Dzisiejszy dzień Ojciec Święty spędził wśród meksykańskich Indian w stanie Chiapas. W San Cristóbal de Las Casas odprawił Mszę dla ponad 150 tys. wiernych. Chiapas to na mapie Meksyku miejsce wyjątkowe. Tam bowiem żyje największe skupisko meksykańskich Indian. W liczącej ok. 120 mln populacji tego kraju jest ich dziś 15 mln. Wielu zachowało swe tradycje i odrębny język. Chiapas to jeden ze stanów o najbogatszych zasobach naturalnych, zarazem jednak jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych w kraju i najbardziej odrzuconych.
Na lotnisku w stanie Chiapas oczekujący zgotowali Franciszkowi euforyczne przyjęcie, z którym Papież spotyka się tu zresztą na każdym kroku. Ojca Świętego powitał gubernator stanu wraz z małżonką. Nie było jednak żadnych oficjalnych ceremonii. Delegacja miejscowej ludności, ubrana w indiańskie stroje, założyła Papieżowi na głowę tradycyjny wieniec z kwiatów. Na płycie lotniska była także grupa dzieci z zespołem Downa, która z wyrazami wielkiej miłości i otwartości okazywała radość z przybycia do nich tak szczególnego gościa. Chór dzieci ubranych w ludowe stroje wykonywał wcześniej przygotowane piosenki, ale pojawienie się Franciszka wzbudziło taką falę emocji, że wszystkie zaczęły po prostu skandować: „Witamy Papieża!”.
Z lotniska Franciszek został przewieziony wojskowym śmigłowcem do San Cristóbal de Las Casas. To miasto, założone przez hiszpańskich kolonizatorów w 1528 r., zwane było pierwotnie Villareal i Ciudad Real, czyli miastem królewskim. Oczekujący na Papieża wierni spędzili na placu, gdzie była odprawiana Msza, praktycznie całą noc przy temperaturze bliskiej zeru stopni. Miejscowość leży bowiem na wysokości prawie 2300 m. n.p.m. To jednak nie przeszkodziło w naprawdę bardzo gorącym przyjęciu, które wierni zgotowali po przylocie Franciszkowi. Po wyjściu z helikoptera Franciszek wsiadł do papamobile, by tradycyjnie przejechać między sektorami, pozdrawiając oczekujących na Mszę wiernych. Euforię zebranych trudno opisać, wszyscy czuli, że zaczyna się dla nich wielkie święto. Wśród nich znajdowali się bowiem przedstawiciele wszystkich grup rdzennych i plemion, które żyją dziś na terenie Meksyku.
Na miejsce celebracji wybrano rozległe przestrzenie miejscowego Centrum Sportu. Na ich zwieńczeniu ustawiono okazały ołtarz, w którego tle przedstawiono replikę fasady miejscowej katedry. Uchodzi ona za symbol ewangelizacji tutejszych terenów. Ten główny motyw dekoracyjny został uzupełniony kopią malowideł z katedralnego sufitu oraz licznymi ornamentami kultury lokalnej używanymi przez plemiona tubylcze. W centralnym punkcie znajdował się krucyfiks czarnego Chrystusa. Nie zabrakło także obrazu Matki Bożej z Guadalupe i św. Juana Diego, tak charakterystycznych dla indiańskiego wymiaru meksykańskiej kultury.
„Witaj Papieżu ubogich, Papieżu nadziei, Papieżu sprawiedliwości” – wśród tych okrzyków, śpiewów rozentuzjazmowanych wiernych i dźwięku kilkunastu ksylofonów Franciszek został powitany już w miejscu przewodniczenia. W czasie Eucharystii wiele tekstów odczytywanych było w językach tubylczych. Franciszek wygłosił bardzo wyczekiwaną homilię, w której mówił m.in. o pragnieniu życia w wolności „w której ucisk, złe traktowanie i degradacja nie byłyby obowiązującą walutą”.
Bezpośrednio po Mszy Ojciec Święty pojechał do kurii biskupiej znajdującej się nieopodal katedry w historycznej części miasta. Tam zjadł obiad wraz z przedstawicielami ludności tubylczej. Reprezentowali oni osiem plemion lokalnych. Ostatnim punktem pobytu w San Cristóbal de Las Casas jest wizyta w katedrze Najświętszej Maryi Panny. Papież spotka się tam z grupą starszych i chorymi. Następnie odleci do Tuxla Gutiérrez, gdzie spotka się z rodzinami.
L. Gęsiak SJ, Meksyk/ rv
Powered by WPeMatico