- Nie zapominajcie nigdy o Jezusie, bo – jak pisał Abraham J. Heschel - „Bóg nie pozostaje sam, kiedy odrzuci Go człowiek, ale człowiek pozostaje sam” – apelował abp S. Gądecki, Przewodniczący KEP do rodzin Domowego Kościoła na spotkaniu w parafii Nawiedzenia NMP w Poznaniu w niedzielę 3 stycznia.
Metropolita Poznański – interpretując czytania biblijne – zwrócił uwagę na Boga poszukującego człowieka, najpierw za pośrednictwem Słowa bezcielesnego jakim jest Prawo Mojżesza, a następnie za pośrednictwem Słowa wcielonego jakim jest Jezus Chrystus. Homileta mówił: „Jakkolwiek wspaniały był dar Mądrości Bożej zawartej w Księdze Prawa Mojżesza, to nie był on jeszcze pełnią Prawdy. Był raczej jej przedsmakiem. Był przygotowaniem na przyjęcie Pełni. Tą Pełnią było dopiero Słowo wcielone, Chrystus Bóg-człowiek. Tym razem Mądrość Boża ukazała się już nie jako Słowo bezcielesne, przybierające kształt liter w Księdze Prawa Mojżesza, ale jako osoba boska, jedyna i niepowtarzalna”.
Przewodniczący KEP zwrócił uwagę na to, że Jezus jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem i ludźmi przez to, że jest Bogiem-Człowiekiem. „Chrystus jest równocześnie tak bardzo ludzki! Dzięki temu cały świat człowieczy, całe dzieje ludzkości w Nim znajdują swój wyraz przed Bogiem. I to nie przed Bogiem dalekim, nieosiągalnym, ale przed Bogiem, który jest w Nim, więcej – który jest Nim samym. Tego nie ma w żadnej innej religii ani tym bardziej w żadnej filozofii. [...] Chrystus stanął w centrum wiary i życia chrześcijan, w centrum ich świadectwa, nierzadko aż do przelania krwi” – podkreślił abp S. Gądecki.
Zwracając się do Kościoła Domowego Metropolita Poznański podkreślił różne aspekty duchowości małżeńskiej: „(…) wszystkie zasady Kościoła Domowego - które polecają zwracać szczególną uwagę na duchowość małżeńską – prowadzą ostatecznie do Jezusa, wykorzystując w budowaniu jedności (communio) w małżeństwie i rodzinie elementy formacyjne takie jak: codzienna modlitwa osobista (Namiot Spotkania), regularne spotkanie ze słowem Bożym, codzienna modlitwa małżeńska, codzienna modlitwa rodzinna, comiesięczny dialog małżeński, reguła życia (systematyczna praca nad sobą, swoim małżeństwem i rodziną), uczestnictwo - przynajmniej raz w roku - w rekolekcjach formacyjnych. Te elementy nie są celem samym w sobie, one skutecznie odsyłają współmałżonków do Chrystusa, który jest najgłębszym fundamentem komunii małżeńskiej”.
RKEP
Pełny tekst homilii:
Abp Stanisław Gądecki
Kościół Domowy. II niedziela po Narodzeniu Pańskim (Poznań, parafia Nawiedzenia NMP – 3.01.2016).
Drodzy Bracia i Siostry!
Dzisiejsza Liturgia Słowa zwraca naszą uwagę na Boga poszukującego człowieka, najpierw za pośrednictwem Słowa bezcielesnego, a następnie za pośrednictwem Słowa wcielonego.
Pierwsze czytanie (Syr 24,1-2.8-12) mówi o wzajemnym przyciąganiu się dwóch światów; świata niewidzialnego i widzialnego, nieba i ziemi, Boga i człowieka. Oba te światy są całkowicie odmienne i nieporównywalne. Oba są jednak w pewien sposób zdane na siebie. Bóg rozpoczyna ten kontakt z człowiekiem najpierw przez swoje bezcielesne Słowo.
Za pośrednictwem tegoż Słowa powstało najpierw całe dzieło stworzenia („Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” – J 1,1-3). To ono, wyrażając wolę Stwórcy, ukształtowało wszechświat, czyli środowisko, w którym miał pojawić się człowiek.
Kiedy zaś człowiek się zagubił – jak uczy św. Augustyn – w formie nieuleczalnego upadku, który zniszczył porządek całego stworzenia i podstawową równowagę w człowieku, Bóg odbudował na nowo pomost między dwoma światami, którym było znowu to samo bezcielesne Słowo. Ono to - zwane przez Syracha Bożą Mądrością - nie było Stworzycielem, lecz stworzeniem Bożym („Przed wiekami, na samym początku mię stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę” - Syr 24,9) szukało najpierw miejsca trwałego mieszkanie dla siebie pośród wszystkich narodów („Pomiędzy nimi wszystkimi [w każdym ludzie i narodzie] szukałam miejsca, by spocząć - [szukałam] w czyim dziedzictwie mam się zatrzymać” - Syr 24,7).
Ostatecznie jednak to Bóg zadecydował o miejscu jego zamieszkania: „Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie i rzekł: ‘W Jakubie rozbij namiot i w Izraelu obejmij dziedzictwo!’” (Syr 24,8). Jak mówi Psalm 147: „Oznajmił swoje słowo Jakubowi, Izraelowi ustawy swe i wyroki. Nie uczynił tego dla innych narodów. Nie oznajmił im swoich wyroków” (Ps 147,19-20). W ten sposób Słowo osiedliło się w świątyni jerozolimskiej.
Czym konkretnie było to bezcielesne Słowo? Dla autora natchnionego to nic innego jak Prawo Mojżesza: „Tym wszystkim jest księga przymierza Boga Najwyższego, Prawo, które dał nam Mojżesz, jako dziedzictwo plemionom Jakuba” (Syr 24,23; por. Pwt 33,4). Syrach przyrównuje jego dobroczynne działanie Prawa do błogosławieństwa wielkich rzek (Syr 24,25-27). Ono - podobnie jak rzeki - „zalewa ... obficie napełnia ... wylewa się” na ziemię ludzkich umysłów, „w dniach nowych płodów ... w czasie żniw ... w czasie winobrania”.
Autor natchniony prawdopodobnie zwraca naszą uwagę na szkołę świątyni jerozolimskiej, w której nauczano Prawa Mojżesza. Nauczanie to rozpoczynało się od świątyni, następnie rozszerzało na miasto Jerozolimę a w końcu na cały naród: „W świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie” (Syr 24,12).
Słowo bezcielesne – w postaci Prawa Mojżesza – to coś więcej niż zwykła ludzka mądrość. To była – podobnie jak Bóg od którego pochodziło – rzeczywistość tajemnicza, nieogarniona i niezgłębiona: „Pierwszy nie skończył go poznawać, podobnie ani ostatni do dna go nie zgłębił, gdyż myśl jego pełniejsza jest niż morze, a rada głębsza niż Wielka Otchłań” (Syr 24,28-29). „Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć” (Syr 24,21).
Jakkolwiek wspaniały był dar Mądrości Bożej zawartej w Księdze Prawa Mojżesza, to nie był on jeszcze pełnią Prawdy. Był raczej jej przedsmakiem. Był przygotowaniem na przyjęcie Pełni. Tą Pełnią było dopiero Słowo wcielone, Chrystus Bóg-człowiek. Tym razem Mądrość Boża ukazała się już nie jako Słowo bezcielesne, przybierające kształt liter w Księdze Prawa Mojżesza, ale jako osoba boska, jedyna i niepowtarzalna.
Gdyby Chrystus był tylko „mędrcem” jak Sokrates, gdyby był „prorokiem” jak Mahomet, gdyby był „oświeconym” jak Budda – nie byłby z pewnością tym, kim jest.
On zaś jest jedynym Pośrednikiem pomiędzy Bogiem i ludźmi. Jest Pośrednikiem przez to, że jest Bogiem-Człowiekiem. Nosi w sobie cały wewnętrzny świat Bóstwa a zarazem tajemnicę życia w czasie i nieśmiertelności. To, co Boskie, nie zlewa się w Nim z tym, co ludzkie. Pozostaje czymś istotowo Boskim. Ale Chrystus jest równocześnie tak bardzo ludzki! Dzięki temu cały świat człowieczy, całe dzieje ludzkości w Nim znajdują swój wyraz przed Bogiem. I to nie przed Bogiem dalekim, nieosiągalnym, ale przed Bogiem, który jest w Nim, więcej – który jest Nim samym. Tego nie ma w żadnej innej religii ani tym bardziej w żadnej filozofii. [...] Chrystus stanął w centrum wiary i życia chrześcijan, w centrum ich świadectwa, nierzadko aż do przelania krwi (por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei).
Jan Ewangelista opisuje Jego przyjście na świat w podobnych słowach w jakich Syrach mówił o przyjściu Słowa bezcielesnego na świat. Słowo przedwieczne jakim był Chrystus – kiedy nadeszła pełnia czasów - „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”; dosłownie rozbiło swój namiot (skenoo) wśród nas” (J 1,14). A razem z Nim w nasz ludzki świat wkroczyła ucieleśniona mądrość Boża w swojej cudownej pełni. Podczas gdy „Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa” (J 1,17).
Jezus - przekazując nam w darze swojego Ducha - zaspokaja w pełni wszelkie pragnienie człowiecze dotyczące poznania Boga i poznania samych siebie. Nie jest On jak Słowo bezcielesne, czyli Księga Prawa Mojżesza, o której autor natchniony mówi: „Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć” (Syr 24,21). Duch Jezusa zaspokaja wszelkie pragnienie człowieka wierzącego: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,13-14).
Wszelkie autentyczne budowanie komunii w Kościele Domowym rozpoczyna się właśnie od Słowa wcielonego. To ono, sam Jezus jest dla rodziny przykładem. On „przyszedł na świat w rodzinie. Podczas swoich trzydziestu latach życia ukrytego w Nazarecie [...] widział w Maryi i Józefie wierność przeżywaną w miłości.
Rozpoczął swoje życie publiczne od cudu w Kanie, dokonanym na przyjęciu weselnym (por. J 2,1-11). Głosił ewangelię małżeństwa jako pełnię objawienia, które przywraca pierwotny plan Boga (por. Mt 19,4-6). Dzielił codzienne chwile przyjaźni z rodziną Łazarza i jego sióstr (por. Łk 10,38) oraz z rodziną Piotra (por. Mt 8,14). Wysłuchał płaczu rodziców opłakujących śmierć swoich dzieci, przywracając je do życia (por. Mk 5,41; Łk 7,14-15) i ukazując w ten sposób prawdziwe znaczenie miłosierdzia, która pociąga za sobą odnowę Przymierza (por. Jan Paweł II, Dives in misericordia, 4). Widać to wyraźnie w spotkaniach z Samarytanką (por. J 4,1-30) oraz z kobietą cudzołożną (por. J 8,1-11), w których postrzeganie grzechu rodzi się w obliczu bezinteresownej miłości Jezusa. Nawrócenie „jest nieustannym zadaniem dla całego Kościoła, który obejmuje «w łonie swoim grzeszników» i który będąc «święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje».
Więzy rodzinne, chociaż są ważne, „nie mają jednak charakteru absolutnego” (KKK 2232). W sposób wstrząsający dla tych, którzy Go słuchali, Jezus ukazał względność relacji rodzinnych w świetle Królestwa Bożego (por. Mk 3,33-35; Łk 14,26; Mt 10,34-37; 19,29; 23,9). Ta rewolucja uczuciowa, jaką Jezus wprowadza do rodziny ludzkiej stanowi radykalne wezwanie do powszechnego braterstwa. Nikt nie jest wykluczony z nowej wspólnoty zgromadzonych w imię Jezusa, ponieważ wszyscy są powołani, aby należeć do Bożej rodziny. Jezus ukazuje, jak uniżenie się Boga towarzyszy ludzkiej pielgrzymce swoją łaską, przekształca zatwardziałe serce swoim miłosierdziem (por. Ez 36,26), i ukierunkowuje je do swego spełnienia przez Misterium Paschalne” (Relatio finalis XIV Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów o małżeństwie i rodzinie, 41).
Między innymi dlatego ostatni sobór – inspirując się ewangelijną wizją związku Jezusa z rodziną – mocno podkreślił konieczność zakorzenienie małżonków w Chrystusie, który: „szczodrze pobłogosławił tej przyjmującej wiele postaci miłości, zrodzonej ze źródła miłości Bożej i ustanowionej na wzór Jego zjednoczenia z Kościołem. Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł na spotkanie swojemu ludowi poprzez przymierze miłości i wierności, tak teraz Zbawiciel ludzi i Oblubieniec Kościoła przez sakrament małżeństwa wychodzi na spotkanie chrześcijańskim małżonkom. Pozostaje nadal z nimi, aby jak On ukochał Kościół i wydał za niego siebie samego, tak też i małżonkowie we wzajemnym oddaniu kochali się nawzajem z nieustanną wiernością. Prawdziwa miłość małżeńska włączana jest w miłość Bożą, kierowana i obdarzana odkupieńczą mocą Chrystusa oraz zbawczym działaniem Kościoła, aby małżonkowie byli skutecznie prowadzeni do Boga i wspomagani oraz pokrzepiani we wzniosłym zadaniu bycia ojcem i matką. Dlatego małżonkowie chrześcijańscy w obowiązkach i godności swojego stanu są utwierdzani i jakby uświęcani szczególnym sakramentem; wypełniając jego mocą swoje zadanie małżeńskie i rodzinne, napełnieni duchem Chrystusa, dzięki któremu całe ich życie jest przeniknięte wiarą, nadzieją i miłością, coraz bardziej dochodzą do właściwej sobie doskonałości i wzajemnego uświęcenia, a stąd wspólnie do chwalenia Boga” (por. Gaudium et spes, 48).
Łatwo stąd zrozumieć, dlaczego wszystkie zasady Kościoła Domowego - które polecają zwracać szczególną uwagę na duchowość małżeńską – prowadzą ostatecznie do Jezusa, wykorzystując w budowaniu jedności (communio) w małżeństwie i rodzinie elementy formacyjne takie jak: codzienna modlitwa osobista (Namiot Spotkania), regularne spotkanie ze słowem Bożym, codzienna modlitwa małżeńska, codzienna modlitwa rodzinna, comiesięczny dialog małżeński, reguła życia (systematyczna praca nad sobą, swoim małżeństwem i rodziną), uczestnictwo - przynajmniej raz w roku - w rekolekcjach formacyjnych. Te elementy nie są celem samym w sobie, one skutecznie odsyłają współmałżonków do Chrystusa, który jest najgłębszym fundamentem komunii małżeńskiej.
Drodzy członkowie Kościoła Domowego, szukajcie więc we wszystkim Jezusa, uzdalniającego was do jedności w waszej codzienności małżeńskiej i rodzinnej. W blasku Jego świętej obecności przeżywajcie wasz czas radości i cierpienia. Nie zapominajcie nigdy o Jezusie, bo – jak pisał Abraham J. Heschel - „Bóg nie pozostaje sam, kiedy odrzuci Go człowiek, ale człowiek pozostaje sam”.
ZAKOŃCZENIE
Kierunek wskazany Kościołowi Domowemu – uczy Ojciec Święty Franciszek – jest wyznaczony na zawsze: „jest to kierunek miłości: kocha się tak, jak kocha Bóg, na zawsze. Chrystus nieustannie opiekuje się Kościołem: kocha go zawsze, strzeże go zawsze, jak siebie samego. Chrystus nieustannie usuwa z twarzy człowieka plamy i zmarszczki wszelkiego rodzaju. Wzruszające i bardzo piękne jest to promieniowanie mocy i czułości Boga, którą jedna para małżeńska przekazuje drugiej parze, jedna rodzina drugiej rodzinie. Ma rację św. Paweł: to jest właśnie «wielka tajemnica»! Mężczyźni i kobiety, wystarczająco odważni, by nosić ten skarb w «glinianych naczyniach» naszego człowieczeństwa – ci tak odważni mężczyźni i kobiety są podstawowym źródłem bogactwa dla Kościoła, również dla całego świata! Niech Bóg im błogosławi za to tysiąckrotnie!” (Papież Franciszek, Małżeństwo wymaga odwagi. Audiencja generalna - 6.05.2015).