Wojna, której towarzyszy exodus ludności do bezpiecznych krajów ościennych i niepewność życia na obczyźnie – to dziś rzeczywistość uchodźców przybywających do Polski z Ukrainy. Nieco ponad dekadę temu podobny scenariusz rozgrywał się na Bliskim Wschodzie. Konflikty zbrojne mają różne podłoża polityczne, jednak ich efekt zawsze pozostaje ten sam – niewinne ofiary i konieczność pomocy poszkodowanym.

W 11. rocznicę wybuchy wojny w Syrii nie ustaje nasza troska o tych, którzy wciąż odczuwają skutki tego dramatu, choć jednocześnie wojna, od 1945 r., nigdy nie była tak blisko polskiej granicy jak dzisiaj. Nigdy wcześniej też nie mierzyliśmy się z koniecznością natychmiastowej pomocy tak wielkiej liczbie ludzi, którzy w obliczu realnego zagrożenia życia, z naprędce spakowanymi walizkami, ruszyli przed siebie w poszukiwaniu bezpieczeństwa, choć jeszcze kilka dni wcześniej wiedli zwyczajne, spokojne życie. Nie wiadomo, kiedy skończy się rosyjska agresja na Ukrainę ani czy przebywające w tej chwili w Polsce ukraińskie rodziny będą miały do czego wracać. W ciągu dwóch tygodni z Ukrainy uciekło ponad 2 mln. ludzi. W Syrii dramat wojny rozgrywał się stopniowo, trwał wiele lat i ostatecznie spowodował exodus ponad 6,5 mln osób za granicę, podobna liczba Syryjczyków pozostaje uchodźcami we własnym kraju.

Zniszczenia pozostają na długo

Za początek wojny uznaje się zwołaną poprzez media społecznościowe pokojową demonstrację w stolicy kraju Damaszku, 15 marca 2011 roku. Syryjczycy chcieli mieć swój udział w trwającej Arabskiej Wiośnie – żądali zmiany władzy i demokratyzacji. Tłumione siłą protesty z czasem przerodziły się w regularne starcia zbrojne, a miasta – w pola walki, toczonej do 2016 r. W wyniku konfliktu zginęło ponad pół miliona ludzi. Ponad 14 mln wciąż potrzebuje pomocy humanitarnej. Od dwóch lat w Aleppo nie słychać już wybuchów bomb, a codzienność nie wiąże się z regularną wymianą ognia i aktywnymi frontami zbrojnymi, jednak skutki wojny nadal kształtują rzeczywistość mieszkańców, którzy zostali w swoim kraju.

– Na tym bazarze kupowałem produkty do wyrobu żyrandoli w swoim warsztacie – mówi Jean Khello, wskazując na ruiny placu Al-Hatab na Starym Mieście w Aleppo. Niegdyś tętniący życiem plac leży w gruzach, choć miejscami trwają już prace nad tym, by przywrócić mu dawną świetność. – Nie mogę ruszyć z działalnością, bo nie ma prądu ani materiałów do produkcji. Wojna zmiotła wszystko co spotkała na swojej drodze – opowiada rzemieślnik. Jego rodzina (żona i trzy córki), wielokrotnie uciekała przed grupami zbrojnymi, najpierw do rodzinnej wioski położonej 100 km od Aleppo, następnie na zachód. Gdy i tam przestało być bezpiecznie, wrócili do Aleppo, przeżyli wojnę i sprzedali wszystko co mieli, aby odbudować zniszczony przez naloty dom. Dzisiaj otrzymują pomoc z realizowanego przez Caritas Polska programu Rodzina Rodzinie.

 

Wsparcie dla tysięcy rodzin

– Program rozpoczęliśmy w roku 2016, w odpowiedzi na dramaty przeżywane przez rodziny w Syrii. Mimo trudnej sytuacji uchodźców napływających obecnie do Polski, nasz program na Bliskim Wschodzie cały czas trwa i wspiera żyjące tam rodziny – nie możemy ich przecież zostawić bez pomocy. Ruszając z tą inicjatywą nie spodziewaliśmy się tak ogromnego odzewu Polaków. To dzięki naszym darczyńcom możemy co miesiąc przekazywać pomoc ponad 6,5 tysiącom rodzin. Za tę solidarność rodziny w Syrii są nam ogromnie wdzięczne; za to, że nasza pamięć trwa mimo upływu lat i bieżących wydarzeń, także tu w Polsce – mówi Sylwia Hazboun, koordynatorka programu.

– Najpierw zaczęło brakować jedzenia; czekaliśmy w kolejkach po 10 godzin, aby kupić kilka bochenków chleba. Potem skończyło się paliwo i nie byliśmy już w stanie ogrzać mieszkania zimą. Wkrótce nie było też wody ani prądu. Zaczęły się naloty, a my mieszkaliśmy w dzielnicy, która była na linii frontu. Codziennie ginęli niewinni ludzie, nasze przerażenie rosło z każdym dniem. Wiele osób zdołało uciec, ale my zostaliśmy, mimo ogromnego poczucia bezradności, które trwa do dziś – mówi Arosiak Kanjoian, która razem z mężem Raphaelem mieszka w Aleppo. Oboje są podopiecznymi programu Caritas Polska. – Mieliśmy plany, marzenia, chciałem rozbudować swoją działalność, kupić nowy samochód. Naszej rodzinie nigdy nie brakowało pieniędzy. Byliśmy szczęśliwi w swoim małym, spokojnym życiu. Musimy zaakceptować tę trudną rzeczywistość, być cierpliwi, trwać. Przeżyliśmy wiele trudnych chwil, ale jesteśmy wdzięczni Bogu, że wciąż tu jesteśmy – mówi Raphael, a jego żona stara się powstrzymać łzy.

Na najważniejsze potrzeby

Systematyczne, bezpośrednie wsparcie, które płynie od Caritas Polska, jest jednym z filarów stabilizacji dla tysięcy rodzin w Syrii. Dzięki konkretnej pomocy gotówkowej rodziny mogą kupić najpotrzebniejsze produkty, opłacić czynsz czy rachunki za prąd. Przywraca im to poczucie sprawczości, którego najbardziej brakuje, gdy nie ma się wpływu na otaczającą rzeczywistość. Odbudowa kraju po wojnie to zadanie na wiele lat, a pomoc musi cały czas trwać.

– Polska i my Polacy mierzymy się teraz z niespotykanym wyzwaniem, jakim jest zapewnienie pomocy uchodźcom z Ukrainy. Swoją uwagę kierujemy przede wszystkim tutaj, jednak nie możemy zapomnieć o tych, których wciąż dotykają skutki innych tragicznych wydarzeń. Choć nie widzimy ich na co dzień, pamiętamy, że ich cierpienie trwa. Dlatego dziękujemy każdemu, kto wspiera nasz wieloletni program Rodzina Rodzinie i otwiera swoje serce na tych potrzebujących, także tysiące kilometrów stąd – podkreśla ks. dr Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska.

Jak pomóc?

  • Przystępując do programu za pośrednictwem strony caritas.pl/rodzina
  • Dokonując wpłaty na wybrane konto:

– numer konta dla Syrii: 36 1160 2202 0000 0003 2318 7181

tytułem: Rodzina Rodzinie – Syria

– numer konta dla Strefy Gazy, Iraku, Libanu: 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384

tytułem: Rodzina Rodzinie – (WYBIERZ KRAJ) Strefa Gazy/Irak/Liban

  • Wysyłając SMS o treści RODZINA pod numer 72052 (koszt 2,46 zł)

Caritas Polska

Fot. Caritas Polska