W dzień Maryi Wspomożycielki przychodzi mi rozstać się z tym światem. Poświęcenie kaplicy pw. bł. Piątki Poznańskiej

01-03-2015

Poznań, 1 marca 2015 r. II Niedziela Wielkiego Postu

0
1644

Dzisiaj – pełni radości i wdzięczności wobec Boga – uczestniczymy w Eucharystii, podczas której zostanie poświęcona nowa kaplica pw. bł. Piątki Poznańskiej.

Dnia 13 czerwca 2013 święciliśmy plac pod budowę tutejszego kościoła parafialnego, a teraz – dzięki wysiłkowi księdza proboszcza, parafian i Kurii – możemy cieszyć się nowym miejscem przeznaczonym na oddawanie chwały Bogu, za przyczyną pięciu młodych, poznańskich męczenników.

Dzisiejsze czytania prowadzą nas do zastanowienia się nad ofiarą Izaaka, Jezusa i „Poznańskiej Piątki”.

1. OFIARA IZAAKA

Najpierw, w sensie chronologicznym, słyszymy o ofierze Izaaka. Abram, ojciec Izaaka, jest przygotowywany do niej przez podwójne powołanie. Pierwsze powołanie Abrama zostało opisane w 12. rozdziale Księgi Rodzaju. Drugie – przekazane zostało przez 22. rozdział tej samej księgi.

Wszyscy ludzie autentycznej wiary – twierdzi Bruno Forte – muszą przejść w swoim życiu przez te dwa powołania. Jeśli ich jeszcze nie przeżyli, to znaczy, że faktycznie nie wierzą jeszcze całym sercem w Boga (B. Forte, Biblijni świadkowie wiary, 21-30).

a. pierwsze powołanie

Kim był Abram, gdy dotarło do niego pierwsze powołanie (por. Rdz 12)? Był człowiekiem podobnym do nas, czyli pełnym wad. Potrafił kłamać; kiedy udał się do Egiptu ze swoją piękną żoną Sarą (por. Rdz 12,9-20) i dostrzegł, że faraon patrzy na nią pożądliwie, nie powiedział, że Sara jest jego żoną, ale że jest jego siostrą. Obawiał się bowiem, że gdyby faraon dowiedział się prawdy, zabiłby go i zabrałby ją do siebie. Abram nie był więc bohaterem; był człowiekiem słabym, z podobnymi jak nasze wadami.

Lecz Abram miał jedno wielkie pragnienie; pragnął mieć syna. W ówczesnej men¬talności hebrajskiej nie istniała jeszcze wiara w życie wieczne, a zatem jedynym skutecznym sposobem na przedłużenie własnego życia było posiadanie potomka. Abram tak bardzo pragnął syna, że wybrał drogę na skróty. Nie mogąc zrodzić dziecka z prawowitą żoną, Sarą, począł go z niewolnicą Hagar. Z tego zaś powodu Sara znienawidziła Hagar. Była to więc typowa rodzina z problemami, ograniczeniami i brakami.

Podczas pierwszego powołania Pan Bóg obiecuje więc spełnić nasze najgłębsze życzenie. Bóg daje nam to, czego najbardziej pragniemy; realizuje nasze marzenia. Abram chciał mieć syna i Pan Bóg go wysłuchał. Przyjemnie jest iść za Bogiem, gdy spełnia On marzenia naszego serca. Pierwsze powołanie dociera do nas w naszej młodości; w atmosferze entuzjazmu. Oto poszliśmy za Bogiem, dokonaliśmy odważnych wyborów, zostawiliśmy za sobą nasze Ur Chaldejskie, zostawiliśmy ojca – sprzedawcę bożków i wyruszyliśmy do obcej ziemi. „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11,8).

Gdyby Abram przeżył tylko to pierwsze wydarzenie, nie byłoby nawet potrzeby, aby o nim wspominać. Jego historia byłaby historią wiecznego powrotu. Po śmierci Abrama jego miejsce zajałby Izaak a po śmierci Izaaka ktoś inny zająłby jego miejsce.

b. drugie powołanie

Wydarzeniem, które prawdziwie czyni Abrama Abrahamem, czyli ojcem naszej wiary jest dopiero drugie powołanie: „Weź twojego jedynego syna, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, który ci ukażę” (Rdz 22,2). Góra Moria to wzgórze w Jerozolimie, na którym kilka wieków później zostanie wzniesiona świątynia jerozolimska (por. 2Krn 3,1).

Czego oczekuje Pan Bóg od Abrahama, powołując go po raz drugi? Tym razem nie pragnie mu nic dać, ale chce zabrać mu to, co dla niego najdroższe, co wcześniej sam mu ofiarował. Domaga się  ofiary z jedynego syna, Izaaka. Tym drugim żądaniem Pan Bóg dotyka najczulszych strun ojcowskiego serca, które czekało na syna sto lat. To okrutne żądanie judaizm nazywa słowem akeda Izaaka (czyli „związanie” Izaaka) jako baranka, który ma zostać złożony w ofierze całopalnej. W tej scenie osoba Abrahama „walczy przeciwko wierze duszy” (Orygenes). Izaak idący pod górę i niosący na ramionach drewno na ofiarę oraz ulegle pozwalający się związać jest obrazem Chrystusa zdążającego na Kalwarię i niosącego drzewo krzyża, na którym pozwala się dobrowolnie wydać na mękę.

Søren Kierkegaard – w książce Bojaźń i drżenie – starał się poddać głębszej analizie reakcję Abrahama. Chciał odgadnąć myślenie Abrahama w tej dramatycznej chwili. Abraham – mówi Kierkegaard – nie chce powiedzieć Izaakowi tego, czego się Bóg domaga i wypowiada w głębi swej duszy następującą modlitwę: Panie niebios, lepiej byłoby, żeby Izaak sądził, że ja jestem potworem, niżby miał stracić wiarę w Ciebie. Gdybym wyjaśnił Izaakowi Twoje żądanie, Izaak przekląłby Boga, dlatego Abraham milczy. Kierke¬gaard pisze dalej: Każdy staje się wielki w zależności od wielkości tego, czego oczekiwał. Jeden stał się wielki, bo oczekiwał rzeczy możliwych. Inny – bo oczekiwał rzeczy wiecznych. Ale ten, kto oczekiwał rzeczy niemożliwych, jest największy ze wszystkich. Inaczej mówiąc, Abraham nie wie, dlaczego Pan Bóg prosi go o śmierć Izaaka, mimo to ufa Bogu. Trzy razy w kluczowych momentach Abraham powie: „Oto jestem” (Rdz 22,1.7.11), dając tym samym wyraz swojej całkowitej dyspozycyjności. Wie, że Bóg jest wierny nawet wtedy, gdy wydaje się, że cię zdradza.

To słynna, dziesiąta próba, której zostaje poddany Abraham. Nasze obrzydzenie, jakie może budzić się na myśl o tym, że Pan Bóg mógłby nakazać czyn tak haniebny, nie jest uzasadnione. W rzeczy samej celem tego opowiadania jest wyjaśnienie tego, jak doszło w Izraelu do zaniechania ofiar z dzieci i zastąpieniu ich przez ofiary ze zwierząt. A poza tym Żydzi – zanim przystępowali do lektury tego tekstu – znali od dawna jego zakończenie. Wynik tej próby był dla nich z góry wiadomy. Podobnie jak dzieje się w przypadku dzieci, które znają na pamięć bajkę o Czerwonym Kapturku, a mimo to wciąż na nowo proszą rodziców o jej ponowne przeczytanie.

Ta scena pozwala nam lepiej zrozumieć, czym jest wiara. Wiara nie polega na posiadaniu, ale na posłuszeństwie. Na posłuszeństwie, które nie wyklucza krzyża. Wierzyć w Boga, to ufać Mu całkowicie. To kochać Go bardziej niż wszystkie Jego dary. „Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa” (Hbr 11,17-19).


2. OFIARA JEZUSA

Po ofierze Izaaka, następną jest ofiara Jezusa Chrystusa. Istnieje wspaniały fragment u Orygenesa, będący interpretacją Listu do Rzymian, którego bohaterami są – podobnie jak w Księdze Rodzaju 22 – Ojciec i Syn. Z tą tylko różnicą, że ojciec i syn z Księgi Rodzaju są śmiertelni, natomiast Ojciec z Listu do Rzymian (8,32) jest nieśmiertelny a Synem jest odwieczny Chrystus. Także w odniesieniu do Jezusa wspomina się o ofierze całopalnej (akeda).

Oto komentarz Orygenesa: „Bóg rywalizuje w hojności z ludźmi. Abraham ofiaruje Bogu syna śmiertelnego, który umrze a Bóg dla ludzi wydaje na śmierć Syna nieśmiertelnego. Oto nowe światło dla wiary. To jest nie tylko nasza wiara w Boga, ale też wiara Boga w nas. Bóg ofiaruje swego Izaaka, bo kocha nas całkowicie. Podobnie jak wiara w Boga to miłość do Niego wbrew wszelkiej oczywistości, tak też miłość Boga do ludzi objawia się wbrew wszelkiej oczywistości ludzkiej logiki. Szaleństwo wiary Abrahama znajduje swoje prawdziwe światło w szaleństwie wiary Boga, który nie oszczędził swego Syna, ale ofiarował Go za nas na krzyżu (por. Rz 8,32). Jezus jest nowym Izaakiem a Bóg to nowy Abraham, którego przedmiotem  nieskończonej miłości jesteśmy. Jan Paweł II w „Tryptyku rzymskim” napisał: „Ta góra [Moria] nie doczekała się ofiary z syna [Izaaka]. Inna góra – tak. Inny Ojciec złoży Syna – Baranka, Jezusa Chrystusa. Inny Ojciec złoży jedynego Syna, którego miłuje, za nas, dla nas i dla naszego zbawienia”.

3. OFIARA „PIĄTKI POZNAŃSKIEJ”

Wreszcie trzecia i ostatnia ofiara, która winna być dzisiaj wspomniana to ofiara „Poznańskiej Piątki”. Tę „Piątkę” tworzą męczennicy II wojny światowej: Czesław Jóźwiak, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski, Franciszek Kęsy, Edward Kaźmierski. Razem wzrastali oni w oratorium Księży Salezjanów przy ul. Wronieckiej. Razem przeżywali początek okupacji hitlerowskiej. Razem wstąpili do Narodowej Organizacji Bojowej. Razem zostali aresztowani i oskarżeni o zdradę Trzeciej Rzeszy, osadzeni w więzieniu, a w końcu razem też zginęli śmiercią męczeńską, zgilotynowani w Dreźnie 24 sierpnia 1942 roku.

a.  Ich ofiara zrodziła się jako odpowiedź na zbawczą ofiarę Chrystusa, jako heroiczna odpowiedź ludzkiej miłości na miłość Bożą. Tę odpowiedź składają wszyscy męczennicy, dając dowód Chrystusowi, że kochają Go ponad życie. Iluż to chrześcijan naśladowało Chrystusa na przestrzeni wieków, niosąc swój krzyż w przekonaniu, że: „kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 24). Począwszy od pierwszych prześladowań w Jerozolimie, poprzez czasy rzymskich imperatorów, rewolucji francuskiej, aż po zastępy męczenników totalitaryzmów XX wieku. Jeszcze dzisiaj docierają do nas z różnych stron świata wiadomości o chrześcijanach, którzy są prześladowani, więzieni, torturowani, których pozbawia się życia ze względu na to, że wierzą w Chrystusa. Dziś mamy więcej męczenników niż w pierwszych wiekach.

To nie prześladowanie uczyniło ich męczennikami, ale sprawa, której postanowili oddać swoje życie. Św. Augustyn uczy: Martyres non facit poena, sed causa – męczennikami nie czyni kara, lecz przyczyna. Męczenników możemy poznać po tym, za co zostali karani, nie po tym, że ponieśli karę. „Wielu bowiem znosiło cierpienia w uporze, nie w stałości; w grzechu, nie w cnocie; w przewrotnym błędzie, nie w zdrowym rozumie; opanowani przez diabła, a nie prześladowani przez niego”.

Zazwyczaj perspektywa męczeństwa budzi w ludziach lęk przed cierpieniem i śmiercią, od którego nie był wolny nawet Pan Jezus (por. Mt 26,38; Mt 26,39; Łk 22,44; Mt 27,46). Skąd więc bierze się owa siła, która pokonuje wszelki lęk i mimo wszystko pozwala ludziom stawić czoło męczeństwu? Ona pochodzi z miłości, ze ścisłego zjednoczenia z Chrystusem. Męczennik – na wzór Chrystusa i poprzez zjednoczenie z Nim – „godzi się w swym sercu na krzyż, na śmierć i przemienia ją w akt miłości. To, co na zewnątrz jest brutalnym aktem przemocy, wewnątrz staje się aktem miłości, która daje się bez reszty. Przemoc zostaje przemieniona w miłość, a tym samym – śmierć w życie” (por. Benedykt XVI, Homilia na błoniach Marienfeld, Kolonia – 21.08.2005). Kiedy czytamy listy więzienne Piątki Poznańskiej zdumiewa nas ich pogoda i odwaga w podejściu do cierpienia i śmierci. Taka postawa była możliwa tylko dzięki temu, że ich męczeństwo było odpowiedzią na ogromną miłość Boga. W męczeństwie miłość osiąga szczyt doskonałości (Klemens Aleksandryjski, Stromata, 4,4).

To właśnie miłość Boga każe uczniom Chrystusa przestrzegać bezwarunkowo Bożych przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10,28). Zakaz czynienia zła obowiązuje nas semper et ad semper, „zawsze i bez względu na okoliczności”. Nawet pod presją panującego powszechnie zła – które potrafi wpędzić człowieka w sytuacje bez wyjścia – możemy uniknąć zła właśnie dzięki męczeństwu. W męczeństwie – będącym potwierdzeniem nienaruszalności porządku moralnego – jaśnieje świętość prawa Bożego, a zarazem nietykalność osobowej godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga (por. Veritatis splendor, 91-92).

b. Prawda przekazywana jest w Kościele nie tylko poprzez formalne nauczanie – chociaż jest ono ważne – lecz przede wszystkim dzięki świadectwu życia prawego, wiernego i świętego. Ludzie, którzy żyją w prawdzie i postępują zgodnie z nią, instynktownie rozpoznają to, co fałszywe i wrogie pięknu i dobru, prawdzie. W tym sensie świadectwo wierności męczenników przemawia do nas bardziej niż słowa. Świadectwo Piątki Poznańskiej wskazuje nam – często zagubionym – w kim powinniśmy pokładać ufność, by nadać sens naszemu życiu. Jeśli przyjęliśmy prawdę o Chrystusie i powierzyliśmy Mu nasze życie, to nie może być sprzeczności między tym, w co wierzymy, a tym, jak żyjemy. Każda nasza myśl, słowo i czyn winny mieć na celu chwałę Bożą i szerzenie Jego królestwa.

„Oto dlaczego po dziś dzień świadectwo męczenników nie przestaje fascynować, znajduje uznanie, przyciąga uwagę i pobudza do naśladowania. Powód, dla którego ufamy ich słowu, jest zaś taki, że dostrzegamy w nich oczywiste świadectwo miłości, która nie potrzebuje długich wywodów, aby nas przekonać, gdyż mówi do każdego człowieka o tym, co on w głębi serca już uznaje za prawdę i czego od dawna poszukuje. Męczennik budzi w nas głębokie zaufanie, ponieważ mówi to, co my już przeczuwamy, i wypowiada otwarcie to, co my również chcielibyśmy umieć wyrazić” (Fides et ratio, 32).

Kościół wynosi męczenników na ołtarze, aby ukazać światu, że życie orędziem Ewangelii jest możliwe nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. Także wtedy, gdy państwo wciela w życie ustawodawstwo sprzeczne ze sprawiedliwością, z prawami człowieka i zdrową moralnością. Także wtedy, gdy rządy oparte na ideologii usiłują sterować całym losem człowieka; nie tylko jego życiem społecznym, ale również życiem duchowym.

Przez życie Poznańskiej Piątki, a zwłaszcza śmierć, Pan Bóg daje wzór młodym ludziom. Wzór bogatego człowieczeństwa, które w momencie próby odkryło wielkość swego ducha, męstwo i ofiarność. Są oni dla współczesnej młodzieży wezwaniem do oporu wobec nowych fałszywych ideologii. Są wzorem oparcia życia na Bogu, na Jezusie i jego Ewangelii jako źródle szczęścia (por. ks. Pascual Chavez Villanueva, w 60-tą rocznicę męczeńskiej śmierci Piątki Poznańskiej, Częstochowa – 25.09.2002). Drodzy młodzi, nie lękajcie się iść pod prąd zwłaszcza wtedy, gdy podsuwają wam wartości zepsute, podobne do nieświeżej żywności. Bądźcie odważni! Bądźcie dumni z tego, że idziecie pod prąd.


ZAKOŃCZENIE

Na koniec, oddając cześć męczennikom, prośmy Boga, aby wspierał tych chrześcijan, którzy w obecnym czasie, w różnych częściach świata cierpią przemoc. Aby dał im odwagę wierności, by na zło odpowiadali dobrem. My sami zaś zachowujmy wiarę, która jest naszym największym skarbem i odnawiajmy ją, także pośród przeszkód i niezrozumienia. „Drogocenną jest w oczach Pana śmierć Jego czcicieli” (Ps 116,15).
Niech Najświętsza Maryja Panna, Wspomożycielka Wiernych, pomoże nam być wiarygodnymi świadkami Ewangelii i stawiać czoło nieprzyjaciołom z rozbrajającą mocą prawdy i miłości.

BRAK KOMENTARZY