Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Arcybiskupie Nuncjuszu Apostolski! Eminencje, Ekscelencje, Najdostojniejsi Księża Kardynałowie, Arcybiskupi i Biskupi, Członkowie Konferencji Episkopatu Polski wraz z nowo wybranym jej Przewodniczącym, Metropolitą Poznańskim! Drodzy Bracia w Chrystusowym kapłaństwie! Czcigodne Osoby życia konsekrowanego! Drodzy Siostry i Bracia!
Przejęta niebezpieczeństwem śmierci królowa Estera skierowała do Boga błagalne słowa: „Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą oprócz Ciebie [żadnego] wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej. (...) Wspomnij, Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi” (Est 14, 3. 12). To błaganie wypływało z serca przenikniętego lękiem, a zarazem z serca pełnego wiary w moc Boga, o którym Esterze mówiła święta tradycja Izraela. „Ja słyszałam od młodości mojej w pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela spośród wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich ich przodków na wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według obietnicy” (Est 14, 4-5).
Wiemy jednak, nie wszyscy synowie Izraela mieli taką wiarę jak Estera, i nie wszyscy chcieli się wsłuchiwać w głos tradycji, aby z niej czerpać siłę nadziei – także wtedy, gdy niebezpieczeństwo było niejako w zasięgu ich rąk. W pamięci biblijnej zapisały się również słowa bezbożnego króla judzkiego Achaza, który wobec najazdu wrogich wojsk bezczelnie odpowiedział prorokowi Izajaszowi: „Nie będę prosił, i nie będę wystawiał Pana na próbę” (Iz 7, 12). A wszystko dlatego, że dany mu od Najwyższego znak zmusiłby go do uznania prawdy, że naprawdę jest Bóg pośrodku swojego ludu, Bóg, którego przykazań trzeba strzec sercem prawym i wiernym. Tylko bowiem człowiek o takim właśnie sercu, prawym i wiernym, jest w stanie przyjąć i odnieść do siebie słowa Chrystusa z Kazania na Górze: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Mt 7, 7-8).
Drodzy Siostry i Bracia!
Rozważamy te słowa dzisiejszej wielkopostnej liturgii w czasie szczególnym: w pierwszą rocznicę wyboru 266. Następcy św. Piotra, po raz pierwszy pochodzącego z Ameryki. Dokładnie rok temu, wieczorem 13 marca 2013 roku, kardynał diakon Jean-Luis Tauran na zakończenie stosunkowo krótkiego, bo trwającego zaledwie dwa dni, konklawe ogłosił światu historyczne słowa: „Annuntio vobis gaudium magnum: Habemus Papam! Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Georgium Marium Sanctæ Romanæ Ecclesiæ Cardinalem Bergoglio, qui sibi nomen imposuit Franciscum”.
W jakiejś mierze niestosowną jest rzeczą, aby nawet w wyobraźni kreślić sobie duchową sytuację, w jakiej znajdował się wtedy nowy Papież. Wydaje się jednak, że nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli wskażemy na jeden szczególnie znaczący moment. Jest nim samotność Ojca Świętego. Jeszcze przed chwilą był jednym ze 115. kardynałów biorących udział w konklawe. Teraz jest Skałą-Opoką. On sam. Sytuacja podobna do tej, jaka miała miejsce prawie dwa tysiące lat temu u źródeł Jordanu, w okolicach Cezarei Filipowej. Tam padły słowa Chrystusa, skierowane do Szymona Piotra, które wyróżniły go spośród pozostałych Apostołów i które równocześnie określiły jego samotność: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 18-19).
Zapewne to szczególne doświadczenie samotności, która w swej istocie jest Piotrową jedynością, skłoniło papieża Franciszka, aby zwrócić się z nieoczekiwaną prośbą do zebranych na Placu św. Piotra dziesiątków tysięcy ludzi, oraz do milionów osób śledzących na całym świecie, poprzez odbiorniki radiowe i telewizyjne, to historyczne wydarzenie: „A teraz chciałbym udzielić błogosławieństwa, ale najpierw – najpierw mam do was prośbę – zanim Biskup pobłogosławi lud, proszę was, byście pomodlili się do Pana, by pobłogosławił mnie: [proszę] o modlitwę ludu proszącego o błogosławieństwo dla swojego Biskupa”. Pierwszy, jakże znamienny gest papieża Franciszka, będący błagalną prośbą: „módlcie się za mnie!”. Prośbą będącą echem błagania królowej Estery. Prośbą nawiązującą jeszcze bardziej wyraźnie do wydarzeń pierwszego Kościoła w Jerozolimie, który znalazł się w dramatycznej sytuacji, gdy Piotr, jego Głowa i Skała, został uwięziony i zagrożony nieuchronną, jak się wydawało, śmiercią. Wtedy „Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga”. Jak wiemy, „Pan posłał swego anioła i wyrwał [go] z ręki Heroda”, wskutek czego Piotr mógł „gdzie indziej” głosić dalej Chrystusową Ewangelię (por. Dz 12, 5. 11. 17).
W krótkim, zaledwie kilkuzdaniowym przemówieniu papieża Franciszka wygłoszonym rok temu z wysokości Loggii Błogosławieństw Bazyliki Watykańskiej, można odczytać trzy wątki. Pierwszy z nich brzmiał: „A teraz wyruszamy w drogę: Biskup i lud. W drogę Kościoła Rzymu, tego, który przewodzi w miłości wszystkim Kościołom, [w] drogę braterstwa, miłości, wzajemnego zaufania”. W tych słowach ukazana została wielkość Kościoła, który jest w Rzymie – wielkość dostrzegana przez inne Kościoły już u samych jego początków. Przemożnym tego świadkiem jest św. Ignacy Antiocheński, zwany także Teoforem czyli Noszącym Boga, który przed 107 rokiem był wieziony na męczeńską śmierć, jaką miał ponieść w stolicy Imperium. W drodze do miejsca, gdzie miał złożyć najwyższe wyznanie swej miłości i wierności Chrystusowi, napisał List do Rzymian, w którym pojawiło się określenie, iż Kościół w Rzymie „przewodzi w miłości”. Określenie to dla chrześcijan przełomu pierwszego i drugiego wieku kojarzyło się niewątpliwie z okrutnymi prześladowaniami, jakimi właśnie w Rzymie za czasów Nerona i Domicjana zostali dotknięci wyznawcy Chrystusa, przez co przedłużyli historię męczeństwa Apostołów Piotra i Pawła. Prymat Biskupa Rzymu wyrastał z ich krwi, z ich świadectwa, z ich miłości. Pragnąc wyruszyć w dalszą, tak właśnie ukształtowaną drogę Kościoła, papież Franciszek nakreślał fundamenty „braterstwa, miłości, wzajemnego zaufania”, którym to pojęciom w czasie swego pontyfikatu pragnął nadać niejako nową świeżość.
Droga, na którą mamy wspólnie wyruszyć, jest równocześnie drogą ewangelizacji. Drogą ewangelizacji owocnej, a równocześnie pełnej radości. To drugi z wątków zawartych w papieskim przemówieniu. Jakżeż zresztą mogłoby być inaczej, skoro Ewangelia jest Dobrą Nowiną o zbawieniu, danym nam od Ojca przez Chrystusa mocą Ducha Świętego? Przecież „radosnego dawcę miłuje Bóg”! (2 Kor 9, 7). Trudno się zatem dziwić, że ogłoszona przez Ojca Świętego Franciszka na zakończenie Roku Wiary adhortacja apostolska nosi właśnie tytuł Evangelii gaudium, zaczynając się od słów: „Radość Ewangelii napełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. Z Jezusem Chrystusem radość zawsze rodzi się i odradza” (EG, 1). Dla nas, biskupów polskich, ta radość jest tym większa, że – jak stwierdził Ojciec Święty w swoim przesłaniu na zakończenie złożonej przez nas ponad miesiąc temu wizyty ad limina – „Kościół w Polsce ma ogromny potencjał wiary, modlitwy, miłosierdzia i praktyki chrześcijańskiej”. Jest z kim i dla kogo się trudzić, ukazując niezmierzone bogactwa Bożego miłosierdzia.
Trzecim, na koniec, wątkiem papieskiego przemówienia było wezwanie do modlitwy. „Módlmy się zawsze za siebie nawzajem: jedni za drugich. Módlmy się za cały świat, aby panowało wielkie braterstwo. (...) Módlcie się za mnie!”. Tej prośbie towarzyszyło wskazanie konkretnego miejsca, w którym nowy Biskup Rzymu chciał się spotkać na wspólnej modlitwie. „Spotkamy się wkrótce: jutro chcę się udać na modlitwę do Matki Bożej [Salus Populi Romani w Bazylice Santa Maria Maggiore], by strzegła całego Rzymu”. O tę modlitwę za siebie Ojciec Święty prosi nieustannie przy każdej niemal okazji, o nią prosił biskupów polskich przebywających w Rzymie z wizytą ad limina, tę prośbę zawarł także w skierowanym do całego Kościoła Orędziu na obecny Wielki Post. Dzisiaj, podczas tej świętej Eucharystii pragniemy odpowiedzieć na jego prośbę, żarliwie modląc się „za naszego Papieża Franciszka”.
A do Kościoła, który jest w Rzymie i któremu od roku właśnie On z woli Ducha Świętego przewodzi – do Kościoła, który przechowuje jak skarb katedrę świętego Piotra, do Kościoła, który wyrasta z krwi Apostołów i pierwszych papieży męczenników: Linusa, Kleta, Klemensa, Sykstusa, Korneliusza, a także męczennic: Agnieszki, Cecylii i Anastazji, do Kościoła, dla którego poświęcili znaczną część swego życia i dokonań: Brygida Szwedzka, Ignacy Loyola i Filip Neri, do Kościoła, do którego zmierzali i na terenie którego rodzili się dla nieba: Stanisław Kostka, Alojzy Gonzaga i Urszula Julia Ledóchowska, do Kościoła świętych papieży ostatnich wieków: Piusa IX, Piusa X, Jana XXIII i Jana Pawła II – kierujemy pełne czci słowa, nawiązując do Listu do Rzymian św. Ignacego Antiocheńskiego: „Do Kościoła obdarzonego miłosierdziem przez hojność Najwyższego Ojca i Jego Jedynego Syna, Jezusa Chrystusa, Kościoła wielce umiłowanego i oświeconego z woli Tego, z którego woli istnieje wszystko, co istnieje, w miłości Jezusa Chrystusa, Boga naszego, Kościoła, który przewodzi w krainie Rzymian, godny Boga, godny czci, godny błogosławieństw, godny pochwały, godny powodzenia, godny czystości wiary i przewodzący w miłości, naznaczony prawem Chrystusa i imieniem Ojca. Pozdrawiamy go – my, biskupi polscy, i wierny polski lud – w imię Jezusa Chrystusa, Syna Ojca. Braciom w ciele i w duchu zjednoczonym we wszystkich Jego przykazaniach, trwającym niewzruszenie w łasce Bożej, obmytym z wszelkiej obcej barwy, serdeczne pozdrowienia w Jezusie Chrystusie, Bogu naszym i nieskazitelności”. Pozdrawiamy go – bo właśnie z tym Kościołem pragniemy kroczyć drogą „braterstwa, miłości, wzajemnego zaufania” pod przewodnictwem jego Biskupa Franciszka.
Amen.
(Bazylika św. Krzyża w Warszawie, 13 marca 2014 roku)