Papież w Guadalupe: Maryja daje pewność, że łzy cierpiących nie są jałowe

Nawiedzenie sanktuarium maryjnego w Guadalupe było pierwszą racją do podjęcia przez Papieża decyzji o przyjeździe z wizytą apostolską do Meksyku. Franciszek przybył tu jako pielgrzym, by pokłonić się Matce Bożej w jej cudownym wizerunku.  Dla wszystkich wiernych, którzy właśnie do tego miejsca przybyli by modlić się razem z Ojcem Świętym, było to wyjątkowe przeżycie duchowe.

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wypełniło nie tylko samą bazylikę, w której była sprawowana Eucharystia, ale także znajdującą się przed nią szeroką esplanadę. Mszę Franciszek odprawił u stóp cudownego obrazu Matki Bożej. To szczególny Jej wizerunek nie tylko dla Meksykanów, gdyż czczona jest ona jako patronka obu Ameryk.

Maryja miała objawić się św. Juanowi Diego na wzgórzu Tepeyac. Według istniejących przekazów cudowny obraz miał powstać w czasie ostatniego objawienia się Matki Bożej, które miało miejsce 12 grudnia 1553 r. Św. Juan Diego był Aztekiem, stąd też na obrazie przedstawiającym stojącą postać Matki Jezusa znajduje się wiele indiańskich motywów i symboli.

Z czasem do Tepeyac zaczęli przybywać pielgrzymi. Zdecydowano zatem o budowie kościoła, który przez lata był wielokrotnie przebudowywany. Istniejąca dziś tzw. stara bazylika, gdzie pierwotnie czczono obraz, to ogromny kościół z czterema wieżami. Ale i on z czasem okazał się zbyt mały. Zdecydowano zatem o wybudowaniu obok drugiej, ogromnej świątyni, zwanej odtąd nową bazyliką, do której po poświęceniu w 1974 r. przeniesiono cudowny wizerunek Maryi. Jest to dziś największe sanktuarium maryjne na świecie. Rocznie pielgrzymuje tu średnio 12 milionów pielgrzymów.

Przyjęcie Franciszka w Guadalupe, które dziś stanowi część stołecznej metropolii, było niezwykle gorące. Papież przejechał papamobile między sektorami zbudowanymi na placu przed bazylikami, po czym udał się do zakrystii.

Podczas Mszy w homilii Papież nawiązał m.in. do odczytanej Ewangelii opisującej Maryję udającą się na spotkanie ze swą krewną Elżbietą. Podkreślił, że to, co wydarzyło się w chwili zwiastowania nie oderwało Maryi od życia bliskich, lecz ożywiło i wyzwoliło w Niej postawę, dzięki której Maryja jest i zawsze będzie wspominana jako kobieta bezgranicznie oddana Bogu i braciom.

„Wysłuchanie tego fragmentu ewangelicznego w tym Domu ma szczególny posmak. Maryja – kobieta „tak” – zechciała także odwiedzić mieszkańców tych ziem Ameryki w osobie Indianina św. Juana Diego. I tak jak udała się w drogę z Judei i Galilei, tak samo wyruszyła do Tepeyac, z jego szatami, posługując się jego językiem, aby służyć temu wielkiemu Narodowi. Tak jak towarzyszyła brzemiennej Elżbiecie, tak też towarzyszyła i towarzyszy „brzemionom” tej błogosławionej ziemi meksykańskiej. I tak jak stała się obecną przy małym Juanito, podobnie jest nadal obecna przy nas wszystkich, zwłaszcza przy tych, którzy – podobnie jak on – czują, „że nic nie znaczą” (por. Nican Mopohua, 55). Mały Indianin Juan, który nazwał sam siebie także „tragarzem, nosicielem ciężarów, ogonem, skrzydłem, to znaczy, że sam potrzebował, aby go niesiono” (por. tamże), stał się „posłańcem, bardzo godnym zaufania” – powiedział Papież.

Dalej Franciszek nawiązał do pierwszego cudu, który miał miejsce w 1531 r. Podkreślił, że to właśnie pamięci tej chwili strzeże przez wieki sanktuarium. Wtedy bowiem Bóg obudził nadzieję Juana, a także wszytkich maluczkich, cierpiących, wysiedlonych i odrzuconych, tych wszystkich, który czują, że nie mają godnego miejsca na tych ziemiach. Wtedy, jak mówił Papież, „Bóg zbliżył się i zbliża się do cierpiącego, ale wytrzymałego serca tak wielu matek, ojców, dziadków, którzy przeżyli odejście, zatracenie a nawet wydarcie swych dzieci przez przestępczość”.

„Owego świtu Juancito doświadczył na samym sobie tego, czym jest nadzieja i czym jest miłosierdzie Boże. Został wybrany, aby doglądać, pilnować, strzec i zachęcać do budowy tego Sanktuarium. Przy wielu okazjach mówił o tym Dziewicy, że nie jest właściwą osobą, przeciwnie – jeśli chce (Ona), aby dzieło to posuwało się naprzód, to powinna wybrać innych, jako że on jest niewykształcony, niepiśmienny ani nie należy do tych, którzy mogliby to uczynić. Ale Maryja jest stanowcza – tą stanowczością, która rodzi się z miłosiernego serca Ojca – i mówi mu: nie, to on ma być Jej posłańcem” – powiedzał Franciszek.

Papież zauważył, że w ten włażnie sposób udaje się jej doprowadzić do pojawienia się czytelnego znaku miłości i sprawiedliwości. „W budowaniu innego sanktuarium – sanktuarium życia naszych wspólnot, społeczeństw i kultur – nikt nie może stać na zewnątrz” – podkreślił Franciszek.

„Wszyscy jesteśmy niezbędni, szczególnie ci, którzy normalnie się nie liczą, gdyż nie są „na miarę okoliczności” lub nie „wnoszą koniecznego kapitału” do ich budowania. Sanktuarium Boga to życie Jego dzieci, wszystkich i we wszystkich warunkach, zwłaszcza młodych bez przyszłości, narażonych na niezliczone sytuacje bolesne i ryzykowne oraz życie osób starych, nieszanowanych i zapomnianych w tak wielu zakątkach. Sanktuarium Boga to są nasze rodziny, które potrzebują niezbędnego minimum, aby mogły się utworzyć i utrzymać. Sanktuarium Bożym jest oblicze tak wielu ludzi, których spotykamy na naszej drodze” – powiedział Papież.

Franciszek zaprosił wszystkich, by pójść śladem Juana Diego i spojrzeć na Matkę, wychodząc od naszych bólów, lęków, rozpaczy i smutków. „Dlatego -  podkreślił Papież - warto abyśmy pozostali na chwilę w milczeniu i na Nią spojrzeli, wpatrywali się długo i spokojnie, mówiąc Jej tak, jak uczynił ten drugi syn, który bardzo Ją kochał”. Zapraszając do tej medytacji odmówił modlitwę z hymnu liturgicznego:

„Patrzeć na Ciebie, Matko z prostotą, otwarte mając tylko spojrzenie, patrzeć na całą Ciebie, nic Tobie nie mówiąc i powiedzieć ci wszystko w milczeniu i ze czcią. Nie przejmować się wiatrem na Twoim czole, tylko ukołysać swą zakłóconą samotność w Twoich oczach zakochanej Matki i w Twym przejrzystym ziemskim gnieździe. Godziny pędzą; uderzenia dręczą głupców śmieciami życia i śmierci, swoim hałasem. Patrzeć na Ciebie, Matko, kontemplować Ciebie jedynie, Serce zamilkłe w Twej czułej trosce, w Twoim czystym milczeniu lilii” (Hymn liturgiczny) – modlił się Papież.

Po tej modlitwie Franciszek nawiązał do znaczenia macierzyństwa Maryi, która pyta nas: Czyż nie jestem tą, która ma zaszczyt być twoją uwielbianą Matką?

„Mówi nam Ona, że to zaszczyt być naszą matką. Daje to nam pewność, że łzy cierpiących nie są jałowe. Są milczącą modlitwą, która dociera aż do nieba i która u Maryi zawsze znajduje miejsce pod Jej płaszczem. W Niej i z Nią Bóg staje się bratem i towarzyszem drogi, dźwiga z nami krzyże, aby nie przygniotły nas nasze boleści. Czyż to nie ja jestem twoją Matką? Czyż nie jestem tutaj? Mówi nam: nie daj się pokonać swoim bólom i smutkom. Dzisiaj ponownie nas posyła., jak Juanito; dziś znów nam mówi: bądź moim posłańcem, bądź moim wysłannikiem do budowania wielu nowych sanktuariów, do towarzyszenia życiu licznych ludzi, osuszania wielu łez. Wystarczy, abyś poszedł na drogi swej wioski, swej wspólnoty, swej parafii jako mój wysłannik, moja wysłanniczka; wznoś sanktuaria, ciesząc się tym, że wiesz, iż nie jesteśmy sami, że Ona idzie z nami. Bądź moim posłańcem – mówi nam – dając jeść głodnemu, pić spragnionemu, miejsce potrzebującemu, przyodziej nagiego i odwiedź chorego. Wspomóż tego, kto jest uciskany, nie zostawiaj go samego, przebacz temu, kto cię zranił, pociesz zasmuconego, bądź cierpliwy wobec innych i przede wszystkim proś i módl się do naszego Boga i w ciszy serca powiedzmy mu to, co nosimy w naszych sercach” – mówił Papież.

Po homilii Franciszek, nawiązując do swoich słów o ciszy i milczeniu, przez chwilę pogrążył się w modlitwie i kontemplacji cudownego oblicza Matki Bożej.

Na zakończenie Eucharystii za obecność w tym szczególnym miejscu podziękował Papieżowi kard. Norbero Rivera Carrera. Następnie Franciszek poświęcił wykonaną ze złota i srebra koronę dla tego wyjątkowego wizerunku Matki Bożej.

Wychodząc do zakrystii Ojciec Święty przywitał się z uczestniczącymi w liturgii prezydentem Meksyku Enrique Peña Nieto i jego małżonką. Wato zauważyć, że jeszcze nigdy dotąd żaden przezydent tego kraju nie uczestniczył w papieskich liturgiach, co oczywiście zostało szeroko skomentowane przez meksykańskie media.

Chwilę później doszło do dość niezwykłego wydarzenia. Franciszek prosił bowiem wcześniej o możliwość dłuższej modlitwy osobistej przed wizerunkiem Matki Bożej. Spełniając tę prośbę zaprowadzono Papieża do pomieszczenia znajdującego się za obrazem. Sam wizerunek, który umieszczony jest w pancernej kasecie, został wyciągnięty z sanktuarium do tegoż właśnie pomieszczenia gdzie postawiono dla Ojca Świętego krzesło i klęcznik urządzając tym samym małe oratorium. Tuż obok położono poświęconą wcześniej koronę i bukiet żółtych kwiatów. Franciszek modlił się przed wizerunnkiem Matki Bożej w przeszywającej ciszy ponad 20 min., a wraz z nim wszyscy wierni zebrani w bazylice i na placu przed nią.

Po Mszy w Guadalupe Franciszek wrócił do swej meksykańskiej rezydencji w nuncjaturze apostolskiej. W niedzielę głównym punktem dnia będzie Msza odprawiona w Ecatepec,  jednej z najbiedniejszych i najniebezpieczniejszych dzielnic stolicy.

ks. L. Gęsiak SJ, Meksyk / rv

Powered by WPeMatico

« 1 »