Podstawowe zadanie szkoły. IX Zjazd Absolwentów Liceum Ogólnokształcącego, Technikum i Liceum Ekonomicznego (Strzelno, kościół pw. Świętej Trójcy)

„Płyną rzeki babilońskie, płyną szumią w dal Wiatr powiewa brzeżną trzciną, nami chwieje żal. Nad wodami my usiedli o chlebie żebraczym. Ziemio święta, matko nasza, kiedyż cię obaczym?

Jeruzalem! Jeruzalem! Biedna ziemio ty! Gdy twej męce nie poświęcę każdej mojej łzy. Jeśli ciebie nie ogarnę mym synowskim żalem. To mnie przeklnij i zapomnij miasto Jeruzalem!” (przekład Kornela Ujejskiego).

Ten romantyczny przekład Psalmu 137 dokonany przez Kornela Ujejskiego może stanowić proste wprowadzenie w atmosferę powrotu do szkoły naszej młodości, do naszego duchowego Jeruzalem. Do źródła, z którego wszyscy tutaj obecni czerpaliśmy swego czasu zręby wiedzy i wychowania. Do źródła, które bije od siedemdziesięciu już lat. W procesie tego powrotu pragniemy – podczas dzisiejszej Eucharystii – najpierw wyrazić Panu Bogu dziękczynienie za niemały już okres istnienia i działalności tej zasłużonej dla edukacji placówki. „Nie ma obowiązku większego nad obowiązek wdzięczności” – uczy św. Ambroży (De excessu fratris sui Satyri I, 44).

Pragniemy modlić się o zdrowie i potrzebne charyzmaty dla dzisiejszej dyrekcji, nauczycieli, wychowawców i uczniów oraz emerytowanych nauczycieli.

Chcemy też wypraszać Boże miłosierdzie dla zmarłych dyrektorów, nauczycieli, pracowników i uczniów Liceum Ogólnokształcącego oraz Technikum i Liceum Ekonomicznego.

Nie zapominamy wreszcie o nas samych, o obecnych tutaj absolwentach, bo – jak mówi Pismo – „Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to trud i marność: bo szybko mijają, my zaś odlatujemy” (Ps 90,10).

Myśląc o tym wszystkim, chciałbym się dzisiaj zatrzymać na trzech sprawach przynależących do podstawowego zadania szkoły; najpierw na konieczności poznania prawdy, następnie na wierności prawdzie i wreszcie na obowiązku przekazywania prawdy. Na pierwszy rzut oka te trzy sprawy wydają się tak oczywiste, że nie warto sobie zawracać nimi głowy, w rzeczywistości jednak dzisiaj znajdują się one w wielkim niebezpieczeństwie. 1. POZNAWAĆ PRAWDĘ 

a. Pierwszym wyzwaniem dla szkoły jest pragnienie poznania prawdy. Wynika to poniekąd z tego, że jednym z kryteriów dojrzałości człowieka jest pragnienie, by żyć w świecie rzeczywistym, a nie w świecie fikcji, ideologii czy ułudy. Nikt z nas nie chce być wprowadzanym w błąd ani przez innych ludzi, ani przez samego siebie; przez własne zmysły czy własne sposoby myślenia. Życie poza rzeczywistością czy kierowanie się subiektywnymi przekonaniami jako najwyższą normą postępowania, traktowane jest jako przejaw zaburzeń psychicznych, a przynajmniej jako znak dużej niedojrzałości. Jest przecież rzeczą oczywistą, że prawdziwe i trwałe szczęście możemy znaleźć tylko w świecie realnym.

Z tego ludzkiego pragnienia poznania prawdy bierze swój początek każda dobra szkoła. Prawda jest dogłębną przyczyną powstania szkolnictwa i szkoły. Ona jest najwyższym i podstawowym zadaniem szkoły. „Prawda – dzięki której ludzie wychodzą poza subiektywne opinie i odczucia – pozwala im wznosić się ponad uwarunkowania kulturowe i historyczne oraz spotykać na płaszczyźnie oceny wartości i istoty rzeczy” (Caritas in veritate, 4). To właśnie ten rodzaj pragnienia nadaje godność i wielkość szkole.

Poszukiwania prawdy nie da się sprowadzić do zwykłej wiedzy. Zwyczajna wiedza nas zasmuca – powie św. Augustyn. Faktycznie, kto gromadzi zwykłą wiedzę o tym, co dzieje się w świecie, ostatecznie popada w smutek. Od tego smutku ratuje nas świadomość tego, iż celem poznania prawdy jest poznanie dobra. Autentyczna służba prawdzie kieruje nas ku dobru. Prawda domaga się tego, byśmy stali się dobrzy.

To poszukiwanie prawdy dokonuje się nie tylko w indywidualnym zmaganiu z lekcjami, książkami czy Internetem, ono posiada także wymiar wspólnotowy. Człowiek udoskonala się bowiem nie tylko przez zdobywanie abstrakcyjnej wiedzy o prawdzie, ale także przez żywą relację z drugim człowiekiem, z nauczycielami i uczniami. Do prawdy dochodzi się także dzięki innym; w dialogu z innymi i dla innych.

W tym procesie intelektualnym wiara w Boga nie tłumi wcale w ludziach poszukiwania prawdy, wprost przeciwnie, jeszcze bardziej zachęca nas do jej poszukiwania. W perspektywie wiary bowiem, poszukiwanie prawdy jawi się jako służba królestwu Bożemu. Ostatecznie służy ono chwale Bożej oraz duchowej i materialnej promocji ludzkości (ks. Jerzy Szymik, Prawda jako fundament kultury. Wizja Benedykta XVI, w: Być dla drugich jak Chrystus dla nas, Rada Szkół Katolickich, Warszawa 2014, 35-48).

b. Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach sytuacja cywilizacyjna radykalnie się zmieniła. W teorii nie zaszła żadna oficjalna zmiana, gdyż w oficjalnych deklaracjach szukanie obiektywnej prawdy o człowieku i świecie, w którym on żyje, nadal uznawane jest za przejaw dojrzałości i inteligencji. Zasadnicze zmiany nastąpiły jednak w sferze postaw. Okazuje się bowiem, że współczesny człowiek coraz lepiej rozumie świat wokół siebie, a jednocześnie coraz mniej rozumie samego siebie. Dominujące obecnie trendy kulturowe – zwane cywilizacją ponowoczesności – doprowadziły do pojawienia się społeczeństwa informacyjnego. Jest to społeczeństwo, które opiera się na wymianie coraz bardziej obiektywnej wiedzy o świecie i coraz bardziej subiektywnych fikcji o człowieku. Co więcej, okazuje się, że coraz więcej ludzi w naszych czasach nie chce znać prawdy o sobie i sensie swojego życia, a zwłaszcza o skutkach własnego postępowania. Zjawisko to jest tym groźniejsze, że dotyka nawet ludzi inteligentnych i wykształconych (M. Korzekwa). Pytanie o prawdę bywa dzisiaj marginalizowane albo wręcz usuwane jako „nienaukowe”, a roszczenie do poznania prawdy – jako wspólnej i wiążącej wielkości – ukazuje się jako anachronizm i tendencja sprzyjająca fundamentalizmom wszelkiej maści. Potwierdzają to słowa Umberto Eco z „Imienia róży”, które – z prawdziwie leninowską prostotą – wyrażają rzecz bez ogródek: „Jedyna prawda to uczyć się, jak uwolnić się od chorej namiętności do prawdy” (Der Name der Rose, München 1982, s. 624).

Ta zmiana dotknęła także pojęcia tolerancji. Zasada tolerancji – będąca koniecznym przejawem szacunku dla wolności sumienia i stanowiąca podstawową zasadę etyczną należącą do chrześcijańskiego Credo – stała się dzisiaj przedmiotem przeinaczeń. Nowe, fałszywe pojęcie tolerancji twierdzi, „że wszystkie treści różnych religii, a także światopoglądów pozareligijnych, mają jednakową wartość”. Bierze się ono z rezygnacji z problemu prawdy i na tym właśnie polega sedno słabości tak zniekształconej tolerancji. Jeśli nie stawia się pytania o prawdę, ostatecznie zło nie różni się wtedy od dobra. Ginie busola życia, każdy wybór jest równie nijaki, czyli zły i pozbawiony sensu. Tolerancji trzeba najpierw przywrócić prawdę.

Również tzw. konsensus – czyli pojęcie tak ważne dla współczesnych demokracji – gdy zostaje pozbawione światła prawdy, staje się puste i szkodliwe. Konsensus nigdy nie może pretendować do roli ekwiwalentu prawdy. Każdy dialog, który jest pozbawiony wsłuchiwania się we wspólny fundament prawdy, pozostaje dyskusją głuchych i staje się jedynie atrapą zgody. Jest dokładnie odwrotnie: to nie konsensus stanowi podstawę prawdy, lecz prawda jest podstawą konsensusu. Prawda nigdy nie jest kwestią większości – także demokratycznej większości! – ani ustaleń, porozumień, czy nakazów. Prawda jest albo jej nie ma. Pierwsze pokolenia chrześcijan mówiły rzymskiej władzy: „Cesarz to nie wszystko. Istnieje wyższa władza, której pochodzenie i natura nie są z tego świata, lecz «z wysokości»: jest nią Prawda, która ma prawo domagać się również od państwa, by jej słuchało” (Benedykt XVI, Ojcowie Kościoła. Od Klemensa Rzymskiego do Augustyna, Poznań 2008, 14). W takiej samej mierze dotyczy to również państwa demokratycznego. W nim również nie da się prawdy zadekretować konsensem.

2. WIERNOŚĆ PRAWDZIE 

Drugi problem szkoły to wierność prawdzie. „Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w siebie” – stwierdził dawno temu Seneka. Wierność prawdzie jako jedyna gwarantuje wolność i możliwość integralnego rozwoju ludzkiego (por. Caritas in veritate, 9).

Pisze św. Jan: „[Ja] prezbiter – do umiłowanego Gajusa, którego miłuję w prawdzie. Umiłowany, życzę ci wszelkiej pomyślności i zdrowia, podobnie jak doznaje powodzenia twoja dusza. Ucieszyłem się bardzo z przybycia braci, którzy zaświadczyli o prawdzie twego [życia], bo ty istotnie postępujesz zgodnie z prawdą [wiernie trzymasz się prawdy i żyjesz nią]. Nie znam większej radości nad tę, kiedy słyszę, że dzieci moje postępują zgodnie z prawdą” (3 J 1,1-4).

„Zaledwie Bóg dostrzeże w nas jakiś rodzaj dobrej woli – pisze Jan Kasjan – natychmiast udziela mu światła, pobudza do życia i wzmacnia, rozwijając go niezależnie od tego, czy On sam go zaszczepił, czy też jest to owoc naszego wysiłku. Powiada bowiem: «Zanim zawołają, Ja im odpowiem; oni jeszcze mówić będą, a Ja już wysłucham, oraz: Na głos twojej prośby, ledwie [Pan] usłyszy, odpowie ci». Nie tylko więc łaskawie podsuwa święte pragnienia, lecz także stwarza warunki do ich realizacji i przysposabia do czynienia dobra. Błądzącym natomiast ukazuje drogę do zbawienia” (Łaska Boża a wolność woli).

Każdy nauczyciel jest więc zawsze i wszędzie zobowiązany do wierności prawdzie. W realizacji tego zadania nie mogą go krępować żadne programy ani zarządzenia, czy instytucje. Nauczyciel, który postawił sobie jakieś inne cele ponad wiernością prawdzie, w sensie moralnym przestaje być nauczycielem, choćby posiadał wszystkie uprawniające go do tego dyplomy. Gdy nauczyciele i uczniowie nie odnoszą się do prawdy jako najgłębszej potrzeby własnego intelektu i gdy ta prawda ich nie przemienia, szkoła przestaje być szkołą.

Dlatego – jeśli zaistnieje taka potrzeba, z uwagi na wierność prawdzie – szkoła winna mieć również odwagę głoszenia prawd niewygodnych, które nie schlebiają opinii publicznej, lecz są niezbędne dla obrony autentycznego dobra społeczeństwa.

Karl Friedrich von Weitzsäcker podsumował tę potrzebę słowami: „Sądzę, że na dłuższą metę rozwijać się może jedynie społeczeństwo zorientowane nie na szczęście, lecz na prawdę” (J. Ratzinger, Wykłady bawarskie z lat 1963–2004, tł. A. Czarnocki, Warszawa 2009, 7–8).

3. PRZEKAZYWANIE PRAWDY

a. Trzecia sprawa związana ze szkołą to przekazywanie prawdy. Dzisiaj, gdy relatywizm przekonał wielu do myślenia, iż niemożliwe jest poznanie prawdy, potrzebna jest szkoła, która kieruje się pasją poszukiwania prawdy i przekazywania jej innym. Świat potrzebuje „zapalonych i spójnych świadków prawdy”.

Chociaż prawda jest pociągająca sama przez się, to może się zdarzyć, że bronimy jej w sposób nieprzyjemny. Uczynić prawdę pociągającą polega właśnie na pokazaniu, że największe szczęście odnajduje się żyjąc w prawdzie aniżeli starając się jej uniknąć. Prawda surowa i bez miłości staje się antypatyczna, a nawet nieosiągalna. Prawdy nie narzuca się, lecz się ją ofiaruje.

Przekazywanie prawdy innym zawsze domagać się będzie odwagi; odwagi w służbie prawdy. Wewnętrzna niezależność, samodzielne myślenie i wyrażanie poglądów niepoprawnych politycznie w każdej sytuacji domaga się odwagi.

b. Zadaniem szkoły jest nie tylko poszukiwanie prawdy, wierność prawdzie, ale również jej przekazywanie. Nie chodzi tu o prosty przekaz wiedzy, ale raczej o uwrażliwianie uczniów na prawdę; wdrażanie ich do myślenia prowadzonego przez prawdę. Uwrażliwienie na to, by oni nie tylko prawdy szukali, nie tylko ją kochali, nie tylko nieśli ją innym, ale całkowicie się jej poddali tak, by ona przez nich działała, by oni przez nią działali. Prawdziwy wychowawca pragnie, by uczeń nauczył się poznawać prawdę i wyrobił sobie osobisty stosunek do niej. Wychowawca wypełnia swoją powinność do końca, gdy wychowanek słucha głosu prawdy przemawiającego w jego sercu i idzie za nim po drogach swego życia.

Zachęcanie zaś rozumu uczniów do wyruszenia na poszukiwanie prawdy, dobra, piękna nie jest niczym innym jak poszukiwaniem odblasku Boga.

Obrona prawdy, proponowanie jej z pokorą i przekonaniem oraz świadczenie o niej w życiu stanowią wymagające i nie do zastąpienia formy miłości (Benedykt XVI). „Czyńcie prawdę w miłości” – uczy św. Paweł (Ef 4,15), ponieważ przekazywanie prawdy bez miłości zawiera w sobie jakiś brak, podobnie zresztą jak okazywanie miłości bez prawdy, gdyż prawda i miłość należą do siebie i wzajemnie się warunkują. Miłość bez prawdy jest ślepa. Prawda bez miłości jest okrutna. Żyjąc w prawdzie i miłości sprawiamy, że wszystko rośnie ku Temu, który jest naszą Głową – ku Chrystusowi. ZAKOŃCZENIE

A zatem, zakończmy naszą dzisiejszą refleksję słowami psalmu:

„Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek! Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję” (Ps 25,4-5).

« 1 »