Pochylając się nad Dobrą Nowiną, jaką Zbawiciel kieruje do owej podstawowej rzeczywistości ludzkiej, jaką jest doświadczenie życia małżeńskiego i rodzinnego, w pierwszej części mojego wystąpienia chciałbym skupić się na Chrystusowym wezwaniu „od początku”, aby – w części drugiej – wskazać na płynące z tego wezwania inspiracje dla duszpasterstwa rodzin.[1]

Przypomnienie nauczania Chrystusowego jest dzisiaj nader konieczne, ze względu na coraz to bardziej radykalne odchodzenia od nauczania Ewangelii w kwestii małżeństwa i rodziny. Jaskrawym przykładem tego odejścia są wyniki przedsynodalnej ankiety, jakie opublikował szwajcarski episkopat. Szwajcarski raport został opracowany na podstawie 6 tysięcy kwestionariuszy, jakie katolicy tego kraju wypełnili w ramach przygotowań do jesiennego Synodu Biskupów o rodzinie.

W tym raporcie szwajcarscy katolicy wyrażają przekonanie, że Kościół winien pogodzić się z istnieniem powtórnych związków osób rozwiedzionych, związków niesakramentalnych a także par homoseksualnych. Według nich większość rodzin żyje w sposób daleki od ideału małżeństwa sakramentalnego. Przykładem tego są samotni rodzice wychowujący dzieci lub małżeństwa kombinowane, czyli takie, gdzie oboje rodzice są po rozwodzie, lecz utrzymują kontakty z byłymi małżonkami, tak że ich dzieci nie mają dwóch, lecz kilku rodziców. Kościół winien docenić i zaaprobować te rodziny bez określania ich jako niedoskonałe  lub nieregularne. Wierność małżeńska nie jest według Szwajcarów wartością absolutną, lecz można ją zanegować, gdy relacje małżonków uległy pełnemu rozkładowi, stąd prawo kanoniczne powinno uwzględnić jakąś formę rozwodu.

Katolicy w Szwajcarii postulują, aby Kościół zrezygnował z głoszenia Ewangelii rodziny i przystosował się do aktualnych prądów kulturowych. Włoskie czasopismo Il Timone w ten sposób skomentowało wyniki przedsynodalnej ankiety: „Chory szwajcarski Kościół prosi Synod o pozwolenie na popełnienie samobójstwa”.

1.         „POCZĄTEK” WEDŁUG MARKA (10,6) I MATEUSZA (19,4.8)

Chrystus pragnąc ukazać poprawna perspektywę spojrzenia na małżeństwo i odpowiedzieć na pytania współczesnych, odsyła ich do „początku” (Mk 10,2-12; Mt 19,3-9).

Wersja Markowa:

„2 Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.

3 Odpowiadając zapytał ich: „Co wam nakazał Mojżesz?”

4 Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”.

5 Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: 7 dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę 8 i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”

10 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to.

11 Powiedział im: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej.

12 I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”

(Mk 10,2-12)

Wersja Mateuszowa:

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?”

4 On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?

5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem.

6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.

7 Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?”

8 Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było.

9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo” (Mt 19,3-9).

Według Ewangelistów Marka i Mateusza Chrystus trzykrotnie wraca do słowa „początek”:

•           „Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę” (Mk 10,6).

•           „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?” (Mt 19,4).

•           „lecz od początku tak nie było” (Mt 19,8).

Tak intensywne odwoływanie się przez Jezusa do „początku” prowadzi nas niejako bezwiednie do pierwszego wersetu Księgi Rodzaju: „Na początku [בְּרֵאשִׁית; ἀρχῇ] stworzył Bóg niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Co znaczy w Rdz 1,1 wyrażenie „na początku”?

Komentarze mówią zazwyczaj w tym miejscu o początku czasu. Prokop: „Początek” mógłby oznaczać czas, ponieważ od tego momentu rozpoczął się i wziął swoje pochodzenie czas [Bazyli, In hexa. I,5; podobnie „czas nie istniał przed tym wydarzeniem, był to więc pierwszy moment, który nie może być częścią czasu” – Sforno]. W podobnym duchu Wielki słownik hebrajsko-polski sugeruje: początek znaczy: w pierwszej kolejności; kiedy Bóg zaczął stwarzać; w punkcie wyjścia; od dawna (Wielki słownik hebrajsko-polski i aramejsko-polski Starego Testamentu, opr. L. Kohler-W. Baumgartner – J. J. Stamm, W-wa 2008, 224-225). A zatem idzie tu o rozpoczęcie czegoś, o moment kiedy się rozpoczął bieg czasu (Arystoteles, Fizyka III,4,203), o najdawniejsze czasy, o prapoczątek, o coś, co nie jest wieczne, lecz ma swój początek, w którym się zaczęło (Filon, O stworzeniu świata, 54; O Dekalogu, 58), o początek historii zbawienia.

Nie jest to bynajmniej jedyna możliwa interpretacja. Ojcowie Kościoła i późniejsi pisarze kościelni znają też inne znaczenie wyrażenia „na początku”. Tak np. Orygenes pyta: „Co znaczy ‘początek’ wszystkich rzeczy, jeśli nie Pan nasz i Zbawiciel wszystkich (1 Tm 4,10), Jezus Chrystus, ‘pierworodny wszelkiego stworzenia’ (Kol 1,15)? W tym ‘początku’, zatem, czyli w swoim Słowie, Bóg uczynił ‘niebo i ziemię’, jak mówi również Ewangelista Jan na początku swojej Ewangelii: ‘Na początku było Słowo’, i ‘Wszystko przez Nie się stało’ ” (J 1,3). W podobnym duchu wypowie się później Rupert: „Termin „początek” należy tu rozumieć jako imię własne Syna; … ponieważ w tym „początku” Bóg stworzył niebo i ziemię”. Do takiej interpretacji nawiązuje też św. Paweł nazywając Chrystusa w swoich pismach: arche, archegos, archo, kefale.

Jeszcze obszerniej rozwinie tę myśl św. Augustyn: „Twoje Słowo… jest początkiem i przemawia do nas (J 8,25). W tym ‘początku’, o Boże, uczyniłeś niebo i ziemię; w Twoim Słowie, w Twoim Synu, w Twej Potędze, w Twej Mądrości, w Twojej Prawdzie. […] ‘Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Omnia in sapientia fecisti’ (Ps 104,24); w tej Mądrości, która jest Początkiem, ‘początkiem’ w którym uczyniłeś niebo i ziemię. Tak więc – oprócz chronologicznej – istnieje również możliwość chrystologicznej interpretacji wyrażenia „na początku”.

Jeszcze bardziej interesujące znaczenie – z perspektywy Jezusowych słów: „od początku tak nie było” –przybiera greckie arche (ἀρχῇ) jako odpowiednik hebrajskiego בְּרֵאשִׁית w kontekstach kosmologicznych. Znaczy ono Tm „pierwotne prawo, według którego wszystko się stało” (Tales, I,128,16), lub też principium, zasadę (Arystoteles, Metafizyka IV,1,1012).[2]

Gdy więc w argumentacji Jezusowej pojawia się wyrażenie „na początku stworzenia”, albo „od początku” może to mieć nie tylko znaczenie czasowe, ale również „pierwotne prawo, wedle którego wszystko się stało” zakładało co innego, tego nie dopuszczało oraz „w Chrystusie, w Jego Mądrości, w jego Prawdzie” tak nie było”.

2.         „POCZĄTEK” WEDŁUG ŚW. JANA PAWŁA II

Św. Jan Paweł II podejmując analizę „początku” wychodzi od rozmowy Chrystusa z faryzeuszami na temat dopuszczalności rozwodów, w której Pan Jezus dwukrotnie odwołuje się do stanu pierwotnego stworzenia, do owego „na początku” (en arche).

Papież – rozważając dwa opisy stworzenia świata zamieszczone na początku Księgi Rodzaju (nowszy, zwany kapłańskim [VI wiek przed Chr.] i starszy, zwany jahwistycznym [IX wiek przed Chr.]) ukazuje wielką godność człowieka, w którego kondycję wpisane są jego seksualność, płodność i zdolność do wyborów etycznych. Następnie – rozważając samotność Adama, wpisaną w naturę ludzką – ukazuje, co to znaczy, że jesteśmy samodzielnymi podmiotami – osobami. Stwierdzenie Boga: Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam (Rdz 2,18), ukazuje, że człowiek zostaje w pełni stworzony dopiero poprzez komunię osób, którą stanowią od początku mężczyzna oraz niewiasta.

Taka definicja „początku” pojawiającą się w tekście katechez środowych  św. Jana Pawła II[3]: „Początek” oznacza to, o czym mówi Księga Rodzaju. Chrystus zatem przytacza w skrócie Rdz 1,27: ‘Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę’, podczas gdy w całości pierwotny urywek brzmi dosłownie tak: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”. Następnie nauczyciel odwołuje się do Rdz 2,24: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”.

Przytaczając te słowa prawie in extenso, Chrystus nadaje im jeszcze bardziej wyraźne znaczenie normatywne (można by bowiem przypuszczać, że w Księdze Rodzaju brzmią one jako stwierdzenie faktu: „opuszcza […], łączy się […], stają się jednym ciałem”). Znaczenie normatywne jest logiczne o tyle, że Chrystus nie ogranicza się tylko do samego przytoczenia, lecz dodaje: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Owo „niech nie rozdziela” jest rozstrzygające. W świetle tych słów Chrystusa Rdz 2,24 wypowiada zasadę jedności i nierozerwalności małżeństwa jako treść słowa Bożego, wyrażonego w najdawniejszym objawieniu”.[4]

Chrystusowe odwołanie do zamiarów Stwórcy, powołującego do istnienia człowieka jako mężczyznę i jako kobietę w ich fundamentalnej relacji, która zostanie zdefiniowana przez Papieża, jako jedność dwojga[5], jest po pierwsze odnalezieniem zasady życia małżeńskiego i rodzinnego, do istoty której należy wyłączność i nierozerwalność więzi, a po wtóre  ukazuje tę rzeczywistość relacji małżeńskiej, jako doświadczenie „wyjściowe” dla wszystkich doświadczeń ludzkich: „małżeństwo i rodzina nie są instytucjami wyłącznie chrześcijańskimi; one są częścią dziedzictwa ofiarowanego ludzkości przez Boga: „Bóg stworzył człowieka na swój obraz; na obraz Boży go stworzył; stworzył ich mężczyzną i kobietą” (Rdz 1,27) (Rodzina w misji świeckich – 10.06.1988).

Katechizm Kościoła Katolickiego zsyntetyzuje to w następujący sposób: „Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie… Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa” . Powołanie do małżeństwa jest wpisane w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z ręki Stwórcy” (KKK, 1603). „małżeństwo jest dobrem, którego źródło znajduje się w dziele stworzenia i które przez to zapuściło swoje korzenie w naturze ludzkiej …. (Mt 19,4-5)” (Papieska Rady ds. Rodziny , Przygotowanie do sakramentu małżeństwa,7 – 13.05. 1996 ).

Szerokie rozwinięcie tych myśli spotkamy w Mulieris dignitatem:  „Trzeba, ażebyśmy znaleźli się w orbicie tego biblijnego „początku”, w którym objawiona prawda o człowieku jako „obrazie i podobieństwie Boga” stanowi niezmienną podstawę całej chrześcijańskiej antropologii. […]

W opisie Księgi Rodzaju (2,18-25) kobieta zostaje stworzona przez Boga „z żebra” mężczyzny i zostaje postawiona jako drugie „ja”, jako rozmówca obok mężczyzny, który w otaczającym go świecie stworzeń ożywionych jest samotny i nie znajduje w żadnym z tych stworzeń właściwej dla siebie „pomocy”. Powołana w ten sposób do istnienia kobieta natychmiast zostaje rozpoznana przez mężczyznę jako „kość z jego kości i ciało z jego ciała” (por. Rdz 2,23) i dlatego właśnie zostaje nazwana „niewiastą”. W języku biblijnym nazwa ta wskazuje na istotową tożsamość w stosunku do mężczyzny: is-issa, czego niestety nie mogą na ogół wyrazić języki współczesne. („Ta będzie się zwała mężatką [iszsza; tłum. Izaak Cylkow], bo ta z mężczyzny [isz] została wzięta”: Rdz 2,23).

Tekst biblijny daje wystarczające podstawy do stwierdzenia zasadniczej równości mężczyzny i kobiety pod względem człowieczeństwa. Oboje są od początku osobami w odróżnieniu od otaczającego ich świata istot żyjących. Niewiasta jest drugim „ja” we wspólnym człowieczeństwie. Od początku jawią się jako „jedność dwojga”, co oznacza wyjście z pierwotnej samotności człowieka, w której nie znajdował on „pomocy do siebie podobnej” (por. Rdz 2,20). Czy chodzi tu tylko o „pomoc” w działaniu, w „czynieniu sobie ziemi poddaną?” (por. Rdz 1,28). Z pewnością chodzi o towarzyszkę życia, z którą mężczyzna jako z żoną może połączyć się, stając się z nią „jednym ciałem” i opuszczając swego „ojca i matkę” (por. Rdz 2,24). Opis biblijny mówi więc o ustanowieniu przez Boga małżeństwa wraz ze stworzeniem mężczyzny i kobiety jako nieodzownego warunku przekazywania życia nowym pokoleniom ludzi, do którego małżeństwo i miłość oblubieńcza ze swej natury są przeznaczone: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28),(Mulieris dignitatem, 6).

„Bóg, który stworzył człowieka z miłości, powołał go także do miłości, która jest podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Człowiek został bowiem stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który sam jest Miłością. Ponieważ Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ich wzajemna miłość staje się obrazem absolutnej i niezniszczalnej miłości, jaką Bóg miłuje człowieka. Jest ona dobra, co więcej bardzo dobra, w oczach Stwórcy. Miłość małżeńska, którą Bóg błogosławi, jest przeznaczona do tego, by była płodna i urzeczywistniała się we wspólnym dziele zachowywania stworzenia: „Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: ‘Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną’” (Rdz 1,28), (KKK, 1604).

Prawda o małżeństwie i rodzinie jest „ponad wolą jednostek, kaprysami poszczególnych małżeństw, decyzjami organizmów społecznych i rządowych”[6]. „Sam Bóg jest twórcą małżeństwa i rodziny”[7]. To On zatem ma wyłączne prawo decydować czym jest małżeństwo i rodzina oraz w jaki sposób mają one realizować wyznaczone przez Niego cele. Jeżeli się o tym pamięta, wówczas staje się jasne, że Boża wizja małżeństwa i rodziny (consilium Dei de matrimonio et familia) nie jest jakąś arbitralnie i z zewnątrz narzuconą normą, lecz należy do istoty ludzkiej natury. Odrzucanie tej wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do klęski człowieka – mężczyzny, kobiety czy dziecka[8]. Negując Bożą wizję małżeństwa i rodziny, neguje się ich godność i powołanie. Natomiast ukazując tę wizję i przyjmując ją w całej pełni i prawdzie, umożliwiamy prawdziwy rozwój ludzki i chrześcijański. Boża wizja małżeństwa i rodziny jest „Bożym darem dla ludzkości”[9]

Ukazując zamysł Stwórcy powołującego do istnienia człowieka jako mężczyznę i jako kobietę, w ich wzajemnej komplementarności, we wyłącznej, nierozerwalnej i płodnej jedności, w której uzupełniają się powołani do bezinteresownego wzajemnego obdarowywana się sobą, odkrywamy że właśnie ta relacja staje się doświadczeniem sakramentalnym, doświadczeniem obecności Boga. Używając pojęcia zakorzenionego w teologii małżeństwa i rodziny, choć ciągle jeszcze nie do końca konsekwentnie zastosowanego, staje się Kościołem Domowym.

2.         KOŚCIÓŁ DOMOWY JAKO PRZESTRZEŃ DUSZPASTERSTWA[10]

Spróbujmy teraz naszkicować tę specyficzną perspektywę, dla której Jan Paweł II w 1994 roku; w roku poświęconym rodzinie, odpowiadając na pytanie: Familia, quid dicis de te ipsa?, przywołuje głos wspólnoty rodzinnej: «w czasach apostolskich: Ja jestem kościołem domowym. Innymi słowy: ja jestem Ecclesiola; I na nowo widzimy ten sam paralelizm: Rodzina – Kościół, to jest wymiar apostolski i uniwersalny Kościoła, z jednej strony, i wymiar rodzinny, domowy Kościoła, z drugiej. Jeden i drugi bierze początek z tych samych źródeł, mają tę samą genealogię: w Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Poprzez to pochodzenie urzeczywistniają się w wielkim misterium Bożej Miłości»[11].

Pojęcie Kościół domowy wyrasta ze starożytnych źródeł sięgających nauczania św. Jana Chryzostoma, który kontynuuje myśl św. Klemensa Aleksandryjskiego. To w tym okresie, u zarania myśli teologicznej, rodzi się pojęcie, które opisuje zadania rodziny chrześcijańskiej na płaszczyźnie przekazu wiary. Jan Chryzostom w swoich homiliach rozwija zasadniczo podobieństwo między kościołem rozumianym jako przestrzeń kultu Eucharystii i głoszenia Słowa a domem – wspólnotą rodzinną, w której „wracając (z kościoła) do domu, przygotowujemy podwójny stół: jeden dla posiłku, drugi służący do lektury Słowa Bożego i mężczyzna powtarza rzeczy, które usłyszał w Kościele, tak aby kobieta mogła nauczyć się a dzieci były w stanie usłyszeć, aby również słudzy nie byli pobawieni tej lektury. Uczyń ze swego domu kościół, bowiem będziesz musiał zdać sprawę ze zbawienia swych dzieci i twych sług”[12].

Zadanie, jakie rysuje się przed wspólnotą rodzinną nie ogranicza się tylko do zaangażowania głowy domu, ale przywołuje do działania również pozostałych członków rodziny, jednoznacznie określając całe zgromadzenie: „Wszyscy, również najmniejsi powinni czuć się zaangażowani w odczytywanie przesłania Słowa Bożego i we wprowadzanie go wspólnie w życie […] uczyń ze swego małego domu kościół. W rzeczywistości tam gdzie słyszymy śpiew psalmów, modlitwę, pieśni proroków, nie przesadza się nazywając takie zgromadzenie kościołem”[13]. Tak opisana rzeczywistość rodziny, rozumianej jako przestrzeń realizacji wiary a zatem w pełni uprawnionej do przyjęcia nazwy Kościoła domowego przez długie wieki nie znalazła podobnej kontynuacji. Duchowa perspektywa życia małżeńskiego i rodzinnego – wraz z jej mistyczną interpretacją cechującą pierwsze wieki chrześcijaństwa – została zepchnięta w cień poprzez jurydyczno-moralne nachylenie traktatów teologicznych, które towarzyszyło Kościołowi przez następne wieki.

Dopiero XX wiek – wraz z soborem Watykańskim II i pontyfikatem Pawła VI – przynosi ponowne przypomnienie pojęcia „Kościół domowy”[14] oraz jego znaczenia dla teologii małżeństwa i rodziny.  W Evangelii nuntiandi Paweł VI zaznacza, iż „warto dostrzec, w różnorakich momentach historii Kościoła, piękną definicję „Kościół domowy” uznaną przez Sobór Watykański II. Oznacza to, że w każdej rodzinie chrześcijańskiej należałoby odszukiwać różne aspekty całego Kościoła”[15]. Z tego twierdzenia teologia współczesna wypracowuje tezę o eklezjalnym charakterze rodziny, w której uobecnia się Chrystusa, gdzie realizuje się wezwanie do modlitwy i uobecniania miłości oraz ewangelizacji [16].

W adhortacji Familiaris consortio odnajdujemy precyzyjny opis tego pojęcia umiejscowiony w ramach duszpasterstwa małżeństwa i rodziny. Jan Paweł II nakreśla fundamenty, które pozwalają w rodzinie dostrzegać Kościół domowy, mówiąc o głoszeniu Słowa, życiu sakramentami i dostrzegając w jedności małżeńskiej symbol jedności eklezjalnej[17], konkretyzując owe eklezjalne zadania w dwóch zasadniczych perspektywach, przypominając za Pawłem VI ewangelizacyjne zadanie rodziny jako uczestnika misji Kościoła[18], jak również odwołując się do niej, jako do sakralnej przestrzeni modlitwy i kultu zarezerwowanej dla jej członków[19].

Zauważamy w tych kierunkach zasadnicze cechy Kościoła: kult, komunię i misję. W konsekwencji podkreślić należy, iż rodzina jest czymś więcej niż li tylko miejscem zaangażowania w duszpasterstwo Kościoła, czy jakąś specyficzną formą tego duszpasterstwa, ale jest prawdziwym obrazem Kościoła: „Istota i zadania rodziny są ostatecznie zdefiniowane przez miłość. Dlatego właśnie rodzina otrzymuje misję strzeżenia, objawiania i przekazywania miłości, odbicie żywe i realne uczestnictwa w miłości Bożej wobec ludzkości i miłości Chrystusa Pana wobec Kościoła – Oblubienicy”[20].

W pełni uzasadniony jest więc kierunek teologicznego myślenia o rodzinie jako ”rzeczywistości kościelnej”. P. Evdokimov sprecyzował to w następujący sposób: «nie mówimy tylko o byciu podobnym do Kościoła, w swym znaczeniu rzeczywistości łaski, wspólnota oblubieńcza jest organiczna częścią wspólnoty Kościoła, jest Kościołem»[21]. Twierdzenie to znajduje swoje podstawy w Liście do Efezjan, (5,21) ukazującym autentyczne uczestnictwo mężczyzny i kobiety związanych miłością małżeńską w miłości Chrystusa do Kościoła. To co wyrasta w porządku stworzenia realizuje się w porządku łaski i jak podkreśla M. Quellet: „płodna para jest stworzonym obrazem Trójcy, powołanym do poznawania i czynienia widzialnym wspólnoty i relacji Osób Boskich. Staje się «ikoną» porządku «nowego stworzenia» dzięki działaniu zbawczemu Ojca przez Syna w Duchu Świętym (rodzina) obwieszcza, iż komunia miłości pary ochrzczonych stanowi objawienie i ożywiającą realizację komunii wiecznej Ojca i Syna i Ducha Świętego”[22]

Tak rozumiana rzeczywistość rodziny – Kościoła domowego, w nauczaniu Jana Pawła II otrzymuje precyzyjnie nakreślone płaszczyzny działania[23]. Pierwsza płaszczyzna – traktowana przez Familaris consortio jako wyjściowa – to zadanie związane z wychowaniem potomstwa. «We własnej rodzinie przez świadectwo układania wszystkich dziedzin życia zgodnie z prawem Bożym, przez chrześcijańskie wychowanie dzieci, wspomaganie ich dojrzewania w wierze, przez wychowanie do czystości, przez przygotowanie do życia, przez czuwanie, by uchronić je przed niebezpieczeństwami ideologicznymi i moralnymi, które często im zagrażają, przez stopniowe i odpowiedzialne wprowadzanie ich we wspólnotę kościelną i obywatelską, przez pomoc i radę w sprawie wyboru powołania, przez wzajemne pomaganie sobie członków rodziny dla wspólnego ludzkiego i chrześcijańskiego wzrostu itd.”[24] Zadania wychowawcze realizowane w małżeństwie traktowane niejednokrotnie na płaszczyźnie praktycznej jako indywidualna odpowiedzialność rodziców, musi być postrzegana jako autentyczne zadanie duszpasterskie Kościoła domowego. Pociąga to oczywiście bardzo konkretne konsekwencje w odczytywaniu zasady pomocniczości[25] stosowanej do tego zadania. Katolickie wychowanie potomstwa, do czego zobowiązuje sakramentalne małżeństwo[26] nie może być dodatkiem do innych działań czy form zaangażowania duszpasterskiego rodziców katolickich. Idąc dalej, każda forma pomocy w wychowaniu, realizuje wspomnianą zasadę pomocniczości, na tyle na ile akceptuje pierwszoplanową rolę rodziców.

Drugi wymiar duszpasterskiego działania Kościoła domowego, zarysowany w dokumencie posynodalnym to wymiar apostolski. „Następnie, apostolstwo rodziny będzie promieniować czynami miłości duchowej i materialnej wobec innych rodzin, zwłaszcza najbardziej potrzebujących pomocy i podtrzymania, wobec ubogich, chorych, starszych, upośledzonych, sierot, wdów, opuszczonych małżonków, matek niezamężnych i tych, które w trudnych sytuacjach doświadczają pokusy usunięcia owocu ich łona, itp.”[27] W konsekwencji trzeba podkreślić również wspólnotowy charakter dzieł miłosierdzia, które w tym ujęciu nie są tylko indywidualnym zadaniem chrześcijanina, a tym bardziej nie ograniczają się do skoncentrowania uwagi na rodzinie dysfunkcyjnej, ale wyrastają ze wspólnoty rodzinnej i promieniują na całe otoczenie.

I wreszcie trzecia płaszczyzna, która w pełni realizuje definicję duszpasterstwa rodzin[28], mianowicie zaangażowanie małżeństw i rodzin odpowiednio przygotowanych w formowanie i pomoc wobec innych rodzin. „Wciąż pozostając w kręgu Kościoła, który jest podmiotem odpowiedzialnym za duszpasterstwo rodzin, należy przypomnieć różne ugrupowania wiernych, w których ujawnia się i żyje w pewnej mierze tajemnica Kościoła Chrystusowego. Należy zatem uznać i ocenić — każdą zależnie od jej cech charakterystycznych, celów, odrębności i własnych metod — rozmaite wspólnoty kościelne, różne grupy i liczne ruchy, zaangażowane na różny sposób, z różnego tytułu i na różnych poziomach w duszpasterstwie rodzin”[29]. Formalnie ujmując tę rzeczywistość, mówimy faktycznie o strukturach duszpasterstwa rodzin i zaangażowanych na różnych jego poziomach, ruchach i stowarzyszeniach. Jednakże mamy również do czynienia z pewnym niebezpieczeństwem zawężenia tylko do tej, skądinąd ważnej, płaszczyzny pojęcia duszpasterstwa rodzin z pominięciem wymienionych wcześniej płaszczyzn, które zaczynają być traktowane, jako samodzielne i niezależne byty, gdzie małżeństwo i rodzina traktowane jest jako jeden z wielu wariantów kształtowania działania.

Analizując te wskazania, należy jednoznacznie podkreślić to, co zauważa D. Tettamanzi: „Familiaris consortio używa kategorii Kościół domowy, aby wskazać na chrześcijańska istotę rodziny nie tylko na płaszczyźnie działania, tzn. wskazując na uczestnictwo rodziny chrześcijańskiej w misji Kościoła, ale również – i przede wszystkim – na płaszczyźnie ontologicznej. Mówiąc o Kościele domowym, Familiaris consortio podkreśla status ontologiczny eklezjalności rodziny chrześcijańskiej, z którego wynika i rozwija się ministerium – posługa eklezjalna tej rodziny”[30]. Konkretne zadania stawiane przed rodziną chrześcijańską wyrastają z jej rodowodu, o którym wspominaliśmy wcześniej cytując wypowiedź Jana Pawła II, są zatem nie tyle przypisanymi wskazaniami dla jednej ze struktur społecznych, co raczej niezbywalnymi znakami jej eklezjalnego charakteru. Dlatego też działania duszpasterskie ukierunkowywane na małżeństwo i rodzinę powinny brać pod uwagę jej fundamentalny charakter eklezjalny.

Biorąc pod uwagę powszechność doświadczenia małżeńskiego (większość osób odkrywa powołanie do małżeństwa) a jeszcze bardziej, bezwzględnie całkowite doświadczenie życia rodzinnego (nie ma osoby, która by takiego doświadczenia nie miała) musimy stwierdzić że doświadczenie to stanowi podstawowy kontekst zaangażowania człowieka. Zatrzymajmy się tylko na trzech perspektywach takiego doświadczenia.

a.      Budowanie Kościoła domowego – formacja narzeczonych.

W ankietach do badań socjologicznych młodzieży w wieku maturalnym prof. M. Z. Stepulaka[31], jedno z pytań brzmiało: „Czym jest dla Ciebie sakrament małżeństwa?” Dla badanych – jak wynika z przytoczonych wypowiedzi – sakrament ten jest często, owszem, ważny, istotny, niezbędny, związany z trwałym związkiem itp.[32], jednakże nie znajdujemy w wynikach ankiety odwołania do motywów wiary. Nie są to wyniki zaskakujące, potwierdzają, bowiem codzienne obserwacje duszpasterzy przygotowujących narzeczonych do małżeństwa. Ta nienowa obserwacja pozwala stwierdzić, jak bardzo istotny element stanowi formacja religijna narzeczonych, obok przekazywania ważnej skądinąd, wiedzy i umiejętności odwołujących się do funkcjonowania związku czy umiejętności kształtowania relacji[33].

Aspekt formacyjny na etapie przygotowania do małżeństwa, w kontekście naszych rozważań, stanowi punkt wyjściowy dla duszpasterstwa przyjmującego eklezjalny charakter chrześcijańskiego małżeństwa i rodziny. Pozwala kształtować obraz małżeństwa zakorzenionego w misji Kościoła, wyrastającego z zbawczego posłannictwa. Dopiero w takim kontekście mówić będziemy mogli o przygotowaniu do wypełniania eklezjalnej misji rodziny.

O uświadomienie właśnie takiej perspektywy chodziłoby w przygotowaniu narzeczonych, którzy często postrzegają swój związek, kształtowany poprzez najróżniejsze doświadczenia, jako jedyny punkt odniesienia, na który „nakłada się” niejako ramy sakramentu. Stąd też, zdaje się, pochodzi obraz życia małżeńskiego odczytywany według klucza praw i zakazów. Natomiast wezwanie Pawła VI, przywoływane już wcześniej, że „w każdej rodzinie chrześcijańskiej należałoby odszukiwać różne aspekty całego Kościoła”[34] zaprasza do takiego kształtowania postaw, aby małżonkowie dostrzegali we wszystkich aspektach swego wspólnego życia, działanie eklezjotwórcze. Innymi słowy, aby w życiu małżeńskim potrafili utożsamić podejmowane działania budujące ich wzajemną więź oraz więź z Panem Bogiem, z działaniem Kościoła.

W tak postawionym celu przygotowania do małżeństwa zawarty jest istotny postulat pod adresem formacji kapłańskiej, domagający się właściwej formy otwarcia ze strony duszpasterzy, która dowartościowywałby działania podejmowane przez członków Kościoła domowego w nim samym. Otwarcie takie zakładałoby dostrzeżenie znaczenia i doniosłości działań podejmowanych w rodzinie, jako autentycznych działań duszpasterskich. Innymi słowy wypowiedzi Pawła VI z 1976 roku i im podobne[35] nie mogą być traktowane jako zgrabne figury retoryczne stosowane w kaznodziejstwie, ale jako formy zaangażowania równoważne z działaniami podejmowanymi w ramach wspólnot parafialnych i diecezjalnych.

Poruszając zagadnienie formacji, należy mieć świadomość, iż mówimy o postulowanym procesie, z założenia, długotrwałym, którego efektów nie można spodziewać się natychmiastowo.

W ramach tego zagadnienia warto również zasygnalizować, niezwykle ważny element, jakim jest głoszenie prawdy o sakramentalności małżeństwa (zagadnienie to domaga się oddzielnego opracowania). Częstym niestety zjawiskiem jest zatrzymywanie się na aspekcie jurydycznym czy też moralnym związku sakramentalnego, w oderwaniu od istoty sakramentu – tzn. obecności Chrystusa. Małżeństwo chrześcijan przygotowuje się również w pierwszych etapach życia (Jan Paweł II będzie mówił o przygotowaniu dalszym[36]), nie jest zatem obojętne co i czy w ogóle, dziecko lub młody człowiek słyszy o małżeństwie. Z takiego punktu wyjścia rozpoczyna się kształtowanie specyficznej duchowości małżeńskiej, będącej owocem łaski sakramentu[37].

b.      Budowanie Kościoła domowego – życie sakramentalne.

Drugim wymiarem, gdzie praktycznie możemy mówić o Kościele domowym, jest, szeroko rozumiane, życie sakramentalne jego członków. Ten temat domaga się podjęcia pogłębionej refleksji zarówno z perspektywy katechetyki, jak i teologii pastoralnej, przywykliśmy bowiem do mówienia o rodzinie jako najwłaściwszym miejscu przygotowania do przyjmowania sakramentów, zwłaszcza sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Chcąc być jednak konsekwentnym, należy zauważyć, iż rodzina nie ma instrumentalnego znaczenia, nie jest swego rodzaju szkołą, w której dzieci czy młodzież, mają nauczyć się tylko życia sakramentalnego. Rodzina – na ile staje się Kościołem domowym – staje się przestrzenią przyjmowania sakramentów, nie tyle tylko w znaczeniu liturgicznym, co w wymiarze egzystencjalnym.

Czytelnym przykładem staje się tutaj powtarzany od dawna postulat Mszy św. rodzinnej, w rozumieniu wspólnego uczestnictwa w liturgii małżonków z dziećmi, gdzie rodzice podejmując się zadania wyjaśniania tego co dla dzieci niezrozumiałe, stają się przykładem właściwych postaw i zachowań, usiłują przełożyć duchowość na praktykę życia[38]. Usytuowanie parafialnej liturgii Eucharystii w orbicie życia rodziny, sprawia, że każdy z jej członków, przeżywa Ucztę Eucharystyczną na sobie właściwy sposób i na swoim poziomie, dzieląc się jednocześnie duchowym doświadczeniem (w odróżnieniu od zdarzających się sytuacji w czasie Mszy św. z udziałem dzieci, gdy dochodzi do takiej infantylizacji przekazu, że nic nie może on dać obecnym dorosłym). Natomiast ograniczanie roli rodziny do tworzenia atmosfery przygotowania do „przyjęcia Komunii”, zdecydowanie zaciemnia jej funkcje eklezjalne, przypomniane również przez Benedykta XVI w adhortacji Sacramentum caritatis: „Eucharystia wzmacnia w sposób niewyczerpany jedność i nierozerwalną miłość każdego chrześcijańskiego małżeństwa. W nim, na mocy sakramentu, węzeł małżeński jest wewnętrznie powiązany z jednością eucharystyczną Chrystusa — Oblubieńca z Kościołem — Oblubienicą (por. Ef 5, 31-32). […]Rodzina – Kościół domowy – jest podstawową przestrzenią życia Kościoła, szczególnie ze względu na jej decydującą rolę w chrześcijańskim wychowywaniu dzieci”[39].

Podobny tok rozumowania należałoby przyjąć w odniesieniu do pozostałych sakramentów, łącznie z sakramentem pojednania, którego indywidualny charakter nie może zostać nigdy zanegowany, co jednak nie stoi na przeszkodzie w jego rodzinnym przeżywaniu. Bowiem, to właśnie tworzenie rodzinnej przestrzeni sacrum stanowi realizację posłannictwa kapłańskiego Kościoła domowego[40]. To nie nauka modlitwy, czy merytoryczne przekazanie wiedzy o licznych tradycyjnych formach formuje człowieka, ale wspólne ich przeżywanie. Zadanie rodziny nie może ograniczyć się do przekazywania tradycji zakorzenionych czy to w rodzinie, czy szerzej, w społeczeństwie (również tych religijnych), ale winno polegać na wspólnym ich doświadczaniu.

W tym kontekście nadzwyczajnej rangi nabiera katecheza przygotowująca do sakramentów. Jej charakter prorodzinny nie może akcentować zaledwie obecności rodziny w życiu kandydatów do przyjęcia sakramentu, ale konieczny jest wysiłek ukierunkowany na autentyczne zaangażowanie wspólnoty rodzinnej rozumianej jako przestrzeń urzeczywistniania się Kościoła. Słuszne są postulaty odwołujące się do poszerzenia działania duszpasterstwa rodzin poprzez organiczne włączenie w jego zakres również duszpasterstwa dzieci i w pewnym wymiarze również młodzieży[41], jednak w perspektywie której dotykamy, należałoby rozszerzyć je na wszystkie osoby przygotowujące się do przyjęcia sakramentów, zarówno tam gdzie przygotowanie to zostało w pewnym stopniu zinstytucjonalizowane (jak ma to miejsce w wypadku sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego czy małżeństwa), jak i w pozostałych przypadkach. Konieczne jest w podejmowanych działaniach duszpasterskich oraz w pogłębionej refleksji teologicznej, uwypuklenie „rodzinno-twórczego” znaczenia sakramentów. Bowiem eklezjalny charakter małżeństwa i rodziny w pewnym stopniu pozostanie niezrozumiały, gdy pominiemy sakramentalny wymiar życia członków Kościoła domowego i to nie tylko w odniesieniu do sakramentu małżeństwa, ale również do pozostałych znaków Bożej łaski, które są im udzielane.

Katecheza przygotowująca do sakramentów winna zatem w szerszym stopniu niż dotychczas uwzględniać fakt, iż przyjmujący łaskę sakramentu człowiek ma nią żyć w konkretnym środowisku rodzinnym, ze wszystkimi okolicznościami z tym związanymi. Formacja kandydata do przyjęcia sakramentu nie może więc być traktowana w oderwaniu od formacji jego najbliższych, w takim stopniu w jakim jest to możliwe.

c.       Budowanie Kościoła domowego –  duszpasterstwo ogólne.

I wreszcie trzeci element, stanowiący chyba najbardziej wymagającą przestrzeń weryfikacji działań pod kątem duszpasterstwa rodziny jako Kościoła domowego a mianowicie szeroko pojmowana działalność duszpasterska we wspólnocie parafialnej, rozumiana jako całościowy zespół działań, ujętych w mniej lub bardziej spójny system parafialny. Cechą tak szeroko widzianej działalności duszpasterskiej jest jej niezwykła różnorodność, zarówno pod względem proponowanych form, jak również w odniesieniu do zróżnicowanego grona adresatów. Cecha ta nie może zostać pominięta, jednakże warto zauważyć, iż każdy parafianin jest również członkiem rodziny[42]. W konsekwencji wymiar troski o Kościół domowy, nie będzie odnosił się tylko do działań wokół podstawowych relacji, jak relacja małżeńska i rodzicielska, ale na specyficzne sposoby obejmie również pozostałe osoby.

Niektóre elementy tego działania (życie sakramentalne, katecheza przygotowująca do sakramentów, przepowiadanie) omówiliśmy we wcześniejszych punktach, wyodrębniając je przede wszystkim dlatego, że są one traktowane już dzisiaj przynajmniej na płaszczyźnie teoretycznej, jako potencjalna przestrzeń zaangażowania całej rodziny. Natomiast to, na co w tym miejscu chcielibyśmy zwrócić uwagę, to działania w praktyce duszpasterskiej bardzo często traktowane jako praca całkowicie niezależna od działalności prorodzinnej. Poczynając od animowania różnych grup parafialnych, zarówno skierowanych do dzieci i młodzieży (ministranci, Krucjata Eucharystyczna, Ruch Światło-Życie itp.), jak również grup dorosłych i seniorów, poprzez działanie grup stanowych duszpasterstwa mężczyzn i kobiet, aż do duszpasterstwa specjalistycznego i zawodowego. Każda z tych aktywności w całej ich różnorodności, musi cechować się własną specyfiką, postuluje się natomiast uwzględnienie łączącej wszystkie te osoby, rzeczywistości rodzin, w których żyją.

Branie pod uwagę tego powszechnego kontekstu może przybierać bardzo zróżnicowane kształty. Niewątpliwie najpopularniejszą formą wyrażającą „wrażliwość rodzinną” będą w odpowiedni sposób przekazywane treści odnoszące się do życia małżeńskiego i rodzinnego. Katechezy, prelekcje, spotkania zwłaszcza o charakterze poradnianym, nieodmiennie cieszą się dużą popularnością. Podobnie jak różnego typu akcje duszpasterskie odwołujące się do życia rodzinnego: wyjazdy, spotkania, wszelkie działania, nie tyle podejmujące tematykę związaną z rodziną, co pozwalające wszystkim członkom rodziny przebywać razem, podejmować wspólny wysiłek, odczuwać swą obecność i jednocześnie dostrzegać wspólny cel. I wreszcie takie kształtowanie działania różnych grup duszpasterskich, które uwzględniałoby życie rodzinne ich członków, tzn. planowanie zajęć z myślą o koniecznym i najważniejszym czasie dla najbliższych, jak również kształtowanie wymagań, które nie zmuszałyby do dokonywania wyboru między zaangażowaniem w konkretne duszpasterstwo a rodziną.

W pojęcie duszpasterstwa Kościoła domowego wpisuje się zatem bardzo wszechstronnie rozumiana troska o rodzinę, a właściwie o każdego z jej członków. W konsekwencji postulaty pastoralne nie będą zmierzały do nowego formułowania celów, jakie wyznaczane są konkretnym działaniom duszpasterskim. Mówimy raczej o „uwrażliwieniu” duszpasterstwa na aspekt rodzinny życia człowieka, a zatem o uznaniu w małżeństwie autentycznej przestrzeni udzielania się łaski Bożej na sposób sobie właściwy[43]. Postulat tak sformułowany, nie jest żadnym novum w refleksji nad duszpasterstwem. Tym bardziej winien niepokoić fakt swego rodzaju poboczności tematu, w wielu dotychczasowych działaniach, o czym wspominaliśmy wcześniej.

Podobnie oczywistym będzie stwierdzenie, iż drogą która może doprowadzić do realnego dowartościowania miejsca Kościoła domowego w działaniach duszpasterskich, jest współpraca kapłanów i rodzin na zasadzie wzajemnego uznania swoich zadań w dziele urzeczywistniania się Kościoła w świecie. To banalne stwierdzenie winno być uzupełnione ważnym zastrzeżeniem, mianowicie: zadania, o których mowa, nie odnoszą się tylko do granic wyznaczonych przez relacje małżeńskie i rodzicielskie, ale dotykają całego spektrum życia człowieka. Wyznaczona dla duszpasterstwa rodzin funkcja dopełniająca, związana z charyzmatem kapłańskimi realizowanym przez głoszenie Słowa, szafowanie sakramentami, itp., odwołuje się do tak szeroko ujmowanej perspektywy.

Druga funkcja, zwana usprawniającą polegając na wydobywaniu i ożywianiu darów, które są złożone w małżeństwie i rodzinie, odwołując się do obecności w tym duszpasterstwie samych rodzin, dających przez aktywne apostolstwo świadectwo wiary w swoim życiu[44], nie tylko wskazuje na możliwe formy działania, ale zakłada postulowaną przez nas współpracę, do której zapraszał Jan Paweł II: „Pragnę na koniec zaprosić wszystkich chrześcijan do odważnej i serdecznej współpracy ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, którzy w swym życiu niosą odpowiedzialność za służbę rodzinie. Ci którzy poświęcili się dla jej dobra w łonie Kościoła, w jego imieniu i przezeń natchnieni, jednostki, grupy, ruchy czy stowarzyszenia, często znajdują obok siebie osoby i instytucje, które pracują dla tego samego ideału. W wierności wartościom Ewangelii i wartościom ludzkim oraz w poszanowaniu uprawnionego pluralizmu inicjatyw, współpraca ta może sprzyjać szybszemu oraz integralnemu rozwojowi rodziny”[45].

W bardzo wielu przypadkach, gdy podejmuje się dialog z małżonkami (często ludźmi z wieloletnim doświadczeniem małżeńskim), wyraźnie demonstrują oni swego rodzaju styl patrzenia na sakrament małżeństwa i na życie rodzinne, którego cechą zasadniczą jest przekonanie, iż moment uroczystości ślubnej w kościele, wyczerpuje całkowicie zagadnienie duchowości ich życia małżeńskiego. W takim wypadku, pojęcie Kościół domowy bywa rozumiane bardzo często jako zgrabna figura retoryczna, używana w kaznodziejstwie zamiennie z pojęciem rodzina. Trudno ukrywać, iż również wielu duszpasterzy w ten sposób przyjmuje tę rzeczywistość. Stąd też, dzisiaj tak ważnym wydaje się kształtowanie autentycznej „eklezjalnej wrażliwości” w posługiwaniu duszpasterskim, aby móc skutecznie towarzyszyć na drodze Kościoła, wszystkim kobietom i mężczyznom wezwanym przez Boga do życia w małżeństwie, ale też odkryć na nowo zaproszenie Chrystusa do postrzegania tych podstawowych rzeczywistości ludzkich jako autentycznej drogi do Królestwa.

________________________________________

[1] A. Sarmiento, Małżeństwo chrześcijańskie. Podręcznik teologii małżeństwa i rodziny, Kraków 2002, 63-69.

[2] J. Kozyra, Arche (ἀρχῇ) w Ewangelii św. Jana, w: Stworzył Bóg człowieka na swój obraz. Księga pamiątkowa dla Biskupa Profesora Mariana Gołębiewskiego w 65. rocznicę urodzin, Warszawa 2002, 215.

[3] Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Odkupienie ciała a sakramentalność małżeństwa, Libreria Editrice Vaticana, Watykan 1986; Katechezy Ojca Świętego Jana Pawła II. teologia małżeństwa, Kraków 1999, 7-9.

[4] Jan Paweł II, Chrystus odwołuje się do „początku”, Katecheza 1(5.9.1979); J. Załęski, Problem „rozwodu” na tle nauki Nowego Testamentu o małżeństwie, w: Jan Paweł II. Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do serca. O Jana Pawła II teologii ciała. Lublin 1998, 193-215.

[5] Tenże, (31.3.1982)

[6] JAN PAWEŁ II, Trwały sens rodziny. Przemówienie do Rady Sekretariatu Generalnego Synodu Biskupów, 23 II 1980, w: Nauczanie papieskie, III/l, Pallottinum 1985, s. 196.

[7] Zob. Gaudium et spes, 48; Humanae vitae, 8; Familiaris consortio, 4.

[8] Zob. JAN PAWEŁ II, Nie wolno fałszować norm moralnych. Rozważanie przed modlitwą niedzielną, 20 II 1994, w: Anioł Pański z Papieżem, t. 5, s. 313; O. K.Lubowicki, Duchowość małżeńska i rodzinna w nauczaniu Jana Pawła II, Kraków 2005, 37.

[9] Zob. JAN PAWEL II, Nel progetto di Dio sulla famiglia 1’uomo e la donna conoscono la verita dęli ‚amore coniugale e la loro liberia in Cristo. Przemówienie do uczestników Seminarium zorganizowanego przez Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II, 23 III 1992, w: Insegnamenti…, XV/1, s. 697-698; Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do zmartwychwstania. O Jana Pawła II teologii ciała, red. T. Styczeń, Lublin 1998, 96-97.

[10] Ku duszpasterstwu Kościoła domowego, w: Studia Pastoralne 5(2009)45–58.

[11] Jan Paweł II, homilia, w: L’Osservatore Romano 14 października 1994, s. 3.

[12] Jan Chryzostom, Homilie do Księgi Rodzaju, 6, 2, PG 54, 607.

[13] Jan Chryzostom, Wprowadzenie do Psalmów 41, 2, PG 55, 158.

[14] Jego najważniejszą wypowiedzią pozostaje przemówienie do Equipes Notre-Dame z 4 maja 1970, w którym mówił i misji rodziny chrześcijańskiej, prawdziwej „komórce Kościoła”, w której rodzą się wrażliwość, gościnność i promieniowanie Ewangelii.

[15] Paweł VI, Evangelii nuntiandi, 71.

[16] Por. D. Tettamanzi, , Famiglia via della Chiesa, Milano19912, 72.

[17] Por.  FC 21, 38, 48, 49.

[18] Por. FC 51-54.

[19] Por. FC 55, 59, 61.

[20] FC 17.

[21] P. Evdokimov, Ecclesia domestica, w: L`Anneau d`Or, Cahiers de spiritualite conjugale et familialre, 107(1962) 357, cyt. za  M. Quellet, Divina somiglianza. Antropologia trinitaria della famiglia, LUP, Roma 2004, s.62.

[22] M. Quellet, Divina somiglianza, dz. cyt., ss. 57-79.

[23] Por. FC 71.

[24] FC 71.

[25] Por. FC 45.

[26] Por. «Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?» w: Obrzędy sakramentu małżeństwa, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2007, s.29.

[27] FC 71

[28] Por. R. Bieleń, Duszpasterstwo rodzin we współczesnej Polsce, RW KUL Lublin 2001, 56-66

[29] FC 72

[30] D. Tettamanzi, I due saranno una sola carne, Torino-Leumann, Elle DI CI 1986, s. 193.

[31] M.Z. Stepulak, Postawy młodzieży wobec miłości, małżeństwa i rodziny. Badania empiryczne maturzystów diecezji siedleckiej, Teologia praktyczna, 8 (2007), ss. 125-147.

[32] Por. Tamże, s. 142

[33] Por. J. Buxakowski, Wprowadzenie do teologii duszpasterstwa rodzin, Pelplin 1999, ss. 372 – 374.

[34] Paweł VI, Encyklika, Evangelii nuntiandi, 8 grudnia 1975, 71.

[35] «Prosimy was, umiłowane dzieci, i was zwłaszcza młode rodziny chrześcijańskie, abyście wskazywali, we właściwej dyskretnej formie, ale również z otwartym i wspólnotowym wymiarze religijnym, na wartość modlitwy wspólnotowej w waszych domach: matka ma w tym pierwszym akcie wychowania religijnego zadanie zarówno doniosłe jak i piękne i wzruszające. Mamy, czy nauczacie wasze dzieci modlitw chrześcijańskich? Czy przygotowujecie we współpracy z kapłanami do Sakramentów: spowiedzi, Komunii św. i bierzmowania? Przyzwyczajacie je, jeżeli są chore do myślenia o Chrystusie cierpiącym? A wy Ojcowie, potrafiliście pomodlić się z waszymi dziećmi, z całą wspólnotą domową, przynajmniej kilka razy? Wasz przykład, w łączności z myślą i działaniem, umocniony wspólnotową modlitwą, staje się lekcją życia, staje się aktem kultu o szczególnym znaczeniu, niosąc pokój w mury waszych domów», Audiencja generalna z 11 sierpnia 1976 w: (31.01.2009).

[36] Por. FC 66.

[37] M. Quellet, Divina somiglianza, dz. cyt., ss. 84.

[38] Tę właśnie intuicję odnajdujemy w cytowanym wcześniej fragmencie homilii św. Jana Chryzostoma

[39] Benedykt XVI, Adhortacja, Sacramentum caritatis, 22 lutego 2007, 27.

[40] Por. K. Majdański, Wspólnota życia i miłości, dz. cyt., s. 377.

[41] Por. J. Kurosz, Szkolne nauczanie religii w spotkaniu z duszpasterstwem dzieci i młodzieży. Wyzwania i szanse, WT UAM Poznań 2008, ss. 405-409

[42] Wbrew pozorom nie jest to obserwacja zbyteczna, biorąc pod uwagę praktyczne i najczęstsze znaczenie nadawane pojęciu rodzina, jako wspólnota rodziców i dzieci. W relacje rodzinne wpisują się również pozostałe doświadczenia relacji pokrewieństwa i powinny być według nas zauważane w kontekście duszpasterstwa Kościoła domowego.

[43] Por. K. Majdański, Wspólnota życia i miłości, Łomianki 2001, ss. 375-378.

[44] Por. R. Bieleń, Duszpasterstwo rodzin we współczesnej Polsce, RW KUL Lublin 2001, 74-76.

[45] FC 86