Drodzy Rodacy w Ojczyźnie i rozproszeni po różnych kontynentach, Widzowie Telewizji Polonia, uczestniczący w tej Eucharystii a w szczególności chorzy, cierpiący w szpitalach i w samotności, mieszkańcy Domów Opieki Społecznej oraz więźniowie, Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
Niedziela Dobrego Pasterza uzmysławia nam konieczność istnienia władzy w Kościele. Jest ona doskonałą okazją dla duszpasterzy do zastanowienia się nad swoją więzią z wiernymi świeckimi. Dla owiec zaś jest to okazja do refleksji nad własnym związkiem z duszpasterzami, a także z następcą świętego Piotra.
W związku z tym chciałbym dzisiaj poprowadzić refleksję na temat pięciu rodzajów władzy w Kościele (tj. władzy Boga, Chrystusa, Piotra, biskupa, kapłana) oraz jednego rodzaju władzy świeckiej.
1. BÓG PASTERZEM
W punkcie wyjścia chciałbym podkreślić, że w Kościele pierwszym i najważniejszym Pasterzem Ludu Bożego jest sam Bóg. To On uprzedza nas we wszystkim; w naszym urodzeniu, w naszych myślach, w naszych słowach i czynach. On strzeże i troszczy się o bezbronne stado, stanowiąc ostateczną gwarancję jego ocalenia. To nie człowiek w pierwszym rzędzie, ale to Pan Bóg strzeże i troszczy się o swoje stado. Dobrze rozumieją to ci, którzy zwracają się do Niego z gorącą modlitwą psalmisty: „Posłuchaj, Pasterzu Izraela” (Ps 80,2).
Ten właśnie Bóg – chociaż ma niezliczoną ilość sposobów wyrażania swojej codziennej troski o swój lud – to jednak w zwyczajnych okolicznościach sprawuje swój urząd pasterski za pośrednictwem ludzi. „Wiodłeś mówi psalmista – Twój lud jak trzodę ręką Mojżesza i Aarona” (Ps 77,21). Któż nie zauważy ogromnej dysproporcji; z jednej strony Stwórca a z drugiej – stworzenie, kruchy człowiek, któremu Pan Bóg powierza swoje stado, by prowadził je rozumnie, „w prawości swego serca”. A jednak, pomimo tak przepastnej dysproporcji Pan Bóg ciągle powołuje ludzi, którzy odważnie wchodzą w Jego zadanie pasterskie, choć dobrze wiedzą, jaki los spotkał pierwszego, wspomnianego w Biblii pasterza, tj. Abla.
2. CHRYSTUS PASTERZEM
Ten właśnie Abel stał się zapowiedzią losu Jezusa Chrystusa, Dobrego Pasterza, który daje życie swoje za owce” (J 10,11). którego przyjście na ziemię jako pierwsi rozpoznali właśnie betlejemscy pasterze. On przyszedł do „owiec, które poginęły” (Mt 10,6) po to, by miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). On jest najwyższym „Pasterzem i stróżem dusz waszych” (1P 2,25). On,
On zna swoje owce i nie jest to tylko poznanie czysto intelektualne, lecz głęboka międzyosobowa więź; poznanie sercem, typowe dla tego, kto kocha i jest kochany, kto jest wierny a zarazem wie, że może ufać; poznanie miłości, w imię której Pasterz wzywa swoich, by Go naśladowali.
Pośród rzeźb z czasów starożytnego Kościoła występuje postać pasterza niosącego na ramionach owcę. Być może obraz ten należy do sielankowej wizji życia wiejskiego, które fascynowało ówczesne społeczeństwo. Lecz dla chrześcijan ta figura stała się w sposób całkowicie naturalny obrazem Tego, który wyruszył na poszukiwanie zagubionej owcy — ludzkości; obrazem Tego, który towarzyszy nam nawet na naszych manowcach życia; obrazem Tego, który wziął na swoje ramiona zagubioną owcę, którą jest ludzkość, i niesie ją do domu. Stała się obrazem prawdziwego Pasterza, Jezusa Chrystusa (por. Benedykt XVI, Zbliżajcie ludzi do Serca Dobrego Pasterza. Watykan – 7.05.2006).
3. PIOTR PASTERZEM
Po swoim zmartwychwstaniu Pan Jezus przekazał swoje zadanie Piotrowi, czyniąc go przewodnikiem Kościoła. Mimo trzykrotnego zaparcia się, zaufał mu. Nie uważał za niestosowne powierzenie Kościoła słabemu człowiekowi, skoro ten wyraził przedtem swoją skruchę i swoją postawą dowiódł, że Go miłuje bardziej niż „inni”. „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: paś owce moje”. „Tym samym Chrystus postawił Św. Piotra nad innymi Apostołami i w nim ustanowił trwałą i widzialną zasadę, fundament jedności i wspólnoty” (Lumen gentium, 18). Odtąd, gdzie Piotr, tam Kościół.
Brak jedności z Piotrem to brak jedności z Kościołem, nie dlatego, że Piotr był tak niezwykły, ale dlatego, że rzeczywistym fundamentem Kościoła dalej pozostaje Chrystus. Gdyby władza Piotrowa miała tylko dyscyplinować i zwierać szeregi, byłoby to zadanie dla najemników. Tymczasem jego władza ma „prowadzić nad wody”, przeprowadzać „przez ciemną dolinę” i „stół zastawiać”. W ten sposób – za Piotrem – postępowali wszyscy apostołowie w przekonaniu, że Pan ustanowił ich „światłością dla pogan, aby byli zbawieniem aż po krańce ziemi”.
4. BISKUP PASTERZEM
Ta jedność chrześcijanina z Piotrem przenosi się dalej na jedność Ludu Bożego z jego pasterzem, z biskupem lokalnego Kościoła. Z biskupem, czyli ze sługą „miłości płynącej z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nieobłudnej” (1Tym 1,5). Każdy biskup stara się być budowniczym pomostu między Bogiem a ludźmi. On przekazuje ludowi Boże błogosławieństwo. On napomina niewdzięcznych, którzy zapominają o Bożym miłosierdziu. On przypomina zatwardziałym nieuchronność Bożej sprawiedliwości. On stara się uśmierzyć zagniewanie Boga na jednych i drugich, odwołując się do ludzkiej słabość, lub do wielkości Bożego zmiłowania (por. Bernard z Clairvaux, O obyczajach i obowiązkach biskupów, III,10).
Dla wiernych świeckich, skłonnych do prywatyzowania wiary, obarczonych wieloma pokusami tego świata i trudnościami życia codziennego, którzy w sposób szczególny wystawieni są na niepokoje, biskup – sprawując potrójny urząd (nauczania, uświęcania i rządzenia) – jest znakiem obecności Boga, która wzywa do nadziei.
5. KAPŁAN PASTERZEM
Z kolei w obowiązkach pasterskich biskupa uczestniczą kapłani. Podczas gdy powołanie rodzinne zamyka się w odpowiedzialności za najbliższych, powołanie pasterskie kapłana jest otwarte na wielu. Jego ojcowska miłość wyraża się w trosce o dzieci i młodzież, o kobiety i mężczyzn, o rodziny i ludzi samotnych.
„Znam moje owce” – powie Chrystus. W tym kapłańskim poznaniu owiec chodzi o możliwie pełną informację o warunkach życia wiernych, o ich zdrowiu, pracy, kłopotach i radościach. Idzie również o ich słabości, zagrożenia i nałogi, o wpływy środowiska… Wiedza ta jest potrzebna, by duszpasterz mógł swoje owce kochać, innymi słowy, by mógł skutecznie troszczyć się o ich prawdziwe dobro, zarówno doczesne jak i wieczne.
Kiedy wierni spostrzegają, że kapłan mówi do nich tylko od siebie, wówczas intuicja podpowiada im, że to za mało i że nie może on być tym, którego szukają. Jednakże tam, gdzie w słowach kapłana rozbrzmiewa inny głos, głos Stwórcy, otwiera się brama wiodąca do relacji, której człowiek oczekuje (por. Benedykt XVI, Zbliżajcie ludzi do Serca Dobrego Pasterza. Watykan – 7.05.2006).
Warunkiem pokojowego wypełniania przez kapłana jego misji duszpasterskiej jest miłość, jaką darzą go wierni. To właśnie ma na uwadze Chrystus, kiedy podkreśla, że nie tylko On zna swoje owce, ale i „one Go znają”. Wierni winni znać swego duszpasterza, winni uczestniczyć w jego pasterskich troskach i radościach. Ta paralelna troska jednych o drugich umożliwia realizację przykazania „wzajemnej miłości”.
Pan mówi nam trzy rzeczy o prawdziwym pasterzu: pasterz daje swoje życie za owce, zna swoje owce, jednoczy swoje owce. Aby wypełnić dobrze to zadnie winien on być wolny od żądzy władzy, pozbawiony chełpliwości, daleki od pychy, nie dający się uwieść pochlebstwom ani zaślepić darami, nie ulegający łakomstwu, nie unoszący się gniewem, ale wielkoduszny, łagodny, a zwłaszcza pokorny, wypróbowany i cierpliwy, troskliwy i miłujący dusze (Amma Teodora, 313). Wszystkie „trwałe owoce duszpasterskich trudów rodzą się na podłożu świętości kapłańskich serc” (Jan Paweł II, Dar i tajemnica, 87).
Każdy, kto głębiej przemyśli rolę duszpasterza pośród Ludu Bożego, ten dostrzeże, jak bardzo to zadanie przerasta ludzkie siły. Ten nie będzie lekkomyślnie krytykował ani obmawiał kapłana, lecz uczyni wszystko na co go stać, by z nim współpracować dla dobra Kościoła.
6. WŁADZA ŚWIECKA
W tym miejscu należy przejść od sfery religijnej do świeckiej. Od władzy duchowej do władzy świeckiej, ponieważ tym razem idzie o urząd pasterski – sprawowany w sferze profanum – dla dobra tych, którzy podlegają władzy. Królowie starożytnego Wschodu zwykli przecież również nazywać siebie pasterzami swoich narodów.
a. konieczność władzy
W sferze władzy świeckiej należy najpierw zgodzić się z tym, że każda ludzka społeczność w sposób konieczny potrzebuje władzy. Św. Tomasz z Akwinu pisze: „Gdyby człowiek tak jak liczne zwierzęta, żył w pojedynkę, nie potrzebowałby żadnego innego kierowania, lecz każdy sam dla siebie byłby królem, poddanym najwyższemu królowi — Bogu, jako że sam kierowałby sobą w swoich czynach, dzięki światłu rozumu danemu mu przez Boga. Otóż człowiek z natury jest stworzeniem społecznym i politycznym, żyjącym w gromadzie, bardziej nawet niż wszystkie zwierzęta […]. Jeśli więc jest naturalne dla człowieka żyć w licznej gromadzie, wobec tego wszyscy potrzebują jakiegoś kierowania całością” (św. Tomasz z Akwinu, De regno — znanym również jako De regimine principum).
Ponieważ jednak Bóg stworzył ludzi jako istoty ze swej natury społeczne, żadna społeczność nie może przetrwać, jeśli w niej ktoś nie sprawuje władzy zwierzchniej i nie nakłania skutecznie jednostek do działania na rzecz wspólnego celu. Dlatego społeczność ludzka „nie może być dobrze zorganizowana ani wytwarzać odpowiedniej ilości dóbr, jeśli jest pozbawiona ludzi sprawujących prawowitą władzę, którzy stoją na straży praw i w miarę potrzeby nie szczędzą swej pracy i starań dla dobra wszystkich” (Pacem in terris, 46). Istnienie takiej władzy jest konieczne dla jedności i zdrowia państwa.
b. pochodzenie władzy
Zasada konieczności istnienia władzy w społeczeństwie – a nie konkretnego władcy – pochodzi od Boga. Św. Paweł pisze: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga” (por. Rz 13,1). Św. Jan Chryzostom skomentuje to stwierdzenie św. Pawła następujący sposób: „Czy każdy władca jest ustanowiony przez Boga? Tego nie twierdzę, nie chodzi mi bowiem teraz o poszczególnych władców, ale o samą władzę. Twierdzę więc, iż to mądrość Boża sprawia, że istnieją władze, że jedni rządzą, a inni są im podlegli i że żadne sprawy nic zależą od przypadku ani nie są prowadzone lekkomyślnie” (In Epist. Ad Rom., 13, 1-2, Homilia 23). To nie konkretny rządca pochodzi od Boga, ale od Boga pochodzi sama konieczność istnienia władzy.
c. Mieszko II Lambert
W tym momencie możemy przejść do przykładu konkretnego władcy a mianowicie do Mieszka II Lamberta ,drugiego króla Polski (w latach 1025-1031 a księcia w latach 1032-1034). Ten Piast – urodzony w 990 roku a zmarły w 1034 był drugim synem Bolesława I Chrobrego.
Gall Anonim w ten sposób charakteryzuje jego panowanie: „Skoro tedy wielki Bolesław zszedł z tego świata, tron objął syn jego Mieszko II, który już za życia ojca pojął za żonę siostrę cesarza Ottona III, z której spłodził Kazimierza, to jest Karola, odnowiciela Polski. Ten zaś Mieszko był zacnym rycerzem, wiele też dokonał dzieł rycerskich, których wyliczanie za długo by trwało. On też stał się przedmiotem nienawiści dla wszystkich sąsiadów, a to skutkiem zawiści, jaką żywili dla jego ojca; lecz nie odznaczał się już tak jak ojciec ani zaletami żywota, ani obyczajów, ani też bogactwami” (Kronika, 17). Sytuację w kraju po śmierci księcia w krótkich słowach opisał wspomniany już Wipo: Mieszko, książę Polski, zszedł przedwczesną śmiercią, a wiara chrześcijańska tam przez jego poprzedników zaczęta i przez niego lepiej umocniona, upadła niestety, w sposób godny płaczu”.
Wspomniany Mieszko został obdarowany – w latach 1025-27 – przez księżnę lotaryńską Matyldę iluminowaną Księgą modlitw – Ordo romanus, w której pojawia się miniatura przedstawiająca jego postać a oprócz tego list dedykacyjny, o bardzo ciekawej treści: „Księciu mieszkowi, najgorliwszemu czcicielowi prawdziwej cnoty i królowi niezwyciężonemu, życzy Matylda najwyższej radości w Chrystusie i szczęśliwego nad wrogiem zwycięstwa. Ponieważ łaska Boża użyczyła ci królewskiego tytułu, zarówno jak i zaszczytu i w najznakomitszy sposób wyposażyła w niezbędną do tego umiejętność rządzenia, poświeciłeś za szczęśliwym natchnieniem, jak słyszałam, z pobożnym sercem samemu Bogu początki swego panowania. Któż bowiem z przodków twoich tak wspaniałe wznosił kościoły? Któż ku chwale Bożej tyle zjednoczył języków? Nie dość ci tego, że możesz we własnym i łacińskim języku chwalić godnie Boga, zapragnąłeś jeszcze w greckim! […] Tę zaś książkę, dlatego tobie posyłam, by nic nie zostało w służbie Bożej zapomnianym twej królewskiej mości, wiedząc, że niewątpliwie chętnie ją przyjmiesz ty, jako wykształcony w duchowych rzeczach, Oby Bóg wszechmogący, za którego zrządzeniem królewskim uhonorowany zostałeś diademem, darząc cię długim życiem i palmą zwycięstwa, wywyższył nad wszystkich twoich wrogów!”
Tablica pamiątkowa Mieszka II, która w tych dniach została umieszczona w katedrze poznańskiej i którą po tej Eucharystii poświęcimy inspiruje się właśnie wizerunkiem księcia przedstawionym przez ową miniaturę zawartą w Księdze modlitw księżnej Matyldy.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec, módlmy się za Ojca św. Franciszka , który – razem z Chrystusem – dźwiga ciężar Kościoła: Niech go Pan zachowa, niech go darzy zdrowiem, niech go łaską swą uszczęśliwia na wieki i niech go nie oddaje w moc nieprzyjaciół jego. Dziękujmy Bogu za miłość, jaką krzewi w sercach ludzi dobrej woli. Nade wszystko zaś nie zapominajmy, że nie ma szacunku i prawdziwej miłości do Ojca świętego tam, gdy nie ma wewnętrznego i zewnętrznego posłuszeństwa jego nauce.
Módlmy się za wszystkich rządzących, aby nami kierowali w sposób odpowiedzialny. Aby przyczyniali się do rozwoju naszej ojczyzny i świata, by panował w nim pokój i bezpieczeństwo. Najlepszą rzeczą, jaką możemy ofiarować sprawującym władzę jest właśnie modlitwa. Nie zapominajmy też o naszej modlitwie w intencji spokoju duszy księcia Mieszka.
W dzisiejszy Światowy Dzień Modlitw o Powołania prośmy gorąco Pana żniwa, „aby posłał robotników na żniwo swoje” (Mt 9,38). Nie dozwól Boże, by w Kościele zabrakło licznych i świętych powołań kapłańskich, zakonnych i misyjnych. Módlmy się, aby w każdej parafii i chrześcijańskiej wspólnocie z coraz większą troską otaczano powołania i formację kapłanów, która zaczyna się w rodzinie, jest kontynuowana w seminarium i mają w niej udział wszyscy, którym leży na sercu zbawienie dusz. Aby ci, którzy zostali wybrani do tak wielkiej misji znajdowali oparcie we wspólnocie wiernych modlących się za nich. Spraw „niech pokorny lud dojdzie do Ciebie, podążając za zwycięskim Pasterzem” (por. Kolekta na IV Niedz. Wielkanocy).