czyjejś śmierci. Jeżeli w obliczu takiej czynności dana osoba intencjonalnie nie wybiera śmierci – nawet może i powinna ją wykluczać – to akt taki zwie się samobójstwem pośrednim i inna jest jego kwalifikacja moralna.

Soborowa Konstytucja Gaudium et spes zalicza dobrowolne samobójstwo do „praktyk haniebnych, obrażających cywilizację ludzką” i do tego rodzaju „krzywd, które są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy”.

Deklaracja Kongregacji Nauki Wiary o eutanazji zaś stwierdza: „Gdy idzie o samobójstwo, to jest ono często również przeciwne miłości wobec samego siebie, staje się zaprzeczeniem naturalnego instynktu życia, ucieczką od obowiązków wypływających ze sprawiedliwości i miłości, a należnych czy to wobec bliźnich, czy też różnych społeczności, czy wreszcie wobec całej ludzkiej wspólnoty – chociaż jak wszyscy wiemy, zdarzają się u samobójców takie stany psychiczne, które zmniejszają lub nawet całkowicie znoszą winę”.

Od samobójstwa należy zdecydowanie odróżnić ofiarę z życia, której ktoś dokonuje dla ważnej (wzniosłej) przyczyny (a jest nią np. obrona czci Bożej, zbawienie dusz lub służba braciom („Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” – J 15,13).

Nowy kodeks kanoniczny (29.11.1983) nie mówi wprost o samobójcach, lecz o „innych publicznych grzeszników, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych” (KPK, 1184).

„…Dobrowolne współdziałanie w samobójstwie jest sprzeczne z prawem moralnym. Ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami mogą zmniejszyć odpowiedzialność samobójcy” (KKK, 2282).

„Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie” (KKK, 2283).

c. eutanazja

Eutanazja bezpośrednia, niezależnie od motywów i środków, polega na położeniu kresu życiu osób upośledzonych, chorych lub umierających. Jest ona moralnie niedopuszczalna.

„Działanie lub zaniechanie działania, które samo w sobie lub w zamierzeniu zadaje śmierć, by zlikwidować ból, stanowi zabójstwo głęboko sprzeczne z godnością osoby ludzkiej i z poszanowaniem Boga żywego, jej Stwórcy. Błąd w ocenie, w który można popaść w dobrej wierze, nie zmienia natury tego zbrodniczego czynu, który zawsze należy potępić i wykluczyć” (KKK, 2277).

„Zaprzestanie zabiegów medycznych kosztownych, ryzykownych, nadzwyczajnych lub niewspółmiernych do spodziewanych rezultatów może być uprawnione. Jest to odmowa ‘uporczywej terapii’. Nie zamierza się w ten sposób zadawać śmierci; przyjmuje się, że w tym przypadku nie można jej przeszkodzić. Decyzje powinny być podjęte przez pacjenta, jeśli ma do tego kompetencje i jest do tego zdolny; w przeciwnym razie – przez osoby uprawnione, zawsze z poszanowaniem rozumnej woli i słusznych interesów pacjenta” (KKK, 2278).

„Nawet jeśli śmierć jest uważana za nieuchronną, zwykłe zabiegi przysługujące osobie chorej nie mogą być w sposób uprawniony przerywane. Stosowanie środków przeciwbólowych, by ulżyć cierpieniom umierającego, nawet za cenę skrócenia jego życia, może być moralnie zgodne z ludzką godnością, jeżeli śmierć nie jest zamierzona ani jako cel, ani jako środek, lecz jedynie przewidywana i tolerowana jako nieunikniona. Opieka paliatywna stanowi pierwszorzędną postać bezinteresownej miłości. Z tego tytułu powinna być popierana” (KKK, 2279).

Dane mi kiedyś było – pisze ojciec Salij – uczestniczyć w środowisku medycznym w dyskusji na temat eutanazji. Uczestnicy spotkania zdecydowanie stali na stanowisku, iż życie ludzkie jest święte. Ktoś jednak postawił dramatyczne pytanie: „A co robić, jeśli nieuleczalnie chory i ciężko cierpiący człowiek sam błaga lekarza lub pielęgniarkę o podanie uśmiercającego środka?” Zabrała wówczas głos pani, która była współzałożycielką hospicjum dla umierających i przez kilka lat pracowała w nim jako pielęgniarka. Powiedziała mniej więcej tak: „Owszem, od czasu do czasu jakiś pacjent prosi mnie o to, żeby skrócić mu życie. Nigdy mu jednak nie próbuję odpowiadać, że tak nie wolno, bo życie ludzkie jest święte, ani że sens naszego życia zawsze jest większy, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Pytam wtedy po prostu: A co się znowu stało? Zawsze okazuje się, że powodem jest jakieś konkretne ciężkie przeżycie. Albo człowiek ten doświadczył ostatnio jakiegoś upokorzenia w związku ze swymi fizjologicznymi potrzebami, albo współmałżonek okazał mu znużenie jego przeciągającą się chorobą, albo miała miejsce jakaś inna duża przykrość. W każdym razie przekonałam się, że najprostszą i naprawdę skuteczną odpowiedzią na takie prośby jest zwykłe zwiększenie troski i życzliwości wobec takiego pacjenta (por. o. Jacek Salij, Dekalog, Poznań 1988, 73).

d. kara śmierci

Problem kary śmierci i sposobów jej wymierzania mieści się w ramach moralności politycznej. Prawnym punktem wyjścia do stosowania tej kary było – niemal od samego początku jej stosowania, i to w rozmaitych kręgach politycznych i kulturowych – przekonanie prawne, że „państwo (władca) ma prawo i obowiązek karania złoczyńców, przestępców, winowajców w odwecie za popełnione przez nich zbrodnie oraz dla uleczenia społeczności przez oczyszczenie jej z ludzi nieprawych.

Według Starego Testamentu, wszystkie kary – łącznie z karą śmierci – miały służyć wychowaniu Ludu Bożego do pozostania wiernym Przymierzu z Bogiem. Dopiero na dalszym planie była obrona i bezpieczeństwo członków narodu wybranego przed bandytami, terrorystami i tym podobnymi ludźmi. Kara śmierci była zatem ustawiana na zupełnie innej płaszczyźnie niż czyni się to dzisiaj. Dlatego argumentacji ze Starego Testamentu przemawiającej za karą śmierci, nie można odczytywać w kluczu filozofii prawa czasów nowożytnych.

„Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.

Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej” (KKK, 2267).

Tradycyjna etyka chrześcijańska dopuszczała więc stosowanie kary śmierci. Etyka ta zmierzała jednak do maksymalnego unikania rozlewu krwi i używania siły. W numerze 56 encykliki Evangelium vitae – który jest kluczowy, gdy chodzi o zrozumienie istoty zmian w nauczaniu Kościoła na temat kary śmierci – czytamy: „W tej perspektywie [uprawnionej obrony] należy też rozpatrywać problem kary śmierci. Zarówno w Kościele, jak i w społeczności cywilnej oraz powszechnej zgłasza się postulat jak najbardziej ograniczonego jej stosowania albo wręcz całkowitego zniesienia. Problem ten należy umieścić w kontekście sprawiedliwości karnej, która winna coraz bardziej odpowiadać godności człowieka, a tym samym – w ostatecznej analizie – zamysłowi Boga względem człowieka i społeczeństwa. […] Jest oczywiste, że aby osiągnąć wszystkie te cele, wymiar i jakość kary powinny być dokładnie rozważone i ocenione, i nie powinny sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”.

Ażeby takie stanowisko przeciwko karze śmierci nie było tylko wyrazem społecznej naiwności czy nawet beztroski, trzeba więcej uwagi poświęcić następującym pytaniom: Jak wysuszać źródła zbrodni? Jak przezwyciężać ten rodzaj fatalizmu, który każe nam przedwcześnie opuszczać ręce wobec ludzi tak czy inaczej zdemoralizowanych (a chodzi nie tylko o przestępców) i uważać ich za ludzi straconych? Na pewno lepiej odciąć się od trędowatych, niż pozwolić im rozsiewać zarazę. Ale Chrystus uczył nas trzeciej postawy. On pochylał się z miłością nad trędowatymi i ich uzdrawiał. Co to konkretnie znaczy dla nas? Jest to bardzo trudne pytanie. Ale nie przybliżymy się do jego rozwiązania, jeśli będziemy je sobie stawiać tylko teoretycznie (o. Jacek Salij, Dekalog, Poznań 1988, 78-79).

ZAKOŃCZENIE

 Tak więc, przykazanie Nie będziesz zabijał! „zachowują ci, którzy mają i rozpowszechniają szacunek do życia; którzy przyjmują wszystkich żyjących jako dar Boga i stąd biorą na siebie ograniczenia ze strony innych; którzy miłują i podtrzymują swoje własne życie i życie bliźniego…; którzy szukają pokoju i zabiegają o pokój między wszystkimi ludźmi” (Gaudium et spes, 69,1).

Na koniec nie można nie przypomnieć najbardziej dramatycznego ostrzeżenia wypowiedzianego przez św. papieża Jana Pawła II, przed katedrą w Turynie: „Człowiek wzdraga się przed śmiercią. Człowiek lęka się śmierci. Człowiek broni się przed śmiercią. I społeczeństwo stara się obronić człowieka przed śmiercią.

Postęp, który z takim trudem, z użyciem tylu energii i nakładów został wypracowany przez pokolenia ludzkie, zawiera jednak w swym całokształcie potężny współczynnik śmierci. Kryje w sobie gigantyczny wręcz potencjał śmierci. Czyż trzeba to udowadniać w społeczeństwie, które jest świadome, jakie możliwości zniszczenia tkwią we współczesnych atomowych arsenałach militarnych?

Więc człowiek współczesny się lęka. Lękają się supermocarstwa, które dysponują tymi arsenałami – i lękają się inni: kontynenty, narody, miasta…

Ten lęk jest uzasadniony. Nie tylko istnieją nieznane przedtem możliwości niszczenia i zabijania, ale już dzisiaj ludzie nagminnie zabijają ludzi! Zabijają na ulicach miast, w mieszkaniach, w urzędach, w uczelniach. Ludzie uzbrojeni w nowoczesną broń zabijają bezbronnych, niewinnych ludzi. Wypadki takie zawsze się zdarzały. Ale dziś to stało się systemem.

Jeśli ludzie twierdzą, że trzeba zabijać innych ludzi w tym celu, ażeby zmienić i ulepszyć człowieka i społeczeństwo, to musimy pytać, czy wraz z owym gigantycznym postępem materialnym, który jest udziałem naszej epoki, nie doszliśmy równocześnie do przekreślenia właśnie człowieka jako wartości podstawowej i elementarnej? Czy nie doszliśmy już do negacji tej podstawowej i elementarnej zasady, którą starożytny myśliciel chrześcijański wyraził w zdaniu: «trzeba, ażeby człowiek żył»” (św. Ireneusz) (Jan Paweł II, W obliczu lęku dzisiejszego świata, Homilia przed katedrą w Turynie – 13.4.1980).

BRAK KOMENTARZY