W krzyż Chrystusowy wpisują się i będą się jakoś wpisywać aż do skończenia świata - przez wieki i tysiąclecia - ludzkie krzyże pod każdą szerokością geograficzną. Krzyże te nie mają żadnych granic, posiadają jakby nieograniczone możliwości. Są one bardzo mocno osadzone w człowieczeństwie a jednocześnie są o wiele powszechniejsze aniżeli choroba.
Człowiek cierpi przecież nie tylko wtedy, kiedy jest chory fizycznie, ale również wtedy, kiedy doznaje zła, cierpi z racji dobra, które winno być jego udziałem, a od którego został odcięty, lub którego sam z własnej winy się pozbawił. Obszar duchowego cierpienia - nie mówiąc już o cierpieniach psychicznych - jest o wiele rozleglejszy i jeszcze bardziej zróżnicowany oraz wielowymiarowy: choroba i niebezpieczeństwo śmierci, bezdzietność, śmierć własnych dzieci, szyderstwo i wyśmiewanie cierpiącego, niemożność zrozumienia, dlaczego złym się powodzi, niewierność i niewdzięczność ze strony przyjaciół i bliskich, samotność i opuszczenie, wyrzuty sumienia, prześladowanie i wrogość otoczenia, tęsknota za ojczyzną, nieszczęścia własnego narodu. A przecież to nie wszystko. Świat cierpienia w pewnych momentach - o czym przekonaliśmy się niedawno w związku z trzęsieniem ziemi w Abruzzach - szczególnie się zagęszcza; w wypadku katastrof, kataklizmów, klęsk naturalnych, klęsk nieurodzaju, wojen.
Z homilii abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszonej w Wielki Piątek podczas Liturgii Męki Pańskiej w Katedrze Poznańskiej 10 kwietnia 2009.