Mija 350 lat od pierwszego przybycia sióstr karmelitanek do Poznania, siostry faktycznie przeżyły w Poznaniu 255 lat, a 95 lat trwały na wygnaniu – przypomniał w homilii abp Stanisław Gądecki.
Metropolita poznański ukazał niełatwą historię karmelitanek w Poznaniu oraz ich wkład w duchowy rozwój miasta. – Dziś poznański klasztor karmelitanek bosych nie ma kościoła, nie wznosi się nad nim wieża z dzwonem, a na zewnątrz nie wyróżnia się on niczym od otaczającej go zabudowy - może jedynie tym, że jest znacznie mniejszy od pobliskich kamienic. A jednak do furty klasztornej wciąż przychodzą ludzie - świeccy i duchowni - by prosić siostry o modlitwę. Czynią to także w przysyłanych do klasztoru listach. Na tablicy przed chórem zakonnym wciąż wiszą dziesiątki kartek z prośbami o modlitwę. Wznosi się zatem nieustannie z tego miejsca błaganie za świat, za Kościół, za ojczyznę, za pomyślność poszczególnych osób w sprawach doczesnych i za ich wieczne zbawienie – podkreślił Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Komentując Ewangelię, homileta zwrócił uwagę na to, że wielkoczwartkowa modlitwa Jezusa o jedność jego uczniów ogromnie zawstydza chrześcijan, ponieważ dotąd nie wypełniliśmy tego, co było największym pragnieniem Jezusa. Metropolita Poznański zauważył: Skoro rozdarcie Kościoła nadal trwa, to znaczy, że ciągle inne sprawy są dla nas ważniejsze aniżeli jedność. Tymczasem brak jedności chrześcijan stanowi ogromne zgorszenie i antyświadectwo.
RKEP
Całość homilii:
Abp Stanisław Gądecki 350 lat przybycia karmelitanek bosych do Poznania (Poznań, SS. Karmelitanki – 14.12.2015)
„Szukając mojej miłości, Pójdę przez góry, rozłogi. Nie zerwę kwiatów, Przed dzikim zwierzem nie poczuję trwogi, Przejdę przez szyk obronny i graniczne progi!”
(Jan od Krzyża, Pieśń duchowa. Strofy duszy i Oblubieńca)
Te słowa, wyjęte z Pieśni duchowej św. Jana od Krzyża, patrona dnia dzisiejszego, mogą stanowić odpowiednie preludium do 350 letniej historii przybycia karmelitanek bosych do Poznaniu. Wstęp do długiej historii modlitwy i pracy w Poznaniu oraz zmagania podczas lat wygnania ze stolicy Wielkopolski.
W tym uroczystym dniu został nam poddany pod rozwagę fragment Ewangelii zawierający prośbę Jezusa skierowaną do Ojca o jedność chrześcijan. Prośba ta koncentruje się najpierw na uwielbieniu Ojca (ww. 1-8), następnie przechodzi we wstawiennictwo za uczniów (ww. 9-19), wreszcie odnosi się do wstawiennictwa za Kościół, czyli wszystkich wierzących wszystkich czasów (ww. 20-23).
Najpierw pojawia się modlitwa Jezusa będąca uwielbieniem Ojca, opartym na świadomości, że oto nadeszła ostateczna chwila, w której spełni się najważniejsza część Jego ziemskiej misji oraz zostanie zakomunikowany najważniejszy element objawienia; istota życia wiecznego.
Drugi element modlitwy Jezusa to błaganie w intencji uczniów (ww. 9-19). Jezus wstawia się za nimi, ponieważ zostają w świecie, który jest do nich wrogo nastawiony. Świat będzie nienawidził uczniów, ponieważ przynależą do Boga. Uczniów spotyka podobny los, jaki spotkał Jezusa. A jednak - chociaż są odrzuceni i znienawidzeni przez świat - to będą umiłowani przez Ojca. Komunia między Jezusem a uczniami - a także między Ojcem a uczniami – będzie wielopłaszczyznowa. Obejmie zarówno prześladowania przez świat, jak i Bożą chwałę.
Modlitwa wstawiennicza przechodzi do trzeciego wątku; do wstawiennictwa za przyszły Kościół. Ten wątek wydaje się najważniejszy. Jezus prosi o jedność obejmującą Ojca, Syna i Kościół. Odejścia i zdrady przyszłych wyznawców Chrystusa nie zniweczą tej jedności, podobnie jak zdrada Judasza nie zniszczyła więzi Jezusem a Jego uczniami.
Gdy Jezus modli się o jedność, nie chodzi Mu o jedność byle jaką, lecz o taką, która istnieje w samej Trójcy.
„Wszelkie upodobanie Tylko w Tobie znajduję I co Tobie jest drogie, Ja również to miłuję. Kto niepodobny Tobie Nie uznam go za swego, Bom Ciebie upodobał O życie życia mego!
Jesteś blaskiem mej światłości, Jesteś moją mądrością, Obrazem mej istoty, Najgłębszą mą radością.
Kto Cię ukocha, Synu, Oddam mu w zamian siebie I miłość mą ku Tobie Złożę w nim jakby w niebie!
Iż ukochano Ciebie, Którego tak miłuję"(św. Jan od Krzyża, De la comunicación)
On prosił, abyśmy stanowili się jedno, jak On stanowi jedno ze swoim Przedwiecznym Ojcem. Nigdy dość przypominania, że Ojciec i Syn, odrębne Osoby Boskie, stanowią jedno, bo jest w Nich jedna i ta sama osobowa Miłość, ten sam Duch Święty. Zatem modląc się o to, by Jego uczniowie stanowili jedno Jezus modlił się o Ducha Świętego dla nas.
Ta Wielkoczwartkowa modlitwa Jezusa ogromnie nas zawstydza, ponieważ dotąd nie wypełniliśmy tego, co było największym pragnieniem Jezusa. Skoro rozdarcie Kościoła nadal trwa, to znaczy że ciągle inne sprawy są dla nas ważniejsze aniżeli jedność. Tymczasem brak jedności chrześcijan stanowi ogromne zgorszenie i antyświadectwo.
Z pewnością swoją rolę w tym rozbiciu odgrywa zły duch, który walczy z Kościołem. Metodę jego walki przybliżył nam jasno św. Augustyn: „Kościół wciąż jest prześladowany przez diabła, który krąży raz niby lew ryczący, a innym razem wślizguje się niby smok. I bardziej trzeba się obawiać, gdy diabeł usypia i wprowadza w błąd, niż wtedy, gdy zastrasza. Kiedyś zmuszał on siłą chrześcijan, aby wyparli się Chrystusa. Za naszych czasów uczy, jak Chrystusa negować, jak Chrystusowi odmawiać racji. Kiedyś przemoc – dzisiaj rozumowanie. Dziś ucieka się do podstępu; dziś pułapki zastawia, pokazuje się wrażliwy i delikatny. Kiedyś krążył jak lew ryczący i trzymaliśmy się od niego z daleka. Dzisiaj trudno go rozeznawać, bo wślizguje się i służalczo płaszczy. Kiedyś, gdy zmuszał, by zaprzeć się Chrystusa – wiadome było, że zwyciężymy, gdy Chrystusa wyznamy. Dzisiaj, gdy uczy on Chrystusa negować – to tym łatwiej wprowadzić mu w błąd, że ci, którzy mu ulegają, nie spostrzegają, iż oddalają się od Chrystusa” (Komentarz do Psalmu 37).
W tę historię zmagań Kościoła powszechnego wplata się historia Kościoła partykularnego wraz z historią zakonów, które go współtworzą. Także historia karmelitanek bosych w Poznaniu, których dzieje – jak pisze ojciec Piotr Franciszek Neumann OCD - są niezwykle bogate. Dość wspomnieć, że obejmują blisko 350 lat. W tym długim okresie dokonane zostały w mieście kolejno trzy fundacje, trzykrotnie klasztor był kasowany, a siostry miały swą siedzibę kolejno w czterech różnych częściach miasta. Były to zatem dzieje z jednej strony obfitujące w dramatyczne doświadczenia, z drugiej zaś charakteryzujące się wielką determinacją sióstr, by - po kolejnych kasatach – ofiarnie kontynuować swoją obecność w stolicy Wielkopolski.
Z kroniki poznańskiego klasztoru karmelitów bosych dowiadujemy się, że myśl sprowadzenia karmelitanek bosych do Poznania pojawiła się co najmniej w pierwszej połowie 1624 roku (a więc jeszcze zanim powstał drugi po Krakowie klasztor karmelitanek bosych w Polsce). Za pieniądze ofiarowane przez Katarzynę z Leszczyńskich Czarnkowską, wojewodzinę łęczycką, zakupiono wówczas kilka domów naprzeciw klasztoru ojców na poznańskim Przedmieściu Św. Wojciecha, Do realizacji tego planu jednak wtedy nie doszło.
Sprawa stała się znów aktualna w połowie wieku, kiedy fundusze na założenie klasztoru w Poznaniu zapisała podskarbina koronna Zofia z Tęczyńskich Daniłowiczowa. Realizacja tego zamysłu okazała się możliwa dopiero po zakończeniu wojny ze Szwecją oraz dzięki zaangażowaniu królowej Ludwiki Marii i jej małżonka, króla Jana Kazimierza, którzy o fundację zabiegali u generała zakonu.
Dnia 7 listopada 1665 roku przybyły do Poznania cztery karmelitanki bose z klasztoru pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Lublinie. Na czele grupy fundatorek stała m. Teresa Barbara od Najświętszego Sakramentu (Teofila z Kretkowskich, wdowa po Janie Zadziku, chorążym sieradzkim). Mniszki zamieszkały najpierw w kamienicy zwanej Strykowską w Rynku poznańskim, należącej do klasztoru karmelitów bosych. Wobec sprzeciwu władz Poznania na osiedlenie się zakonnic w obrębie murów miejskich, na rzecz karmelitanek interweniowali król i królowa. Po pewnym czasie opór ten został przezwyciężony i siostry zdołały kupić kilka kamienic i parcel opodal Rynku przy ulicy Psiej (obecnie Szkolna). Kamień węgielny pod kościół karmelitanek 21 czerwca 1672 roku poświęcił sufragan poznański Maciej Marian Kurski. W następnych latach obok wybudowanej świątyni wzniesiono klasztor, do którego siostry wprowadziły się 9 października 1678 roku.
Czas grozy przeżyło zgromadzenie poznańskie w czasie oblężenia miasta w październiku 1704 roku. Szturm na zajęte w poprzednim roku przez Szwedów miasto prowadziły wówczas wojska polskie, saskie i rosyjskie, a główny atak skierowany był na Bramę Wrocławską, opodal której znajdował się klasztor karmelitanek bosych. Oblężenie przyniosło znaczne szkody budynkom klasztornym, jednak żadna siostra nie ucierpiała. Pięć lat później zgromadzenie boleśnie doświadczyło zarazy. Zmarło wówczas dziesięć karmelitanek poznańskich.
Wnet jednak wspólnota odrodziła się i trwała w swoim klasztorku aż do czasów okupacji pruskiej, pod którą Poznań i prawie cała Wielkopolska dostały się w roku 1793. Klasztory na tym terytorium nękane były rozmaitymi szykanami ze strony władz pruskich. Pozbawiono je własnego majątku, zakazano przyjmować kandydatki, a wreszcie posunięto się do likwidacji domów zakonnych. Poznański klasztor karmelitanek bosych został skasowany 5 kwietnia 1823 roku. Klasztor przeznaczono na szkołę, a kościół oddano braciom czeskim. Siostry, których w chwili kasaty było już tylko sześć, wywieziono do opactwa cysterek w Owińskach koło Poznania. Kiedy kilka lat później również ten klasztor został zniesiony, żyjące jeszcze dwie karmelitanki poznańskie przewieziono wówczas - wraz z zakonnicami innych reguł - do klasztoru cysterek w Ołoboku.
Około 40 lat po kasacie poznańskiego klasztoru karmelitanek bosych przy ulicy Psiej powstała myśl ponownego sprowadzenia sióstr do Poznania. Sprzyjało temu ogłoszenie i wprowadzenie w życie konstytucji w państwie pruskim, która m.in. zezwalała na zakładanie klasztorów. Po trwających kilka lat staraniach sprawę udało się pomyślnie sfinalizować.
Dnia 15 lipca 1867 roku przybyła do Poznania grupa ośmiu karmelitanek bosych. Na ich czele stała m. Jadwiga od św. Jana od Krzyża (hr. Jadwiga Wielhorska), profeska klasztoru Carcasonne we Francji. Trzon wspólnoty stanowiły karmelitanki z klasztoru w Liege (Belgia), zwanego Cornillon. Przez pierwszych kilka lat siostry mieszkały w niewielkim domku na Ostrowie Tumskim, opodal katedry, a następnie wybudowały klasztor wraz z kościółkiem przy ulicy Wieżowej, w części wyspy katedralnej zwanej Zagórze. Dobrze rozwijająca się wspólnota, do której wkrótce zaczęły wstępować Polki, przetrwała w Poznaniu zaledwie osiem lat.
Ostatni etap istnienia klasztoru przypada na okres Kulturkampfu. Wkrótce siostry doświadczyły szykan. W roku 1874 wydalona została z Poznania jedna część zgromadzenia, a w roku następnym taki sam los spotkał pozostałe siostry. Wygnanki osiadły w Krakowie, zakładając w tym mieście klasztor pw. Opieki św. Józefa przy ulicy Łobzowskiej. Przez dość długi czas uważały się za „poznańskie", licząc na rychły powrót do stolicy Wielkopolski. Gdy z biegiem lat wciąż było to niemożliwe, w Krakowie wybudowały regularny klasztor z kościołem, a budynki klasztorne w Poznaniu odstąpiły archidiecezji poznańskiej. W czasie okupacji Niemcy rozebrali budynki, a obecnie przebiega w tym miejscu ruchliwa arteria komunikacyjna - ulica Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Gdy Wielkopolska odzyskała wolność po Powstaniu Wielkopolskim, karmelitanki łobzowskie niezwłocznie podjęły starania o założenie klasztoru w Poznaniu. Równocześnie środowisko ziemian wielkopolskich w porozumieniu z kardynałem Edmundem Dalborem, arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, przystąpiło do przygotowania miejsca dla karmelitanek.
Dnia 3 lipca 1920 roku karmelitanki bose po raz trzeci przybyły do Poznania. Pierwszym miejscem zamieszkania sióstr był dom przy ulicy Onufrego Kopczyńskiego położony w części miasta zwanej Święty Łazarz.
Klasztor wraz z kościołem pw. Najśw. Serca Jezusowego siostry wybudowały w innym miejscu, na gruncie położonym w tej samej części miasta, przy ulicy Niegolewskich. Dnia 27 sierpnia 1927 roku został on poświęcony przez arcybiskupa metropolitę gnieźnieńskiego i poznańskiego, kardynała Augusta Hlonda. Drugim etapem prac było wybudowanie kościoła. Świątynia została oddana do użytku już we wrześniu 1929 roku. a jej uroczystej konsekracji dokonał kardynał August Hlond 20 lipca 1933 roku.
Rok przed wybuchem wojny siostry poznańskie wzięły udział w fundacji nowego klasztoru w Wilnie, przygotowanej i dokonanej przez karmelitanki bose z klasztoru na Wesołej w Krakowie.
W klasztorze na Niegolewskich siostry mieszkały do końca okresu międzywojennego oraz przez pierwszy rok okupacji hitlerowskiej. Dnia 15 października 1940 roku całe zgromadzenie zostało przez gestapo wysiedlone ze swej własności i wywiezione do Krakowa. Poznańskie karmelitanki bose znalazły schronienie w klasztorze swoich sióstr w Krakowie na Wesołej, przy ulicy Kopernika, gdzie doczekały końca okupacji.
Po zakończeniu działań wojennych w Poznaniu siostry poznańskie niezwłocznie podjęły przygotowania do powrotu do swego klasztoru. Zanim to jednak nastąpiło, dnia 2 marca 1945 roku na mocy decyzji ówczesnego prowincjała karmelitów bosych, o. Józefa Prusa, oraz przy aprobacie arcybiskupa krakowskiego Adama Sapiehy, wspólnota sióstr poznańskich została podzielona na dwie grupy. Trzynaście sióstr pozostało w klasztorze krakowskim, by wzmocnić tamtejszą wspólnotę; równocześnie dotychczasowa przeorysza poznańska, m. Maria od Najśw. Serca Pana Jezusa (Anna Stablewska) została ustanowiona nową przeoryszą klasztoru krakowskiego. Pozostałe siostry wróciły do Poznania.
Pierwsze siostry przybyły do Poznania już 15 lutego 1945 roku, gdy trwały jeszcze walki o Cytadelę. Do klasztoru na ulicy Niegolewskich sióstr nie wpuszczono. W tej sytuacji siostry zamieszkały tymczasowo w kamienicy przy ulicy Chełmońskiego 4. Gdy starania o odzyskanie klasztoru nie przyniosły żadnego rezultatu, Komenda Wojskowa miasta Poznania wydzierżawiła siostrom dom z ogrodem przy ulicy Święty Wojciech 19.
Do wydzierżawionego domu siostry wprowadziły się pod koniec października 1945 roku. Siostry podjęły trud naprawienia budynku i przystosowania go do potrzeb życia klasztornego. Przez kolejnych kilkanaście lat usiłowano usunąć je z tej posiadłości. Dopiero w 1984 roku przyznano siostrom prawo wieczystej dzierżawy, a w 1991 uzyskały prawo własności domu i gruntu. Dzięki powiększeniu parceli możliwa się stała rozbudowa klasztoru. Prace budowlane zostały wykonane w latach 1983-1988.
Pomimo wielkiej ciasnoty do wspólnoty wstępowały wciąż nowe kandydatki. Dzięki temu w okresie powojennym klasztor poznański dokonał fundacji czterech nowych domów zakonnych: pw. Miłosierdzia Bożego w Częstochowie w 1957 roku, pw. Narodzenia Pańskiego w Bydgoszczy w 1966 (fundacja przeniesiona do Tryszczyna w 1973), pw. Świętych Obcowania w Oświęcimiu w 1984 oraz pw. Najświętszej Rodziny w Kodniu w 1994 roku. Ponadto trzy profeski poznańskie wzięły udział w odnowieniu fundacji klasztoru w Elblągu w 1974 roku.
Z prostego rachunku wynika więc, że na 350 lat od pierwszego przybycia sióstr karmelitanek do Poznania, siostry faktycznie przeżyły w Poznaniu 255 lat, a 95 lat trwały na wygnaniu.
Dziś poznański klasztor karmelitanek bosych nie ma kościoła, nie wznosi się nad nim wieża z dzwonem, a na zewnątrz nie wyróżnia się on niczym od otaczającej go zabudowy - może jedynie tym, że jest znacznie mniejszy od pobliskich kamienic. A jednak do furty klasztornej wciąż przychodzą ludzie - świeccy i duchowni - by prosić siostry o modlitwę. Czynią to także w przysyłanych do klasztoru listach. Na tablicy przed chórem zakonnym wciąż wiszą dziesiątki kartek z prośbami o modlitwę. Wznosi się zatem nieustannie z tego miejsca błaganie za świat, za Kościół, za ojczyznę, za pomyślność poszczególnych osób w sprawach doczesnych i za ich wieczne zbawienie.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec podziękujmy Duchowi Świętemu, który towarzyszył karmelitankom poznańskim tak w czasie pokoju, jak i w okresie prześladowań i będzie ich wspierał w przyszłości:
„O słodkie żaru upalenie! O rano pełna uczucia błogiego! O ręko miła, o czułe dotknienie, Co dajesz przedsmak życia wieczystego”(św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości)