Rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik podkreślił, że była to podróż bardzo niebezpieczna, głównie z powodu niedawnego zamachu bombowego. W wyniku eksplozji dwóch samochodów-pułapek w Damaszku oraz w Hims na zachodzie Syrii zginęły co najmniej 142 osoby, a ponad 200 zostało rannych.
Przewodniczący KEP przebywał w Syrii od 17 lutego. Towarzyszył mu dyrektor polskiego oddziału Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło. Wizyta odbyła się na zaproszenie patriarchy Grzegorza III Lahama i była okazją do odwiedzenia wspólnot chrześcijańskich w Maluli, Saydnaya i Damaszku.
Jak poinformował abp Gądecki, wizyta miała na celu przyjrzenie się bardzo trudnej sytuacji chrześcijan w Syrii, a jednocześnie została zorganizowana po to, aby „nieść taką pomoc, do jakiej jesteśmy zdolni”. - Ta pomoc jest konieczna, dlatego że sytuacja w Syrii jest tragiczna – podkreślił przewodniczący KEP.
Konflikt w tym kraju – jak przypomniał abp Gądecki – pochłonął już 350 tys. ofiar, dalsze 1,2 mln osób jest rannych, 20 tys. zostało porwanych dla okupu. Z Syrii wyemigrowało już ponad 6 mln ludzi. – Każda wojna niesie ze sobą pewne ograniczenia, ale w tym przypadku są one szczególnie trudne ze względu na wiele stron biorących udział w konflikcie – zaznaczył arcybiskup.
Przewodniczący Episkopatu opisał warunki życiowe, jakie panują obecnie w Syrii. Wojna tak mocno wpłynęła na codzienność obywateli tego kraju, że wydają się oni zobojętniali na bezpośrednie zagrożenie śmiercią. – Praktycznie cały czas słyszeliśmy kanonadę dział i naloty samolotowe. Ludzie nie wiedzą, kiedy ich spotka śmierć. Niektóre dzielnice Damaszku są całkowicie otoczone, a ludzie umierają z głodu nie mając pomocy adekwatnej do swoich potrzeb – mówił abp Gądecki.
Jak wyjaśnił, wojna spowodowała też masową emigrację najbardziej wykształconej części syryjskiego społeczeństwa, w tym inżynierów, czy 50 tys. tak teraz potrzebnych lekarzy.
„Gdy pytaliśmy o przyczyny tego konfliktu, to uderzała ogólna niewiedza. Być może dlatego tak trudno go rozwiązać” – stwierdził arcybiskup. Jak jednak przypomniał, chodzi głównie o konflikt szyicko-sunnicki, rozwijany między Iranem a Arabią Saudyjską, a przeniesiony do Syrii. Nie bez znaczenia jest też sprawa walki Kurdów o utworzenie m.in. na tych terenach własnego państwa.
Zdaniem abp. Gądeckiego, tak skomplikowana sytuacja wymaga, aby w zażegnanie konfliktu, a przede wszystkim pomoc jego ofiarom aktywnie angażował się Kościół w Potrzebie. – To jest jego zadanie. Kościół w Potrzebie niesie pomoc i duchową, i materialną – dodał.
Pomoc duchowa – przypomniał arcybiskup - polega na modlitwie o pokój. - Tam, gdzie było to możliwe, braliśmy udział w nabożeństwach, modliliśmy się o pokój, przemawialiśmy do tych ludzi, starając się wnieść trochę nadziei. Uświadamialiśmy ich, że choć nie są teraz często odwiedzani, to jednak nie są też osamotnieni, ktoś o nich myśli. Syryjczycy bardzo dziękowali Polakom za modlitwę i zaangażowanie natury materialnej – zaznaczył.
Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie od drugiej niedzieli listopada ub. roku przekazał na rzecz ofiar konfliktu w Syrii 4,2 mln zł (środki ze zbiórki w Dniu Solidarności z Kościołem prześladowanym, akcja sms i datki indywidualne). Pieniądze te przekazano miejscowym biskupom, którzy opiekują się uchodźcami. Zostały one wykorzystane na zakup ciepłej odzieży oraz podstawowych środków żywności i lekarstw.
„Kościół tam jest wszystkim: szpitalem, kuchnią i ochronką. Musimy zapewniać ludziom wszystkie ich potrzeby. Ci ludzie, którzy stracili już wszystko, a nierzadko także i nadzieję fakt, że ktoś o nich myśli, jest bardzo ważny” – powiedział ks. Waldemar Cisło.
„To oczywiście nie jest rozwiązaniem sprawy. Tam są potrzebne miliardy. Ale patrząc na te rozwalone domy, całkowicie zniszczone miejsca, na pewno trzeba tym ludziom dać jakąś nadzieję” – powiedział abp Gądecki i zaapelował do mediów, by informowały o potrzebie dalszego wsparcia dla Syrii.
„Nie pojechaliśmy tam, by zajmować się polityką, tylko by nieść pomoc. To, czego im życzymy, to nowa Syria, w której uchodźcy będą mogli wrócić do swoich domów, a prawa ludzkie będą zachowane” – podkreślił przewodniczący KEP.
Zdaniem abp. Gądeckiego, zaprowadzenie pokoju w Syrii bez rozmów rosyjsko-amerykańskich nie uda się. - Syryjczycy mówią, że żyją w trakcie wojny już pięć lat, a może ona potrwać następne pięć lat, jeżeli nie podejdzie się poważnie do rozmów pokojowych i zawieszenia broni, które zawsze jest obłożone różnymi warunkami, także ze strony obecnego rządu, wybranego w wolnych wyborach. Rozwiązania tej sytuacji oczekują wszyscy – powiedział przewodniczący KEP.
Była to już druga podróż przewodniczącego Episkopatu Polski na Bliskim Wschodzie. W ub. roku abp Stanisław Gądecki odwiedził chrześcijan w Iraku.
KAI / lk / Warszawa