Kościół wierzy w Europę, w jej chrześcijańską kulturę, w jej humanistyczny nurt pomimo cieni i opóźnień; wierzy w jej przyszłość i misję, która nie jest natury ekonomicznej, ale duchowej i etycznej. Wierzy – a historia to potwierdza – że kultura rodzi się z kultu, to znaczy z religii, która odkrywa przed ludźmi ich pochodzenie i odwołuje ich do ich przeznaczenia, tworząc cywilizację, piękno, aktywne braterstwo. Wiara jest naszym darem dla Europy – mówił  kard.  Angelo Bagnasco, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE), otwierając obrady w Poznaniu, 13 września.

Publikujemy pełną treść wystąpienia:

Poznań 13-16 września 2018

Kard. Angelo Bagnasco
Przewodniczący CCEE

Drodzy Współbracia
Panie Premierze

Z radością spotykamy się ponownie na Zgromadzeniu Plenarnym Rady Konferencji Episkopatów Europy. Dziękujemy J.E. abp. Stanisławowi Gądeckiemu, Przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski i Wiceprzewodniczącemu CCEE. Jego zaproszenie do Poznania, w rocznicę 1050-lecia biskupstwa, jest gestem nie tylko uczuć kolegialnych, ale również pamięci i nadziei. Życzymy polskim biskupom apostolatu obfitującego w łaski, a temu Państwu pomyślnej przyszłości godnej swojej historii zakorzenionej w Ewangelii i podtrzymywanej świadectwem oraz nauczaniem św. Jana Pawła II.

Nasza wdzięczna myśl kieruje się do Ojca Świętego Franciszka, który niedawno przewodniczył Światowemu Spotkaniu Rodzin w Dublinie: wraz z Nim dziękujemy rzeszom małżonków i rodzin, którzy dają wobec świata świadectwo piękna Ewangelii małżeństwa i rodziny, i którzy – w wierności codziennej miłości – uświęcają swoje życie i zachęcają młodych ludzi, by nie obawiali się wysokich, owocnych i definitywnych zobowiązań. Wraz z Nim powtarzamy: „Rodzina, która modli się razem, pozostaje razem!” (Przemówienie do rodzin, Dublin, 25.8.2018). Zapewniamy Papieża o naszej nieustannej modlitwie za jego osobę i jego powszechną posługę na Stolicy Piotrowej, potwierdzamy szacunek i miłość wobec niego, oraz głęboką solidarność i naszą kolegialną bliskość. Jesteśmy przy Nim przez cały czas, szczególnie w chwilach, które niesprawiedliwie obciążają kroki, ale nie uginają serca. Jako Rada Konferencji Episkopatów, w imieniu nas i Współbraci, Kościołów w Europie, wyrazimy te uczucia w przesłaniu, które wyślemy Papieżowi.

Na tym Zgromadzeniu, w świetle zgromadzenia plenarnego w Mińsku, stawiamy w centrum tych dni temat solidarności na kontynencie europejskim. Od naszego ostatniego spotkania pojawiły się nowe fakty, zmiany wpływające na jednostki, ludy, narody i państwa. Wszyscy dostrzegają, że Europa przeżywa trudności na wspólnej drodze: a to – wydaje mi się – dotyczy nie tylko Unii Europejskiej, ale szerzej całego Kontynentu. Okoliczności natury politycznej i kulturowej, nowe zjawiska, sprzeczne prądy, z którymi trzeba się zmierzyć, zdają się wzbudzać różne uczucia, wrażliwości, które nie pomagają dialogowi i porozumieniu się z dala od uprzedzeń. Niekiedy widać pewne zamknięcie duszy i umysłów, być może dochodzą do głosu wspomnienia z przeszłości nie do końca przepracowane. Niektóre praktyki postrzegane są jako zbyt trudne lub mało uzasadnione, wydaje się, że ciężary są źle rozmieszczone, że różne tożsamości postrzegane są jako przeszkody, a nie jako bogactwo, które należy rozpoznać i zharmonizować dla bardziej przekonującej, solidarnej i koniecznej drogi.

Silny indywidualizm kulturowy, zasiewany wszędzie pełnymi garściami, nie jest przypadkowy: jest on specjalnie rozpowszechniany, aby zniszczyć kulturę więzi na każdym poziomie: w rodzinach, w społeczeństwach obywatelskich, we wspólnotach zakonnych… Ludzie czują się coraz bardziej wyizolowani, jakby byli naciskami do tego, by być bez twarzy, poza historią, która ich określa, zamiast być spadkobiercami dziedzictwa treści kulturowych i wartości duchowych, które jednoczą bez zamykania się, które pozwalają otworzyć się na wszystkich nie tracąc siebie. Ten stan rzeczy powoduje przerażenie i lęki, z których mogą rodzić się przeciwstawne uczucia i zachowania. Michel Foucault pisze o tym w kontekście Nietzschego, który ogłasza śmierć Boga i oświadcza, że ​​jego zabójcą jest człowiek: „Bardziej niż śmierć Boga – lub też w wyniku tej śmierci i w głębokim powiązaniu z nią – myśl Nietzschego ogłasza koniec zabójcy” (Michel Foucault, Le parole e le cose, Rizzoli – Milano 1964, s. 337). W tej perspektywie także duch solidarności ludzkiej i chrześcijańskiej zdaje się być wystawiony na próbę: skupimy się na tej sytuacji począwszy od danych zebranych przez Konferencje Episkopatów z większości państw Europy, tworząc w ten sposób dobry punkt wyjścia dla naszych przemyśleń w grupach roboczych i w dyskusjach podczas zgromadzenia. Mamy świadomość, że jeśli Europa straciłaby poczucie solidarności między poszczególnymi osobami, narodami i państwami, zdradziłaby chrześcijańskie przesłanie, a to oznaczałoby zubożenie cywilizacji i regres europejskiego civis.

Kościół w Europie ponosi wielką odpowiedzialność: przekonany i solidarny, musi patrzeć w oblicze Ziemi, na której postawiła go Opatrzność i którą powierzyła jego macierzyńskiej opiece. To jest nasza Ziemia: wiemy, że sprawowanie nad nią duszpasterskiej opieki jest przesłanką i warunkiem troski o świat. Ojciec Święty Franciszek pisał wyraźnie, że „w naszych czasach nastąpił znaczny przerost antropocentryzmu” (Papież Franciszek, Laudato sì, nr 116). Ten przerost prowadzi do tego co eksperci nazywają „transhumanizmem”, dla którego godność człowieka polega na jego absolutnej autonomii, aż po przekształcanie nie tylko natury, ale także własnego ciała: im bardziej sztuczne stają się ludzkie zachowania – moglibyśmy powiedzieć wbrew naturze – tym bardziej będzie on potwierdzał samostanowienie, a więc i własną godność! To urojenie prowadzi do antypersonalistycznej wizji, która sprzeciwia się samej istocie człowieka jako strukturalnej relacji z innymi, to znaczy jego zdolności uczestnictwa, solidarności, wspólnocie w celu realizacji dobra wspólnego.

Rozprzestrzenia się i propaguje rosnącą nietolerancję wobec tej wizji, którą chrześcijaństwo zainspirowało w łonie Europy. Jednak konsekwencje tego przekształcenia przybierają formę samotności, nieznośnej kultury podejrzeń wobec osób i instytucji, ale także postaw zarozumiałości, pozornej wyższości, arogancji. Klimat ulega zepsuciu, relacje się osłabiają, a prywatne interesy przeważają nad bezinteresownością wzajemnej służby, zapominając, że każdy potrzebuje innych. Musimy zachować czujność również w naszych społecznościach.

Kościół wierzy w Europę, w jej chrześcijańską kulturę, w jej humanistyczny nurt pomimo cieni i opóźnień; wierzy w jej przyszłość i misję, która nie jest natury ekonomicznej, ale duchowej i etycznej. Wierzy – a historia to potwierdza – że kultura rodzi się z kultu, to znaczy z religii, która odkrywa przed ludźmi ich pochodzenie i odwołuje ich do ich przeznaczenia, tworząc cywilizację, piękno, aktywne braterstwo. Wiara jest naszym darem dla Europy, wiara w Jezusa Chrystusa jest naszym bogactwem; On jest naszą siłą; On jest naszą nadzieją. Ponowne głoszenie Chrystusa uważamy za największy akt miłości wobec naszych narodów i Kontynentu, za właściwy sposób, by być w świecie nie będąc ze świata. Nie przeraża nas nasza słabość, ograniczenia, nawet grzechy, które ludzka kondycja niesie ze sobą i które są źródłem bólu. Kościół zdaje sobie sprawę, że jego autorytet jest przede wszystkim natury mistycznej i liturgicznej, a źródłem jest sam Chrystus, Zbawiciel świata. Pan umieścił w rękach Kościoła powszechny skarb, bez którego wszystko staje się możliwe, nawet formy laickiego totalitaryzmu, który w imieniu człowieka neguje go w istocie. Nasza historia ma nam i wszystkim przypominać, że oddalanie się od Chrystusa oznacza tworzenie potworów; przypomina, że mówienie o konsekwencjach Ewangelii bez mówienia o Chrystusie może uzyskać początkową uwagę, która jednak szybko zniknie. Młode pokolenia muszą wejść w tę pamięć, aby nauczyć się żyć w prawdzie i dobroci; aby patrzeć na własną przyszłość, ale także na przyszłość Europy, która musi być domem wszystkich. Jesteśmy świadomi, że bez wielkiej Nadziei codzienne nadzieje są nietrwałe, tak jak bez wielkiego Dobra, nasze dobra gasną, ponieważ są ulotne; bez Tego, który stał się Samarytaninem ludzkości, każda forma solidarności jest krucha, wystawiona na kalkulacje, które nie odpowiadają na bezinteresowność jaśniejącą na krzyżu Jezusa. Podczas naszego spotkania z serca apelujemy do kapłanów, naszych pierwszych współpracowników. Odnawiamy wobec nich nasz szacunek i naszą miłość Ojców i Pasterzy, zachęcając ich, aby nigdy nie tracili zaufania, aby odnawiali wielkoduszność w codziennej bliskości z ludźmi, aby kroczyli razem – jak starożytni ewangelizatorzy – drogami Kontynentu dzieląc się ze wszystkimi – zwłaszcza z młodymi ludźmi – skarbem wiary chrześcijańskiej i Kościoła. Najbliższy Synod będzie z pewnością łaską dla nich i dla całego Ludu Bożego, a my będziemy mu towarzyszyć życzliwością i modlitwą, pewni, że Duch Zmartwychwstałego Chrystusa nie przestaje kierować duszami i fascynować serca, począwszy od młodych pokoleń.  Rozpocznijmy teraz nasze obrady pod okiem Matki Bożej Częstochowskiej, św. Stanisława i św. Jana Pawła II, powierzając im ten Kościół, Polskę, nasze Wspólnoty i Kontynent europejski. Dziękuję.

BRAK KOMENTARZY