Wielki Piątek jest dniem smutku i żałoby. Oto na ziemię przyszedł Syn Boży, który „leczył wszystkie choroby i słabości”; tłumy zdumiewały się, widząc, że „niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą”. W Niedzielę Palmową rzesze na Jego widok wołały pełne entuzjazmu „Hosanna”, aby w kilka dni potem wołać: „Na krzyż z Nim!”; „Krew Jego na nas i na dzieci nasze”. Każda śmierć jest tragedią, cóż dopiero śmierć Syna Bożego, zamordowanego przez tych, dla których zbawienia tak wiele uczynił.
Ten sam Wielki Piątek jest jednak zarazem dniem wielkiej radości i zwycięstwa. Dokonało się przecież zapowiadane od tysięcy lat zbawienie rodzaju ludzkiego; wielkie pojednanie Boga z rodzajem ludzkim, dzień powszechnego przebaczenia. Tego dnia Bóg darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny. Ten dzień świadczy więc o tym, że zło nie jest wieczne – ale dobro; że śmierć jest ostatecznie zwyciężona przez życie, fałsz – przez prawdę, a noc – przez dzień.
W ten tajemniczy związek smutku i radości wprowadza nas pierwsze czytanie o Słudze Jahwe. Powstało ono jeszcze w czasach wygnania babilońskiego (VI w. prze Chr), gdy świątynia jerozolimska leżała w gruzach. Chociaż większość wygnańców nie wierzyła w możliwość powrotu do ziemi ojczystej, to jednak Reszta Izraela nie straciła ducha; zbierała literackie dziedzictwo Izraela i Judy, pisała historię religijną narodu począwszy od czasów patriarchów i w ten sposób przygotowywała się do nadejścia nowej epoki.
W takim kontekście powstaje czwarta pieśń o Słudze Jahwe (52,13-53,12), kluczowy tekst proroka Deutero-Izajasza. Zdumiewające są jej słowa, tak bogate w szczegóły, jakby ktoś widział na własne oczy dramat Kalwarii, chociaż żył prawie sześć wieków wcześniej. W tej pieśni Sługi Pańskiego dostrzegamy zaczątek teologii krzyża Chrystusowego.
Kim była owa tajemnicza postać Pańskiego Sługi? Może wydawać się to dziwne, lecz nie ma co do tego pewności. Jedni uważają, że jest to osoba zbiorowa, cały Ludu Bożego. Inni, że to określenie odnosi się do pojedynczej osoby, prawdopodobnie do proroka Deutero-Izajasza. Jest ona podobna do Jeremiasza (Jer 15,17), nazwana „różdżką” czy „odroślą” (por. 11,1.10)
Jakie zadanie ma przed sobą do wypełnienia ów Sługa? Stanie się ofiarą za grzechy, czyli ofiarą zadośćuczynienia. Ten rodzaj ofiary miał zaradzić szczególnego rodzaju przestępstwom – wiarołomstwu lub świętokradztwu. Przez wiarołomstwo należy rozumieć zerwanie przymierza, zaś świętokradztwo oznaczało zbezczeszczenie świętego miejsca lub przedmiotu (Kpł 5,14-16). W tym kontekście przyczyną złożenia ofiary za grzechy było najprawdopodobniej naruszenie przymierza przez Izraelitów. Głównym zadaniem Sługi była więc ekspiacja, przebłaganie za grzechy narodu izraelskiego. Niewinny sługa był zastępczą ofiarą w zamian za grzesznych Izraelitów.
Sługa Pański był człowiekiem sprawiedliwym, bez grzechu, natomiast swoją postawą sprawił, że wyszły na jaw grzechy tych, którzy go prześladowali. Prześladowcy dostrzegli swój grzech: „On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy”. Co więcej, w jego cierpieniu i śmierci dostrzegli także swoje usprawiedliwienia: „Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie”. Ostatecznie ta pieśń mówi o podwójnej rehabilitacji dotyczącej tak skazańca, jak i tych, którzy go skazali.
Z jednej strony to sam Bóg chciał dotknąć cierpieniem Sługę Pańskiego: „spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem”. Był to plan Boży, który się spełni dzięki Słudze. Z drugiej zaś strony Sługa Pański „sam się dał gnębić”, sam wydał swoje życie na ofiarę za grzechy, sam „się obarczył naszym cierpieniem”, „dźwigał nasze boleści” , sam siebie na śmierć ofiarował i poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami. Pieśń przedstawia się go więc zarówno jako włączonego w plan Boga i jako kogoś, kto dobrowolnie ten plan realizuje.
A chociaż autor tej pieśni nie używa w tym miejscu technicznej terminologii dotyczącej zmartwychwstania, to jednak wiersz ten sugeruje życie Sługi Pańskiego po śmierci. On „ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży”. Samo skazanie bowiem na śmierć niewinnego nie jest czymś niesłychanym, natomiast przywrócenie go do życia po śmierci uzasadnia tego rodzaju komentarz. Na końcu Sługa Pański „ujrzy światło i nim się nasyci”.
Trzeba też dodać, że tekst tej pieśni był wielokrotnie komentowany i niestety został uwikłany w spory między judaizmem a chrześcijaństwem. Z tej racji komentarze żydowskie mają tendencję do ograniczania znaczenia treści tej pieśni. Cierpienia Sługi Pańskiego były interpretowane jako typ doświadczeń doznawanych przez Izrael na wygnaniu wśród obcych narodów. Naturalnym wnioskiem takich interpretacji było przypisywanie tym cierpieniom zbawczej roli wobec społeczności izraelskiej. Średniowiecze (Raszi i Ibn Ezra) twierdziło, że tekst ten mówi o Izraelu. Izrael – podobnie jak Sługa Pański – jest sprawiedliwym ludem utworzonym przez Boga po to, by dźwigał grzechy świata i w ten sposób umożliwiał temu światu dalsze trwanie.
Strona komentatorów chrześcijańskich od samego początku sytuuje tę wyrocznię w centrum wyznania wiary, rozumiejąc ją w sensie jednostkowym i wyjaśniając ją przede w świetle męki i zmartwychwstania Jezusa. Nie wolno też zapominać, że Nowy Testament przypisuje różnym osobom tytuł „Sługa Jahwe”. Najczęściej widzi pod tym tytułem Jezusa (Mt 12,18-21; Mt 8,17; Łk 22,37; Dz 8,32-33; 1 Pt 2,22.24). Innym razem identyfikuje ten tytuł uczniów Jezusa (Mt 5,14.16.39). Innym znowu razem dostrzega w nim apostoła Pawła (Dz 13,47; 26,17-18). Jeszcze innym razem, – lud izraelski (Łk 1,54).
Lecz – podobnie jak zagadkowa dwuznaczność tekstu Izajasza, sugerujące interpretację Sługi Pańskiego także jako zbiorowości – tak i tutaj ten tekst może wskazywać na zbiorowość, w tym przypadku Kościół, którego Głową jest Chrystus.
„Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze, a Jahwe zwalił na Niego winy nas wszystkich” – powiedział prorok Izajasz (Iz 53,6). To nasza nieprawość zmiażdżyła Tego, który był jedynym niewinnym i sprawiedliwym na tej ziemi.
Nikt z nas nie jest w stanie zaakceptować niesprawiedliwości, jaka nas codziennie spotyka ze strony innych. Całe nasze wnętrze mobilizuje się natychmiast do „słusznej” – naszym zdaniem – walki w obronie naszych świętych praw. Zło nam wyrządzone nie może pozostać bez odpowiedzi, musimy się mu przeciwstawić, strząsnąć z siebie. W praktyce strącamy je na najsłabszych. W ten sposób w świecie ustawicznie krąży zło, przechodząc z jednego na drugiego. Nikt z nas nie zatrzymuje tej powodzi, każdy w obronie własnego życia ją powiększa. Taka postawa — niszczy ludzkość.
Lecz w końcu znalazł się jeden człowiek, Jezus z Nazaretu, który nie był nam w tym jednym punkcie podobny. „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich!” (Iz 53,7). Na Tym jednym zło się zatrzymało. On nie zepchnął je na słabszego. Wziął je na siebie. To nasze zło zatrzymało się na Nim (por. Stary Testament w ręku chrześcijanina. Kto nas wyzwoli? – 25 lipca 1976).
Jeśli Bóg nie zostawił w ciemności i otchłani swego Sługi obarczonego naszym cierpieniem i naszymi grzechami, ale Go wskrzesił z martwych, to znaczy, że w tym akcie unieważnił również nasze grzechy, zniszczył je, złamał ich moc i tyranię nad nami. Nie znaczy to, że automatycznie jesteśmy od nich uwolnieni, albo że Bóg ich nam nie poczytuje, podczas gdy my sobie w najlepsze grzeszymy. Znaczy to, że w Chrystusie zmartwychwstałym sytuacja upadłego człowieka została radykalnie zmieniona, jej beznadziejność utraciła rację bytu, gdyż zwycięstwo nad grzechem – w tym jego głębszym, Pawłowym znaczeniu – już zostało odniesione.
„Sprawiedliwość Boża objawiona w krzyżu Chrystusa jest ‘na miarę Boga’, że rodzi się z miłości i w miłości dopełnia się, rodząc owoce zbawienia. Boski wymiar Odkupienia nie urzeczywistnia się w samym wymierzeniu sprawiedliwości grzechowi, ale w przywróceniu miłości, tej twórczej mocy w człowieku, dzięki której ma on znów przystęp od owej pełni życia i świętości, jaka jest z Boga. W ten sposób Odkupienie niesie w sobie całą pełnię objawienia miłosierdzia” (Dives in misericordia, 7).
„Najpiękniejszy z ludzkich synów, berłem Twoim krucha trzcina, bo w słabości Bóg objawił moc i chwałę Swego Syna. W ludzkim bólu Pan obecny stał się bratem dla nędzarzy. Oto Człowiek. Król cierpiących swoim sercem nas obdarzył”.
(Marek Skwarnicki, Ecce Homo)
A na to jakby echem odpowie apostoł Paweł: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej – za dni cierpliwości Bożej – wyrażała się w odpuszczaniu ich po to, by ujawnić w obecnym czasie Jego sprawiedliwość, i [aby pokazać], że On sam jest sprawiedliwy i usprawiedliwia każdego, który wierzy w Jezusa” (Rz. 3,23-26).
Izajasza mówi o Słudze: „w nagrodę przydzielę Mu tłumy” (Iz 53,10–12). Owe tłumy to ci, którzy uwierzyli w Chrystusa, to chrześcijanie. To ludzie „przydzieleni” Chrystusowi, przez Niego usprawiedliwieni, tzn. wewnętrznie przemienieni, bo przeszli z niewoli grzechu w nowy wymiar wolności.
Samo rozważanie męki Chrystusa nie wystarczy do zbawienia. Jezus czeka na nasze pełne miłości włączenie się w Jego mękę, śmierć, ale też i w zmartwychwstanie do nowego życia. „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24).
Co znaczy mieć udział w krzyżu Chrystusa? To znaczy doświadczyć w Duchu Świętym tej miłości, jaką krzyż Chrystusa kryje w sobie. To znaczy w świetle tej miłości rozpoznać swój własny krzyż.
To znaczy w mocy tej miłości wciąż na nowo brać go na ramiona i iść… Iść przez życie, naśladując Tego, który „przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga” (Hbr 12, 2).
Podobnie jak Jezus modlił się na Krzyżu za nas, tak i my módlmy się wraz z Nim za wszystkich ludzi w świecie, aby otwarli się na działanie zbawczej Krwi Boga-Człowieka wylanej na Krzyżu, „aby – jak uczył św. Jan Paweł II – dom rodzinny, szkoła, zakład pracy, biuro, wioski i miasta, w końcu cały kraj stawały się mieszkaniem ludzi świętych, którzy oddziaływują dobrocią, wiernością nauce Chrystusa, świadectwem codziennego życia, sprawiając duchowy wzrost każdego człowieka (Jan Paweł II, Stary Sącz — 6 czerwca 1999 r.).
Zakończenie
Panie Jezu Chryste, niech tajemnica Twojej chwalebnej śmierci zatriumfuje w świecie. Spraw, abyśmy nie tracili odwagi i niezłomnej nadziei w obliczu dramatów ludzkości i wszelkich krzywd, które poniżają człowieka, odkupionego Twoją cenną krwią. Spraw, abyśmy tego wieczoru z jeszcze głębszym przekonaniem zawołali: Twój krzyż jest zwycięstwem i zbawieniem.
Napełnij nasze serca światłem Twojego Ducha, abyśmy, naśladując Ciebie w Twej ostatniej drodze, poznali cenę naszego odkupienia i stali się godnymi udziału w owocach Twojej męki, śmierci i zmartwychwstania.
KAI / ms / Poznań