Eucharystią – sprawowaną w miejscu tak bardzo znaczącym dla historii tego zakonu w Polsce – rozpoczynamy dzisiejsze sympozjum zatytułowane: „Zakon Maltański wczoraj i dziś na progu dziesiątego stulecia istnienia”.
W takim kontekście dzisiejsza Ewangelia Jana, „umiłowanego ucznia” (J 21,15-19) proponuje nam temat Piotrowego prymatu: „Paś baranki moje! [...] Paś owce moje!”
1. MIŁOŚĆ PIOTRA
Ten znany nam wszystkim dialog Jezusowy z Piotrem to nic innego jak jedna wielka katecheza o władzy w Kościele. Zmartwychwstały Chrystus – w rozmowie z Piotrem – uczy nas o istocie władzy w Kościele, która może być legitymizowana tylko przez miłość. Kiedy Jezus pyta o miłość do siebie, pyta jednocześnie o miłość do swego Kościoła. A to – jak każda miłość – oznacza całkowite oddanie się, uczynienie z siebie bezinteresownego daru dla Chrystusa i Jego Ewangelii.
Przypomnijmy najpierw, że – według Ewangelii św. Jana – Piotr występuje wcześniej jako wierny uczeń Chrystusa. Kiedy wielu uczniów wycofało się, uznając za zbyt trudne nauczanie Jezusowe, Piotr odpowiada z pełnym przekonaniem: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6,66-69). Potem zapewnia Jezusa o gotowości oddania swego życia za Niego („Życie moje oddam za Ciebie” – J 13,37). A podczas pojmania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym Piotr staje w obronie swego nauczyciela i odcina ucho Malchosowi (J 18,10).
A jednak – w obliczu aresztowania Jezusa – Piotr trzykrotnie zapiera się Mistrza (por. J 18,15-27). A potem zmartwychwstały Jezus spotyka się z Piotrem i zadaje mu pytanie o jego miłość. Potrójne pytanie Jezusa o miłość pozostaje w symetrii do wcześniejszego potrójnego zaparcia się Piotra (por. J 18,15-27). Swoim potrójnym pytaniem chciał niejako wbić głęboko w świadomość Pierwszego z Apostołów, że winien kochać Chrystusa bardziej niż pozostali uczniowie. Zbawiciel domagał się od Piotra czegoś więcej. „Zażądał On od apostoła, który pierwszy wyznał swoją wiarę w mesjaniczne bóstwo Jezusa (por. J 16,16), tego uzupełnienia, które czyni wiarę żywą i działającą – Gal 5,60: miłości Boga i bliźniego” (Paweł VI, Trwajcie mocni w wierze, Kraków 1970, 185-186).
W tym dialogu miedzy Jezusem a Piotrem dostrzegamy bardzo wymowną grę słów. Jezus pyta najpierw Piotra o miłość określoną greckim słowem agape, czyli o miłość Bożą, „zstępującą” z góry, bezgraniczną, całkowitą. Przed trzykrotnym zaparciem się Piotr z pewnością odpowiedziałby agapo se, tzn. miłuję Cię miłością bezgraniczną. Teraz – po doświadczeniu swojej niewierności – odpowiada z pokorą: filo se, tj. „kocham Cię”; kocham Cię moją nędzną, ludzką miłością przyjaźni; kocham Cię tak jak potrafię. W trzecim pytaniu Jezus ustępuje Piotrowi i zadowala się deklaracją przyjaźni, na jaką Piotra stać. I właśnie to dostosowanie się daje nadzieję Piotrowi, który poznał wstyd związany z niewiernością.
Przy okazji udzielenia prymatu Jezus zapowiedział Piotrowi, że zażąda od niego najwyższego dowodu miłości, śmierci męczeńskiej: „Gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. W obrazie wyciągniętych rąk i opasania zapowiada ukrzyżowanie Piotra. Tym wezwaniem Jezus połączył drogę wiernej miłości z rzeczywistością krzyża. Miłość do Chrystusa w tym, który pasie Jego owce, powinna wzrastać do tak wielkiej żarliwości, aby zwyciężyła też naturalną bojaźń śmierci, wskutek której nie chcemy umrzeć nawet wtedy, gdy chcemy żyć z Chrystusem” (św. Augustyn, Homilia na Ewangelię św. Jana, 123,5).
„A wypowiedziawszy to, [Jezus] rzekł do niego: «Pójdź za Mną»” (J 21,19). „Pójdź za Mną” to znaczy nie wyprzedzaj Mnie. Myślisz, że znasz sposób na uzdrowienie chrześcijaństwa, ale to Pan zna drogę. On sam jest naszą Drogą.
2. MIŁOŚĆ NASTĘPCÓW PIOTRA
I od tej pory tak już w Kościele jest, że miłość do Kościoła jest zwykle tam, gdzie władzę tę – nie szukając jej – przyjmuje się, nierzadko wbrew sobie, w duchu służby, właśnie z miłości.
Podobny dialog, jak nad Jeziorem Galilejskim odbył się potem jeszcze 265 razy w dziejach Kościoła, kiedy to zmartwychwstały i stale żyjący w swoim Kościele Jezus pytał wybranych przez siebie mężczyzn: czy ty mnie miłujesz i polecał potem: Paś owce moje.
Także św. Jan Paweł II, zasiadłszy na Stolicy Piotrowej, odczuł powagę tego pytania: „Czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” Odpowiedział na nie publicznie, wobec całego świata, w sposób czytelny i niedwuznaczny. Odpowiedział życiem, odpowiedział całym sobą. Odpowiadał każdego dnia przez ponad dwadzieścia siedem lat, na oczach wszystkich. To jego pokorne i zarazem mocne „Tak, Ty wiesz, że Cię kocham” przebijało się w jego postawie, optymizmie, w jego gorliwości pasterskiej, w podróżach, w nauczaniu, w cierpieniu. A poza tym, szkoła wiary to nie triumfalny marsz, ale droga naznaczona cierpieniem i miłością, próbami i wiernością, którą trzeba odnawiać każdego dnia.
Jego odpowiedź była czytelna nie tylko dla wiernych, ale także dla niewierzących, toteż jego pogrzeb stał się niezwykłą manifestacją. Przybyli przedstawiciele wielu innych religii, ludzie ideowo dalecy od myśli Kościoła. Odczytali tę odpowiedź szczególnie wierni, domagając się, by natychmiast został ogłoszony świętym. Odczytał jasno tę odpowiedź następca Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej, polecając bezzwłocznie rozpocząć proces beatyfikacyjny.
Również papież Benedykt XVI – inaugurując swój pontyfikat – wezwał wszystkich wiernych: „Módlcie się za mnie, abym nauczył się bardziej miłować Pana. Módlcie się za mnie, abym się nauczył bardziej miłować Jego trzodę – ciebie, Kościele święty, każdego z was z osobna i wszystkich razem”.
3. MIŁOŚĆ W ŻYCIU CHRZEŚCIJANINA
„Czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” Oto zasadnicze pytanie, stawiane każdemu, kto uznaje się za chrześcijanina. Cała bowiem ludzka historia obraca się wokół miłości, która rodzi się w sercu Boga Ojca, objawia się w Synu, ukazuje w świadectwie uczniów, jest wymagana od tego, kto sprawuje posługę miłości.
Odpowiedź chrześcijanina – także członka Zakonu Maltańskiego – na to Jezusowe pytanie wydaje się dzisiaj bardziej skomplikowana niż kiedyś. Wskutek postępującego procesu globalizacji zmienia się kultura, ekonomia, polityka, edukacja i sztuka, przesłaniając sens ludzkiego życia odkupionego przez Chrystusa. Rzeczywistość staje się dla ludzi coraz to mniej przejrzysta i bardziej złożona. Poszczególne osoby potrzebują więcej informacji, by odpowiedzialnie realizować swoje powołanie. Trudne staje się również dostrzeganie spójności gromadzonych przez nas fragmentów. Wielu patrzy na rzeczywistość jednostronnie, tylko na podstawie informacji ekonomicznych. Inni opierają się na danych politycznych lub naukowych. Jeszcze inni – na rozrywce i spektaklu. Żadne z tych częściowych kryteriów nie jest w stanie ofiarować nam spójnego znaczenia wszystkiego, co istnieje. Kiedy ludzie zaczynają dostrzegać tę fragmentaryzację, czują się zwykle sfrustrowani i udręczeni. Rzeczywistość społeczna okazuje się przerastająca jednostkę, która uważa się za mało znaczącą i nie posiadającą realnego wpływu na wydarzenia.
Nasze czasy niosą ze sobą kryzys tego znaczenia, które nadaje spójność wszystkiemu, co istnieje. Kryzys tego, co ludzie nazywają zmysłem religijnym. Cenna tradycja zaczyna tracić na znaczeniu, gdy tymczasem większość mediów ofiaruje nam nowe, atrakcyjne obrazy, które – mimo iż nie są w stanie ukazać spójnego znaczenia rzeczywistości – to jednak ofiarują ulotną pociechę na żywo i na bieżąco. Nie zapełniając pustki wytworzonej w naszej świadomości przez brak zmysłu religijnego, odwracają naszą uwagę, zastępując jedne informacje kolejnymi informacjami, potęgując tylko niepokój tych, którzy nie rozumieją tego rozmytego świata.
Dawne tradycje kulturowe nie są już przekazywane z pokolenia na pokolenie z taką łatwością jak to miało miejsce w przeszłości. To zjawisko dotyka nawet samej rodziny, która dotychczas była miejscem międzypokoleniowej solidarności. Była jednym z najważniejszych nośników przekazywania wiary. Media wtargnęły nawet do wnętrza rodziny, napełniając je coraz to nowymi informacjami, rozrywką, obrazami ludzi, którzy odnieśli sukces. W związku z tym, ludzie doszukują się nieraz sensu tam, gdzie go nigdy nie znajdą.
Dlatego my, chrześcijanie – za wzorem św. Piotra – winniśmy zaczynać od większej miłości do Chrystusa. Od kontemplacji Tego, który napełnia nas znaczeniem. Stać się Jego uczniami, którzy zapaleni gorliwością misyjną będą wnosić jednoczące i pełne znaczenie ludzkiego życia, którego ani nauka, ani polityka, ani ekonomia ani media nie są w stanie zaoferować. W Chrystusie kultura musi na nowo odnaleźć swoje centrum i swoją głębię (por. Aparecida, 37-41).
ZAKOŃCZENIE
Dopomóż nam w tym, o Maryjo czczona w ikonie z Filermo, Patronko i Wzorze świętości członków Zakonu Maltańskiego, Królowo serc rycerskich. Spraw, aby ten zakon charakteryzował się większą miłością do Twojego Syna. By wzrastał w świętym postępowaniu dla obrony świętej wiary katolickiej, służby Kościołowi i trosce o chorych i cierpiących.