Piąte przykazanie, to jeden z najbardziej ważkich tekstów Starego Testamentu, w którym religia Izraela wyraziła swoją jednoznaczną troskę o ochronę życia – mówił przewodniczący Episkopatu Polski. Analizując aspekt biblijny oraz moralny przykazania przedstawił zagadnienia moralne dotyczące przestrzegania lub nieprzestrzegania omawianego przykazania w odniesieniu do trzech etapów ludzkiego życia: jego początku środka i końca.
[caption id="attachment_17228" align="alignnone" width="840"] fot. Robert Binkowski[/caption]
Tak, analizując pierwszy etap abp Gądecki wspomniał o diagnostyce prenatalnej, która „może dostarczyć cennych danych o stanie zdrowia embrionu lub płodu, gdy znajdują się jeszcze w łonie matki; umożliwia lub pozwala przewidzieć wcześniej i skuteczniej podjąć pewne zabiegi terapeutyczne, lekarskie lub chirurgiczne. Taka diagnoza jest dopuszczalna, jeśli metody stosowane za zgodą rodziców dobrze poinformowanych, chronią życie i integralność embrionu i jego matki nie narażając ich na nieproporcjonalne ryzyko”.
Poruszając kwestię leczniczych zabiegów na embrionach, przewodniczący polskiego episkopatu przywołał nauczanie Jana Pawła II: „Lecznicze zabiegi na embrionach ludzkich należy traktować, jako zabiegi medyczne na pacjencie. Prawomocność i kryteria takich zabiegów zostały jasno wyrażone przez Jana Pawła II: „Zabiegi ściśle terapeutyczne, które mają, jako cel leczenie z różnych chorób, jak te spowodowane wadą chromosomową, będą zasadniczo uważane za pożądane, założywszy, że dążą do realizacji faktycznej poprawy stanu zdrowia jednostki, bez narażania na szkodę jej integralności lub na pogorszenie jej zdrowia. Takie zabiegi znajdują faktycznie swoje miejsce w logice tradycji chrześcijańskiej moralności”.
W kontekście zapłodnienia heterologicznego homologicznego (zapłodnienie wewnątrzcielesne, będące wynikiem połączenia komórek rozrodczych niemałżeńskich), arcybiskup Gądecki stwierdził: „Jest bowiem rzeczą niegodziwą zapłodnienie kobiety zamężnej spermą dawcy różnego od jej męża lub zapłodnienie spermą męża jaja, które nie pochodzi od jego żony. Ponadto sztuczne zapłodnienie kobiety niezamężnej, panny lub wdowy, ktokolwiek byłby dawcą, nie może być również z punktu widzenia moralnego dopuszczalne i usprawiedliwione, chociażby z prostego powodu braku małżeństwa”.
Metropolita poznański, odnosząc się do zapłodnienia homologicznego (zapłodnienie wewnątrzcielesne, będące wynikiem połączenia komórek rozrodczych małżeńskich), stwierdził: „Nie można dopuścić sztucznego zapłodnienia homologicznego wewnątrz małżeństwa, za wyjątkiem przypadku, w którym środek techniczny nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz służy, jako ułatwienie i pomoc do osiągnięcia jego celu naturalnego. Jeśli środek techniczny ułatwia akt małżeński lub pomaga osiągnąć naturalny jego cel, może być moralnie uznany za godziwy. Przeciwnie, jeśliby interwencja zastępowała akt małżeński musi być uznana za moralnie niedopuszczalną”.
Odwołując się do instrukcji Donum vitae metropolita poznański wyjaśnił, pojęcie „matki zastępczej”, które rozumiane jako:
- kobietę, który nosi w ciąży embrion przeniesiony do jej łona, a który genetycznie biorąc jest jej obcy, ponieważ uzyskany jest przez połączenie gamet ofiarodawców, z obowiązkiem oddania dziecka po jego urodzeniu temu, kto zamówił lub uzgodnił ciążę;
- kobietę, która nosi w ciąży embrion, dla zrodzenia, którego ofiarowała jajo zapłodnione spermą mężczyzny różnego od jej męża, z obowiązkiem oddania dziecka po urodzeniu temu, kto je zamówił lub uzgodnił ciążę,
Tak rozumiane macierzyństwo jest „jest niedopuszczalne z tych samych racji, jakie przemawiają za odrzuceniem sztucznego zapłodnienia heterologicznego, ponieważ sprzeciwia się ono jedności małżeństwa i godności zrodzenia osoby ludzkiej z własnych rodziców.”
W kwestii przerywania ciąży abp Gądecki przywołał Deklarację o przerywaniu ciąży Kongregacji ds. Nauki Wiary: „Od chwili, w której jajo zostaje zapłodnione, rozpoczyna się życie, które nie jest życiem ojca ani matki, lecz nowej, żyjącej istoty ludzkiej, która rozwija się niezależnie od nich. Nie stałaby się istotą ludzką, jeśli nie byłaby nią od samego początku. Najnowsza wiedza genetyczna bardzo jasno potwierdza to wszystko, co zawsze było oczywiste, niezależnie od dyskusji nad chwilą animacji. Pokazała ona, że istota żyjąca ma już od pierwszej chwili stałą strukturę, czyli kod genetyczny: jest człowiekiem, i to człowiekiem niepodzielnym, jako jednostka, wyposażonym we wszystkie właściwe sobie cechy. Od momentu zapłodnienia rozpoczyna się historia życia ludzkiego, które każda z różnych zdolności wymaga czasu dla swego rozwoju i działania.
Można co najmniej stwierdzić, że współczesna nauka, nawet najbardziej zaawansowana, nie daje żadnego istotnego oparcia dla zwolenników przerywania ciąży. [...] Z moralnego natomiast punktu widzenia wiadomo - choćby przypadkiem ktoś wątpił, czy skutkiem poczęcia jest osoba ludzka - że samo nawet narażenie się na niebezpieczeństwo popełnienia zabójstwa, jest obiektywnie grzechem ciężkim: ‘Człowiekiem jest ten, kto ma nim być'” (Deklaracja o przerywaniu ciąży, 12-13).
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, odnosząc się do środka ludzkiego życia wskazał kolejne problemy dotyczące piątego przykazania: niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia - wynikające z wykonywana pracą, nikotynizm, alkoholizm, toksykomania, narkomania.
Kolejny problem, o który analizował abp Gądecki, to kwestia zabójstwa zamierzonego i niezamierzonego. W tym kontekście, odwołując się do Katechizmu Kościoła Katolickiego powiedział: „Piąte przykazanie zakazuje pod grzechem ciężkim zabójstwa bezpośredniego i zamierzonego. Zabójca i ci, którzy dobrowolnie współdziałają w zabójstwie, popełniają grzech, który woła o pomstę do nieba” (KKK, 2268). Morderstwo jest zawsze zbrodnią. Kto podnosi rękę na człowieka, podnosi ją na dzieło Boże, owszem, na obraz Boży, a przez to samo na samego Boga, który jest Stwórcą życia i jako Pan i Ojciec trwale włada wszelkim życiem.
Zabójstwo niezamierzone – kontynuował abp Gądecki – „nie pociąga odpowiedzialności moralnej. Nie jest się jednak wolnym od poważnej winy, jeśli bez uzasadnionych powodów działało się w sposób, który spowodował śmierć, nawet bez intencji jej zadania” (KKK, 2269)”.
Obrona konieczna – to kolejna kwestia, o której wspomniał metropolita poznański. „Obrona jest uzasadniona – mówił – gdy mamy do czynienia:
- z napastnikiem niesprawiedliwie zagrażającym naszemu życiu, rozumianym łącznie z jego bezpośrednią akcją (może to być świadomie działający zabójca, człowiek chory umysłowo, pijany kierowca prowadzący pojazd, narkoman napadający w celu zdobycia pieniędzy). Prawo obrony we wszystkich tych i tym podobnych przypadkach zależy nie tyle od podmiotowej świadomości działającego napastnika, ile raczej od jego przedmiotowej akcji, zagrażającej bezpośrednio naszemu życiu. W takich przypadkach obowiązuje zasada nie tyle „karania napastnika, ile raczej prawo naszej obrony”;
- z niemożliwością wyboru żadnej innej drogi obrony. Znaczy to, że w samym działaniu obronnym wykluczony jest aktualnie wszelki inny sposób czy środek unieszkodliwienia napastnika (np. jego zranienie);
- z faktem, że obrona własnego życia nie wyklucza męczeństwa. To wielkie zagadnienie etyczne stawia przed nami zasadę, iż obrona własnego życia jest powinnością a zabicie napastnika jest prawem. W sytuacji jednak, kiedy mamy do czynienia z kilkoma powinnościami równocześnie, można z niektórych zrezygnować „dla odpowiednio jeszcze większych wartości moralnych”. Tak dzieje się np. w przypadkach heroicznego męczeństwa”.
W ramach ostatniego etapu ludzkiego życia metropolita poznański poruszył problem: męczeństwa, samobójstwa, eutanazji oraz kara śmierci.
Przewodniczący episkopatu zauważył, że: Życie ludzkie jest wartością absolutną, ale nie jest wartością najwyższą. Istnieją, bowiem wartości cenniejsze niż życie, takie jak wiara w Chrystusa, zbawienie, ludzka wolność, godność, itp. Taka hierarchia wartości leży u podstaw chrześcijańskiej nauki o męczeństwie. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą” (Mt 10,28).”
„Zło, które ja czynię, wypacza moją duszę, niszczy we mnie życie wieczne. Nie ma takich sytuacji, w których warto by było i w których wolno by nam było czynić zło. Natomiast zło doznawane, nawet, gdy jest dotkliwie bolesne, nawet, gdy zadaje śmierć mojemu ciału, jest tylko złem względnym. Lepiej doznać jakiegoś zła, choćby najgorszego, niż czynić zło.
„Nie może się tak zdarzyć, że znajdę się w sytuacji, w której absolutnie musiałbym czynić zło – mówił hierarcha. Owszem, możliwa jest sytuacja, że do czynienia zła będę potężnie przymuszany, że czynienie zła będzie się wydawało praktycznie jedyną drogą ratunku, wierzę jednak, że jeśli Bóg dopuści na mnie taką sytuację, to zarazem umocni mnie do tego, abym nie szukał ratunku w czynieniu zła.
Jeśli człowiek jest wierny dobru również w okolicznościach niekorzystnych, nie tylko ratuje swoją duszę, ale jednocześnie wykonuje służbę społeczną, której znaczenia nie sposób przecenić. Przykrości i upokorzenia, jakimi za tę postawę zapłaci, są w dosłownym znaczeniu cierpieniem dla dobra innych. Nic, bowiem bardziej nie ujawnia wewnętrznej niemocy zła - którego potęgi tak łatwo się przerazić - niż postawa konsekwentnej odmowy jakiegokolwiek z nim paktowania. Pierwowzór takiej postawy pozostawił nam Jezus, który „gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości” (1 P 2,23-24)” – konkludował abp Gądecki.
fot. Robert Binkowski
[gallery order="DESC" masterslider="true" caption="false" auto_height="true" ids="17229,17230,17231,17232,17233"]