Każde sanktuarium – także sanktuarium w Tulcach – posiada swój niepowtarzalny koloryt, ma jakąś swoją specyfikę, która sprawia, że Maryja staje się dla tutejszych ludzi kimś bliskim, swojskim. W poczuciu takiej właśnie bliskości gromadzimy się dzisiaj w tuleckim sanktuarium w początkach miesiąca września, aby z radością wyrazić wdzięczność Panu Bogu za narodziny Najświętszej Maryi Panny. Stajemy u kolebki Maryi, oddając Jej pokłon, podobnie jak czynili to pasterze przed betlejemską grotą w dniu narodzin Pana Jezusa. Jeśli bowiem każde narodziny człowieka obdarowują nas weselem, to o ileż bardziej powinno nas rozradować narodzenie Maryi, Matki Chrystusa, Kościoła i naszej Matki.

Rozważając treść tego święta, zastanawiamy się wspólnie nad dwoma sprawami: po pierwsze nad opisami narodzin Maryi, a po wtóre, nad tym, co to święto wnosi w nasze osobiste życie.

1.      APOKRYFICZNE DZIEJE NARODZENIA MARYI

Tak więc pierwszą sprawą są opisy narodzin Maryi. Łatwo możemy zauważyć, że Biblia w ogóle nie wspomina o tym fakcie, jedynie Ewangelista Mateusz kończy genealogię Jezusa słowami: „Maryja, z której narodził się Jezus” (Mt 1,16), ukazując od razu Maryję w roli Matki Zbawiciela. W ten sposób Ewangelista Mateusz daje nam do zrozumienia, że głównym celem narodzenia Maryi było Jej boskie macierzyństwo; Ona po to się narodziła, aby wydać na świat Zbawiciela. Dlatego w liturgii dnia dzisiejszego słyszymy słowa: „Twoje narodzenie, Bogurodzico Dziewico, zwiastowało radość całemu światu, z Ciebie się narodziło Słońce Sprawiedliwości ­ Chrystus, który jest Synem Bożym. On uwolnił nas od potępienia i przywrócił nam łaskę, On zwyciężył śmierć i dał nam życie wieczne” (antyfona do pieśni Zachariasza).

a.       Ten brak biblijnych opisów historii narodzenia Maryi uzupełniają dawne teksty apokryficzne o różnej wartości teologicznej. Do tych tekstów należy: Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Pseudo-Mateusza, Ewangelia Narodzenia Maryi, Ewangelia arabska o młodości Chrystusa, Historia Józefa Cieśli oraz Księga o Przejściu Maryi; wiele z tych pism inspiruje się wcześniejszymi źródłami.

Najstarszym pismem jest – pochodząca z ok. 150 roku po Chr. – Protoewangelia Jakuba, w której czytamy: „W siódmym zaś miesiącu porodziła Anna i rzekła do położnej: ‚Kogo porodziłam?’ I rzekła położna: ‚Dziewczynkę’. I rzekła Anna: ‚W tym dniu dusza moja została wywyższona’. I ułożyła ją [dziewczynkę]. Gdy zaś wypełniły się dni, Anna została oczyszczona ze swej nieczystości i poczęła piersią karmić dziecko, i nazwała je imieniem Maryja” (Protoewangelia Jakuba, 5,2).

Podobny temat podejmuje szerzej – pochodząca z VI wieku po Chr. –  apokryficzna Ormiańska Ewangelia Dzieciństwa: „W dwudziestym pierwszym dniu miesiąca Elul, to jest 8 września Anna wydała na świat swoje dziecko o siódmej godzinie [czyli o naszej 13.00]. Pierwszego dnia spytała położną: ‚Kogo wydałam na świat? Ona odpowiedziała: ‚Wydałaś na świat dziewczynkę bardzo piękną, jaśniejącą i promieniejącą, bez skazy i bez żadnej plamy’ […] Gdy dziecko miało 3 dni, [Anna ] poleciła położnej, aby je obmyła i z uszanowaniem przyniosła je do jej pokoju. Gdy  kobieta podała jej dziecko, […] [Anna] ‚W porywie czułości nazwała ją imieniem Maryja. Z dnia na dzień [dziecko] rosło i rozwijało się, a [matka] z wielką radością kołysała je w swoich ramionach” (Ewangelia Dzieciństwa Ormiańska, II,7-8).

Jeszcze obszerniejszy opis tego samego wydarzenia znajdziemy w – pochodzącej z epoki Karolingów – Księdze o narodzeniu świętej Maryi, której dorzuca kolejne szczegóły: „Tak więc święta i chwalebna zawsze Dziewica Maryja pochodziła z królewskiego rodu Dawida. Urodziła się w miasteczku Nazaret. Wychowała się w świątyni Pańskiej w Jerozolimie.

Ojciec jej miał na imię Joachim, matka zaś Anna. Rodzina ojca wywodziła się z Galilei, z miasta Nazaret, ród zaś matki z Betlejem. Życie ich było proste i prawe przed Bogiem, a pobożne i nienaganne przed ludźmi. […] I tak mili Bogu, a dobrzy wobec ludzi, żyli ze sobą około dwudziestu lat w obyczajnym małżeństwie nie posiadając dzieci. Ślubowali jednak, że – jeśli Bóg da im potomka – to przeznaczą go na służbę Panu. Z tej to przyczyny każdego roku mieli zwyczaj udawać się w czasie świąt do świątyni Pańskiej.

Gdy zbliżała się uroczystość poświęcenia świątyni [25 dnia miesiąca Kislew /listopad-grudzień/], Joachim wraz z kilkoma swoimi rodakami udał się do Jerozolimy. W tym czasie najwyższym kapłanem był Isachar. Gdy zobaczył Joachima wraz z ziomkami składającego ofiarę, wzgardził nim i odrzucił jego dary. Zapytawszy go, dlaczego ośmielił się – nie mając dzieci – stanąć wśród obdarzonych potomstwem. Powiedział mu, że dary jego żadną miarą nie mogą być miłe Bogu, który uznał go za niegodnego potomstwa, gdyż Pismo mówi, że kto nie ma potomka męskiego w Izraelu, ten jest przeklęty. Najpierw więc powinien uwolnić się od owego przekleństwa przez spłodzenie potomka, a dopiero wtedy może przyjść z ofiarami przed oblicze Pańskie. Zawstydzony wielce taką obelgą Joachim odszedł do pasterzy, którzy wraz ze stadami przebywali na swoich pastwiskach. Nie chciał bowiem wracać do domu, aby przypadkiem nie został obrzucony taką samą obelgą przez ziomków, którzy byli razem z nim i słyszeli te słowa kapłana.

Pewnego dnia, gdy był sam, stanął przed nim w wielkim blasku anioł Pański. A gdy zląkł się na widok anioła, ten uspokoił go mówiąc: ‚Joachimie, nie bój się, niech nie trwoży cię mój widok. Jestem bowiem aniołem Pana posłanym przez Niego do ciebie, aby zwiastować ci, że twoja prośba została wysłuchana […]. On bowiem dojrzał twoje zawstydzenie i usłyszał o zniewadze z powodu niepłodności, o którą cię niesłusznie obwiniono. Bóg bowiem jest mścicielem grzechu, a nie natury. I dlatego, kiedy zamyka On czyjeś łono, czyni tak, aby ponownie jeszcze cudowniej je otworzyć i aby poznano, że to, co się rodzi, nie pochodzi z pożądliwości, lecz z daru Bożego. […]

Jeżeli więc moje słowa nie przekonują ciebie, przyjmij za prawdę przynajmniej to, że poczęcia długo odwlekane i porody poprzedzone długą niepłodnością były zazwyczaj cudowne. Również Anna, twoja żona, porodzi ci córkę i nazwiesz ją imieniem Maryja. Będzie ona – jak ślubowaliście – od młodości poświęcona Panu i już w łonie matki zostanie napełniona Duchem Świętym. Niczego nieczystego nie będzie jeść ani pić, ani nie będzie przebywać pośród ludu, lecz w świątyni Pańskiej, aby o nic zdrożnego jej nie podejrzewano ani posądzano.

A po upływie pewnego czasu – jak cudownie sama urodzi się z niepłodnej – tak jeszcze cudowniej, jako dziewica, porodzi Syna Najwyższego, który nazwany będzie Jezusem. On zgodnie ze znaczeniem imienia będzie Zbawicielem wszystkich narodów. Znak zaś potwierdzający prawdziwość tego, co ci oznajmiłem będzie taki: kiedy przybędziesz do Złotej Bramy w Jerozolimie, wyjdzie ci naprzeciw twoja żona Anna, która – bardzo zatroskana z powodu opóźnienia się twego powrotu – ucieszy się na twój widok’. Po tych słowach anioł odszedł od niego.

Następnie anioł ukazał się żonie jego Annie mówiąc: […] ‚zostałem posłany do was, abym zwiastował wam narodzenie córki, która, nazwana Maryją, będzie błogosławiona nad wszystkie niewiasty. Ona, zaraz od narodzenia napełniona łaską Pańską, przez trzy lata swego dzieciństwa pozostanie w domu rodzinnym. Następnie zaś – oddana na służbę Panu – nie opuści świątyni, aż osiągnie wiek używania rozumu, modląc się i poszcząc, dniem i nocą służyć tam będzie Bogu. Będzie stronić od wszelkiej nieczystości, mężatek nigdy nie pozna, i sama – jak żadna inna przed nią, nie mając poprzedniczki, bez wszelkiej zmazy, bez męża – jako dziewica porodzi syna, jako służebnica zrodzi Pana – tego, który łaską, imieniem i czynem zbawi świat. […]

Zgodnie więc z poleceniem anioła oboje wyruszyli z miejsc, w których przebywali, udając się do Jerozolimy. A kiedy przyszli na wyznaczone w przepowiedni anioła miejsce, tam spotkali się ze sobą. Wtedy uradowani swoim widokiem i uszczęśliwieni obietnicą posiadania potomstwa oddali należną cześć Panu, Pocieszycielowi pokornych. Uwielbiwszy Pana wrócili do domu i z radością oczekiwali spełnienia się obietnicy Pańskiej. I poczęła Anna, i porodziła córkę. A zgodnie z poleceniem anielskim rodzice nazwali ją imieniem Maryja” (por. Księga o narodzeniu świętej Maryi, 1,1-5,3).

Resztę dopowie – pochodząca z VI wieku po Chr. – Ewangelia Pseudo-Mateusza, która twierdzi, że Joachim usłyszał ponadto proroctwo o przyszłym losie Maryi: „Duch Święty spocznie na niej: błogosławiona będzie ponad wszystkimi świętymi niewiastami, tak że nikt nie będzie mógł powiedzieć, iż była taka przed nią, a i po niej nie pojawi się na tym świecie żadna jej podobna” (Ewangelia Pseudo-Mateusza, III,2); (por. Marek Starowieyski, Apokryfy Nowego Testamentu).

b.      „Łaska wypełniająca duszę Maryi w chwili poczęcia przewyższała łaski wszystkich świętych i aniołów razem wziętych, gdyż Bóg każdemu daje łaskę odpowiadającą jego misji w świecie. Ogromna łaska dana Maryi była dostateczna i proporcjonalna do szczególnej godności, do której przed wiekami” (św. Alfons Maria Liguori, Pochwały MaryiIII, zag. 7, art. 10) powołał Ją Bóg. Maryja w swej świętości i pięknie była tak wspaniała, ponieważ – jak mówi św. Bernard – nie wypadało, ażeby Bóg posiadał inną Matkę ani też nie wypadało, ażeby Maryja miała innego Syna niż Boga (św. Bernard z Clairvaux, Kazanie 4 na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, 5). A św. Bonawentura dodaje, że Bóg mógł uczynić większym świat, ale nie mógł uczynić doskonalszej Matki od Matki Bożej (św. Bonawentura, Speculum, 8).

„Wypadało – stwierdza Andrzej z Krety – aby to promienne i zdumiewające przyjście Boga do ludzi poprzedzało jakieś wydarzenie, które by nas przygotowało na przyjęcie z radością wielkiego daru zbawienia. I takie jest znaczenie święta, które dzisiaj sprawujemy, gdyż Narodzenie Matki Bożej jest wstępem do tej skarbnicy dóbr (…). Niechaj więc całe stworzenie wyśpiewuje z zadowolenia i na swój sposób przyczyni się do radości właściwej temu dniowi. Niechaj niebo i ziemia złączą się w tych obchodach i niechaj świętuje wszystko, co jest na świecie i ponad światem”(św. Andrzej z Krety, Rozprawy, 1).

Łatwo zauważyć, że apokryficzne opowiadania – o tak bardzo zróżnicowanej wartości teologicznej – są jakby echem opowiadania o narodzinach Jezusa. Inaczej mówiąc, opowiadania o narodzinach Matki są w jakiejś mierze kopią opowiadań o narodzinach Syna. Tak narodziny Maryi, jak i narodziny Jezusa są dziełem Ducha Świętego.

2.      NARODZENIE MARYI A ŻYCIE CHRZEŚCIJANINA

Druga sprawa to wpływ narodzenia Maryi na nasze, chrześcijańskie życie. Dzisiejsze święto każe nam najpierw z głębokim szacunkiem traktować poczęcie narodzenie każdej istoty ludzkiej, której Bóg przez rodziców dał ciało i w którą wlał nieśmiertelną i niepowtarzalną duszę, stworzoną bezpośrednio przez Niego w chwili poczęcia. Wielka radość, którą jako wierni przeżywamy z powodu narodzenia Matki Bożej wymaga równocześnie, abyśmy cieszyli się, gdy w łonie jakiejś matki kształtuje się dziecko i kiedy przychodzi na świat. Także wtedy, gdy nowo narodzone dziecko wymaga wysiłków, wyrzeczeń, ograniczeń, obciążeń, powinno ono zawsze zostać przyjęte i czuć, że jest chronione miłością rodziców (por. Francisco F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem. Medytacje na każdy dzień, Uroczystości, święta i wspomnienia liturgiczne; lipiec – grudzień, tom VII.)

Narodzenie Maryi – istoty ludzkiej bez grzechu pierworodnego, pełnej łaski i najczystszej – przypomina nam najpierw, że w każdej osobie – nawet gdy ktoś jest już rodzicem, gdy zajmuje już odpowiedzialne stanowisko, a nawet gdy jest już osobą w podeszłym wieku – kryje się tożsamość dziecka. Wszyscy jesteśmy czyimiś dziećmi, co zawsze świadczy o tym, że życia nie daliśmy sobie sami, ale że je otrzymaliśmy. Dar życia jest pierwszym podarunkiem, jaki dostaliśmy od Boga (por. Amoris laetitia, 188).

Dzisiejsze święto przypomina nam dalej o tym, że dzieci są kochane znacznie wcześniej, zanim pojawią się na świecie. Są kochane, zanim zrobią cokolwiek, aby sobie zasłużyć na miłość. Każde narodziny dziecka to nowy cud życia, zrodzony z miłości. Najbliższe tego cudu są oczywiście matki, które przeżywają narodzenie swego dziecka jako coś „świętego”, jako uczestnictwo w Bożym akcie stwórczym. To, że pośród bólu i lęku wobec ewentualnego grożącego niebezpieczeństwa śmierci rodzi się nowe życie pozostaje jednym z niewielu doznań, dzięki którym także ludzie dalecy od religii doświadczają czegoś w rodzaju transcendencji, czyli czegoś przekraczającego zasięg ludzkiego poznania. Pojmują, że dziec­ko jest chodzącym cu­dem, je­dynym, wyjątko­wym i niezastąpionym (Phil Bosmans).

Niestety, w naszych czasach nie wszystkie dzieci są przyjmowane w ten sposób. Wiele z nich jest od początku odrzucanych. Niektórzy rodzice – jakby na usprawiedliwienie tego faktu – mówią, że wydanie na świat ich dziecka było pomyłką. Jest to niewątpliwie rzecz haniebna. Jeśli dziecko przychodzi na świat w niechcianych okolicznościach, to rodzice lub inni członkowie rodziny powinni uczynić wszystko co w ich mocy, aby je przyjąć jako dar Boga z otwartością i miłością. Nie można dopuścić do tego, by jakieś dziecko myślało, że jest pomyłką, że jest niechciane. Dar nowego dziecka, które Pan powierza ojcu i matce, ma swój początek w jego przyjęciu, następnie jest kontynuowany przez opiekę w trakcie jego życia doczesnego, ale celem ostatecznym tej opieki jest radość życia wiecznego. Bóg pozwala rodzicom, aby wybrali imię, jakim Bóg powoła je do wieczności (por. Amoris laetitia, 166).

Wiele par małżeńskich nie może mieć dzieci. Jest to często przyczyną wielkiego cierpienia. Dlatego dzisiejsze święto przypomina nam, że człowiek nie jest wszechmocnym dawcą życia. W takim przypadku wypada zwrócić małżonkom uwagę, że małżeństwo „nie zostało ustanowione jedynie w celu zrodzenia dzieci”, lecz aby rozwijała się i dojrzewała wzajemna miłość małżonków okazywana we właściwym (por. Amoris laetitia,125). Dlatego – choćby małżeństwu brakowało upragnionego potomstwa – ono samo dalej trwa jako wspólnota całego życia, zachowując swoje znaczenie i nierozerwalność, bo „macierzyństwo jest nie tylko rzeczywistością  biologiczną, lecz [ono] przejawia się na różne sposoby” (Amoris laetitia,178).

Jednym z wielkodusznych sposobów macierzyństwa i ojcostwa jest adopcja. Adopcja jest pełnym miłości aktem obdarzenia dzieci rodziną, jakiej nie posiadają. Papież Franciszek zachęca małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci do otwarcia się na przyjęcie  dzieci, które są pozbawione odpowiedniego środowiska rodzinnego. Decyzje w sprawie adopcji i opieki zastępczej zawsze powinny kierować się dobrem dziecka. Trzeba też zabiegać o to, by prawodawstwo ułatwiało procedury adopcyjne, aby zapobiec aborcji lub porzuceniu dziecka (por. Amoris laetitia, 179).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec więc, radujmy się wszyscy z dzisiejszego święta. Niech Maryja pomoże nam odczytać Boży plan, w którym każdy z nas ma swoje miejsce. Niech nam dopomoże tak żyć i pracować, aby i nasze życie wydało obfity plon podobnie jak to święcone dzisiaj ziarno, które z wiarą i nadzieją rolnicy wrzucą w przygotowaną wcześniej glebą, czekając na obfite zbiory. Amen.