Tematem łączącym w jedno czytania liturgiczne dzisiejszej niedzieli jest biblijny Exodus, czyli przejście od grzechu do łaski. Medytując nad tymi czytaniami możemy wskazać na trzy tego rodzaju „przejścia”. Przejście Izraelitów, przejście Jezusa. Wreszcie „przejście” chrześcijanina. Nad tymi trzema „przejściami” zastanawiamy się dzisiaj w szczególnym kontekście obchodów 25-lecia działalności Caritas.
1. EXODUS IZRAELA
Pierwsze z dzisiejszych czytań prowadzi nas od historii grzechu Judejczyków, poprzez karę za grzech, aż do ułaskawienia.
Najpierw ludzie popadli w grzech; „Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie” (2 Krn 36,14). Była to nieprawość osobliwego rodzaju, polegająca przede wszystkim na braku praktykowania szabatowego odpoczynku: „Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci twego Boga, Pana. Nie możesz przeto w tym dniu wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. Bo w sześciu dniach uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest na nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty” (Wj 20, 10-11).
Z doświadczenia wiadomo, iż wrogiem numer jeden prawdziwej miłości jest brak czasu, pośpiech i zmęczenie. Jeśli kochający się ludzie nie mają dla siebie czasu, są zabiegani i zmęczeni, ich miłość szybko obumiera. Nie pomoże tu dobra wola, musi być czas na spotkanie. To spotkanie staje się odpoczynkiem, a odpoczynek dopełnia się w spotkaniu.
Bóg wiedząc o tym, że nasze szczęście, jest uzależnione od systematycznego spotkania z Nim, zarezerwował jeden dzień w tygodniu dla odpoczynku i dla spotkania z nami. To w tym dniu chce ubogacić nas swoją łaską na cały tydzień. Innymi słowy, kto nie spotka się z Bogiem w odpoczynku, na pewno nie spotka się z Nim w pracy.
Ktokolwiek dokładniej śledzi sposoby walki z religią, ten z łatwością odkryje, iż jednym z istotnych sposobów jest niszczenie dnia świętego. Można to osiągnąć dając za pracę w niedzielę wyższe zarobki, lub zmuszając do niej szantażem, można też organizować tak intensywne formy odpoczynku, że ludzie w poniedziałek są bardziej zmęczeni niż po tygodniu pracy (ks. E. Staniek).
„Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości”, a Pan Bóg nie pozostawał obojętny na ten grzech. Upominał swój lud „bez wytchnienia”, ostrzegając go przez swoich wysłanników (por. 2 Krn 36,15). „Każdego ranka posyłał swoich aniołów”, którzy mieli go ostrzec, lecz lud nie chciał słuchać „aniołów ocalenia”, czyli proroków i wyśmiewał Słowo Boga.
Wtedy okazało się, że napomnienia nie wystarczają. Konieczna jest nauka, która przychodzi poprzez cierpienie (por. 2 Krn 36,16). Jedynym narzędziem, które skutecznie przemawia do zatwardziałych serc jest cierpienie. Nadchodzi więc kara. Babilończycy burzą świątynię i uprowadzają w niewolę tych, którzy nie zostali zabici (por. 2 Krn 36,19-20). W zamian za lekceważenie szabatów, czyli w zamian za brak szacunku dla szabatu, dla siódmego dnia tygodnia, ziemia Judy będzie spustoszona przez 70 lat (por. Jr 25,11; 29,10; 36,22).
Gdy minie czas kary, po upływie siedemdziesięciu lat, Bóg – wierny swojemu Słowu – wzbudzi władcę, który pozwoli Żydom żyjącym w niewoli wrócić do ziemi judzkiej i odbudować świątynię jerozolimską (por. 2 Krn 36,23). Gorzkie lekarstwo niewoli spełniło swoją rolę. Ułaskawiony lud Boży się odrodził, przekonując się na własnej skórze, że sprawiedliwość jest jedynym fundamentem własnego bezpieczeństwa.
2. EXODUS JEZUSA
Na tym nie skończyła się historia zbawienia. Przychodzi czas „przejścia” Jezusa. Ludzie ponownie popełniają nieprawości, mnoży się grzech, który woła o karę. Ta kara istotnie nadchodzi, lecz tym razem nie cierpi cały lud, lecz Jeden cierpi za wszystkich. „A gdy człowiek przez swoje nieposłuszeństwo stracił Twoją przyjaźń – mówi IV Modlitwa Eucharystyczna – nie pozostawiłeś go pod władzą śmierci, lecz w miłosierdziu swoim pośpieszyłeś z pomocą wszystkim ludziom, aby Ciebie szukali i znaleźli. Wielokrotnie zawierałeś przymierze z ludźmi i przez proroków pouczałeś ich, by oczekiwali zbawienia.
Ojcze święty, tak umiłowałeś świat, że gdy nadeszła pełnia czasu, zesłałeś nam Jednorodzonego Syna swojego, aby nas zbawił”. Ten to Syn, „wydał się dobrowolnie na śmierć, a zmartwychwstając, zwyciężył śmierć i odnowił życie” (Czwarta modlitwa eucharystyczna).
Tak, tajemnica Boga, który staje się człowiekiem jest pierwszym głównym punktem odkupienia, a drugim jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Te nierozerwalne punkty wyrażają jeden jedyny plan Boży: zbawienie ludzkości i jej historii, przyjmując je aż do końca, biorąc na siebie w całości całe zło, jakie je przytłacza. W ten sposób Jezus przeżył swoje własne „przejście” ze śmierci do życia.
Sam bez grzechu, tak ściśle zjednoczył się z grzeszną ludzkością, że stał się dla nas grzechem (por. 2Kor 5,21). On też – niewinny – poniósł karę za nasze grzechy (por. Łk 23,40), a jego krew „oczyściła nasze sumienia z martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu (por. Hbr 9,14). „A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,9). Jego łaską zostaliśmy zbawieni. W ten sposób dokonało się „przejście” Jezusa od grzechu do łaski.
3. EXODUS CHRZEŚCIJANINA
a. Na końcu przychodzi trzecie „przejście”, jest nim przejście chrześcijanina od grzechu do łaski; do życia w Chrystusie (por. Ef 2,4). A choć nadal umieramy w sensie fizycznym, potęga grzechu prowadzącego do śmierci wiecznej już została skruszona (por. Rz 8, 31-39; 1 Kor 15,54-57). Dzięki łasce zostaliśmy zbawieni. Jest to dar darmo nam dany. Żaden człowiek nie mógłby go wysłużyć. I chociaż został ofiarowany całej ludzkości przed dwoma tysiącami lat, człowiek, w dalszym ciągu może z niego korzystać.
Niebo już teraz jest dla nas dostępne przez wiarę. Wystarczy tylko wierzyć w Chrystusa. Ta wiara nie jest zwykłą intelektualną zgodą człowieka na szczególne prawdy dotyczące Boga. Ona jest swobodnym powierzeniem się Bogu, który jest Ojcem i mnie kocha. Jest powierzeniem się tej miłości, która nie słabnie w obliczu niegodziwości człowieka, w obliczu zła i śmierci. Wierzyć to spotkać Boga, wspierającego mnie i obdarzającego obietnicą niezniszczalnej miłości, która nie tylko dąży do wieczności, ale ją daje (por. Benedykt XVI, Wiara i jej sens we współczesnym świecie. Katecheza w Roku wiary – 24.10.2012).
b. „Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy również tą samą myślą się uzbrójcie, że kto poniósł mękę na ciele, zerwał z grzechem, aby resztę czasu w ciele przeżyć już nie dla [pełnienia] ludzkich żądz, ale woli Bożej. [...]
Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów. [...] Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej służcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. [...] aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa” (1 Pt 4,1-2.8.10-11). Ta miłość braterska jest miłością czynną („Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” – 1J 3,18). Ta miłość jest na miarę miłości naszego Zbawiciela, tzn. gotowa na śmierć za braci („Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” – J 15,13).
«Miłość bliźniego zakorzeniona w miłości Boga jest przede wszystkim powinnością każdego poszczególnego wierzącego, ale jest także zadaniem całej wspólnoty kościelnej, i to na każdym jej poziomie: [...]. Również Kościół, jako wspólnota, winien wprowadzać miłość w czyn. Konsekwencją tego jest fakt, że miłość potrzebuje również organizacji, aby w sposób uporządkowany mogła służyć wspólnocie.
„Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby» (Dz 4,32-35).
Ta radykalna forma wspólnoty materialnej nie mogła być wprawdzie utrzymana, gdy Kościół zaczął się rozrastać, pozostała jednak istotna idea: we wspólnocie wierzących nie może być takiej formy ubóstwa, by komuś odmówiono dóbr koniecznych do godnego życia” (Deus Caritas est, 20).
„Miłość – caritas – zawsze będzie konieczna, również w najbardziej sprawiedliwej społeczności. Nie ma takiego sprawiedliwego porządku państwowego, który mógłby sprawić, że posługa miłości byłaby zbędna. Kto usiłuje uwolnić się od miłości, będzie gotowy uwolnić się od człowieka jako człowieka. Zawsze będzie istniało cierpienie, które potrzebuje pocieszenia i pomocy. Zawsze będzie samotność. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej miłości bliźniego” (Deus Caritas est, 28).
4. 25-lecie CARITAS
W ten nurt miłości miłosiernej pielęgnowanej w Kościele od początku jego istnienia wpisuje się Caritas Archidiecezji Poznańskiej.
W naszej archidiecezji już w XIX wieku powstawały bractwa i towarzystwa dobroczynności zakładane przez ludzi świeckich, szczególnie przez ziemiaństwo. Przykładem tego jest działalność błogosławionego Edmunda Bojanowskiego, który tworzył szkółki wiejskie i ochronki, a także organizował pracę z młodzieżą, szczególnie żeńską. W 1907 roku księża Stanisław Adamski i Piotr Wawrzyniak powołali Związek Polsko-Katolickich Towarzystw Dobroczynnych Caritas. W tym związku działali – jako sekretarze generalni – wybitni kapłani: bł. Włodzimierz Laskowski i późniejszy Arcybiskup Poznański Walenty Dymek.
Tutaj powstała ogólnopolska centrala pod nazwą Instytut Caritas. W Poznaniu też – w 1937 roku – odbył się zjazd dyrektorów Caritas z całej Polski. Instytut Caritas organizował Ogólnopolskie Dni i Tygodnie Miłosierdzia, mające na celu gromadzenie funduszy i popularyzację akcji charytatywnej. W Poznaniu także był wydawany miesięcznik „Caritas”. Kres działalności Instytutu położył wybuch II wojny światowej.
Dopiero 45 lat po wojnie, po wielu trudnościach ze strony władz komunistycznych, doszło do pełnego reaktywowania powojennej Caritas. W październiku 1990 roku – uchwałą Episkopatu Polski – powstała Caritas Polska z siedzibą w Warszawie, a w ślad za nią powstawały Caritas diecezjalne. Dzięki temu – dekretem z dnia 12 marca 1990 roku – abp Jerzy Stroba ustanowił Caritas Archidiecezji Poznańskiej jako kościelną osobę prawną.
Do jej zadań należy systematyczna i metodyczna formacja charytatywna, praca wychowawcza i kształceniowa, krzewienie idei pomocy bliźnim i postaw społecznych temu sprzyjających, promocja i organizowanie wolontariatu, kształcenie pracowników i wolontariuszy charytatywnych, koordynowanie działań pomocowych podejmowanych na rzecz potrzebujących.
Jest to praca charytatywna na rzecz dzieci i młodzieży, pomoc świadczona osobom niedostosowanym społecznie, opieka nad ludźmi starymi, chorymi i niepełnosprawnymi. Występowanie w imieniu podmiotów kościelnych podejmujących działania charytatywne wobec publicznych organizacji samorządowych, społecznych i innych. Działalność wspomagająca (technicznie, szkoleniowo, informacyjnie lub finansowo) podmioty prowadzące działania pomocowe.
Dziś Caritas Archidiecezji Poznańskiej jest rozbudowaną strukturą, obejmującą liczne Parafialne Zespoły Caritas, Szkolne i Akademickie Koła Caritas, placówki specjalistyczne, inne jednostki wspomagające działalność dobroczynną.
Dzięki ich pracy nasza Caritas prowadzi bardzo rozległą działalność. Każdego roku prowadzi ok. 50 projektów pomocowych. Zawiaduje instytucjami takimi jak: Dom Dziecka w Lesznie, trzy przedszkola, trzy Oratoria, trzy jadłodajnie, trzy ośrodki charytatywno-wypoczynkowe (w Zaniemyślu, Dębkach i Lipnicy Wielkiej), punkt konsultacyjny dla młodzieży i rodzin zagrożonych uzależnieniem, Katolicki Ośrodek Wychowania i Terapii Uzależnień „Wierzenica”.
W tym miejscu pragnę osobiście podziękować Panu Bogu za ten niezwykły duchowy dar, jakim stała się Caritas w naszej archidiecezji w ciągu minionego ćwierćwiecza. Najpierw dziękuję wszystkim dotychczasowym dyrektorom za ich zaangażowanie (ks. Dominikowi Kużajowi [1990-1995], ks. Eugeniuszowi Antkowiakowi [1995-1996], ks. Mateuszowi Żarnowieckiemu [1996-2007]) oraz aktualnemu ks. Waldemarowi Hanasowi [od 2007], który rozwinął Caritas w piękny sposób. Serdecznie dziękuję zastępcy dyrektora i wszystkim pracownikom Caritas. Szczególne podziękowania należą się członkom Parafialnych Kół Caritas oraz ogromnym rzeszom wolontariuszy, którzy – mając w swoim sercu miłość miłosierną do człowieka – przez 25 lat pomagali bezinteresownie w docieraniu do potrzebujących. Słowa podziękowania należą się także wszystkim darczyńcom, którzy są wrażliwi na ludzką biedę. Tak, Kościół potrzebuje dobrego Samarytanina, czyli „serce, które widzi”.
ZAKOŃCZENIE
Gdy z jednej strony mamy doświadczenie bezmiaru istniejących potrzeb, które może nas skłaniać ku ideologii pretendującej do rozwiązania każdego problemu, a z drugiej strony – doświadczenie bierności opartej na przekonaniu, że i tak nic się nie da zrobić, potrzebna jest nam żarliwa modlitwa, aby nie stracić odwagi i pozostać na właściwej drodze. Módlmy się więc słowami słynnej mistyczki:
„Jest taka wielka Miłość, Caritas najświętsza, Źródło życia i Ogień wytryska z jej wnętrza... Caritas Serca Boga – piękno duszy śpiewu. Bez fałszu, nuty pochwał, oszczerstw albo gniewu.
Niewdzięczność jej nie wstrzyma, pogarda nie wzruszy. Nie potrafi nie kochać, gdy gniewać się musi... Ramiona jej jak skrzydła otwarte szeroko. Chcą unieść serca w Miłość, ku wiecznym widokom!
Kocha tych, co ją cenią, ceni kochających. Nie gardzi gardzącymi, rozdaje się chcącym. Miłość rozsiewać, Miłość, Caritas rozdawać. Miłością całą płonąć, Miłością się stawać!” (Marta Robin)