"Czy biskupi mają prawo ostrzegać polityków przed osłabieniem lub zerwaniem wspólnoty z Kościołem? Czy więź z krzewem winnym obowiązuje także tę specyficzną latorośl, jaką jest katolicki polityk?
[caption id="attachment_17454" align="alignnone" width="840"] fot. sxc.hu[/caption]
Bardzo zdziwiły mnie słowa biskupów - pisze ktoś - zawarte w dokumencie krytykującym jedną z ustaw dotyczących zapłodnienia in vitro. Ostrzegają w nim, że politycy, którzy poprą tę ustawę, mogą się pozbawić pełnej łączności z Kościołem i utracić odpowiednią dyspozycję do przyjmowania Komunii świętej. Uważam to za oburzające. Czy nie jest to jawne ingerowanie w sprawy państwa i - co gorsze - wywieranie nacisku na sumienia polityków?".
Aby zrozumieć o co chodzi w ostrzeżeniu biskupów, winniśmy najpierw zauważyć, że jedność Kościoła jest utrzymywana przez potrójną więź: przez wspólne wyznawanie jednej wiary, wspólne celebrowanie kultu Bożego i życie pod przewodnictwem biskupów, którzy jako następcy apostołów zostali wyznaczeni, aby umacniać „braterską zgodę rodziny Bożej".
Z uwagi na to, każdy, kto przez chrzest został włączony do Kościoła, lecz nie wyznaje głoszonej przez niego wiary i świadomie neguje jego nauczanie, osłabia swoją jedność z nim. Politycy, którzy należą do Kościoła, mają prawo różnić się między sobą w wielu sprawach. Mogą należeć do różnych partii politycznych, mogą proponować odmienne sposoby ochrony i promowania wartości. Kościół nie ogranicza ich sumienia w odniesieniu do wyboru doraźnych środków rozwiązywania problemów społecznych i gospodarczych, nie zmusza ich do członkostwa w takiej czy innej partii, dopuszcza pluralizm w interpretowaniu podstawowych zasad teorii politycznych, nie zgadza się jednak na to, by katolickiemu politykowi - w imię wolności sumienia - wolno było wszystko w odniesieniu do stanowienia prawa przekreślającego prawo Boże.
Podobnie jak wspólne wyznawanie wiary, tak też i uczestnictwo w Komunii świętej jest uzewnętrznieniem rzeczywistej duchowej jedności z Chrystusem. Byłoby głębokim fałszem, gdyby ktoś, kto świadomie i dobrowolnie narusza jedność Kościoła, głosząc publicznie prawdy sprzeczne z jego nauczaniem, przystępował do Komunii świętej. Ostrzeganie polityków, którzy publicznie sprzeciwiają się nauczaniu Kościoła, że mogą utracić właściwą dyspozycję do przyjmowania Komunii świętej nie jest więc żadną uzurpacją ze strony pasterzy Kościoła, ale ich obowiązkiem. Jest tylko stwierdzeniem faktu osłabienia jedności, którego przyczyny szukać trzeba w takich, a nie innych wyborach samego polityka.
Trzymanie się nauczania Kościoła pozwala katolickiemu politykowi uniknąć swego rodzaju schizofrenii duchowej. Uniknąć życia w dwóch równoległych, a przeciwstawnych sobie światach; w świecie wyznawanej wiary i w świecie polityki. Polityk katolicki nie może abstrahować od zasad wiary i popierać regulacje prawne, które sprzeciwiają się tym zasadom. Odrzucenie tego rodzaju duchowej schizofrenii nie oznacza wcale, że wierzący polityk winien zastępować prawo państwowe prawem kanonicznym (por. o. Mateusz Przanowski, Co wolno politykowi, W drodze 5/2015/129-131). Nie może on jednak zgodzić się na to, że racji stanu nie sposób pogodzić we wszystkim z racją sumienia i że czasami trzeba o sumieniu zapomnieć, skoro taki grzech przyniesie wielką korzyść państwu. Gdy bowiem zlekceważymy prawo Boże, nasze przedsięwzięcia doprowadzą nas prędzej czy później do zguby. Wszelka władza, która nie respektuje prawa Bożego, prędzej czy później staje się bandą złoczyńców (św. Augustyn).
Niezwykle pouczającym w tym względzie jest przykład ministra spraw zagranicznych Niemiec, Frank-Waltera Steinmeiera: „Również ja żyję moją wiarą. Jestem chrześcijaninem i człowiekiem aktywnym w Kościele. I oczywiście, moje bycie chrześcijaninem jest powiązane z moim zaangażowaniem w społeczeństwie. Nie zostawiam mojej religii w garderobie, kiedy rano wchodzę do biura. Koran mówi: «Bóg nie umieścił w piersi człowieka dwóch serc, lecz tylko jedno serce». Moja wiara inspiruje moje działanie, tak w prywatnej jak i w publicznej przestrzeni".
Z homilii abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszonej na Jasnej Górze, w święto NMP Królowej Polski 3 maja 2015.