Dzisiejszego wieczoru przeżywamy radosne wydarzenie. Oto poświęciliśmy kamień węgielny pod budujący się kościół pw. św. Jana Pawła II.
W tym historycznym momencie pragniemy głębiej zrozumieć to, co uczyniliśmy, rozważając trzy kwestie: co to jest kamień węgielny, dlaczego Chrystus został nazwany kamieniem węgielnym i wreszcie – dlaczego autentyczny chrześcijanin to człowiek wznoszący swoje życie na Chrystusie, kamieniu węgielnym.
1. KAMIEŃ WĘGIELNY
Zacznijmy od pierwszej sprawy: cóż to jest kamień węgielny?
• w budownictwie – to kamień w narożu ściany wieńcowej, na którym opiera się węgieł, czyli narożnik ściany (kamień węgielny świątyni herodowej np. waży ok. 100 ton)
• położenie pierwszego kamienia lub pierwszej cegły rozpoczynającej budowę bywa wiązany z aktem erekcyjnym, wmurowywanym uroczyście na rozpoczęcie budowy
• a zatem w przenośni „kamień węgielny” to oficjalny początek jakiegoś dzieła
• w sensie przenośnym kamieniem węgielnym nazywane są czasami córki (Psalm 144,12), ponieważ jako żony i matki łączą ze sobą dwie różne rodziny i stają się dla nich oparciem
W Starym Testamencie o kamieniu węgielnym słyszymy w Księdze Hioba. Autor tej księgi – przytaczając rozmowę Boga z Hiobem – tak w sposób sugestywny opisuje stworzenie ziemi:
„Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię?
Powiedz, jeżeli znasz mądrość.
Kto wybadał jej przestworza?
Wiesz, kto ją sznurem wymierzył?
Na czym się słupy wspierają?
Kto założył jej kamień węgielny
ku uciesze porannych gwiazd,
ku radości wszystkich synów Bożych? (Hi 38, 4-7)
W przytoczonej rozmowie Pan Bóg w sposób obrazowy porównuje ziemię do kolosalnego budynku, zaplanowanego przez architekta i posadowionego przez geodetę (Hi 38,5), pod który położono fundament, a następnie wmurowano kamień narożny, czyli węgielny (Hi 38,6; Raszi uważa, że kamień węgielny ziemi został położony pośrodku morza). W ten poetycki sposób autor natchniony chce nam powiedzieć, że ziemia została zbudowana w sposób stabilny, według wszelkich zasad sztuki architektonicznej, a kamień węgielny gwarantuje jej trwałość. Nie znaczy to, że budowli tej nie czekają trzęsienia ziemi, ale że ostatecznie przetrwa ona wszelkie kataklizmy.
W sensie przenośnym można powiedzieć, że również każdy człowiek wznosi mozolnie swój własny budynek, którym jest jego własne życie. Życie każdego z nas można przyrównać obrazowo do domu, który – podobnie jak budowla materialna – domaga się tak fundamentu, jak i kamienia węgielnego. Pragnienie wzniesienia takiego domu kryje się w sercu każdego z nas. Tęsknota za domem, który jest własny, który jest trwały, do którego można wracać z radością oraz przyjmować każdego przechodzącego gościa. Tęsknota za domem, w którym miłość jest chlebem powszednim, gdzie panuje przebaczenie, a prawda jest źródłem, z którego wypływa pokój serca. Tęsknota za domem, który napełnia nas dumą, którego nie trzeba się wstydzić i który nigdy nie zostanie zrujnowany. To pragnienie nie jest niczym innym jak tęsknotą za życiem pełnym, szczęśliwym i udanym (por. Benedykt XVI, Spotkanie z młodzieżą, Krakowskie Błonia – 27.05.2006).
2. CHRYSTUS KAMIENIEM WĘGIELNYM
Nie tylko nasza planeta, nie tylko nasze życie osobiste, lecz także Kościół osadzony jest na własnym kamieniu węgielnym. W najkrótszej syntezie mówi o nim Psalm 118: „Kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym. Stało się to przez Pana: cudem jest w oczach naszych” (Ps 118,22-23; por Iz 53,4.8). Tekst ten komentuje tak odrzucenie Mesjasza, jak i jego wywyższenie.
W Nowym Testamencie tym kamieniem węgła Kościoła zostanie nazwany Chrystus, odrzucony i zabity przez grzeszników. On sam – od początku swojej działalności publicznej – był świadom tego, że stanie się takim „odrzuconym kamieniem”. Świadczy o tym Jego przypowieść o dzierżawcach winnicy: „W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: «To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili”.
To samo – bez pozostawiania jakichkolwiek wątpliwości – wyraził Jezus mówiąc: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach” (Mt 21,37- 42; Mk 12,10; Łk 20,17; Dz 4,11; 1P 2,7). „I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa” (Mk 8,31-32).
Podobnie – po Jego śmierci – postrzegali rolę Jezusa apostołowie: „On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła (eis kefalen gonias). I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,11-12). Przez Krzyż stał się On węgielnym kamieniem ludzkości, która buduje się jako nieogarniona w czasie i przestrzeni, kosmiczna świątynia stworzenia dla Stwórcy.
Ten Chrystus jest dalej odrzucany w ciągu historii ludzkości – w różnych pokoleniach i społeczeństwach – jako „znak sprzeciwu” (por. Łk 2,34), a jednak On dalej trwa. Trwa w dziejach, kształtując ich najgłębszy rdzeń i pion – ten właśnie pion, poprzez który dzieje ludzkie – mimo wszelkiego rodzaju odstępstw i negacji – wznoszą się dalej ku Bogu; do swoich wiecznych przeznaczeń.
3. CHRZEŚCIJANIN ŻYWYM KAMIENIEM
A teraz trzecia kwestia, czyli dlaczego autentyczny chrześcijanin to człowiek wznoszący swoje życie na Chrystusie, „kamieniu węgielnym?”
a. Apostoł Piotr – podobnie zresztą jak św. Paweł – odwołuje się do symboliki Kościoła jako wielkiej budowli duchowej. Fundamentem tej budowli są apostołowie i prorocy, a „kamieniem węgielnym” jest Chrystus. Wierni, z kolei, są kamieniami tej budowli duchowej. Każdy z wierzących jest „żyjącym kamieniem” budowli, którą jest Kościół. „Żyjące kamienie” to wszyscy, którzy opierają swoje życie na Chrystusie. „Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym – powie św. Piotr – wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni” (1 Pt 2,4-8; por. Ef 2,19-22). Taka jest rzeczywistość Kościoła. Kościół to Chrystus i my, Chrystus z nami. Kościół opiera się na Chrystusie, jest przez Niego wspierany i nie może być od Niego w żaden sposób oddzielony (por. Ef 2,20-22; 1 P 2,5).
b. Osadzenie budowli własnego życia na Chrystusie chroni wiernych przed katastrofą. „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony” (Mt 7,24-25).
Kto usiłuje się obyć w swoim życiu bez Chrystusa, ten buduje na piasku, ponieważ zerwane więzi z Chrystusem – bez względu na to, czy dokonuje się to przy świadomości religijnej czy zeświecczonej – prowadzą do duchowego wyjałowienia. Wiodą do rozpaczy i wydobywają drzemiące w nas siły destrukcyjne. Każda próba wykluczenia Chrystusa z naszego życia kończy się tragicznie. Wystarczy wspomnieć narodowy i międzynarodowy socjalizm XX wieku, które miały zapewnić ludzkości szczęście, a tymczasem przyniosły milionom ludzi straszliwe nieszczęścia: wojny, prześladowania, obozy koncentracyjne i gułagi. Człowiek pozbawiony fundamentu Bożego ulega rozpadowi, podobnie jak budynek bez fundamentu i kamienia węgielnego. Pęka jego serce, jego człowieczeństwo, jego cywilizacja i kultura, rozpada się literatura i sztuka. Z początku tego nie widać, zwłaszcza że nigdy nie brak klakierów, którzy wynoszą pod niebiosa wszystko, co nowe. Ten ludzki rozpad dobitnie przedstawił w swoim malarstwie Picasso. Niestety, publiczność oglądając jego dzieła, zamiast rozpoznać siebie w rozczłonkowanych twarzach i się przerazić, uznała je za wzorzec piękna i prawdy (por. K. Dorosz, Bóg i terror historii, Warszawa 2010, 187).
Co znaczy więc budować swoje życie na skale? – pytał Benedykt XVI podczas pamiętnego spotkania z młodzieżą w Krakowie. To znaczy budować na Kimś, kto jest odrzucony. To że Bóg wybrał Jezusa, nie eliminuje tajemnicy zła, które sprawia, że człowiek jest w stanie odrzucić Tego, który go do końca umiłował. To odrzucenie Jezusa przez ludzi powtarza się w historii ludzkości i sięga również naszych czasów. Jeśli zatem w budowaniu domu twojego życia napotykasz na tych, którzy pogardzają Chrystusem, nie zniechęcaj się! Wiara przechodząc przez próby wzmacnia się. Nasza wiara w Jezusa musi często konfrontować się z niewiarą innych, aby pozostać naszą na zawsze.
Budować na skale, to znaczy zdawać sobie sprawę z tego, że pojawią się przeciwności. Chrystus mówi: „Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom” (Mt 7, 25). Te naturalne zjawiska są nie tylko obrazem różnorakich przeciwności ludzkiego losu, one także są łatwe do przewidzenia. Chrystus nie obiecuje, że na budowany dom nie spadnie ulewny deszcz. Nie obiecuje, że wzburzona fala ominie to, co dla nas najdroższe. Nie obiecuje, że gwałtowne wichry oszczędzą to, co budowaliśmy nieraz kosztem wielkich wyrzeczeń. Chrystus jest w pełni świadom wszystkiego, co może zburzyć trwałe szczęście człowieka. Nie dziwcie się więc przeciwnościom! Nie zrażajcie się nimi! Budowa na skale to nie ucieczka przed żywiołami, które są wpisane w tajemnicę człowieka. Budować na skale znaczy zaufać mocy fundamentu i kamienia węgielnego, którym jest Chrystus.
Być zbudowanym na kamieniu węgielnym znaczy być osadzonym na Miłości Chrystusa. Żyć czynną miłością. „Nie ma takiego sprawiedliwego porządku państwowego, który mógłby sprawić, że posługa miłości byłaby zbędna. Kto usiłuje uwolnić się od miłości, będzie gotowy uwolnić się od człowieka jako człowieka. Zawsze będzie istniało cierpienie, które potrzebuje pocieszenia i pomocy. Zawsze będzie samotność. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej miłości bliźniego. Państwo, które chce zapewnić wszystko, które wszystko przyjmuje na siebie, w końcu staje się instancją biurokratyczną, nie mogącą zapewnić najistotniejszych rzeczy, których człowiek cierpiący – każdy człowiek – potrzebuje: pełnego miłości osobistego oddania. Nie państwo, które ustala i panuje nad wszystkim, jest tym, którego potrzebujemy, ale państwo, które dostrzeże i wesprze, w duchu pomocniczości, inicjatywy podejmowane przez różnorakie siły społeczne, łączące w sobie spontaniczność i bliskość z ludźmi potrzebującymi pomocy. Kościół jest jedną z tych żywotnych sił: pulsuje w nim dynamizm miłości wzbudzanej przez Ducha Chrystusa (Deus caritas est, 28).
c. Żywym kamieniem bożej budowli spełniającym w niej wyjątkową rolę i przewyższającym inne kamienie był św. Piotr: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [Petros, czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18).
Żywym kamieniem był również następca Piotra, św. Jan Paweł II, który przewodził Kościołowi w sposób budzący zachwyt całej zdrowo myślącej ludzkości. Jego życie dokonało się w znaku miłości, w umiejętności darowania siebie w sposób wielkoduszny, bez ograniczeń, bez reszty, bez żadnych kalkulacji. Tym, co go motywowało była miłość do Chrystusa, któremu poświęcił życie, miłość przeobfita i bezwarunkowa. Dzięki niej coraz bardziej przybliżał się do Boga i potrafił stawać się towarzyszem podróży współczesnego człowieka. On pozwolił całkowicie spalić się dla Chrystusa, dla Kościoła, dla całego świata (por. Benedykt XVI).
I oto ten człowiek ma teraz stać się patronem nowego kościoła przy ul. Mołdawskiej. Mieć taki patronat to ogromny zaszczyt dla powstającej parafii, ale i wielkie zobowiązanie. Ten patronat ma między innymi pomóc wiernym powstającej parafii stawić czoła pytaniu, które uporczywie powraca do człowieka, a dotyczy tego, co najistotniejsze: co mam czynić, aby moje życie miało wartość, aby miało sens? Czy w kontekście dokonującego się postępu materialnego staję się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swojego człowieczeństwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na drugich, zwłaszcza na potrzebujących, na słabszych, bardziej gotowy nieść pomoc?
ZAKOŃCZENIE
Na tym kończę dzisiejsze rozważanie, przywołując słowa modlitwy do świętego Jana Pawła II:
Boże, bogaty w miłosierdzie, z Twojej woli święty Jan Paweł II, papież, kierował całym Kościołem, spraw, prosimy, abyśmy dzięki jego nauczaniu z ufnością otworzyli nasze serca na działanie zbawczej łaski Chrystusa, jedynego Odkupiciela człowieka.