Już od samego rana atmosfera w seminarium była inna niż zwykle. Niemal każdy i niemal wszędzie biegał, uzgadniał, coś załatwiał. Ale bez wątpienia najbardziej zestresowani byli święceni. Zaś najbardziej wzruszeni to rodzice. Cały szum ustał około godziny 10.00. Na krużgankach do procesji przygotowywali się kandydaci do święceń i kapłani. Do kościoła procesja wchodziła powoli, a oczy wszystkich były zwrócone na ordynandów. Po homilii przyszła najważniejsza chwila – namaszczenie dłoni i nałożenie rąk biskupa na głowy wyświęcanych. Ślad został odciśnięty. Teraz to już kapłani i diakoni.

Po Mszy każdy, kto tylko mógł składał życzenia, robił zdjęcia. Pierwsza część zakończona. Popołudnie minęło na siedzeniu przy stołach z najlepszym jedzeniem. Ten wieczór dla 16 kleryków był wyjątkowy. Część zaczynała dzień jako diakoni, kończyła go jako kapłani, którzy mają moc przemieniania wina w Krew i chleba w Ciało Chrystusa.

Dla młodszych współbraci to równie ważne wydarzenie w życiu. Z nowowyświęconymi spędzili kilka lat, widzieli jak zmierzają do celu. Kiedy w poniedziałkowy poranek przed wyjazdem nakładali na nich ręce w geście błogosławieństwa dodawali im sił do tego, aby kiedyś oni stanęli na ich miejscu.

Źródło: Oblaci.pl

>>Zobacz więcej zdjęć