Kapłaństwo bierze swój początek od Chrystusa. On jest Jedynym i Wiecznym Kapłanem, który zechciał podzielić się z człowiekiem swoim kapłaństwem. Najpierw - przez sakrament chrztu świętego - daje udział w kapłaństwie powszechnym wszystkim ochrzczonym. On też - przez sakrament święceń - włącza niektórych powołanych przez siebie chrześcijan do kapłaństwa, zwanego służebnym. Jest to niepojęty dar Chrystusa dla Kościoła.
(...) Wydawało się, że Jan Vianney jako proboszcz nie robił nic nadzwyczajnego: adorował Najświętszy Sakrament, udzielał sakramentów, nauczał katechizmu, modlił się na różańcu, podejmował dzieła miłosierdzia, odwiedzał chorych. Pierwszymi, którzy zrozumieli jego świętość, były katechizowane przez niego dzieci, które z kolei sprowadziły do kościoła swoich rodziców.
Jedyne, co prawdziwie wyróżniało go pośród innych księży, to nieustanne, kończące się po północy słuchanie spowiedzi. Najsłynniejszy ówczesny kaznodzieja francuski, Henri-Dominique Lacordaire, który na swoje konferencje wielkopostne przyciągał tłumy do katedry Notre-Dame w Paryżu, po usłyszeniu kazania księdza Vianney'a dostrzegł dzielącą ich różnicę. Podczas błyskotliwych kazań w katedrze paryskiej ludzie wchodzili na konfesjonały, żeby nie uronić żadnego słowa z jego kazania; podczas nieudolnych kazań proboszcza z Ars, ludzie natychmiast klękali skruszeni przy konfesjonale. Posługa księdza Jana Marii w konfesjonale doprowadziła do nawrócenia dziesiątek tysięcy ludzi z całej ówczesnej Francji.
W początkach swojej pracy duszpasterskiej on sam nie rozumiał rzeczywistych rozmiarów słabości przeciętnych chrześcijan, którzy stanowili większość ochrzczonych: od wszystkich domagał się maksymalnego wysiłku. Z czasem jednak coraz wyraźniej dostrzegał, że najważniejszą sprawą jest modlitwa i pokutowanie kapłana za tych, którzy nie doceniają darów łaski Bożej. Najbardziej dręczyła go myśl, że ktoś mógłby zostać potępiony z jego winy i z uwagi na jego niedociągnięcia kapłańskie.
A przecież był on człowiekiem, który - jak rzadko kto - szanował kapłaństwo. Rozważcie potęgę kapłana! - uczył. Jego mowa kawałek chleba przeistacza w Boga! To więcej niż stworzyć świat. A także: Idźcie się wyspowiadać Najświętszej Pannie lub aniołowi. Czy dadzą wam rozgrzeszenie? Czy dadzą wam Ciało i Krew Pana naszego? Nie, Najświętsza Panna nie może sprawić, by Jej boski Syn zstąpił pod postacią hostii. I nawet dwustu aniołów nie zdoła wam dać rozgrzeszenia. A kapłan, jakkolwiek byłby prosty, może to zrobić. (...) O, kapłan to coś wielkiego!
Fragment listu abp. Stanisława Gądeckiego z okazji Roku Kapłańskiego 2009-2010.