Jestem cichy i pokorny sercem. XIV Niedziela Zwykła

W XIV niedzielę zwykłą tematem wiodącym, który łączy wszystkie dzisiejsze czytania liturgiczne, jest temat pokory. Pokora ta jest przedstawiona przez dzisiejsze czytania z trzech perspektyw: najpierw przez proroka Zachariasza, następnie przez ewangelistę Mateusza, wreszcie przez apostoła Pawła. Jeden temat w oczach trzech różnych ludzi, pochodzących z różnych epok.

1. DOBRA NOWINA

a. Zachariasz (Za 9,9-10)

Jako pierwszy, temat pokory podejmuje prorok Zachariasz. W epoce hellenistycznej, tj. w epoce pychy rozdętej podbojami Aleksandra macedońskiego, prorok zapowiada nadejście władcy pokornego.

Mesjasz, czyli Pomazaniec pokorny różni się diametralnie od władców pysznych: „Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9). To mniej więcej tak, jak gdyby król zamiast na czołgu, przyjechał na rowerze. Pokora zapowiadanego Mesjasza czyni go podobnym do Mojżesza, który nie pysznił się ze swego wyniesienia, ani przed Bogiem ani przed ludźmi: „Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi” (Lb 12,3). Ona utoruje mu drogę do władzy na całej ziemi. On zaś zaprowadzi sprawiedliwość i pokój – jak to zapowiadali wcześniejsi prorocy.

„Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana – kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: «Pan naszą sprawiedliwością»” (Jer 23,5-6).

Sporo ludzi błędnie uważa pokorę za postawę bierną wobec przeciwieństw, za łatwe uleganie innym, brak własnego zdania, za potulność i służalczość. Tymczasem człowiek autentycznie pokorny widzi rzeczy w prawdzie, takimi, jakimi są i postrzega siebie samego takim, jakim jest naprawdę. Dlatego człowieka pokornego nie można upokorzyć. „Pokora nie jest słabością, ale wielką potęgą człowieka, dlatego, że miłość jest potęgą” (ks. Jan Twardowski). Pokora polega na przyjmowaniu postawy służebnej w każdej sytuacji życiowej (por. J 13,1-11), dlatego nie przekreśla otrzymanych od Boga talentów, ale stara się dzięki nim jak najlepiej służyć bliźnim. Pokora zatem odwraca uwagę od egoistycznego zapatrzenia się w siebie, aby przeobrazić ją w pełne troski baczenie na innych. Zmierza do wybranych celów bez podejmowania fałszywych kompromisów, bez tchórzostwa i taniej ustępliwości. Cierpliwie znosi upokorzenia, jakie niesie ze sobą życie. Dlatego też „Pokora jest matką olbrzymów” (Gilbert Keith Chesterton). Taka też jest – według proroka Zachariasza – charakterystyka Mesjasza.

b. Jezus

Następnie – po upływie trzech wieków – królewską pokorę ukaże Jezus, dokonując podobnie wjazdu do miasta królewskiego, Jerozolimy na osiołku, zamiast na koniu (por. J 12,12-15).

Jezus – podobnie jak Mądrość z Księgi Przysłów – wezwie do siebie wszystkich utrudzonych:

„Mądrość zbudowała sobie dom i wyciosała siedem kolumn, nabiła zwierząt, namieszała wina i stół zastawiła. Służące wysłała, by wołały z wyżynnych miejsc miasta: «Prostaczek [afron] niech do mnie tu przyjdzie». Do tego, komu brak mądrości, mówiła: «Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam. Odrzućcie głupotę (fronesin) i żyjcie, chodźcie drogą rozwagi!» (gnosei)” (Prz 9,1-6)

Uosobiona Mądrość z Księgi Przysłów wzywa na biesiadę „prostaczka”, czyli człowieka niewykształconego w Prawie Mojżesza, pozbawionego mądrości (gnosis). Zaprasza do szkoły, by nauczyć go Prawa Mojżesza (por. Syr 24,19.22-23).

Jezus – odmiennie od Księgi Przysłów – zachowuje dla „prostaczka” inne zadanie. Zamiast posilić spragnionego Prawem Mojżesza, On wskazuje na siebie i zachęca: „uczcie się ode Mnie”. On siebie objawia jako doskonałe ucieleśnienie Prawa. Nie patrzcie na literę, patrzcie na żywą Osobę. Całe wasze życie wpatrujcie się we Mnie, Syna Bożego, jeśli chcecie znaleźć „ukojenie dla dusz [psychais] waszych”.

Dzisiaj trzeba tego samego. Jezus mówi: „Wysławiam Cię Ojcze, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi”. Gdyby było inaczej, wówczas zwycięstwo odnosiłaby ludzka logika, a nie logika krzyża (por. 1Kor 1,18). My zaś wpatrujemy się często w „mądrych”, którzy nieraz stoją z dala od wiary, a często są nawet jej wrodzy, gdy tymczasem chrześcijaństwo nie potępiając wiedzy i mądrości, potępia pychę i zarozumiałość.

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. W historii ludzkości wielu dawało tego rodzaju obietnice, ale nie było w stanie ich dotrzymać. Jedynie Ten, który przewyższa ludzi oraz świat – tylko Bóg jest w stanie pocieszyć utrudzonych. „Nie ten czy ów, ale wszyscy, którzy trwacie w troskach, utrapieniach, w grzechach. Przyjdźcie, nie żebym żądał od was rachunku, lecz bym odpuścił wam grzechy. Przyjdźcie, nie dlatego bym potrzebował od was chwały, lecz ponieważ potrzebuję waszego zbawienia. [...] «Czego się lękasz?» – powiada – czy tego, byś nie został poniżony, gdy będziesz pokorny? Popatrz na Mnie i na wszystkie moje uczynki. Ucz się ode mnie, a wówczas dobrze zrozumiesz, jak wielkim to jest dobrem” (Jan Chryzostom, Homilie na Ewangelię według świętego Mateusza, 38).

Dlaczego nakazy Prawa Mojżesza nakładane przez faryzeuszy były jarzmem ciężkim i nie do uniesienia, podczas gdy Prawo, jakie nakłada Jezus jest „jarzmem lekkim”? Jezus nie uwalnia przecież od moralnego obowiązku, a jego wymagania są nawet trudniejsze i bardziej radykalne od wymogów Prawa Mojżeszowego (por. Mt 5-7). Dzieje się tak dlatego, bo Jezus – w odróżnieniu od ówczesnych rabinów – przekazuje nam tylko prawo miłości Boga i bliźniego. To „jarzmo lekkie” ma na celu wypełnienie kochającej woli Ojca niebieskiego. Jest to wola wymagająca, ale zawsze pełna miłości dla tego, kto umie ją przyjąć, podobnie jak przyjął ją Jezus: z miłością, cichością i pokorą.

c. Paweł

Trzecie spojrzenie na pokorę przekazuje nam dzisiaj św. Paweł Apostoł. „Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć” (Rz 8,13). Rodzajem „życia według zasad ciała” jest pycha. Ona objawia się we wszystkich aspektach życia. W stosunkach z bliźnimi czyni nas nadwrażliwymi, sztywnymi, pysznymi, niecierpliwymi, przesadnymi w podkreślaniu własnego „ja” i własnych praw, oziębłymi, obojętnymi i niesprawiedliwymi w sądach i słowach. Rozkoszuje się w mówieniu o swoich czynach, o przeżyciach wewnętrznych, o trudnościach, o cierpieniach, gdy nie jest to wcale potrzebne. W praktykach pobożnych lubi patrzeć na innych i ich osądzać. Chce się porównywać z innymi, upatrywać w innych jedynie wady i odmawiać im zalet, przypisywać im mało szlachetne pragnienia i intencje, a nawet życzyć im źle. Pycha sprawia, że czujemy się obrażeni, gdy nas się poniża, oczernia lub odtrąca, gdy nas się nie szanuje tak, jak tego oczekiwalibyśmy.

„Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli” (Rz 8,13). Przykładem człowieka pokornego, „który uśmiercał popędy ciała” był człowiek świecki, Edmund Bojanowski, którego Rok teraz obchodzimy. Należał on do kategorii „utrudzonych i obciążonych”; był człowiekiem słabego zdrowia, nie posiadał wyższego wykształcenia, żył krótko i to w czasach politycznej niewoli Polaków. A jednak – kiedy umarł w 1871 roku – napisano o nim: „zasnął w Panu jeden z najpobożniejszych, najpokorniejszych i najzasłużeńczych katolików Wielkopolski”.

„Ten wielkopolski ziemianin – mówił papież Polak – obdarowany przez Boga licznymi talentami i szczególną głębią życia religijnego, mimo wątłego zdrowia, z wytrwałością, roztropnością i hojnością serca prowadził i inspirował szeroką działalność na rzecz ludu wiejskiego. Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską. [...] We wszelkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako ‘serdecznie dobry człowiek’, który z miłości do Boga i do człowieka umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra. [...] Dał wyjątkowy przykład ofiarnej i mądrej pracy dla człowieka, ojczyzny i Kościoła” (Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej, Warszawa – 13.06.1999).

2. ŻYCIE

W chrześcijaństwie najwspanialsze jest to, że jest ono dla wszystkich. Chrystus nie stawia żadnych zewnętrznych, sztucznych, formalnych ograniczeń ani warunków. Jedno wymaganie trzeba tylko spełnić: trzeba chcieć. Nie jest koniecznie potrzebne żadne specjalistyczne wykształcenie, pochodzenie społeczne, stan majątkowy, rekomendacje, narodowość – nic, poza własną, dobrą wolą.

Coś nam się tutaj nie zgadza. Przecież Kościół ciągle stawia jakieś wymagania, księża co rusz wołają, że coś „musimy”, że katolik jest do czegoś zobowiązany. Otóż nic podobnego, nie ma żadnego przymusu, natomiast są pewne konsekwencje. Samo chrześcijaństwo nie jest obowiązkowe, natomiast jeśli ktoś zostaje chrześcijaninem, to podejmuje świadomą i dobrowolną decyzję wiary, wobec której wypada być konsekwentnym.

Z konsekwentnym chrześcijaństwem jest trochę tak, jak z podjęciem pracy. Nikt nikogo nie zmusza, aby gdzieś pracował, ale jeśli ktoś złoży podanie do firmy i zostanie przyjęty, wtedy musi podjąć odpowiednie zobowiązania. I nie może mieć pretensji do szefa, że każe mu robić to, co należy do jego obowiązków. Nikt mu nie kazał przyjmować tej pracy, ale jeśli ją podjął, to podjął też określone obowiązki.

Podobnie jest z wiarą, z tą jednak różnicą, że nie jest to dziedzina oparta na życiowej konieczności – podobnie jak praca – lecz na miłości i zaufaniu. Bóg kocha każdego z nas i każdemu ofiarowuje swoją miłość. Nie musimy tego daru przyjmować, nikt nas nie zmusza – ale głupotą byłoby odrzucenie go (por. ks. Mariusz Pohl). Kto więc będzie zbawiony? – Ten, kto autentycznie tego chce.

Kto – zamiast porównywać siebie z innymi – przypatruje się Chrystusowi i z Niego bierze wzór. Z tego, który chociaż był Synem Bożym „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2,6-7).

ZAKOŃCZENIE

Zakończmy dzisiejszą refleksję słowami św. Augustyna: „«Wysławiam cię, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom».

O Panie, mądrym i roztropnym nie przeciwstawiłeś niemądrych i nieroztropnych, lecz prostaczków. Kim są ci prostaczkowie? Są to ludzie pokorni. Spraw, o Panie, abyśmy byli pokorni. Istotnie, gdybyśmy chcieli być wielkimi, gdybyśmy byli mądrymi i roztropnymi, nie nam zostaną objawione Twoje tajemnice.

[...] Jeśli mówiąc, że jestem mądry, staję się głupi, spraw, Panie, abym mówił, że jestem głupi, a będę mądry, lecz spraw, abym to mówił w moim wnętrzu [...] a nie wobec ludzi” (św. Augustyn).

« 1 »