Przekaz wiary mesjańskiej – homilia abp. Stanisława Gądeckiego w IV niedzielę Adwentu

21-12-2015
0
1995

(Katedra Poznańska – 20.12.2015)

Liturgia ostatniej niedzieli Adwentu wprowadza nas w bliski już klimat Bożego Narodzenia.

1.     MESJASZ LUDZKI

Pierwsze z dzisiejszych czytań jest fragmentem Księgi proroka Micheasza, odnoszącym się do czasów panowania króla Achaza (739-728). Prorok najpierw piętnuje w nim nieprawości przywódców Judy:

„Słuchajcież tego, książęta domu Jakuba i wodzowie domu Izraela!
Wy, którzy brzydzicie się sprawiedliwością i przekręcacie wszystko, co proste.
Wy, którzy krwią budujecie Syjon, a nieprawością Jeruzalem.
Książęta jego sądzą za podarunki, rozstrzygają kapłani jego za zapłatę,
prorocy jego wieszczą za pieniądze, powołują się jednak na Pana, mówiąc:
„Czyż Pan nie jest wśród nas? Nie spadnie na nas nieszczęście”.
Przeto z powodu was Syjon będzie jak pole zorany, Jeruzalem rumowiskiem się stanie, a góra świątyni – szczytem zalesionym” (Mi 3,9-12).

Następnie Micheasz zapowiada karę w postaci wojny syro-efraimskiej (734 przed Chr.): „Zebrało się teraz przeciw tobie wiele narodów, które mówią: „Niech będzie zbezczeszczona, niech się nasycą oczy nasze [ruiną] Syjonu!”” (Mi 4,11). Bóg wyda mieszkańców Jerozolimy Asyryjczykom (701 przed Chr.), którzy uprowadzą ich na wygnanie, gdzie pozostaną aż do czasu, gdy matka porodzi przyszłego króla Judy.

Dopiero wtedy wygnańcy powrócą do domu. Nastąpi wyzwolenie, które przyniesie mesjasz, urodzony w Betlejem, miejscu pochodzenia króla Dawida, założyciela dynastii dawidowej. W tamtym czasie słowo „mesjasz” oznaczało po prostu aktualnie panującego króla z domu Dawidowego; każdego przeszłego, obecnego i przyszłego króla z domu Dawidowego. Pamiętać też należy, że mesjasz – w starotestamentowych oczekiwaniach Izraela na zbawienie – odgrywa inną rolę aniżeli w Nowym Testamencie. Większe zainteresowanie aniżeli jego osoba wzbudza czas mesjański. Prorok żywi nadzieję, że kiedyś nastanie era pomyślności, która zapoczątkuje prawdziwe rządy samego Boga. On wypatruje nie tyle mesjasza, ile raczej epoki panowania samego Boga.

Prorok wierzył więc w dawną obietnicę Bożą daną Dawidowi za pośrednictwem proroka Natana: „To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. […] Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki” (2 Sm 7,8-11.16). Z drugiej jednak strony Micheasz był przeświadczony o niewierności królów z Domu Dawidowego i o upadku dynastii Dawidowej, która zawiodła. Oczekiwał dnia zguby królów Judy, lecz zarazem jest przekonany, że Bóg – z uwagi na swoją wierność – dotrzyma obietnicy danej Dawidowi. Współczesny prorokowi dom królewski zniknie z Jerozolimy, lecz – poprzez Betlejem – rodzinne miasto Dawida, Pan Bóg rozpocznie wszystko od nowa. Z Betlejem – miejsca narodzin Dawida – wyjdzie nowy mesjasz, czyli nowy król: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. […] Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana Boga swego. […]A Ten będzie pokojem” (Mi 5,1.3). Pan Bóg rozpocznie wszystko od nowa, wyznaczając ponownie Betlejem na miejsce narodzenia przyszłego króla.

Dla chrześcijan tekst proroctwa Micheasza jest bardzo znaczący, ponieważ jest odczytywany jako zapowiedź narodzin Pana Jezusa. Chrześcijanie traktują bowiem ST i NT jako jedną księgę źródłową swej wiary i odczytują całą Biblię w świetle Chrystusa.

2.     MESJASZ BOSKI

Do tego proroczego tekstu nawiązuje jakoś dzisiejsza ewangelia, przypominając scenę odwiedzin Elżbiety przez Maryję. Maryja – jeszcze przed narodzinami Jezusa – spieszy, aby podzielić się z Elżbietą wiadomością, że została wybraną na matkę Mesjasza. Przyczyny tych odwiedzin należy upatrywać także w tym, że podczas zwiastowania archanioł Gabriel wskazał na Elżbietę, jako matkę proroka: „krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną (Łk 1,36-37).

Maryja udaje się więc z radością do domu swej krewnej, gdzie następuje spotkanie dwóch brzemiennych kobiet. Jedna z nich jest staruszką, – druga młodą dziewczyną. Ich spotkanie zostanie nazwane przez tradycję Kościoła pierwszym objawieniem się Chrystusa, czyli boskiego Mesjasza. W tym spotkaniu Maryja nie zasłania sobą Chrystusa, Ona Go „odsłania”, ukazuje i przynosi człowiekowi i światu. A w zdaniu: „pochodzenie Jego od początku, od dni dalekich”, można dostrzec aluzję do bóstwa Mesjasza.

Dochodzi więc do spotkania, które odbywa się jakby na dwóch poziomach. Z jednej strony Maryja spotyka się z Elżbietą, by nieść jej pomoc i dzielić z nią radość. Z drugiej zaś strony spotykają się ze sobą Jezus i Jan  – dwójka nienarodzonych jeszcze dzieci – a to spotkanie napełnia ich radością. Na kilka miesięcy przed swoimi narodzinami prorok i Mesjasz stykają się ze sobą po raz pierwszy.

W odpowiedzi na pozdrowienie Maryi, Elżbieta, „napełniona Duchem Świętym”, czując szczególne poruszenie dziecka we własnym łonie, głośno pozdrawia Maryję: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (por. Łk 1, 40-42). Jeszcze więcej mówią dalsze słowa Elżbiety zawarte w pytaniu: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” (Łk 1,43). Mimo tego, że Maryja jest dopiero w pierwszych dniach po poczęciu Syna Bożego, Elżbieta rozpoznaje i głosi, że oto stoi przed nią Matka Mesjasza.

Nawiedzenie zapowiada, że te narodziny będą służyć uwielbieniu Boga, który: „przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia” (Łk 1,50-53).

Spotkanie z Bogiem domaga się dopełnienia – czyli spotkania z człowiekiem. Kto z entuzjazmem odpowiedział „tak” na Boże wołanie – ten zawsze będzie szedł z pośpiechem, by służyć drugiemu człowiekowi. Jeszcze więcej: w tym „pośpiechu” sprawdzi się autentyczność naszego spotkania z Bogiem; spotkanie z Bogiem staje się bardziej wiarygodne.

Nawiedzenie objawia też niezwykłą godność kobiety. Łono kobiety wybrał Bóg jako żywą ziemską świątynię dla siebie. Cóż to za wyniesienie kobiecej godności. Gdybyśmy spoglądali na kobietę przez pryzmat tajemnicy wcielenia Syna Bożego, to nasze życie wzniosłoby się na znacznie wyższy stopień kultury.

Przez pryzmat zwiastowania należy też spoglądać na każde dziecko czekające na narodziny. Jezus powiedział: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” — utożsamiając się niejako z każdym bezbronnym dzieckiem. Chrześcijanin – spoglądając na poczęte dziecko – winien je przyjąć tak, jakby przyjmował samego Chrystusa.

„Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełniły się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45). W tych słowach odsłania się zasadnicza prawda o Maryi, która stała się obecną w tajemnicy Chrystusa właśnie przez to, że uwierzyła. Bogu objawiającemu – powie sobór – należy okazać ‘posłuszeństwo wiary’, przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu. Takie właśnie ujęcie wiary znalazło doskonałe urzeczywistnienie w Maryi.

3.    KATECHIŚCI

W Kościele istnieje bardzo wiele naglących spraw, ale sprawą najistotniejszą jest przekaz wiary.

O ten przekaz winny zadbać przede wszystkim osoby dorosłe. Ten obowiązek ma swoje najgłębsze źródło w „ziarnie” wiary, która jest w chrześcijaninie i którą ma on rozwijać wraz z procesem swego dojrzewania i wzrostem stopnia swojej odpowiedzialności: „Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce” (1 Kor 13,11). Dorosły człowiek może bowiem wypełnić swoje chrześcijańskie obowiązki – do których jest powołany przez własny chrzest – tylko wówczas, gdy będzie dojrzały w swej wierze.

Kościół, owa: „wspólnota wiary nie może uważać się za prawdziwie chrześcijańską, dopóki nie będzie w niej obecna katecheza obejmująca wszystkich, z jednoczesnym uznaniem katechezy dorosłych jako centralnej” („Katecheza dorosłych we wspólnocie chrześcijańskiej”, 25 – Dokument Międzynarodowej Rady ds. Katechezy rok 1990).

a.    Myśląc o zorganizowanej formie przekazu wiary skierowanego – nie do dzieci i młodzieży – ale do osób dorosłych, łatwo zauważymy, że w wielu wspólnotach parafialnych zbyt łatwo zrezygnowaliśmy  z formacji dorosłych lub jest ona realizowana tylko okazyjnie a nierzadko na sposób infantylny, przez co dorośli nie znajdują dla siebie potrzebnego wsparcia. Sytuacja ta doprowadziła do braku równowagi wyrażającej się w tym, że katecheza dorosłych nie jest przedmiotem stałej troski wspólnoty parafialnej w takim stopniu, jak jest nią katecheza dzieci i młodzieży.

Tymczasem – w środowisku rodzinnym – to właśnie dorośli, ponieważ są rodzicami, stają się z natury i łaski pierwszymi i niezbędnymi katechetami swoich dzieci. W relacji do młodego pokolenia, które zwykle konfrontuje swoją wiarę z wiarą dorosłych, spełniają oni podstawową rolę wzorów. W kontekście społecznym – zarówno szkolnym, zawodowym, cywilnym, ekonomicznym, jak politycznym i kulturowym, oraz w świecie pracy czy jakimkolwiek innym – w którym pojawia się odpowiedzialność i władza najczęściej tylko człowiek dorosły – z pomocą łaski – może być zaczynem królestwa Bożego. Może być świadkiem piękna Ewangelii, woli przemiany i wyzwolenia, zgodnie z nauczaniem Chrystusa.

b.    Ze sprawą przekazu wiary osobom dorosłym wiąże się także pytanie: kto ma to robić? Kto ma wspomóc kapłanów i osoby zakonne w tym dziele? Przypatrując się doświadczeniu Kościołów w Ameryce Łacińskiej doszedłem do wniosku, że do tego potrzeba licznego grona katechistów świeckich, tj. świadków wiary, przygotowanych do pracy ewangelizacyjnej. Nie idzie tu o katechetów, którzy są przeznaczeni do pracy z dziećmi i młodzieżą. Idzie o katechistów, wezwanych do przekazywania wiary z racji przyjęcia sakramentu chrztu świętego oraz umocnienia sakramentem bierzmowania. Na mocy chrztu świeccy uczestniczą w misji prorockiej Chrystusa. Na mocy bierzmowania otrzymują dar Ducha Świętego, aby być świadkami aż po krańce ziemi. Podobnie jak Jezus, który powiedział„Oto idę w zwoju księgi napisano o Mnie abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10,7).

Ci świeccy, którzy odczuwają szczególne powołanie, aby być katechistami, otrzymują od Kościoła – po stosownym przygotowaniu – misję do wypełniania tego zadania. Jest to z jednej strony wyraz zaufania Kościoła, w imieniu którego nauczają, a z drugiej strony znakiem powołania, by innych prowadzić do Chrystusa, dzieląc się swoją wiarą. Bezinteresowna praca katechistów świeckich, bardzo często skromna i ukryta, ale pełniona z wielkodusznym zapałem, jest najznakomitszą formą apostolstwa świeckich.

c.    Z formacją katechistów wiąże się stworzenie na poziomie diecezjalnym Szkoły Katechistów, która byłaby zdolna przygotowywać dorosłych katechistów do ewangelizacji przynajmniej na jednym z trzech poziomów katechezy dorosłych (tj. w katechezie ewangelizacyjnej, uzupełniającej lub w katechezie stałej). Dobrze uformowani katechiści podejmując swoje posługi, winni spełniać odpowiednie wymogi, zarówno religijne, moralne jak i merytoryczne. Winni posiadać niezbędną wiedzę, dojrzałą osobowość i pogłębioną duchowość. Powinni pamiętać, że są jednocześnie wychowawcami chrześcijańskimi, i dlatego przede wszystkim winni być świadkami wiary. Prawdę objawioną bowiem przekazuje się nie tylko poprzez argumentacje, lecz przede wszystkim przez świadectwo, przez całą swoją osobowość.

Winni być ludźmi świadomymi tego, że uczestniczą w pedagogii wiary, gdzie nie idzie o przekaz nauki ludzkiej, choćby nawet najwznioślejszej, ale o przekaz Objawienia Bożego i to nienaruszonego. w tym dziele każda metoda jest dla katechisty o tyle korzystna, o ile pomaga przekazaniu wiary i sztuce wychowania w niej. Gdyby prowadziła do czegoś przeciwnego, nie miałaby wówczas żadnej wartości.

Dzisiaj w Archidiecezji Poznańskiej cieszymy się kilkuletnią działalnością Szkoły Katechistów, która przygotowała już do pracy ewangelizacyjnej 192 katechistów, z czego dzisiaj 31 otrzyma misję po raz pierwszy. Dalszych 60 przygotowuje się do pracy w Szkole Katechistów. Ufam, że to grono przyczyni się w znaczący sposób do wmocnienia przekazu wiary na ziemiach chrzczonych od 1050 lat.

ZAKOŃCZENIE

Zakończmy naszą wspólną refleksję słowami dzisiejszego psalmu międzylekcyjnego:

Wysłuchaj mnie, Pasterzu Izraela, […]

Między sąsiady my zarzewie waśni,
nie dziw, że szydzą z nas nieprzyjacioły.
Boże Zastępów! Oblicze rozjaśni –
odziejże lud swój, bez Twej łaski goły!” (Ps 80; przekł. Bohdan Drozdowski, Psalmy króla Dawida).

BRAK KOMENTARZY