Franciszek pożegnał stolicę Meksyku

Kilka minut po godzinie 7 rano, po śniadaniu, Franciszek po raz ostatni spotkał się z personelem Nuncjatury Apostolskiej w Meksyku, która na czas podróży apostolskiej do tego kraju była jego oficjalną rezydencją. Mimo, iż Papież odwiedzał różne miejsca, to jednak na nocleg zawsze wracał do watykańskiej ambasady.

Pożegnanie było skromne, ale nie pozbawione typowych miejscowych elementów. Przed budynkiem grał dla Ojca Świętego tradycyjny meksykański zespół. Ubrani na biało muzycy w dużych sombrerach umacniali Franciszka w przekonaniu, że wciąż jest na ich gościnnej ziemi.

Także już po raz ostatni Papież wyszedł do zebranych przed posesją ludzi i przez kilka minut serdecznie się z nimi witał. Następnie wszedł do papamobile i przemierzając ulice stolicy odjechał na międzynarodowe lotnisko „Benito Juárez”. Tam na płycie przed terminalem prezydenckim żegnały go władze miasta. Chór, muzycy i licznie przybyli Meksykanie śpiewali pożegnalny refren: „Ojcze Święty Franciszku, to jest twój samolot, wejdź do środka, do zobaczenia, Bóg niech ci błogosławi”. Jednak zanim Franciszek wszedł do środka Dreamleanera linii lotniczych AeroMéxico, którym poleciał do Ciudad Juárez i dalej do Rzymu, poświęcił i pobłogosławił maszynę.

Papieski Boeing wylądował na lotnisku Abrahama Gonzaleza tuż przed godziną 10 czasu miejscowego. Został tam powitany przez miejscowego bp. José Guadalupe Torresa Camposa i przedstawicieli władz miasta. Nie było żadnych oficjalnych ceremonii protokolarnych, natomist samo przyjęcie szczególnego gościa było tak gorące i serdeczne, jak we wszystkich innych miastach Meksyku, gdzie pojawił się Papież.

Ciudad Juárez zostało założone w 1659 r. Hiszpańscy konkwistadorzy nadali mu wtedy nazwę „El Paso del Norte”, czyli „Przejście na Północ”. To właśnie tam znajdował się bród na rzecze Rio Grande, którym można było najłatwiej przeprawić się z terenu dzisiejszego Meksyku do Teksasu. Do teraz amerykańska część miasta nosi nazwę „El Paso”. Łącznie, po obydwu stronach granicy, mieszka ok. 2,5 mln. ludzi. Widać jednak już gołym okiem różnice ekonomiczne. Jest to też największe przejście graniczne między tymi państwami.

Niestety Ciudad Juárez cieszy się także niezbyt dobrą sławą. Jak podają statystyki jest jednym z najniebezpieczniejszych miast na świecie. Rocznie ginie tam średnio 2,5 tys. osób. Policyjne dane mówią o ponad 900 grasujących uzbrojonych grupach przestępczych. Ofiarami są zarówno tamtejsi mieszkańcy, jak i migranci z całej Ameryki Łacińskiej próbujący dostać się nielegalnie do USA.

Ta wyjątkowo trudna sytuacja skłoniła Franciszka do tego, by przybyć tam osobiście jako pielgrzym pokoju, nadziei, pojednania i miłosierdzia. Pierwszym punktem jego wizyty było zatem Państwowe Centrum Readaptacji Społecznej. Relizuje się w nim specjalny program resocjalizacyjny dla osadzonych uznany przez władze stanu Chihuahua i posiadający certyfikat międzynarodowych agencji penitencjarnych. W ośrodku tym osadzonych jest ponad 3 tys. więźniów.

Franciszek po przybyciu w to miejse przeszedł przez specjalny hol zewnętrzny, gdzie spotkał sią m.in. z rodzinami niektórych osadzonych. Dalej udał się na dziedziniec centralny, gdzie powitały go władze więzienia. Stamtąd wózkiem golfowym przejechał do znajdującej się opodal kaplicy zakładu karnego. Tam czekało na niego 700 więźniów.

Po wysłuchaniu świadectwa jednego z osadzonych Franciszek wygłosił swoje przemówienie. Mówił o miłosierdziu, które obejmuje wszystkich i we wszystkich zakątkach świata. Nie ma takiego miejsca, przestrzeni ani osoby do których nie mogłoby ono dotrzeć. Mówił też o koniecznej właściwej resocjalizacji.

Gdy w Polsce będzie już późny wieczór, Franciszek spotka się w Ciudad Juárez z ludźmi pracy. Później, tuż przy linii granicznej oddzielającej Meksyk od Stanów Zjednoczonych, odprawi Mszę. Ostatnim punktem papieskiej pielgrzymki będzie oficjalna ceremonia pożegnalna na miejscowym lotnisku z udziałem prezydenta Enrique Peña Nieto.

L. Gęsiak SJ, Meksyk/ rv

Powered by WPeMatico

« 1 »